Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

białe wodospady
woda perląca się na skórze
krople całujące oczy
i spragnione usta
dziko falujące włosy
proporce w sztormie uczuć

fizyka między nami
objęci wypieramy wodę
która mogłaby nas dzielić

zagubieni zapatrzeni staliśmy
nago przed Bogiem

Opublikowano
W zadyszeniu, w zapomnieniu, w nagłym naszym przytomnieniu.


białe wodospady- mogą być jeśli chodziłoby o lodospady, a i tak banalnie

spragnione usta- zwrot niczym z piosenki Edyty Górniak

fizyka między nami- czytelnik nie jest niedorozwinięty umysłowo, tzn. potrafi się domyślać... (to jest zbyt dosłownie)

zagubieni zapatrzeni staliśmy
nago przed Bogiem- pisząc takie słowa na końcu wiersza, to jeszcze nie jest mistyka...
merytorycznie źle...
chłop z babą nago przed Bogiem? to chyba tylko na sądzie ostatecznym...
gdzie sens, gdzie logika?

moja opinia jest taka, że mi się to nie podoba :D
pozdrawiam A.
Opublikowano

Staszku, bardzo dziękuję za krytyczną i szczerą opinię. Tekst jest słaby. Trudno, abym objaśniał. Tekst musi bronić się sam. Ten nie potrafi. Jedno słowo, jakie zamieściłem, jako klucz, jest widocznie niewystarczające. Będę musiał wiersz przepisać. Pozdrawiam.
J.

Opublikowano

Ładny, miły obrazek. No i ten Bóg, a przed nim ludzie nago... Bardzo wymowne, ale i dwuznaczne. :-)

Wyjeżdżam na trzy tygodnie i nie będę miała dostępu do Internetu, więc nie odpisuj na mój komentarz.
Pozdrawiam i do "zobaczenia" za kilka tygodni. :-)

Opublikowano

Odczucia mam mieszane. Za dużo słów, zwłaszcza w pierwszej strofie.

"Raj (intermezzo)

wodospady - perlą się na skórze
krople całują
spragnione ust
falujące włosy - proporce

fizyka między nami
objęci wypieramy wodę
która dzieli

zagubieni zapatrzeni
nago - przed"

Opublikowano

dla mnie muzyczna idea intermezza przekłada się na Twój tekst, Januszu, całkowicie... choć może, aby do końca tak powiedzieć, trzeba znać intencję, zamysł autora - co dalej :) ale Ty piszesz, a Czytelnik sam znajduje między wersami to, czego szuka...
jako pojedyncze "obrazki", każdy wers można traktować odrębnie lub patrzeć na całość jako jeden metaforyczny obraz - utwór "pomiędzy".
ubranie tematu w wodną "szatę", to powrót do źródła (też wody)... a źródłem jest moment stanięcia twarzą w twarz ze Stwórcą.

podoba mi się całość. jest trochę niejednoznaczności w puencie, przez co wiersz staje się ciekawszy.

pozdrawiam,
in-h.

Opublikowano

A nie bywamy nadzy przed Bogiem?
kTOŚ OPISUJE CHEMIĘ ,,,MILOŚCI TY OPISALES FIZYCZNOŚĆ !
Taki był zamysl piszacego i dobrze , przecież nie napiszemy wzoru chemicznego na ,,,,,bo go nie znamy , a fizycznośc tak!

Pozdrawiam 1
Ja
+
Pruderia ?
No cóż , jak oglądamy film , to co zaslaniamy oczy jak ,,,,!

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Niektórzy uważają, iż w tym jest clue poezji, ja się z tym nie zgadzam, ale życzę po prostu, by szukać w dobrym miejscu. Nie zamykać się. Pzdr.
    • Wygnanie z Raju. Albo Cztery wesela i pogrzeb. (szkocka orkiestra) Pzdr :-)  
    • Szedł z nisko pochyloną głową poboczem pola, piaszczystą drogą. Szedł. Idzie obok kartofliska, które okrywa potok wieczornego słońca. Cały w pomarańczowej zorzy. Chłopski malarz. Namalował świat: bydło na rżyskach i pajęczyny babiego lata. Drżące. Sperlone kroplami rosy.   Wiesz…   Jesteś tu jeszcze?   Idę i jestem tutaj. Idę tak, jak szedłem wtedy, pamiętasz? Niczego nie pamiętasz. Już nic nie pamiętasz i nie widzisz, gdyż twoje oczy.   Martwe. I takie zimne zimnem kamienia. Bladego marmuru wyciosanego wieki temu dłutem nieznanego rzeźbiarza…   Ale znowu idziemy razem. Idziemy tak, jak moglibyśmy iść we dwoje. Tak jak moglibyśmy…   Idziemy. Idziemy. I idziemy raz jeszcze…   Stawiamy kroki powolne, jakby w zadumie. Idziemy jak ten sen śniony nagle nad ranem. Jak ta widziadlana korektora zdarzeń, co chwyta za gardło jakimś ciężkim westchnieniem.   Wypiłem trochę, to prawda. I wypiłem raz jeszcze, wznosząc toast za ciebie. Za nas…   Dlaczego milczysz? Spójrz, wznoszę kielich… E, tam, kielich, butelkę całą. Wznoszę ją pod światło wieczornego słońca.   I przez szkło przesącza się światłość pomarańczowa. Nadciągający wieczór. I przez szkło, przez płyn przejrzysty, przez te szkliste turbulencje spienionych majaków…   Napijesz się ze mną? Patrz, jest jeszcze trochę. Widzisz. Nie widzisz. Ale ja, widzę za ciebie.   Nie wypiłem do końca, albowiem chciałem… chcę zostawić tobie.   Stoję w otwartym oknie i patrzę. Wiatr szarpie gałęziami kasztanów. Szeleści liśćmi.   I szepcze. Szepcze. O, mój Boże, jak szepcze…   Na stole leży talerz. Mży cały w pozłocie kryształowy wazon z wetkniętym bukietem czerwonych róż. I te róże. Te róże czerwone…   Choć, napij się ze mną. Na stole lśni butelka. Podnoszę ją, aby wznieść…   Wiesz, był tu przed chwilą mój ojciec. Przyszedł zza grobu, aby się ze mną napić. Nie mówił nic, tylko patrzył. I patrzył tryni swoimi oczami.   Takimi oczami zasklepionymi czarną ziemią jak u trupa. Był i znikł. Nie powiedział ani słowa…   Kielich stoi nadal. Mój i jego. Jego i mój… Był i nie ma, choć przed chwilą jeszcze…   Wiesz, ćwiczę wirtuozerskie szlify chorobliwej fantasmagorii. I próbuję przecisnąć się przez ścianę. Atomy mojego ciała łączą się z atomami tynku, zaprawy murarskiej i cegieł.   Lecz nie mogę. Utykam, gdzieś pomiędzy. Nie potrafię przebrnąć jeszcze tej otchłani czasu. Choć jestem już bliski poznania tajemnicy przemieszania się w czasie.   Wiesz, to jest w zasadzie proste. Bardzo proste… Wystarczy tylko…   Zamykam oczy. Zaciskam szczelnie powieki. I widzę jak idzie ten malarz chłopski i maluje odręcznie dym płynący z łęciny, nad lasem idący...   Mimo że cierpi na bóle głowy i zaniki pamięci.   Ogląda swoje dłonie, palce. Licząc odciski, rdzę z lemieszy zdziera.   (Włodzimierz Zastawniak, 2025-08-10)    
    • Oryginalne, wakacyjne porównanie podróżnicze :-) Głębokich rozmów ze swoim wnętrzem ciąg dalszy :-) Pzdr.
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Piękny komentarz, jest w nich wiele Twojej wrażliwości - co ten pierwszy list, o którym pisałaś, zdziałał, co poruszył ! Dziękuję :-)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...