Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Odkąd sny mnie wdrapały na słonie i górskie
garby dromaderów, poczułem się jak kamienny i zimny
jeździec. Wiatr mnie drapał po uszy i było mi dobrze.

Istotnie ujeździłem sto szczytów - ogierów, a potem
i same pozwalały dosiadać ich grzbietu. Nie mam czasu
na naukę galopu i skoków, nie mogę sobie pozwolić upaść
jak niedojda.

Ta jazda na Karpatach jest jazdą na ośle, a osioł jest
moim mięsiwem, ogniskiem i życiem. Ale spadam i robię
to nad wyraz dobrze, z sekundy przez następną aż puchną
powieki, a wzrok zdaje się stromym kolorom co najmniej
przepaścią wymykającą się z żeber, by rozbić gdzieś wieczór.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...