Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano
prawda nie leży pośrodku czasem przemknie obok
czasem krzyczy by ją zauważono powraca
jak uciążliwa skaza wycięta skalpelem słowa



a ja piszę
gdzie nogi poniosą
gdzie znajdzie się moja głowa choćby w papierze pakunkowym
byle najdalej od języka

dla form
rozbijam gniew o zaufanie
że dopisane zakończenie bajki przywróci mnie do porządku
choć wyobraźnia płata figle

ćwiczę
rzuty cyrografem do kosza już mi lepiej
nabieram wprawy
w laboratorium komórki zaczynają dzielić
życie
powoli odrasta
Opublikowano

Zastanawiałem się często, dlaczego „prawda” - leży, natomiast „kłamstwo” - jest?
Czemu prawdę, już z założenia, się kładzie? Gdyby mieć do wyboru prawdę i kłamstwo i napisać takie testowe zdanie:
- po której stronie leży .......
wydaje się być oczywiste, co należy wpisać – kłamstwo tu jakoś nie pasuje.
Wybór istnieje dopiero wówczas, gdy napiszemy:
- gdzie jest .......
Można oczywiście powiedzieć: to jest/była/będzie prawda, ale to jedyny (mogę się mylić) przypadek, kiedy prawda dorównuje kłamstwu.

Prawdy się docieka, kłamstwo trzeba udowodnić. Dociekanie, (kojarzone np. z wodą) to proces, dość żmudny i powolny. Kłamstwo natomiast wciąż „jest”, natychmiastowe i bezwzględne, jak pstryknięcie palcami.
Obrona prawdy zawsze będzie trudniejsza od zarzucenia kłamstwa.
Broniąc prawdy napotyka się na o wiele większe ograniczenia, niż w przypadku zarzucenia kłamstwa. Konsekwencje też mają zupełnie inny wydźwięk, kiedy okazuje się, że zarzut był bezpodstawny. Kłamstwo (a właściwie sam jego zarzut) staje się „brudem”, którego właściwie nie sposób zmazać. Zawsze będzie ktoś, kto będzie tym wymachiwał, mimo, że
prawda została udowodniona, a delikwent „oczyszczony”.

Bardzo dobry wiersz. Wybór wydaje się być prostą sprawą, ale nie jest. Dążenie do prawdy to jednak rzecz chwalebna, o ile chce się tę prawdę poznać, nie zaś dążyć do "prawdy", która założyliśmy/ktoś założył z góry.
Prawda, nie tylko dzisiaj, to pojęcie, którego wartość bezwzględna być może nawet nie istnieje. Prawda była i jest elementem manipulacji. Pomaga w tym nawet semantyka, sposób
przekazu itd. itp. Prawdziwy nie jest wielokrotnie nawet sam „prawdziwek”,
często dopiero w szpitalu okazuje się, że to był „szatan”.
:)
Pozdrawiam.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




hehehe, zaskrońca??? czemu nie żmii zygzakowatej?

wiersz zatryumfował, fakt. bardzo dobry, choć niełatwy, a może właśnie dlatego i nie eksploduje radością. podoba się, chociaż czekam aż eksplodujesz, Grażko.
pozdrawiam serdecznie i ściskam (czekając)
:))
Opublikowano

kurcze, a mnie się nie podoba. ale to chyba tylko kwestia gustu. przeczytałam wiersz raz, drugi, trzeci, i nic więcej nie widzę. pisanie o pisaniu chyba zwyczajnie wrzuciłam do szufladki "tematy, o których nie powinno się pisać".
zatem nie podoba mi się, ale to tylko odczucia. technicznie - być może ten tekst faktycznie jest dobry.

pozdrawiam

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


dlaczego „prawda” - leży, natomiast „kłamstwo” - jest?

Chyba nawet filozof nie odpowie na to pytanie, a może nawet jeszcze bardziej by zakręcił niż wyjaśnił :)
Ale, ale! Właściwie to chciałam podkreślić, że to pytanie jest godne filozofa, a w dodatku bardzo inspirujące – nowe, nie jak zdezelowane już nieco „być albo nie być” (tu akurat kusi mnie, żeby stosować pisownię „niebyć”)
Dałeś mi nowe podejście do tematu, a może nawet „pomysł na”?
„Prawdziwy szatan” z Ciebie, nakręciłeś mnie do myślenia, co rzadko mi się zdarza :))))
Dziękuję, że byłeś.
Pozdrawiam.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




hehehe, zaskrońca??? czemu nie żmii zygzakowatej?

wiersz zatryumfował, fakt. bardzo dobry, choć niełatwy, a może właśnie dlatego i nie eksploduje radością. podoba się, chociaż czekam aż eksplodujesz, Grażko.
pozdrawiam serdecznie i ściskam (czekając)
:))
Madziś, na brak eXplozji nie narzekam :)))
A piszę, gdzie nogi poniosą, może kiedyś zawędrują do portalu satyrycznego!
Żmija zygzakowata – skąd wiedziałaś, że jestem spod tego znaku????
:)))
Uściski odwzajemniam.
***
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


A może czasem warto zajrzeć do szuflady? Ja tam ostatnio znalazłam ciekawe rzeczy- i wcale nie o pisaniu, o zgrozo! Przenigdy nie chowałam przepisów kulinarnych do szuflady, a właśnie tam były.
Toż to prawie, jak przepisy na życie, a ja na tyle czasu je zatraciłam.
Wstążeczko, Twoje prawo, że wiersz Ci się nie podoba. Ale dziękuję, że zajrzałaś.
A! Myślę, że nie ma tematów, o których nie powinno się pisać.
Pozdrawiam, Grażyna.
:)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @FaLcorN   FaLcorN …:) wiem, wiem;) mam taki wrodzony …talent ;)    lubię Ciebie:) !!!       
    • @KOBIETA Na Wenus? To nawet lepiej. Większa odległość to mniejsza pokusa, którą roztaczasz.
    • Pozostawiłam na chwilę własne myśli, stawiając przy taksówce od strony bagażnika walizki i informując chowającego je kierowcę, na którą ulicę zamiawiam kurs. Gdy wsiadłam i zamknęłam za sobą drzwi, zdecydowałam się do nich wrócić. A tym samym do naszej rozmowy.     - Jak to, co masz ze mną zrobić? - popatrzyłam na niego zaniepokojona. Do treści pytania, będącego w oczywisty sposób uzewnętrznieniem wątpliwości, doszedł jeszcze podkreślający je ton. Pierwsze pytanie wypowiedziałam zwykłym tempem. Drugie już znacznie szybciej - jak zwykle wtedy, kiedy coś mnie rozemocjonowało. - Chyba nie rozważasz odejścia ode mnie? Nie! No coś ty! Powiedz, że nie! - moje spojrzenie stało się o wiele bardziej niespokojne, podążając za zawartą w wypowiadanych słowach emocją.     - Nie! - powtórzyłam, ściskając mu dłonie. - Ty nie mógłbyś, prawda?! Nie po tych wszystkich twoich deklaracjach i zapewnieniach! Powiedz, że... - zgubiłam się na chwilę wśród swoich myśloemocji, przestając nadążać za słowami - że nie powiedziałeś tego i że ja tego nie usłyszałam - pokonałam na moment swoje zdenerwowanie.     - Prawda jest taka, że rozważyłem - odpowiedział wolno na moje pytanie. - Rozważyłem, ponieważ twoje postępowanie pokazuje, że nie jesteś gotowa na ten związek. Unikasz rozmów o istotnych kwestiach, zapowiadając "pogadamy", ale nie wracasz do nich. Ta sytuacja z koleżanką - wiesz, o której mówię. Test, co zdecyduję i jak się zachowam, dobitnie wskazał na twój brak zaufania pomimo, że o nim zapewniasz. Wreszcie ten wyjazd. Wiesz, że jego uzasadnienie stanowi sprzeczność z twoją obietnicą, że nie planujesz zniknąć? Robisz dokładnie to: zaplanowałaś zniknąć na półtora tygodnia. Skoro tak szanujesz swoje słowa, jak mam być pewien, że za jakiś czas nie znikniesz na miesiąc uzasadniając to potrzebą wakacyjnego wyjazdu?     Nie wiedziałam, co mu wtedy odpowiedzieć. Zrobiło mi głupio przed nim i przed sobą do tego stopnia, że mojemu umysłowi zabrakło słów.     - Słuchaj... muszę iść... - tylko tyle zdołałam wykrztusić.     Tak samo jak w tamtej chwili, poczułam spływające po twarzy łzy. Na szczęście wewnątrz taksówki było ciemno. Kierowca zwolnił, skręciwszy z głównej ulicy i wjeżdżając osiedlową drogą pomiędzy budynki, wreszcie zatrzymując samochód pod znajomo wyglądającym domem. Na szczęście dla siebie zdążyłam szybko otrzeć policzki.    - Jesteśmy na miejscu, proszę pani - oznajmił. - Pięćdziesiąt dwa złote. Będzie gotówką czy kartą?    - Gotówką - odparłam szybko, zaklinając go myślami, aby nie zapalał światła.                     *     *     *      Wszedłszy do domu i zmusiwszy się do jak najbardziej uczciwie i szczerze wyglądającego przywitania z mamą, posiedziałam z nią około godziny. Po czym oznajmiłam, że pójdę już się położyć.    - Tak szybko? Ledwie przyjechałaś... - mama była naprawdę zawiedziona.    - Muszę, mamo. Ja... Przepraszam - objęłam ją i przytuliłam. - Dobranoc.    Idąc po schodach, prowadzących na piętro i zaraz potem do swojej sypialni, wróciłam myślami do niego. Do nas i naszej skomplikowanej sytuacji.    - Czemu znowu to ja wszystko psuję?! - zezłościłam się na siebie. - I czemu on jest uczciwy, solidny i przejrzysty?! Musi taki być? I tak się starać, do cholery?! - zaklęłam. - Gdyby chociaż raz mnie okłamał albo zrobił coś nie fair, byłoby mi łatwiej go zostawić! Uznać, że nie jest dla mnie dość dobry! A tak tylko szarpię się pomiędzy miłością doń a obawami przede wspólną przyszłością! Pomiędzy tym, co czuję a tym, czego chcę!     Rozpłakałam się ze złości na siebie, na niego, na swoje uczucia i na swoje lęki.     - Gdybyś był chociaż mniej wytrwały...       Rzeszów, 27. Grudnia 2025 
    • @Leszczym ostatnio słyszałem tezę że ciężko jest być facetem i nie nosić masek co zdaje się potwierdzać Twój wiersz. Ja robiłem to zawsze instynktownie(co nie zawsze było słuszne) jak w jednym z pierwszych moich tekstów    
    • @Krzysic4 czarno bialym fajne:)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...