Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

światła widoczne w mroku
rozmazywały się na szybach gubiły
zawiasy w drzwiach przedziałów
puszczały jak przeźroczyste stringi leny
stare melodie mieliły zniewolone umysły
pulsując czarem zapomnianych stacyjek

po powrocie do domu będzie piekła chleb
kusząc białymi biodrami
do piekarni pełnej tajemnic wypiekania chleba
zaczną wlatywać jaskółki
wić gniazda z kawałków patyków

przyjdzie wiosna
na nieznanych stacyjkach
znowu zapachnie
porośniętym łonem leny

a kiedy wróci
w powiewnej koszuli
przynosząc
dzikie melodie z podróży
pomyślisz
niech mi zamydli sobą oczy
postawi ciepły chleb na stole
na brzozowych skrzypkach
wygra życie
a potem
rozpłynie się we mgle
na zapomnianych stacyjkach
Opublikowano

czasmi wiersz daje się zamordować przez nadmiar dobrych chęci., tenn własnie w taki sposób został uduszony wg mnie. bo koniecznie ten chleb i te biodra i brzozowe skrzypki i powiewna koszula i jaskółki i jakby jeszcze wsadzić na środek krzak dzikiej róży, pardon, krzew, to dopełniłoby obrazu klamotów, które tym zapomnianym stacyjkom robią głębokie zyg-zyg
śmierć przez zyg-zyg niestety dla mnie
a tytuł taki kuszący był
z wiersza ocaliłabym to zarośnięte łono Leny, to jest fajne, rześkie, swojskie, erotyczne i dzikie ale też czułe i ciepłe zarazem

pozdrawki :)

Opublikowano

ponieważ jestem z natury pieruński włóczykij i kilkaset zapomnianych stacyjek mam już za sobą a przed sobą pewnie ze trzy razy więcej - gorąco akceptuję ten wiersz bo przywraca mi wszystko co mnie spotkało po drodze a czego nigdy-nigdy nie pożałowałem -
ja sobie w tych biodrach i w tej piekarni nucę własne melodie, niemniej wiersz tak rozwichrzony dobrze oddaje naturę włóczęgostwa, bycia w drodze bo to w istocie poezja drogi choć charakterystyczna dla polskich kolei -

pozdrawiam z drogi do Kalisza

J.S

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Wiersz ma w sobie, nawet za dużo; został napisany metodą: wszystko na temat, każde skojarzenie, które jest możliwe.
Opowiada ciekawą - choć prostą w gruncie rzeczy historię spotkania, którego akcja umieszcza się w tak poetyckich okolicznościach przyrody, że już nie potrzeba ubarwiania, kolorowania zasłyszanymi gdzieś wcześniej motywami, zwrotami.
Pogrubiłem to, co wydaje mi się "obce" (żeby nie powiedzieć; zapożyczone bez pytania o zgodę, np. "zniewolony umysł" z Miłosza).
Zatem po kolei:
"pulsując czarem" - tzn. czym konkretnie, jak ten abstrakt - czar - pulsuje? i proszę nie mowić, że metafora, bo to już jest kolokwializm, który nic nie znaczy, zwykłe czarowanie wygadanych adorantów.
kusząc białymi biodrami - mogą co prawda być czarne biodra, ale co ma białe do kuszenia? "kuszenie biodrami" też jest wytrychem słownym pożyczonym.
"pełnej tajemnic" - komnacie... a potem długo i szczęśliwie.
"kawałków patyków" - raczej z patyczków, uschłych gałązek, witek; patyk ma swój kaliber (choćbi "fi").
"powiewnej koszuli" - musi ona powiewać, bo przylegająca nie skusi? Przypomina to trochę chłopki z obrazów Chełmońskiego, ale to było dawno, ponad sto lat temu, dziś wpada w krąg estetyki kiczu.
na brzozowych skrzypkach
wygra życie
- a skąd te skrzypki? kto je wystrugał? z brzozy? i to wygrywanie życia... czyli co? jakie nuty, jakie sensy? To najgorsza metafora w tym wierszu - niby-poetycka; ubarwiać wiersz można, ale raczej nie ozdóbkami, tylko nowym widzeniem tego, co inni już jakoś ponazywali, po swojemu.
Gdy się chce mowić od siebie i o swoich sprawach, używanie "cudzego języka" nie ma sensu.
rozpłynie się we mgle - wszystko we mgle, ten wiersz też w niej tkwi, w niedobrej mgle pseudopotyckich chwytów.
Wierzę, że autorka otrząśnie się z mgieł i zaczarowanej melodii brzozowych żyć - i przepisze ten całkiem niezły wiersz - w kawałek własnej poezji. Czego z całego - życzę.
Pozdrawiam
Opublikowano

Jestem mężczyzną, więc wizje przeźroczystych stringów i porośniętego łona Leny rekompensują mi okropne zlepieńce piekła-piekarni-wypiekania no i te gniazda jaskółcze, które są przecież bardziej ulepione z gliny niż uwite z patyków.

Opublikowano

Tylko go za bardzo nie potnij. Żeby tak rozebrać, a waściwie rozbebeszyć wiersz na do końca dające się opisać słowa i zwroty, to trzeba być pustym belfrem chyba( piszę o komentarzu przydługim i bezczelnym). Przepraszam ciała pedagogiczne, którym też jestem po trosze.
Nie wszystko mi się w wierszu podoba, ale niewątpliwie czuć w nim klimat podróży i "zapomnianych stacyjek". I jak mężczyzn ujmuje.
Pozdrawiam

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Leo Krzyszczyk-Podlaś Cudowny, płynący, delikatny wiersz:-) Pozdrawiam serdecznie!
    • @Roma dzięki, to bardzo miłe!
    • Kiedy pojawi się mleczyk, ten pierwszy przed milionem, usiądę przy nim cichutko  i po tym wszystkim ochłonę.   Podrapię trawę pod brzuszkiem, zalotnie spojrzę na pszczółkę, co w kwiatku baraszkuje, aż sypie się pyłek żółty.   Poszukam kropli rosy, błyszczącej w pełnym słońcu, by serce móc napoić  po długiej zimie w końcu.   Podzielę z miodonoską, spragnioną bardzo przecież. Nie piła nic tak długo, a mamy wszak już kwiecień.   Zakręcę na palcu kosmyk, rudo lśniący przy pszczółce, co w kwiatku baraszkuje, aż trzęsą się płatki żółte.    

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • @Corleone 11 Bardzo dziękuję za obszerny komentarz:-) Miło mi, że zajrzałeś w moje skromne progi. Pozdrawiam serdecznie!
    • Głowa w drzewach   W lesie odnajduję siebie, Wśród cieni drzew, pod gwiezdnym niebem. Ciężar egzystencji mnie nie omija, Lecz natura jak matka ramiona rozwija.   Myślami krążę, wciąż jesteś blisko, Choć czasem cierpienie odbiera mi wszystko. Krąg życia ból niesie w swym szepcie, Lecz w lesie to brzmi jak pieśń w zalotnej projekcie.   Drzewo, co stoi, nic mnie nie zrani, Korzenie w ziemi, gałęzie w otchłani. To cisza, co woła, to spokój mnie koi, W niej serce, co bije w harmonii    Head in the trees   In the forest, I find myself true, Amid shadows of trees, ’neath the starry hue. The weight of existence does not pass me by, Yet nature, like a mother, spreads arms to the sky.   My thoughts still wander, you’re ever near, Though sorrow at times steals all I hold dear. The circle of life bears pain in its tone, Yet in the forest, it sings like a hymn of its own.   The tree that stands will cause me no harm, Its roots in the earth, its branches a charm. It’s the silence that calls, the peace that enshrines, Where the heart beats again, in harmony’s lines.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...