Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Bardzo dziękuję, Marku - i za opinię, i za plus, i za wizytę.
Osądzające? To tylko stwierdzenie faktu: figury na cmentarzach - czy w ogóle drogie nagrobki lub grobowce - są na pokaz właśnie. To tylko fakt, nie opinia i nie osąd peelki.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Emm, jesteś chyba dopiero drugą Osobą, która wyłapała tę wieloznaczność. Bardzo Ci dziękuję za tę interpretację! I za "bravo"! I za "cudny"! I od razu robi mi się cudnie na duszy!
Uściski, Szlajfko miła! :-)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


NBolku, bardzo serdecznie Ci dziękuję za opinię i wiersz pod wierszem. Niestety chyba nie widziałam Twojego poprzedniego komentarza, wielka szkoda...
PPozdrawiam równeiż noworocznie! :-)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Czarku, bardzo Ci dziękuję za interpretację i przeżycie wiersza do ostatniej strofy - to wielka satysfakcja dla mnie.
Pozdrawiam również. :-)
Opublikowano

Skamielina - zachowane w skałach szczątki organizmów, a także ślady ich aktywności.

Przejmujący wiersz, w zestawieniu z tytułem, o peelce, którą cierpienie zamieniło w zimną skałę? Nie, to może być zbyt powierzchowne odczucie, tych, którzy nie znają skali cierpień peelki, a która w środku jest rozdarta, krucha, może stacza wewnętrzną walkę z niesłusznymi oskarżeniami, że nie okazuje żałoby... ale czy trzeba?
Ważne, co ja czuję, tu i teraz, a nie to, co ktoś o mnie pomyśli.
Pod tą skalną powłoką, jest żywa istota i tylko prawdziwi empaci mogą ją zobaczyć.
Pięknie, Oxy.
Pozdrawiam serdecznie, Grażyna.
:)

Opublikowano

pierwsze co mi się nasuwa po przeczytaniu całości, to "nie wszystko złoto, co się świeci", z jak najbardziej kojarzonymi w tym momencie, elementami "dulszczyzny". Ludzka głupota, bowiem, nie ma granic. Niektórzy, nawet wobec największej tragedii, jaką niewątpliwie przeżywają - tu wątpliwości nie ma, nie potrafią poddać się przemożnej chęci do brylowania, często aż do nieprzyzwoitości posuniętej ekspansji uczuć. Wydaje im się, że poprzez "wywalenie" swoich "możliwości" dla oka innych, spowodują jeszcze większe wspólczucie. Korea północna mogłaby służyć za przykład jeszcze większej schizmy, gdyby nie to, że prawdziwa tragedia tkwi zupełnie gdzie indziej. Tam, być może płaczą ze szczęścia, lub ze strachu czy nie będzie jeszcze gorzej.
Świetna robota Oxyvio, pozdrawiam.

Opublikowano

HAYQ, dzięki! - dokładnie o to mi chodziło w wierszynie! Baaardzo się cieszę, że zobaczyłeś tak dokładnie to drugie denko - to znaczy, że da się je odczytać i jest zrozumiałe! Bardzo się cieszę! Szóstka dla Ciebie z analizy wiersza! :-)))
Co do pozostałych interpretacji, w których Czytelnicy odczuli wyłącznie sferę rozpaczy matki po stacie dziecka - rozumiem przyczyny takiego odczytu: po prostu jesteśmy tak przyzwyczajeni, że w naszej kulturze matka jest święta, a jej uczucia zawsze głębokie, iż rzadko potrafimy dostrzec coś innego, gdy mowa o matce. Niestety nie zawsze ona taka jest, jak byśmy chcieli w naszych mitachi stereotypach.
A druga przyczyna jest taka, że jednak większość z nas - ludzi czujących i tworzących - umie kochac dzieci i ta miłość jest w nas najsilniejszym uczuciem, więc kiedy czytamy o śmierci dziecka i o jego matce nad grobem, od razu czujemy przejmujące współczucie. To naturalne.
Ale, HAYQ, Ty jesteś najwnikliwszym i najuważniejszym Czytelnikiem. :-)

Opublikowano

Leokadio, bardzo dziękuję za wizytę i dobrą opinię o wierszu. Nie napiszę, że się cieszę, bo to nieodpowiednie słowo - Twoje doświadczenia są prawdopodobnie tragiczne (tak rozumiem). W każdym razie myślę, że dobrze, iż znalazłaś w moim wierszu coś z siebie i może pokrewna duszę?
Pozdrawiam serdecznie.

Opublikowano

Groby są puste - dla mnie też. Umarli żyją we mnie, nie w ziemi.
Co do śmierci - nie wiemy, czym ona jest, bo nie wiemy, czym jest życie. Dlatego nie można mówić, że śmierć jest albo że jej nie ma - bo czym ona jest? - lub czym jej nie ma?
Dziękuję za komentarz i pozdrawiam.

Opublikowano

No tak, dobrze, tylko w takim razie jeszcze pytanie: czym jest ten jakiś Bóg? Co to takiego? - nikt nie wie. Toteż nikt nie wie, co się dzieje z nami po śmierci. A na pewno nie jesteśmy już dalej ludźmi - i całe szczęście. :)
Pozdrawiam.
Oxy.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @FaLcorN   FaLcorN …:) wiem, wiem;) mam taki wrodzony …talent ;)    lubię Ciebie:) !!!       
    • @KOBIETA Na Wenus? To nawet lepiej. Większa odległość to mniejsza pokusa, którą roztaczasz.
    • Pozostawiłam na chwilę własne myśli, stawiając przy taksówce od strony bagażnika walizki i informując chowającego je kierowcę, na którą ulicę zamiawiam kurs. Gdy wsiadłam i zamknęłam za sobą drzwi, zdecydowałam się do nich wrócić. A tym samym do naszej rozmowy.     - Jak to, co masz ze mną zrobić? - popatrzyłam na niego zaniepokojona. Do treści pytania, będącego w oczywisty sposób uzewnętrznieniem wątpliwości, doszedł jeszcze podkreślający je ton. Pierwsze pytanie wypowiedziałam zwykłym tempem. Drugie już znacznie szybciej - jak zwykle wtedy, kiedy coś mnie rozemocjonowało. - Chyba nie rozważasz odejścia ode mnie? Nie! No coś ty! Powiedz, że nie! - moje spojrzenie stało się o wiele bardziej niespokojne, podążając za zawartą w wypowiadanych słowach emocją.     - Nie! - powtórzyłam, ściskając mu dłonie. - Ty nie mógłbyś, prawda?! Nie po tych wszystkich twoich deklaracjach i zapewnieniach! Powiedz, że... - zgubiłam się na chwilę wśród swoich myśloemocji, przestając nadążać za słowami - że nie powiedziałeś tego i że ja tego nie usłyszałam - pokonałam na moment swoje zdenerwowanie.     - Prawda jest taka, że rozważyłem - odpowiedział wolno na moje pytanie. - Rozważyłem, ponieważ twoje postępowanie pokazuje, że nie jesteś gotowa na ten związek. Unikasz rozmów o istotnych kwestiach, zapowiadając "pogadamy", ale nie wracasz do nich. Ta sytuacja z koleżanką - wiesz, o której mówię. Test, co zdecyduję i jak się zachowam, dobitnie wskazał na twój brak zaufania pomimo, że o nim zapewniasz. Wreszcie ten wyjazd. Wiesz, że jego uzasadnienie stanowi sprzeczność z twoją obietnicą, że nie planujesz zniknąć? Robisz dokładnie to: zaplanowałaś zniknąć na półtora tygodnia. Skoro tak szanujesz swoje słowa, jak mam być pewien, że za jakiś czas nie znikniesz na miesiąc uzasadniając to potrzebą wakacyjnego wyjazdu?     Nie wiedziałam, co mu wtedy odpowiedzieć. Zrobiło mi głupio przed nim i przed sobą do tego stopnia, że mojemu umysłowi zabrakło słów.     - Słuchaj... muszę iść... - tylko tyle zdołałam wykrztusić.     Tak samo jak w tamtej chwili, poczułam spływające po twarzy łzy. Na szczęście wewnątrz taksówki było ciemno. Kierowca zwolnił, skręciwszy z głównej ulicy i wjeżdżając osiedlową drogą pomiędzy budynki, wreszcie zatrzymując samochód pod znajomo wyglądającym domem. Na szczęście dla siebie zdążyłam szybko otrzeć policzki.    - Jesteśmy na miejscu, proszę pani - oznajmił. - Pięćdziesiąt dwa złote. Będzie gotówką czy kartą?    - Gotówką - odparłam szybko, zaklinając go myślami, aby nie zapalał światła.                     *     *     *      Wszedłszy do domu i zmusiwszy się do jak najbardziej uczciwie i szczerze wyglądającego przywitania z mamą, posiedziałam z nią około godziny. Po czym oznajmiłam, że pójdę już się położyć.    - Tak szybko? Ledwie przyjechałaś... - mama była naprawdę zawiedziona.    - Muszę, mamo. Ja... Przepraszam - objęłam ją i przytuliłam. - Dobranoc.    Idąc po schodach, prowadzących na piętro i zaraz potem do swojej sypialni, wróciłam myślami do niego. Do nas i naszej skomplikowanej sytuacji.    - Czemu znowu to ja wszystko psuję?! - zezłościłam się na siebie. - I czemu on jest uczciwy, solidny i przejrzysty?! Musi taki być? I tak się starać, do cholery?! - zaklęłam. - Gdyby chociaż raz mnie okłamał albo zrobił coś nie fair, byłoby mi łatwiej go zostawić! Uznać, że nie jest dla mnie dość dobry! A tak tylko szarpię się pomiędzy miłością doń a obawami przede wspólną przyszłością! Pomiędzy tym, co czuję a tym, czego chcę!     Rozpłakałam się ze złości na siebie, na niego, na swoje uczucia i na swoje lęki.     - Gdybyś był chociaż mniej wytrwały...       Rzeszów, 27. Grudnia 2025 
    • @Leszczym ostatnio słyszałem tezę że ciężko jest być facetem i nie nosić masek co zdaje się potwierdzać Twój wiersz. Ja robiłem to zawsze instynktownie(co nie zawsze było słuszne) jak w jednym z pierwszych moich tekstów    
    • @Krzysic4 czarno bialym fajne:)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...