Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Dopokąd idę. Pielgrzymuję,
Piję powietrze piersią pełną.
O świcie wstaję. Ranną chmurę,
zapowietrzony, chcę rozegnać.

Wreszcie mam swoje stado owiec;
z nimi, za pan brat, idę w przyszłość.
Z innego lasu chrust mam co dzień,
aby rozpalić swe ognisko.

Na bałałajce gram wieczorem,
palcem po wodzie wiersze piszę,
ze śpiewem w głowie śpię pospołem
i głośnym śmiechem płoszę ciszę.

A potem, kiedy znów jest ranek,
niebieskie żyłki drę obłokom...
Żyję wiersze niezapisane.
I pielgrzymuję znów. Dopokąd.

* * *

Pójdę też dziś. Ścieżki przetarte
będą mi wrogiem, nie przykładem!
Mam czas. Właściwie w każdy czwartek
i każdą środę. Przed obiadem.

[X 2004]

Opublikowano

Wiersz zgrabny, ma nastrój, choć nie bardzo lubię słowo kluczowe "dopokąd". Natomiast ognisko nie może być "te". Może być "to", a jeżeli "te", to ogniska. W ogóle te dwa wresy są dla mnie mało logiczne, bo nie można rozpalić dwa razy ogniska z tego samego chrustu; to to samo co z wchodzeniem do tej samej rzeki. Proponuję:

Z innego lasu chrust mam co dzień
aby rozpalić swe ognisko.


Puenta mi się podoba. Zdradza poczucie humoru i podnosi wartość wiersza.
Pozdrawiam
Jacek

Opublikowano

Z tymi dwoma wersami miałem właśnie największy problem: podchodziłem, poprawiałem, odchodziłem, wracałem, poprawiałem na to, co było wcześniej. W końcu stwierdziłem, że może to po prostu zwykła schizofrenia i że szukam czegoś, czego w nich nie ma.
Rzecz jasna było. Poprawiłem, dziękuję za poradę :)

Pozdrawiam, Antek

Opublikowano

"... i ja ziemi tyle mam,
ile jej stopa ma pokrywa
dopokąd idę"

Wiesz, tak sobie myślę, że klamra klamrą-inkrustowaną skojarzeniami zapinką, ale tytuł mogłeś inny. I jeszcze to, że - wg mnie - nieuzasadnione jest powtórzenie słowa "wiersze" w dwóch kolejnych strofach.

Ciepło pozdrawiam. A.

Opublikowano

Messalin: Skoro obrazić się mógłby - to z mojego punktu widzenia może i dobrze, że nie zyje :) Rozumiem, że się nie podobało. Szkoda. :)

p. Asiu: Z tytułem zapewne słuszność - za dużo narzuca. Pomyślę nad tym jeszcze. Tych "wierszy" podwójnych nie mam jakoś serca wyrzucić - ale coś z nimi zrobię na pewno i nawet mam pomysł co. Prześpię się z nim, niech się odleży :)

p. Maksymilianie: Miło mi, że się podobało. Ja, rzeknę w sekrecie, (też?) się czuję niekiedy przygnieciony hegemonią wiersza wolnego. Więc ja tylko rymami, archaicznie, nie na miarę czasów. Polecam się na przyszłość : )

Dziękuję wszystkim Wam za komentarze, dziękuję za przeczytanie :)
Pozdrawiam ciepło, bo pora chłodna...
Antek

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Koncert skrzypcowy Roberta Schumanna w tle słychać. Odkryty Josepha Joachima, w D' Aranyi przechowywany, światu nieznany Sonata niewprawną ręką dziewczyny grana, temu chłopcu co walczył w Gallipoli i nad Sommą. Jakby przewidziała spalenie Reichstagu, Realpolitik w iście heglowskim stylu wcześniejszy też. Wielki Rzym, La belle époque, gdzie jest? Ikar co wyżej i wyżej ku Słońcu spadł, za dużo chciał. Coś tu jest, ta muzyka nigdy niczyja, nuci ją wiatr Znów umawia się na moście, z nim z lat młodości. Twarz jaśnieje w blasku świec, świat znów tak gra.   Ktoś do drzwi zapuka, zawoła. Jestem, patrz- to ja! *Dżumy i wojny zastają ludzi zawsze zaskoczonych". Zmiotą berlińską filharmonię, londyńską Queen's Hall, będą istnień pożogą. Muzyka Schumanna na łatwopalnym rękopisie zapisana przetrwała. W kamieniach i murach się schowała. Lew z Pireusu ją słyszy, ona wciąż trwa.                        
    • @Łukasz Wiesław Jasiński Panie Jasiński, dziękuję. Nie jestem aniołem i mam pazurki.
    • @Migrena To jeden z tych wierszy, po których trzeba na chwilę zamilknąć. Nie dlatego, że on onieśmiela patosem — ale dlatego, że dotyka czegoś bardzo kruchego i bolesnego w człowieku. W tej apokalipsie nie ma fanfar, nie ma dźwięku trąb anielskich. Jest tylko cisza, ta sama, od której wszystko się zaczęło. Cisza Boga, cisza człowieka, cisza po ostatnim słowie, które nigdy nie padło.
    • @Migrena  świetny wiersz. Tak jakby dwie części, ale to pozór, bo mają ścisłe powiązania. Pierwsza część nawiązuje do Ewangelii Jana  "Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli ktoś spożywa ten chleb, będzie żył na wieki. Chlebem, który Ja dam, jest moje Ciało, wydane za życie świata". To na Ostatniej Wieczerzy.  U Ciebie antonim słów  Boga, bardzo gorzkich i uprawnionych. Świat obecny ten nowoczesny postawiony  do góry nogami. Ciekawe czy Bóg nad tym ubolewa- pewnie tak.  Ludzie ludzi zabijają( wojny) dla ego?  I druga część- biblijny koniec świata- ten z Apokalipsy Jana mówi, że coś będzie. Twój wiersz mówi, że nic. Ciekawa jestem co powiedziałby Bóg, na to co ludzie wyczyniają. Może zostanie pustka po nim- wielu neguje Jego obecność. A Bóg zamknie dłonie jak dziecko, które nie chce już patrzeć na swój rysunek.
    • Aniołowie są wśród nas...   Łukasz Jasiński 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...