Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

koniec - dziwne słowo
bo cóż ono znaczy
że później nie będzie
już nic się zdarzy

nie urodzi się chłopiec
jak tamten rumiany
dziewczynka nie przypomni
lalki z porcelany

nie zgaśnie światło w lampie
nie wzejdzie poranek
nikt z prośbą nie westchnie
po szepniętym amen

miłość - a cóż tam miłość
zakończy się nagle
z braku dnia następnego
kocham cię nie padnie

nikt nigdy na nikogo
nie rzuci się z pięściami
nie upomni się wojna
o zabitych i rannych

pies zapomni człowieka
który miskę daje
zmarły się nie przewinie
przez sen wczesnym ranem

suchy liść nie opadnie
pąk się nie rozwinie

nowy wiersz nie powstanie
więc myśl

nie przeżyje


Opublikowano

Anno,

Wiersz poznałam w Warsztacie. Zmieniłaś tytuł, wprowadziłaś pewnie i inne zmiany. Służą wierszowi.
Nadal mam zastrzeżenia wobec struktury, bo wystają te wersy.
Ale wiersz i tak pochwalę, bo jest niezły, i tyle:)

Pozdrawiam (...)

Para:)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Witam.
Czwarty wers w pierwszej strofie lekko kulawy.
Z czwartej strofy (pierwszy wers) "tam" zupełnie zbyteczne.
Piąta strofa: nigdy - zbyteczne , się - również.Strofa kolejna ( wers pierwszy): jest "pies" więc po co "mu"?
Ostatni "wersik"- pointa ,zmieniłbym np "więc i myśl"
zaginie
Układ strof jakiś przypadkowy.

Treść jak najbardziej na tak,a niektóre wersy zgrabne.
pozdr

Opublikowano

jak dla mnie, bardzo dobry wiersz.
nie mogę dać plusa, ale dodam sobie do ulubionych :)
osobiście myślę, że nawet ten ostateczny koniec nie jest końcem, w jakiej formie by go nie rozpatrywać, zawsze jest jakiś ciąg dalszy, czasami tylko dla nas zakryty :)

pozdrawiam i do poczytania :)

Opublikowano

nie tyle o przemijaniu, co o przepływaniu, przechodzeniu, z "jednego" w "drugie". chociaż w wierszu nie jest to dopowiedziane. dlatego czytam, kierując się wymową pierwszej strofy, która przecież stawia pod znakiem zapytania znaczenie (lub nasze jego rozumienie w różnych kontekstach) tego "dziwnego" słowa.
wszystko przemija w czasie w swojej jakości, jednorazowo. ale za każdym takim pojedynczym przejściem, pojawia się kolejne w tym samym rodzaju, gatunku, istocie... odmianie, jakości, spostrzeżeniu, rozpoznaniu, odnalezieniu etc. etc. etc...

cóż znaczy koniec? czy świat jest "skończony" (dopełniony) już, w tej chwili, jako całość... czy możemy mówić o całości, gdy poszczególne elementy to każdy z odrębnych śiwatów w swoich granicach? (czy w granicach? czy bez końca?). dlaczego myśleć o końcu, kiedy płynność życia toczy się wszędzie naokoło, ponad nami. jaki koniec jest najważniejszy... czy jest?
czy nieskończoność można zmierzyć skończoną miarą? więc jak o niej myśleć? czy... ?

prowokujesz, Autorko, do snucia refleksji, które nie mają końca ;) taak, jakie to "dziwne słowo"!

pozdrawiam sympatycznie,
in-h.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Spokojnie — nie płacz. To do ciebie niepodobne. Nieskromne twe łzy, zwłaszcza gdy lico masz tak pięknie rozpalone.   Oczy żarzą ci się niczym ogień, twój smutek skrapla się niepotrzebnie. Nie sposób obejść wobec ciebie obojętnie, a ja chcę się uzbroić w obojętność — odejść, zostawiając cię taką, jaką trzymałaś mnie przy sobie: rozpaloną, smutną i zniszczoną.   Nie jest to vendetta. Serca wszak jeszcze nie straciłaś. Tak ci się tylko wydaje — lecz uwierz, ono ci zostawię.   Chcę cię dotknąć chociaż raz i zostać z tobą jak najdłużej, lecz nadszedł już czas, by zakończyć ten losu śmiech.   Chciałaś tego — sama dobrze wiesz. A ja już siły nie mam walczyć o przegrane.   Zdałem sobie sprawę, że to ty chcesz odejść, choć sama wróciłaś. Że potrzebowałem cię, a ty mnie porzuciłaś.   Otworzyłem serce — w twych rękach tkwiące, skradzione — tylko po to, by ogrzać twe dłonie, w smutku zmrożone.   I teraz, gdy taki gorąc od ciebie bije, nie zabiorę ci też jego — bo jest już niczyje.   Lecz dbaj o nie. Nie pozwól mu się rozłożyć. Nie daj mu zgasnąć — a zezwól mu się kiedyś na powrót otworzyć.
    • @Annna2   jesteś wyznawcą miłości jako Absolutu.   i ja się z Toba zgadzam.....ale nie do samego końca. wiem, że brzmi to tak jakbym częściowo wysiadł z pociągu, ale.....   dla mnie, ale tylko  częściowo miłość jest zjawiskiem czysto ludzkim,  psychologicznym  lub biologicznym.   a więc nie w zasadzie transcendencji ale w biologii i psychologii jej istota.   chociaż muszę przyznać, że mój pogląd brzydko pachnie.   komunizmem on śmierdzi.   popyskowałem trochę ale w zasadzie się z Tobą zgadzam.   a z tym co napisałaś wyżej - całkiem się zgadzam.   dzięki Aniu.       @KOBIETA   on jest gorący jak serce zakochane.   jak miłość która rozsadza ciało pragnieniem i tęsknotą .   Dominiko.   jesteś i mój puls......   kurcze, jaki jest numer na SOR ?   dzięki piękne :)        
    • @Leszczym   :) złości z miłości ! Och te kowbojskie buty i stajnia ;)    Trudna sztuka komunikacji, w relacji :)    podoba mi się :) 
    • Żywi w Jezusie:)
    • Zaraz podrzuca te wszystkie, złote liście:)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...