Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Siedziałaś w pokoju cicho zapatrzona
w krawędź ściany na brzegu tego zapatrzenia
jakbyś chciała czule dotknąć dnia lub zmiany
co za ścianą rozciągnięta w przestrzeniach

rozciągnięta w przewrotnym tykaniu zegara
biegnięciu po łąkach za barwnym motylem
w mglistych jesieniach poziomkowych latach
we wspomnieniach których uzbierałaś tyle

szeptem mówisz że chciałabyś choć raz
poczuć własnego serca szybsze bicie
nim wtargnie w pokój nieuchronny zmrok
nim wytli się do końca w tobie życie

Opublikowano

Lilko, to jest wiersz z podwójnym dnem, bardzo chwyta za serce. przeplatają mi się dwa obrazy. przy tym sposób pisania, jak opowieść obserwatora, jak narrator, ale nie tylko - bo tu nie ma suchej relacji, jest emocja w każdym wersie. taka stonowana, wyważona samotnością (w patrzeniu, gdy ona tak daleko wzrokiem) i smutkiem, ale... jest drugie dno.

pięknie przechodzące wersy, dużo daje mi brak interpunkcji, bo czytam jednym tchem, nadążając za obrazem. przewrotne tykanie zegara przenosi mnie w ten drugi wymiar - oczami zapatrzonej - błogość w tym stanie "pomiędzy", wyizolowaniu, wyciągnięcie jeszcze raz ręki w "krainę czarów". przejmujący smutek, bo gdzieś kołacze się myśl, że to jedne z ostatnich takich zmian.

i powrót zza białej ściany - "wytli", to słowo mi podpowiada, że wierzysz w chęć, ale... świadomość zapatrzenia w krawędź... jest taka głęboka. Ta krawędź kłuje bardziej niż biel. Ale taki miał być chyba (w moim rozumieniu) przekaz...

Wybacz ten zbyt obszerny wpis, to są moje emocje "na żywo", po czterokrotnym czytaniu wiersza, który mnie bardzo poruszył. Tak go odbieram i zapamiętuję.


Kłaniam się, bardzo, pozdrawiając,
in-humility.

Opublikowano

babcia przed śmiercią widziała za ścianą rzeczy, których tam nie było. widziała tak wyraźnie i opowiadała o nich ( a czasami rozmawiała, jeśli byli to akurat ludzie), że aż dziwiłem się sobie, że ja ich nie widzę.
dobry wiersz.
pozdrawiam i do poczytania :)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Kaliope,
Jesteś wyjątkowo wnikliwą i wdzięczną czytelniczką. Dotyczy to zresztą twoich wpisów nie tylko pod moimi wierszami.
Doceniam i twój czas i trud włożony w komentarze i dziękuję pięknie.
Jeśli chodzi o mój wiersz, to twoja interpretacja jest właściwa i zgodna z moimi przemyśleniami w czasie pisania tego wierszyka.
Inspiracją były wiersze pisane przez naszych forumowiczów w związku z dniem matki, o matkach i dla matek.
Myślę, że przewidujemy, że nasze mamy i wogóle starsze osoby myślą o lekach, wnukach, chorobach itd. a tymczasem one, oni mają swoje tęsknoty i pragnienia różne od tych schematycznych, takich przewidywalnch.

Któż to wie co znajduje się za krawędzią białej ściany?...
Pozdrawiam serdecznie i ciepło
Lilka
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Oksywio,
Bardzo dziękuję za ładne i jeszcze bardziej za piękne.
Może to przesilenie wiosenne sprawia,ze jakieś takie smutnawe refleksje się w nas budzą. Zawsze mnie to dziwiło,że właśnie wiosną (tak wynika ze statystyk) ludzie popełniają najwięcej samobójstw. Przecież to najpiękniejsza pora roku...
Pozdrawiam późnowieczornie
Lilka
Opublikowano

Wiosną? A nie jesienią? Ja też jestem zdziwiona... Ale wiesz, może to dlatego, że mózg po ciemnej, długiej zimie jest bardziej skłonny do depresji? Bo to, że depresje pojawiają się z powodu zbyt małej ilości światła wprowadzanego do mózgu przez oczy - to jest już udowodnione. (Oczywiście to nie jedyna przyczyna, ale bardzo powszechna).

Opublikowano

No właśnie, jesień kojarzy się nam z depresjami i skończeniami, a tymczasem organizm łącznie z nasza psyche się wycisza i przygotowywuje do snu ziowego, bez zbędnych emocji i szaleństw.
a wiosna to wariactwo w przyrodzie i w nas samych i budzenia się demonów (jak u Goy'i...Kiedy rozum śpi budzą się demony")
Następnym razem trzeba będzie napisać coś pogodnego i pełnego optymizmu!!

Opublikowano

[quote]

Kaliope,
Jesteś wyjątkowo wnikliwą i wdzięczną czytelniczką. Dotyczy to zresztą twoich wpisów nie tylko pod moimi wierszami.
Doceniam i twój czas i trud włożony w komentarze i dziękuję pięknie.
Jeśli chodzi o mój wiersz, to twoja interpretacja jest właściwa i zgodna z moimi przemyśleniami w czasie pisania tego wierszyka.
Inspiracją były wiersze pisane przez naszych forumowiczów w związku z dniem matki, o matkach i dla matek.
Myślę, że przewidujemy, że nasze mamy i wogóle starsze osoby myślą o lekach, wnukach, chorobach itd. a tymczasem one, oni mają swoje tęsknoty i pragnienia różne od tych schematycznych, takich przewidywalnch.

Któż to wie co znajduje się za krawędzią białej ściany?...
Pozdrawiam serdecznie i ciepło
Lilka



Lilko, ja również uważam, że nie należy szufladkować i zamykać ludzi w schematy, bo pewnie każdy z nas kiedyś stanie przed taką białą ścianą... i wówczas nie chcielibyśmy być traktowani stereotypowo.
A co do mojego pisania: poezja bardzo mi teraz pomaga! Uwielbiam tutaj być i czytać Was wszystkich. A piszę zawsze z drżeniem serca, bo nie uważam się za dobrą komentatorkę, ani tym bardziej poetkę. Jednak, gdy wiersz porywa, nie czuć tego czasu i trudu. Twój wiersz powstał z pięknych pobudek.

pozdrawiam raz jeszcze,
in-h.
Opublikowano

piękny i wzruszajacy wiersz - kiedy człowiek ugina się pod ciężarem lat, wtedy "widzi" więcej i dalej, "wzrokiem" duszy sięga poza "białą ścianę"...raz lęka się krawędzi, innym razem oszałamia go cudowne światło - życie "wewnętrzne" wielu ludzi w podeszłym wieku bywa niezwykle "bogate"...aby się o tym dowiedzieć, wystarczy siąść obok i z uwagą "wyposłuchać" :))))

serdecznie pozdrawiam, Lilu :)
Krysia

Opublikowano

Mnie też dał do myślenia i zastanowienia, a nawet wzruszył. Odbieram go jak zbliżanie się do ściany przez którą wszyscy musimy kiedyś przejść, a tutaj zapatrzenie może już właśnie w jej krawędź. Przypomniał mi się też taki moment z życia, gdy byłyśmy z moją mamą nad morzem i ona siedząc na piasku powiedziała: tak patrzę na tych młodych jak biegają po plaży i czuję w sobie chęć, że i ja bym z nimi pobiegła, lecz moje ciało już tego nie zrobi.
Więc z tego wniosek, że gdzieś w środku zawsze jesteśmy młodzi, chcemy nadal przeżywać i korzystać z życia, tylko to nasze ciało....
Pozdrawiam i gratuluje udanego wiersza:)

Opublikowano

Trochę preszkadzają mi powtórzenia "ściany" i "zapatrzeń". W ostatnim wersie warto może "włożyć" jakieś słowo lub te, które są, zastąpić innymi, aby zachować rytm i płynność.

Poza tym podoba mi się ten wiersz. Oryginalne, nieoklepane metafory, uruchomiona wyobraźnia czytelnika. Szczególnie upodobałam sobie drugą strofę :-). Pozdrowienia wysyłam. E.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Koniecznie!!!

Lubię Goyę i ten rysunek z demonami koszmarów.
A czytałaś książkę Jacka Dehnela pt. "Saturn. Czarne obrazy z życia mężczyzn z rodziny Goya"? Najwyraźniej to syn Fracisca Goyi jest autorem tych wszystkich demonicznych obrazów i rysunków.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Krysiu,
Bardzo się cieszę,że mój wiersz wzruszył. Wzruszenie to niedoceniane uczucie, tak mi się wydaje. Starsi ludzie rzadko kiedy wywołuja jakieś poruszenie, nie mówiąc o refleksji. Kult młodości i radości to chyba domena naszch czasów. Więc jeśli poświęcimy im chwilkę z naszym zastanowieniem i uwagą to może łatwiej wtedy będzie nam sie wczuć w domniemane obrazy znad krawędzi.
Dziękuję bardzo za wizytę i ciepło pozdrawiam
Lila
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Dziękuję bardzo Nowa za komentarz i refleksje pod wierszem.
Nasze mamy też były kiedyś młode, więc może najlepiej pamietają właśnie te plaże i łąki po których biegały boso....
Pozdrawiam ciepło
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Powtórzenia celowe i zamierzone, natomiast brak rytmu i płynności w końcowym wersie juz mniej, ale niestety pomysłu na poprawę brak.
Cieszy mnie podobanie i subiektywna oryginalność metafor.
Dziękuję za komentarz
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Koniecznie!!!

Lubię Goyę i ten rysunek z demonami koszmarów.
A czytałaś książkę Jacka Dehnela pt. "Saturn. Czarne obrazy z życia mężczyzn z rodziny Goya"? Najwyraźniej to syn Fracisca Goyi jest autorem tych wszystkich demonicznych obrazów i rysunków.

Oksywio,
Ja również bardzo lubię Goyę. Napewno wiesz, że w środku życia lekko??? sfiksował i te wszystkie demony i koszmary i "Saturny zjadające swoje dzieci" znalazły swój upust właśnie w malarstwie. Wypchnęło się to z niego i od razu lżej, a dla nas ogladająch po prostu wspaniale. Saturna J. Dehnela nie czytałam , ale teraz z pewnością przeczytam. Dzięki bardzo Oksywio za polecenie.
Pozdrawiam serdecznie
Lilka
PS. A ja polecam a'propos biografii wszystko co się nawinie I. Stone.
Urzekające i wciagające.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Polska – Mesjasz narodów   Nieźle, kurwa, nieźle. To hasło brzmi naprawdę potężnie. Podniośle. Dumnie. Jakbyśmy od tysiąca lat byli wyznaczeni do zbawiania świata, a przy okazji - do ponoszenia wszystkich możliwych ofiar. Mesjasz narodów. Naród wybrany do cierpienia, klęsk i moralnej wyższości. Tak mnie wychowywano. I nie tylko mnie. Miliony ludzi, którzy mieli budować nasz wspólny dom, nasiąkali tą narracją od dziecka. Polska jako ofiara. Polska jako mur. Polska jako tarcza. Polska jako przedmurze chrześcijaństwa. A na tym murze - szlachta. Nasza. Święta. Bohaterska. Polska szlachecka była ze mną od zawsze. W podręcznikach, w opowieściach, w patetycznych akademiach szkolnych.  Szlachta własną piersią broniła Europy przed zarazą ze Wschodu. Szlachta ratowała cywilizację, kulturę, wiarę. Własną piersią chroniła biednych chłopów pańszczyźnianych, którzy - jak nas uczono - i tak mieliby gorzej pod innym panowaniem. Czy na pewno? Tego pytania nie zadawano. Bo jak można podważać fundament mitu? Jak można pytać o szczegóły, gdy mówi się o obrońcach wiary? Przez długi czas udawałem, że w to wierzę. Udawanie jest wygodne. Nie wymaga myślenia. Ale z wiekiem człowiek robi się leniwy w innych obszarach - i przestaje mu się chcieć udawać. Historia zaczęła odpowiadać na moje dylematy. Bo jak - pytam uczciwie - jak taka zapijaczona, zatłuszczona warstwa społeczna mogła poradzić sobie ze sprawnymi, trzeźwymi, zdyscyplinowanymi Szwedami w 1655 roku pod Ujściem? Nie poradziła sobie. Nawet nie spróbowała. I potem było już tylko gorzej. Od potopu do rozbiorów. Od konfederacji do liberum veto. Od dumy do upadku. Dlaczego? Czy to była taka nacja? Czy taki charakter narodowy? Czy może coś innego? Sześć procent społeczeństwa - sześć procent! - uznało się za inną rasę. Lepszą. Wybraną. Herbową. Z pozwoleniem Boga. Przywileje nadane im kilkaset lat wcześniej przez królów wiązały się z jednym podstawowym obowiązkiem: obroną ojczyzny. Pospolite ruszenie. Piękna idea. Demokratyczna. Patriotyczna. W praktyce - nieporozumienie. Bo jak ma walczyć ktoś, kto jest pijany, otyły i przekonany o własnej boskiej wyjątkowości? Pijany i gruby to już trudne wyzwanie logistyczne, a co dopiero militarne. Może stąd te rasy polskich koni. Nie po to, by dźwigać ciężką zbroję, ale by unieść zajebistą nadwagę jeźdźca. Koń arabski by padł. Nasze pociągowe - ciągnęły. Może tajemnica husarii polegała na tym, że grupa nawalonych grubasów, nie do końca kojarzących, co robią, myśląc, że jadą do Żabki, bo jest promocja na Bociana, taranuje wroga czystym przypadkiem. Może stąd te sukcesy. Jadę po bandzie? Oczywiście. Ale od dziecka słyszę o tej dumie. O tej niezwyciężonej ciężkiej jeździe. Przez dwieście lat niepokonani. Kilkuset przeciw tysiącom. Może po prostu ktoś krzyknął, że na melinie pod Kircholmem jest bimber, i ruszyli z taką determinacją, że przeciwnik nie wiedział, z czym ma do czynienia. Być może obrażam wielu prawdziwych Polaków z genami szlacheckimi. Ale ja czegoś kurwa nie rozumiem. Można być patriotą. Można być obrońcą kraju. Można umierać za ojczyznę. Ale mówimy o kilku procentach społeczeństwa, które uznały się za lepszą kastę. Bóg im dał przywileje. Pokolenie Jafeta. A co z resztą? Co z dziewięćdziesięcioma procentami społeczeństwa? Co z pokoleniem Chama? Gdzie w tym miłosierdzie? Gdzie równość wobec Boga? Coś tu nie gra. Pokolenie Chama miało przechlapane. Szlachcic mógł zabić. Mógł gwałcić. Mógł sprzedać chłopa jak bydło. A przecież uczono mnie, że w Polsce nie było niewolnictwa. Tak uczono w szkołach w drugiej połowie XX i w XXI wieku. Tyle wiem. Ale im więcej czytam, tym bardziej widzę, że to była niewola w białych rękawiczkach. Z krzyżem nad drzwiami. Dlaczego część społeczeństwa była traktowana gorzej niż fellachowie w Egipcie? Czy to był gniew Boga? Ale za co? Ci ludzie nawet nie mieli czasu grzeszyć. Pracowali, żeby inni nie musieli pracować. Praktycznie nie mieli żadnych praw. Żadnych. Czy to jest zgodne z naukami Chrystusa? Mam wrażenie, że nad krajem nad Wisłą przez wieki wisiała jakaś gęsta chmura. Jakby ocieplenie klimatu przyszło wcześniej i zakryło widok nieba. Gdyby Cieśla z Nazaretu to zobaczył, sandały by mu spadły. Ale nie zauważył. Albo nie zadzwoniono. „To się w pale nie mieści” — jak mawiał najbardziej przegrany warszawiak. Ale mieściło się w głowach Kościoła. Tych najważniejszych. Dlaczego? Bo im się opłacało. A prawa człowieka? Czy coś takiego istniało? Wtedy - nie. Ale dziś? Dlaczego przez setki lat zasłoną milczenia przykrywamy fakt, że grupa trzymająca władzę żerowała jak pasożyt na dziewięćdziesięciu procentach społeczeństwa? Dlaczego stawiamy im pomniki? Za co? Może jeszcze handlarzom niewolników zróbmy aleję gwiazd. Albo order za wkład w rozwój cywilizacji. Nie wiem. Nie rozumiem. Może właśnie dlatego wciąż lubimy być Mesjaszem narodów. Bo łatwiej cierpieć w micie niż spojrzeć w lustro historii.    
    • @Berenika97 Jesteśmy częścią natury. Rodzimy się, wzrastamy,kwitniemy i odchodzimy na chwilę, by narodzić się na zawsze .   Pięknie i obrazowo pokazałaś wspólność przeżywania uczuć z naturą.    Pozdrawiam serdecznie  Miłego popołudnia 
    • @Berenika97 Trzecia droga. To nie takie łatwe :(   Pozostaje próbować.   Pozdrawiam
    • @iwonaroma Czytam ten wiersz jako opowieść o stanie zawieszenia -  między potrzebą ochrony a lękiem przed otwarciem się na świat. Obraz jest prosty, ale niesie ze sobą ciężar emocjonalny, który długo zostaje pod skórą. Wiem, że można jeszcze inaczej zinterpretować, bo tekst niesie wiele  symboli. 
    • @KOBIETA Dziękuję za otwartość. To zawsze miłe, gdy autor świadomie decyduje, co zostawić, a co zmienić. Pozdrawiam :-) 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...