Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

delikatnie jak muśnięcie pyłkiem
jak w mistrza wsłuchany uczeń
mgiełkami osnutych rąk dotykiem
ptasiego piórka lekko puchem

objętego tęczą tak można raczej
wyrazić proste słowa milczeniem
spojrzeniem ciepłym a nie skinieniem
przepraszam ale nie potrafię inaczej

z rodzinnego
ciepłego osłonie
wyniosłam co dobre
innym i sobie
w obronie

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Anno dziękuje za miłe słowa , a to co wdrożyłam swoim dzieciom mam nadzieje ze zabiorą z sobą ,i co z tego.. pokaże życie!
SERDECZNOŚCI!
Hania
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Anno dziękuje za miłe słowa , a to co wdrożyłam swoim dzieciom mam nadzieje ze zabiorą z sobą ,i co z tego.. pokaże życie!
SERDECZNOŚCI!
Hania

Popatrz Anno co się dzieje ,,,wstawiaja czytający plusy ,,,bez nicku
Obawa , ciekawe przed kim , i dlaczego!
Chyba wstawię coś na forum ,,,!
Opublikowano

znów mnie zmuszasz, Haniu, do zastanowienia się... ale teraz bardziej nad sposobem pisania niż treścią, która jest oczywiście bogata i piękna.
biegniesz tak leciutko słowami jak palce po klawiaturze - i czarne i białe... i słodkie tony i głośne... a puenta to sama harmonia, przekonanie o słuszności takiego właśnie przebiegu - partytury życia. I nie przepraszaj, bo nie musisz potrafić inaczej - nawet nie chciej! :)

brawo! mam jedno muzyczne skojarzenie z Twoim wierszem...

http://www.youtube.com/watch?v=F-4wUfZD6oc

miłego dnia, Haniu, pozdrawiam!

in-h.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Kingo miło ,, niema takiego slowa , by wyrazić jak bardzo cieszy autorkę,,,!
A muzyka ,,,to jesteś wspaniała,,,o pięknej duszy ,wrazliwej i artystycznej!
Serdeczności!
Hania



Gra na tony

ważę słowa na gramy
nie dotykam wagi
wartość
w każdym przekazanym
lekkim i ciężkim

dialog zamieniam
na tony dźwięków

ukrytych w codziennej
symfonii

09.o4.2009 rok
Opublikowano

[quote]Gra na tony

ważę słowa na gramy
nie dotykam wagi
wartość
w każdym przekazanym
lekkim i ciężkim

dialog zamieniam
na tony dźwięków

ukrytych w codziennej
symfonii

09.o4.2009 rok



nie znajduję odpowiednich słów, by opisać swój zachwyt. Haniu, nie przesadzam - zbędne słowa burzą relacje, podobnie jak ich niedobór. ale tutaj... jest taka wyjątkowa dbałość, ważę słowa na gramy to niesamowita subtelność i taka dosłowna - przekaz tak minimalistyczny jak wyrażony sens - prostota i siła - a zarazem głęboki, że nie trzeba więcej!

moją wagą jedynie
eufonia intencji
cieżar opadły
bezgłośnie w echo
gramów i mikro
światy

moją wagą jedynie
okruszki krasomowy
zgarniam jak złoto
w milczenie
skarby tonów
codzienności


Haniu, piszesz niebywale!

kłaniam się niziutko, Poetce!
in-h.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



nie znajduję odpowiednich słów, by opisać swój zachwyt. Haniu, nie przesadzam - zbędne słowa burzą relacje, podobnie jak ich niedobór. ale tutaj... jest taka wyjątkowa dbałość, ważę słowa na gramy to niesamowita subtelność i taka dosłowna - przekaz tak minimalistyczny jak wyrażony sens - prostota i siła - a zarazem głęboki, że nie trzeba więcej!

moją wagą jedynie
eufonia intencji
cieżar opadły
bezgłośnie w echo
gramów i mikro
światy

moją wagą jedynie
okruszki krasomowy
zgarniam jak złoto
w milczenie
skarby tonów
codzienności


Haniu, piszesz niebywale!

kłaniam się niziutko, Poetce!
in-h.

Kaliope X wyraziła po swojemu jak odbiera twoją twórczość, a ponieważ jakoś tak mi łatwo podzielić jej odczucia, więc.. podzielam. :)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Migrena zakończenie mega! tak
    • Witam - tak bywa w życiu - ale to mija -                                                                        Pzdr.serdecznie.
    • Mieli po dziewiętnaście lat i zero pytań. Ich ciała świeciły jak płonące ikony, nadzy prorocy w jeansowych kurtkach, wnukowie Dionizosa, którzy zapomnieli, że śmierć istnieje. Wyjechali – na wschód snu, na południe ciała, na zachód rozsądku, na północ wszystkiego, co można rozebrać z logiki. Motel był ich świątynią, moskitiera – niebem, które drżało pod ich oddechem. Miłość? Miłość była psem bez smyczy, kąsała ich za kostki, przewracała na trawie, śmiała się z ich jęków. Ale czasem nie była psem. Była kaskadą ognistych kruków wypuszczoną z klatki mostu mózgowego. Była zębami wbitymi w noc. Jej włosy – czarne wodorosty dryfujące w jego łonie. Na jego ramieniu – blizna, pamięć innej burzy. Jej uda pachniały mandragorą, jego plecy niosły ślady świętej wojny. Ich języki znały alfabet szaleństwa. Ich pot był ewangelią wypisaną na prześcieradłach. Ich genitalia były ambasadorami innej rzeczywistości, gdzie nie istnieją granice, gdzie Bóg trzyma się za głowę i mówi: ja tego nie stworzyłem. Ich dusze wyskakiwały przez okno jak ćmy wprost w ogień – i wracały. Zawsze wracały, rozświetlone. Każdy pocałunek – jak łyk z kielicha napełnionego LSD. Każda noc – jak przyjęcie u proroków, gdzie Jezus grał na basie, a Kali tańczyła na stole, i wszyscy krzyczeli: kochajcie się teraz, teraz, TERAZ! bo jutro to tylko fatamorgana dla głupców. Nie było ich. A potem cisza – tylko ich oddechy, jak fale na brzegu zapomnianego morza, gdzie świat na moment przestał istnieć. Nie było ich. Była tylko miłość, która miała skórę jak alabaster i zęby z pereł. Był tylko seks, który szarpał jak rockowa gitara w rękach anioła. Było tylko ciało, które płonęło i nie chciało gaśnięcia. Pili siebie jak wino bez dna. Palili siebie jak święte zioła Majów. Wciągali się nawzajem jak kreskę z lustra. Każdy orgazm był wejściem do świątyni, gdzie kapłani krzyczeli: Jeszcze! Jeszcze! To jest życie! A potem jeszcze raz – jak koniec kalendarza Majów. Byli młodzi, i to znaczyło: nieśmiertelni. Byli bezgłowymi końmi pędzącymi przez trumnę zachodu słońca. Byli gorączką. Ich dusze wyskakiwały przez okno jak ćmy wprost w ogień – i wracały. Zawsze wracały, rozświetlone. Lecz w każdym powrocie, cień drobny drżał, jakby szeptem jutra czas ich nękał. Kochali się tak, jakby świat miał się skończyć jutro, a może już się skończył, i oni byli ostatnimi, którzy jeszcze pamiętają smak miłości zrobionej z dymu i krwi. Ich serca były granatami. Ich dusze – tłukły się o siebie jak dwa kryształy w wódce. Za oknem liście drżały w bladym świetle, jakby chciały zapamiętać ich imiona, zanim wiatr poniesie je w niepamięć. Ich wspomnienia – nie do opowiedzenia nikomu, bo nie ma języka, który wytrzyma taką intensywność. Wakacje były snem, który przekroczył sny. Były jedynym miejscem, gdzie Bóg i Diabeł zgodzili się na toast. Oni – dzieci światła, dzieci nocy, dzieci, które pożarły czas i nie umarły od tego. Jeśli ktoś pyta, kim byli – byli ewangelią spisaną spermą i łzami. I gdy noc gasła, ich spojrzenia się spotkały, ciche, jak dwa ptaki na gałęzi, co wiedzą, że świt jest blisko, a lot daleki. I w ciszy nocy, gdy wiatr ustawał, słychać było tylko szelest traw, a świat na zewnątrz, daleki i obcy, czekał na powrót, którego nie chcieli. Byli ogniem w płucach. Byli czymś, co się zdarza tylko raz. I zostaje na zawsze. Jak tatuaż pod skórą duszy.          
    • łzy raczej nie kłamią uśmiech nie krwawi zaś droga  donikąd gdzieś prowadzi ból to niewiadoma   krok zawsze krokiem horyzont czasem boli tak samo jak myśli które w głowie się panoszą   kłamstwo  śmierdzi kalendarz to prawda śmierć to szczerość człowiek to moment wszechświata 
    • @Dagna tym się nie stresuj. Dobry psychiatra wyprowadzi cię z tego. Jeżeli nie.......to już Tworki. Bay, bay.     A tak w ogóle to po co mnie prowokujesz? Nie znamy się, za emocjonalne słowa przeprosiłem, a ty ciągle swoje. Dlaczego ?
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...