Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano
Pragnienie bycia kimś innym, to marnowanie osoby, którą się jest.

Kurt Cobain

sprawiłeś mi sukienkę taką morelową z dekoltem
tańczyłam przed tobą jak przeplatka atalia
widziałam uśmiech i oczy modraszkowe
rozkręcone żarem lekko niby we śnie
wirował świat i ty okręcałeś mnie
wokół palca

na własne życzenie bagaż
wlokłam po bezdrożach nieznanych przystanków
na kolejnym przechwyciłeś
mój niedosyt światła

zbudowałeś dom pod lipą
a ja

proszę
nie mów już do mnie
z wielkiej litery

BĄDŹ SOBĄ WSZYSCY INNI SĄ JUŻ ZAJĘCI

http://kk190862.flog.pl/wpis/5183413/przeplatka-atalia

http://kk190862.flog.pl/wpis/5194036/modraszkowo
Opublikowano

Czytam Twój wiersz raz i raz jeszcze. To przepiękna delikatna koronka. Przepraszam - ale szalenie kobieca w najlepszym tego słowa znaczeniu. Dawno nie było tu takiego wiersza. Bez ckliwości, z odrobiną żądań nieznacznych.

Lipa w przedostatniej strofie rozkłada mnie na klej z fruktozy. Jest taki...;-)? Nie wiem. Smaczny i wonny.

Jedno, co zmieniłabym: z tejże strofy wyjęłabym dwa ostatnie wersy. Od "malutki...". Nie wiem, dlaczego, ale zbyt roztkliwia. Niepotrzebnie.

Koniec - kwintesencja. Zazdroszczę.
Uściski, Sławo. Elka.

Opublikowano

Świetny tekst,

nie wiem, na ile koresponduje z sytuacją liryczną piosenki Cobaina, na ile tworzy własną, oceniam tekst, jaki czytam, i oceniam wysoko.

Oczywiście - przeredagowałabym składnię, by się pozbyć podejrzenia o inwersje, ale to Twój tekst, Żaczku.

Przeplatka atalia jest piękna i brawo, bo zapobiegła "motylowi" w tekście.

Cieplutko, plusiam, pokazuję przeplatkę.

atlasy.fotoprzyroda.com.pl/galeria/zdjecie/176

Para:)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


KOCHANY CAZARKU, PRZEPLATKA MA KOLOR MOJEJ SUKIENKI, OT, CO :)) A MODRASZEK IKAR TO OKO ONEGO :))))
własnie zastanawiałam się nad wierszem o tych dwóch motylkach. przeplatki i ikara:)))
dzięki ;;) znawco motylej.. nogi :):)
Opublikowano

Podoba mi się wiersz, a zakończenie
pomysłowe.
Nikt nie lubi gdy do niego się krzyczy,
w mowie klawiatury, to są wielkie litery.
Czyżby miłość wirtualna?
W ostatnim wersie, "są" wydaje się zbędne.
pozdrawiam Autorkę.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


No, jak jest Nirwana, jest lato. Nie podejrzewałem autorki o takie numery!
Pozdrawiam
PS. skróty konieczne - trzeba dbać o higienę słowa.

hihi ,Bezecny, rozśmieszyłeś mnie tymi numerami, że niby wiek nie pozwala :P
dzięki, dzięki, a jeśli chodzi o higienę...to masz rację, ładniej brzmi bez szczegółów, ściskam gorąco!!!bo u mnie zimnisko się zrobiło :)))



Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zamykali antykwariat, a ja -  widziałam jego śmierć. Opróżnione półki, jak bezzębne dzieci, pragnęły poczuć szorski papier.   Było słychać negocjacje, okładki drżały. Książki skazane lub niepewne przyszłości. I ta melodia końca istnienia, którą słyszą nieliczni, w rytmie żółtych kartek.  
    • Zimny jesienny wiatr, Szybując nieśpiesznie w przestworzach, Widząc morze biało-czerwonych flag, W widoku tym się zakochał.   I pędząc tak pod niebem Warszawy, Zapragnął ku nim się zbliżyć, By widokiem tym się zachwycić, Tak bardzo nim zdumiony.   Nasz niegasnący patriotyzm, Tyloma emocjami okraszony, Najszczerszy jego wzbudził podziw, Zimnego wiatru gorący rozniecił zachwyt.   W łopoczące biało-czerwone flagi Zaplątały się jesiennego wiatru powiewy, Pięknu ich nie mogąc się nadziwić, Pięknem ich poruszone do głębi.   A wiatr między flagami wciąż tańcząc, Ciekawsko się rozglądając wokoło, Zachwycony nieskazitelną bielą i krwistą czerwienią, Uniósł się ku pobliskim dachom.   I muskając łagodnie stare kamienice, Gdzie historia w cegłach wciąż drzemie, Zapytał się ich półszeptem, O tak wspaniałego widoku przyczynę…   I opowiedziały mu kamienice stareńkie, Niezłomnego i dumnego Narodu historię, Jego bohaterskie, tragiczne dzieje, Naznaczone tak bardzo bólem i cierpieniem.   I zimny jesienny wiatr, W milczeniu się w nią wsłuchiwał, Jakby tego szczególnego dnia, W pamięci swej ulotnej chciał ją zachować.   I opowiedziały mu Ojców Niepodległości pomniki, O uciemiężonego Narodu niegasnącej woli, Mimo przeciwności losów wszelakich, Tlącej się w pokoleniach kolejnych…   A ciekawski choć ulotny wiatr, Mieszając się między wielki ten marsz, Do serc dumnych Polaków zajrzał, By odgadnąć drzemiące w nich marzenia.   Samemu będąc niewidzialnym, Na pograniczu światów materialnych i duchowych Dostrzegł niewidzialne te więzi, Łączące Naród tak dumny.   A pozostając wiernym przyrody siłom, Z praw natury się nie wyłamując, Zamierzył oddać uniżony swój hołd, Wspaniałym polskim patriotom.   I muskając łagodnie ziemię, Uniósł złote jesienne liście, Niczym niegdyś na polach bitew, Dumni żołnierze sztandary łopoczące.   I uniesione podmuchem gwałtownym, W poprzek placów i ulic szerokich, By w powietrzu zaraz zatańczyć, Jeden po drugim oderwały się od ziemi,   A ten wirujących złocistych liści taniec, Dla dumnych patriotów był hołdem, By zasłużoną oddać im cześć, Szczerym wiatru dla nich pokłonem…   I roześmiane twarze dziecięce, Operlił wnet jesiennym rumieńcem, By namalowane na nich pędzelkiem, Skrzyły się flagi biało-czerwone,   By choć na policzkach jedynie namalowane, Gdy w objęcia nocy odpłynie już dzień, Pamiętnych przeżyć rylcem W dziecięcych sercach pozostały wykute…   A wiatr... już nie zimny... Lecz nieznanym mu uczuciem rozpalony, Samemu zapałał tej jesieni, Miłością do barw tych szczególnych...   Nie mogąc osobiście uczestniczyć w wielkim Marszu Niepodległości w Warszawie, choć tym skromnym patriotycznym wierszem mojego autorstwa chciałbym połączyć się duchowo z wszystkimi jego Szanownymi uczestnikami...  

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       
    • @violetta jęz. hiszpański jest niezwykle melodyjny i śpiewny...      
    • @Arsis masz ciekawe poczucie humoru:)  
    • Szukam sposobu, jak ci to przekazać, jak metafory wpleść w naszyjnik słów, kiedy nie mrugać, kiedy się ukłonić, historia, która jak twój głos toczy się — cicho, przez sen. Na końcu zdań — oddech, na końcu milczenia — dotyk, a między nami przestrzeń drży jak struna w dłoniach nocy. Bo każde słowo, gdy milknie, wciąż śpiewa o nas , tu — jak stary refren, co wraca w takt serca i dróg. Miłość to droga bez znaków, a ja wciąż nią idę do ciebie — z nadzieją, że znów usłyszę twój głos jak blues. Czasem mnie niesie wiatr wspomnienia, na pustych stacjach słyszę twój śmiech, na szybie nocy rysuję imię, którego już nie wymówi nikt. Może jutro znów się spotkamy, w którymś z wersów, w snach, wśród mgły — a jeśli nie — zostaw mi ciszę, tam też potrafię śnić. Bo każde słowo, gdy milknie, wciąż śpiewa o nas ,tu — jak stary refren, co wraca w takt serca i dróg. Miłość to droga bez znaków, a ja wciąż nią idę do ciebie — z nadzieją, że znów usłyszę twój głos jak blues.  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...