Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

W czeluści pamięci przepastnej,
jak gwiazdy w kosmosie nikną,
Prawdy przeszłości gasną,
Ich głosy szydercze milkną.

Łudzisz się minionym śmiechem,
Jak oko gwiazd złudnym światłem,
Podążasz rozpaczliwie za echem
Iluzji w pamięci zapadłej.

Pijesz z przeszłości czary,
Beztroską łudzą jej mity,
Jak narkotyczne wywary
W brudzie młodości wypite.

Minęła pamięci celebra,
Skonały przeszłości mity,
To tylko "dziś" o młodość żebra,
Wśród czary drobin rozbitych.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


przyjmij konwencję
2/3/3
3/3/2

W czeluści pamięci przepastnej,
jak gwiazdy w kosmosie nikną,
Prawdy przeszłości już bledną,
Ich głosy szydercze milkną.

itd...
jeśli sam wyrównasz do 8 cały wiersz dam Ci plusa
jeszcze rym wrzeszczący światem -zapadłej

pozdrawiam Jacek
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


przyjmij konwencję
2/3/3
3/3/2

W czeluści pamięci przepastnej,
jak gwiazdy w kosmosie nikną,
Prawdy przeszłości już bledną,
Ich głosy szydercze milkną.

itd...
jeśli sam wyrównasz do 8 cały wiersz dam Ci plusa
jeszcze rym wrzeszczący światem -zapadłej

pozdrawiam Jacek

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Dziękuję. Oxywia, ja szukam swojej drogi w poezji. Znajdę ją.
Dziękuję za uznanie. Pozdrawiam cieplutko.

Życzę odnalezienia własnej drogi, ale ta prowadzi raczej w ślepy zaułek.
Wiersz jest toporny, trąca średniowiecznym moralitetem, czyli nihil novi :))
Pozdrawiam
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Dziękuję. Oxywia, ja szukam swojej drogi w poezji. Znajdę ją.
Dziękuję za uznanie. Pozdrawiam cieplutko.

Życzę odnalezienia własnej drogi, ale ta prowadzi raczej w ślepy zaułek.
Wiersz jest toporny, trąca średniowiecznym moralitetem, czyli nihil novi :))
Pozdrawiam
Ja go odczytalam jako stylizację na dawny, "mickiewiczowski" patos, co zreszta zapowiada tytuł, nawiązujący do "Ody do młodości". Tutaj przekornie zamiast ody jest krytyka młodości, która bywa w dzisiejszych czasach gnuśna i "brudna", więc Peel woła o drugą młodość czy też o jej powrót w czasie, kiedy dojrzejemy do działania (zresztą podobna przekora jest także w "Odzie" Mickoadamowicza). Dla mnie ta stylizacja nie jest zła, a w każdym razie oryginalna.
Ale oczywiście niczego nie chcę nikomu narzucać, każdy ma prawo do wlasneog odczytu.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Dziękuję. Oxywia, ja szukam swojej drogi w poezji. Znajdę ją.
Dziękuję za uznanie. Pozdrawiam cieplutko.

Życzę odnalezienia własnej drogi, ale ta prowadzi raczej w ślepy zaułek.
Wiersz jest toporny, trąca średniowiecznym moralitetem, czyli nihil novi :))
Pozdrawiam

O proszę. toporny. Nowe słówko na określenie mojej poezji.
Pilnie się uczę. Krytyk napiusał mi, że monumentalny i cholernie oryginalny, ciężki, uderzający w zagadnienie bardzo niekonwencjonalnie.
I stanowczo odradzał jakiekolwiek fora poetyckie.
Poważnie.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Do duchówki rzekł dzióbosek: – Ja dwa pularusy noszę, wypełnione niczym sagan, więc na męża ja się nadam.   – Pogrzebaczu mój szalony, czy na pewno pragniesz żony, która wśród dolegliwości, wręcz najwięcej ma… duszności.   Lecz dióbosek (zakochany) miał już plan opracowany, że to ją poślubić musi – teraz się w małżeństwie dusi.       Wyrazy zaczerpnięte z gwary opoczyńskiej duchówka ­– część pieca kuchennego przeznaczona do pieczenia i przechowywania ciepłych potraw dzióbosek – pogrzebacz pularus – portfel sagan – bardzo duży garnek
    • @tie-break Oj, jak ładnie, wrócę - tylko pomyślę, bo teraz jestem jeszcze trochę śpiąca :)
    • Tańczyły, śpiewały, pijane obłędem, Oszalałe, w upiornych podskokach. Po chwili krótkiej do kotła, równym rzędem, Stały za sobą w ciemności zmrokach.   W kotłach smakołyki się zagotowały: Tłuste mięso z udźca baraniego, Na zakąskę zaś zioła przygotowały I drobinkę kwasu chlebowego.   – Ja, to tamtej mleko zabiorę – za karę, Bo mnie nazwała staruchą starą, Że niby ona wielką posiada wiarę, A ja jestem zgryźliwą poczwarą.   – A ja, to plagę szkodników na pszenicę Ześle sąsiadce, co do kościoła, Wczoraj ledwie – wyobraź sobie – w rocznicę, W biegu na msze poszła chylić czoła,   Wymodlić wybawienie przeklętej duszy, Bo deszcz sprowadziłam na jej pole. Tamtej zeszłorocznej, przeraźliwej suszy Pokonała zawistną niedolę,   A ona, że to niby czary, że szkodzę. Nie pomogę więcej – źli są ludzie. W smutku spuściła głowę. – Od nich pochodzę, Dbali, wychowali, w pocie, w trudzie.   Zamartwiła się nad swoimi słowami, A sumienie poruszyło strunę, Która w duszy – nakazami, zakazami – Drapie niewidzialną oczom łunę.   Wrzask. Na kłótniach i na sporach noc upływa, Zmęczone i rozdrażnione – senne, Na niczym już im nie zależy, nie zbywa. Blisko świt słońca, zorze promienne.   Wtem pojawia się demon, kozioł kudłaty, One w strachu: przewiniła która? Wchodzą z lękiem na latające łopaty – Złego aura: upiorna, ponura.   Matoha syczy, czerwone oczy wbija, Dokładnie ogląda, wzrokiem bada, Czy która nie zwodzi albo nie wywija, Kłamie, oszukuje. To szkarada –   Pomyślały. Pokorny wzrok w ziemię wbity. Na to on: sprawiedliwość – tak Zofio – Wiedźmy, czarodzieja, maga czy wróżbity Jest matką i waszą filozofią.   Straszyć czy szkodzić – nie. Wam pomagać dane. Ziół leczniczych poznałyście sekret, Przepisy na różne choroby podane Nosicie jak podpisany dekret.   Wymagam więc jako strażnik waszej pracy, By morale przestrzegane były, W przeciwnym razie na rozkaz was uraczy Sroga kara. Diabły będą wyły   Z klęski, z zatraty waszej, z waszej głupoty Wyły będą pod niebiosa same, Winne będziecie jeżeliście miernoty Pod odpowiedzialnością złamane.   Wiedźmy w strachu całe przed Matohem stały. Wygląd jego jak demona z piekła: Kozioł zawistny i to kozioł niemały, Oczy czerwone, gęba zaciekła,   Na głowie rogi, zębiska, czarna grzywa, Lecz co innego bardziej przeraża: Odgłos co się z głębi gardła wydobywa, I śmiech, który raczej nie zaraża.   Z piekła rodem, więc dlaczego zapytacie, Czuwa pilnie, by wiedźmy chroniły, A nie wiodły ku zgubie, żalu, utracie? Cóż? Prawo, prawem – tu prawo siły.
    • @KOBIETA - @Berenika97 - @Rafael Marius - dziękuje uśmiechem -
    • @huzarc ...bez nachalności... To był klucz do napisania tych wersów.   Dziękuję, pozdrawiam. 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...