Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

dotykamy liści klonu
wchodzą przez okno
niedawno posadziliśmy
daje niebieskie sygnały

wołasz na kawę
zrobię śniadanie
wykoszę trawę
zakisisz ogórki

wieczorem usiądziemy pod wierzbą
dotknę warkoczy jak twój
księżyc będzie opowiadał
o przeszłości i zazdrości

jutro dotkniemy liści klonu

Opublikowano

Zażyłość , serdeczność , swojskość , a to co złe to przeszłość - sielanka która trwa na jutro- pozazdrościć zwłaszcza tych warkoczy (" Kłębami dymu niechaj się otoczę , niech o miłości pomarzę półsenny , znów czuję jak pachną kochanki warkocze...")
Pozdrawiam Stary Kredens

Opublikowano

Wszystko ladnie, ale niepokoi mnie ten nagly przeskok od rana/przedpoludnia, do wieczora. Czyzby nic sie wtedy nie dzialo? A moze wiersz ma miec postac czegos w rodzaju kola zamachowego (dalej podkreslasz cyklicznosc i nawiazujesz do sygnaturki)? Brakuje jednak tego, co najistotniejsze, czyli miazszu dnia, tak, ze sens "we dwoje" sprowadzony zostaje do pustego wewnetrznie cyklu, jakby bohaterowie mieli luki w pamieci, cierpieli na jakas chorobe. Jakby juz tylko biernie poddawali sie cyklowi dni i nocy, co moze klocic sie z zarysowana przeze mnie idea kola zamachowego, wiec troche jestem w kropce. Tym niemniej wiersz jest bardziej dramatyczny, niz mogloby sie wydawac na piierwszy rzut. Dla mnie jednak pustka w srodku ciagle jest brakiem, mam uczucie podobne do wrazenia pustego zoladka, a przeciez sniadanie bylo, wiec..?

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Natuskaa

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Buch!    Rach!   Ciach!   Maszyna  Czy strach?   I życie ukryte  Za zasłoną świadomości    Bo czas nie ma  Dla nikogo litości    Gdy pędzi za nieznanym 
    • MRÓWKI część trzecia Zacząłem się zastanawiać nad marnością ludzkiego ciała, ale szybko tego zaniechałem, myśli przekierowałem na inny tor tak adekwatny w mojej obecnej sytuacji. Podświadomie żałowałem, że rozbiłem namiot w tak niebezpiecznym miejscu, lecz teraz było już za późno na skorygowanie tej pozycji.  Mrówki coraz natarczywiej atakowały. W pewnej chwili zobaczyłem, że przez dolną część namiotu w lewym rogu wchodzą masy mrówek jak czująca krew krwiożercza banda małych wampirów.  Zdarzyły przegryźć mocne namiotowe płótno w 10 minut, to co dopiero ze mną będzie, wystarczy im 5 minut aby dokończyć krwiożerczego dzieła. Wtuliłem się w ten jeszcze cały róg namiotu i zdrętwiały ze strachu czekałem na tą straszną powolną śmierć.  Pierwsze mrówki już zaczęły mnie gryźć, opędzałem się jak mogłem najlepiej i wyłem z bólu. Było ich coraz więcej, wnętrze  namiotu zrobiło się czerwone jak zachodzące słońce od ich małych szkarłatnych ciałek. Nagle usłyszałem tuż nad namiotem, ale może się tylko przesłyszałem, warkot silnika, chyba śmigłowca. Wybiegłem z namiotu resztkami sił, cały pogryziony i zobaczyłem drabinkę, która piloci helikoptera zrzucili mi na ratunek. Był to patrol powietrzny strzegący lasów przed pożarami, etc. Chwyciłem się kurczowo drabinki jak tonący brzytwy, to była ostatnia szansa na wybawienie od tych małych potworków. NIe miałem już siły, aby wspiąć się wyżej. Tracąc z bólu przytomność czułem jeszcze, że jestem wciągany do śmigłowca przez pilotów. Tracąc resztki przytomności, usłyszałem jeszcze jak pilot meldował do bazy, że zauważyli na leśnej polanie masę czerwonych mrówek oblegających mały, jednoosobowy zielony namiot i właśnie uratowali turystę pół przytomnego i pogryzionego przez mrówki i zmierzają szybko jak tylko możliwe do najbliższego szpitala. Koniec   P.S. Odpowiadanko napisałem w Grudniu 1976 roku. Kontynuując mrówkowe przygody, następnym razem będzie to trochę inną historyjka zatytułowana: Bitwa Mrówek.
    • Ma Dag: odmawiam, a i wam Doga dam.        
    • Samo zło łzo mas.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...