Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

I stało się to, co się stać musiało - poezja.org ma wielu pisarzy, a niewielu komentujących i dlatego podupada pod ciężarem własnego marazmu. Lud (pewnie młode typki zwłaszcza) nie rozumie, że bez czytania nie ma pisania, a bardziej lokalnie - bez własnego komentowania, nie ma czyjegoś oceniania.

Na P jeszcze chyba nie było tak dużej liczby wierszy bez odpowiedzi.

Opublikowano

Co chcecie... wolny rynek, konto plus, itd itp. " Poziom" wszędzie tylko nie Tutaj, tak mi ktoś ostatnio napisał bokiem. Zresztą, jakie to ma znaczenie.

Opublikowano

Zmiana wyglądu, krzaczki, reklamy, najazdy klonów - to zniechęca, ponieważ ludzie z nazwiskami nie będą chcieli tutaj byc (vide moja akcja z plagiatem, gdzie za prawdę zwyzywano mnie, straszono sądem, pobiciem, spaleniem itp, itd, co mnie osobiście nie rusza, ale kogoś może), jednak, miejmy nadzieję, to tylko przejściowe problemy i wrócimy do tych troszeczkę lepszych momentów.

Opublikowano

"Ludzie z nazwiskami" też jacyś dziwni - vide temat o 25 pln za tomik. Oczywiście wyjątki ale jednak. Tory, zwrotnice - samopas i bum. Szkoda.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Grafomaństwo to dolegliwość nieśmiertelna (także często nieuleczalna), więc nie warto z nią walczyć na śmierć i życie, bo człowiek jest skazany na porażkę ;)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Pan to ma przepierdzielone ;)

Ludzie nie mają, co robić, więc sobie doczepiają wirtualne jaja. Ale ja wiem, i Pan wie, że te jaja to takie malutkie, kruche orzeszki. A może nawet i tych orzeszków przed monitorem nie ma? ;)

Pustka w głowie to problem dla Ministerstwa Edukacji Narodowej lub psychoanalityka. Niech Pan oleje typów
Opublikowano

grafomania to żaden problem, stanowi o kolorycie poezjowania w internecie, gorzej, że tutaj właściwie nie ma już tych, którzy nazywają ją po imieniu. bo tak, jeżeli moderacja i administrowanie ogranicza się do spraw technicznych oraz, do pewnego stopnia, do ograniczania chamstwa i konfliktów, to o jakości każdego miejsca z wierszami stanowi "stara gwardia", zapaleńcy i pasjonaci. tylko oni mają narzędzia pozwalające na docenienie dobrych rzeczy, wskazanie błędów, odrzucenie gniotów itd.
oni też budują forum pod względem jakościowym, i niech przy okazji adorują się wzajemnie, to w sumie da się przeżyć, pod warunkiem, że nie jest to trwale zamknięta grupa. i nie traktuje zasady wzajemności jak 11 przykazania, bo owszem, niefajnie jest, gdy ktoś nie skomentuje Ci wiersza, gdy tak się napociłeś pod jego tekstem, ale jak się zastanowić, to że ktoś pochwalił twój, dlatego głównie, że ty pochwaliłeś jego twór (i analogicznie z krytyką) jest znacznie, znacznie gorsze.

a teraz jest tak, że nikomu się nie chce, bo nowych jest więcej, niż starych, wielokrotnie gdzieś mają opinie i przychodzą tutaj, żeby zaszczycić nas swoim talentem - to jedna strona. z drugiej traktuje się to miejsce jak wrzutę. i tak ocenia, jak wrzucone zdjęcia:
"śliczny wierszyk, dobre, poruszyło mnie, gniot, masakra" plus lajki. i to dziwnie powszechne przekonanie, że każdy wiersz zasługuje na interpretację, sorry, ale najpierw trzeba ustalić, że to rzeczywiście jest wiersz.

niegdyś takie rzeczy (takie rzeczy, czyli aktywne utrzymywanie wysokiego poziomu) działy się spontanicznie, potem wszyscyśmy spontanicznie zajęli się awanturami. tak, były zawsze, ale proszę zauważyć, że w pewnym momencie to już była jedyna zajmująca rzecz tutaj. i bardzo uzależniająca, do tego stopnia, że to jedyne miejsce, gdzie bywam trollem (mea culpa). finalny etap, to ten, w którym (również spontanicznie;) wszystkim się wszystkiego odechciało.
teoretycznie wystarczy teraz poczekać aż wszystko wróci do normy, ale obawiam się, że to nie działa w ten sposób.
tutaj rzeczywiście przewalają się tłumy nowych użytkowników, i to nie dlatego, że tak tutaj wspaniale, tylko dlatego, że to jeden z pierwszych wyników po wygooglowaniu słowa "poezja", a skoro
poezja.org, powiedzmy sobie szczerze, jest miejscem bez charakteru, to wszyscy nadchodzący będą się do tego dostosowywać.
dewaluacja, to nie jest coś, co samoistnie wygasa, trzeba jej aktywnie przeciwdziałać, a do tego nie wystarczy założenie postu na forum (ile ich już było), tylko musiałby się znaleźć ktoś, kto zebrałby innych ktosiów, którzy byliby w stanie coś założyć, a potem to przeprowadzić. a tak pozostaje nam jedynie marazm.

Opublikowano

na dwóch innych portalach wiersze czekają na publikację. o tym, czy zostaną opublikowane, decyduje "redakcja".
ale mnie się średnio podobają takie rozwiązania.

Opublikowano

adam bubak - no, pan to ma gadane. Ciężko się nie zgodzic, aczkolwiek muszę tylko dodac, że akurat stara gwardia wraca i jest, szkoda tylko, że akurat w momencie, kiedy nowa szata odkryła, że król nie do końca jest ubrany.

Co ja osobiście o tym sądzę - poezje.org zawsze wyróżniała ostra krytyka i było to miejsce dla ludzi z przekonaniami. Kto się obrażał, brał zabawki i szedł sobie gdzie indziej. Zostawali ci, którym zależało. W tym momencie mamy jakieś rozmemłane to forum, bez jajek, tylko cipci rypci pod "wierszykami"...

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


mnie to nie przeszkadza, pewnie dlatego, że na jednym takim jestem "redakcją" :D
co nie znaczy, że chciałbym zmienić orga w coś podobnego, to nie jest serwis, tylko forum, czyli tkanka z założenia żywa, za ten lekki chaos zawsze go lubiłem (no i dlatego, że straciłem tu dziewictwo;)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • ... będzie zacząć tradycyjnie - czyli od początku. Prawda? Zaczynam więc.     Nastolatkiem będąc, przeczytałem - nazwijmy tę książkę powieścią historyczną - "Królestwo złotych łez" Zenona Kosidowskiego. W tamtych latach nie myślałem o przyszłych celach-marzeniach, w dużej mierze dlatego, że tyżwcieleniowi rodzice nie używali tego pojęcia - w każdym razie nie podczas rozmów ze mną. Zresztą w późniejszych latach okazało się, że pomimo kształtowania mnie, celowego przecież,  także poprzez czytanie książek najrozmaitszych treści, w tym o czarodziejach i czarach - jak "Mój Przyjaciel Pan Likey" i o podróżach naprawdę dalekich - jak "Dwadzieścia tysięcy mil podmorskiej żeglugi" jako osoby myślącej azależnie i o otwartym umyśle, marzycielskiej i odstającej od otaczającego świata - mieli zbyt mało zrozumienia dla mnie jako kogoś, kogo intelektualnie ukształtowali właśnie takim, jak pięć linijek wyżej określiłem.     Minęły lata. Przestałem być nastolatkiem, osiągnąwszy "osiemnastkę" i zdawszy maturę. Minęły i kolejne: częściowo przestudiowane, częściowo przepracowane; te ostatnie, w liczbie ponad dziesięciu, w UK i w Królestwie Niderlandów. Czas na realizację marzeń zaczął zazębiać się z tymi ostatnimi w sposób coraz bardziej widoczny - czy też wyraźny - gdy ni stąd, ni zowąd i nie namówiony zacząłem pisać książki. Pierwszą w roku dwa tysiące osiemnastym, następne w kolejnych latach: dwutomową powieść i dwa zbiory opowiadań. Powoli zbliża się czas na tomik poezji, jako że wierszy "popełniłem" w latach studenckich i po~ - co najmniej kilkadziesiąt. W sam raz na wyżej wymieniony.     Zaraz - Czytelniku, już widzę oczami wyobraźni, a może ducha, jak zadajesz to pytanie - a co z podróżnymi marzeniami? One zazębiły się z zamieszkiwaniem w Niderlandach, wiodąc mnie raz tu, raz tam. Do Brazylii, Egiptu, Maroka, Rosji, Sri-Lanki i Tunezji, a po pożegnaniu z Holandią do Tajlandii i do Peru (gdzie Autor obecnie przebywa) oraz do Boliwii (dokąd uda się wkrótce). Zazębiły się też z twórczością,  jako że "Inne spojrzenie" oraz powstałe później opowiadania zostały napisane również w odwiedzonych krajach. Mało  tego. Zazębiły się także, połączyły bądź wymieszały również z duchową refleksją Autora, któraż zawiodła jego osobę do Ameryki Południowej, potem na jedną z wyspę-klejnot Oceanu Indyjskiego, wreszcie znów na wskazany przed chwilą kontynent.     Tak więc... wcześniej Doświadczenie Wielkiej Piramidy, po nim Pobyt na Wyspie Narodzin Buddy, teraz Machu Picchu. Marzę. Osiągam cele. Zataczam koło czy zmierzam naprzód? A może to jedno i to samo? Bo czy istnieje rozwój bez spoglądania w przeszłość?     Stałem wczoraj wśród tego, co pozostało z Machu Picchu: pośród murów, ścian i tarasów. W sferze tętniącej wciąż,  wyczuwalnej i żywej energii związanych arozerwalnie z przyrodą ludzi, którzy tam i wtedy przeżywali swoje kolejne wcielenia - najprawdopodobniej w pełni świadomie. Dwudziestego pierwszego dnia Września, dnia kosmicznej i energetycznej koniunkcji. Dnia zakończenia cyklu. Wreszcie dnia związanego z datą urodzin osoby wciąż dla mnie istotnej. Czy to nie cudowne, jak daty potrafią zbiegać się ze sobą, pokazując energetyczny - i duchowy zarazem - charakter czasu?     Jeden z kamieni, dotkniętych w określony sposób za radą przewodnika Jorge'a - dlaczego wybrałem właśnie ten? - milczał przez moment. Potem wybuchł ogniem, następnie mrokiem, wrzącym wieloma niezrozumiałymi głosami. Jorge powiedział, że otworzyłem portal. Przez oczywistość nie doradził ostrożności...    Wspomniana uprzednio ważna dla mnie osoba wiąże się ściśle z kolejnym Doświadczeniem. Dzisiejszym.    Saqsaywaman. Kolejna pozostałość wysiłku dusz, zamieszkujących tam i wtedy ciała, przynależne do społeczności, zwane Inkami. Kolejne mury i tarasy w kolejnym polu energii. Kolejny głaz, wybuchający wewnętrznym niepokojem i konfliktem oraz emocjonalnym rozedrganiem osoby dopiero co nadmienionej. Czy owo Doświadczenie nie świadczy dobitnie, że dla osobowej energii nie istnieją geograficzne granice? Że można nawiązać kontakt, poczuć fragment czyjegoś duchowego ja, będąc samemu tysiące kilometrów dalej, w innym kraju innego kontynentu?    Wreszcie kolejny kamień, i tu znów pytanie - dlaczego ten? Dlaczego odezwał się z zaproszeniem ów właśnie, podczas gdy trzy poprzednie powiedziały: "To nie ja, idź dalej"? Czyżby czekał ze swoją energią i ze swoim przekazem właśnie na mnie? Z trzema, tylko i aż, słowami: "Władza. Potęga. Pokora."?    Znów kolejne spełnione marzenie, możliwe do realizacji wskutek uprzedniego zbiegnięcia się życiowych okoliczności, dało mi do myślenia.    Zdaję sobie sprawę, że powyższy tekst, jako osobisty, jest trudny w odbiorze. Ale przecież wolno mi sparafrazować zdanie pewnego Mędrca słowami: "Kto ma oczy do czytania, niechaj czyta." Bo przecież z pełną świadomością "Com napisał, napisałem" - że powtórzę stwierdzenie kolejnej uwiecznionej w Historii osoby?       Cusco, 22. Września 2025       
    • @lena2_ Leno, tak pięknie to ujęłaś… Słońce w zenicie nie rzuca cienia, tak jak serce pełne światła nie daje miejsca ciemności. To obraz dobroci, która potrafi rozświetlić wszystko wokół. Twój wiersz jest jak promień, zabieram go pod poduszkę :)
    • @Florian Konrad To żebractwo poetyckie, które błaga o przyjęcie, dopomina się o miejsce w czyimś wnętrzu. Jednak jest w tym prośbieniu siła języka i humor, dzięki czemu to nie poniżenie, lecz autentyczna, godna prośba. To żebranie z honorem - pokazuje wrażliwość i odwagę ujawnienia się.   Twoje słowa przypominają, że można być nieodspajalnym  (ładny neologizm) prawdziwym i trwałym. Ta pokora nie umniejsza, lecz dodaje blasku.      
    • @UtratabezStraty Nie chcę tłumaczyć wiersza, bo wtedy zamykam drzwi do innych pokoi czy światów. Czasem czytelnik zobaczy więcej niż autor - i to też jest fascynujące, szczególnie w poezji.
    • Skoro tak twierdzisz...  Pozdrawiam
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...