Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

czujemy więcej niż kropla rosy na trawie

ognisko dogasa w nocnym świcie a my
tak siedzimy nad otwartym niebem pośród sosen
okno igliwia kołysze szyszkami i tak zwyczajnie

czekamy na ciepło tego lata zielonym
spojrzeniem blasku złotopszennego i nie chcemy
wracać jak pszczoła do ula powrotem sennym

te drogi wrażliwe są z piasku utkane
jarzębina ozdobi twą szyję na chwilę
potem zapomnimy się że trzeba być
tutaj na ziemi trochę głazem

cieniem różanym na polanie

Opublikowano

przepraszam z góry Judyto za lekko inny układ ale tak sobie poczytam bo mi się udziela klimat wiersza:


ognisko dogasa a my tak siedzimy
nad otwartym niebem pośród sosen

okno igliwia kołysze szyszkami
czekamy na ciepło lata zielonym
spojrzeniem blasku złotopszennego
i nie chcemy wracać jak osa
do ula powrotem sennym

drogi wrażliwe są z piasku utkane
jarzębina zdobi twą szyję na chwilę
potem zapomnimy się że trzeba być
tutaj na ziemi trochę głazem

cieniem różanym na polanie


ad hoc: złotopszenny...? a może jednak nie wiem wszystkiego.

tytuł może trochę wskazywać na wybranych, a inni...? chociaż z drugiej strony każdy jest w jakimś stopniu wrażliwy, inną sprawą jest kierunek wrażliwości... jej, i kto to mówi, chciałoby się powiedzieć do samego siebie...

pozdrawiam :)

Opublikowano

dobrze jest się oderwać, zmięknąć na łonie natury. Poczuć na powrót bliskość ze światem. Wracamy do swoich miast, grzęźniemy na powrót w nienaturalnym środowisku, zapadamy się jak kamienie....
Wiersz dający chwilę refleksji.pozdrawiam:)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



z pewnością przyjrzę się Twojej wersji (zawsze mile widziane więc nie przepraszaj),
ups! pomyliłam działy( pierwszy raz;)- miało iść do warszattu, bo to
takie hop! siup! Chociaż i tak nie wiem czy tekst ten nie będzie weryfikowany
wersowo pod linię melodyczną

uwaga warta uwagi- Popsutku, są ludzie bardziej i mniej wrażliwi
a tytuł taki bo tak chciałam wejść w tą wrażliwość

J. dziękuję serdecznie za odwiedziny
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




dziękuję serdecznie za tą refleksję, wydaje mi się
apropo refleksji, że bliskość ze światem jest tylko wtedy
dobra, jeśli obcuje z naturą, a nie z samym światem

J.(: wzajemnie
Opublikowano

obcowanie z przyrodą uwrażliwia a Ty wyraziłaś tę wrażliwość wierszem. podoba mi się subtelność i delikatność słów oraz zawarta prawda o naszym "bytowaniu" w świecie.

cieplutko pozdrawiam, Judytko :)
Krysia

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


dziękuję Krysiu(: serdecznie i dobrej niedzieli;
zastanawiałam się jeszcze czy nie dodać "chwiejącej kropli"
ale chyba będzie to już za dużo słów. Przyroda jak najbardziej
-masz rację, ale myślę sobie po cichu, że niektórzy po prostu
się z nią rodzą(taką wyściółkę dostają) i nie mają na to wpływu
na "tą studnię", muszą ewentualnie starać radzić sobie tak
jak potrafią, J.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


dawno już nie opowiadałam więc to co mi się zdarzyło
ma taki wyraz, choć najtrudniej uchwycić to co się chce
powiedzieć J. dziękuję serdecznie Krzysiu za odwiedziny
Opublikowano

Tak ładnie opowiedziałaś o tym, czym "tu" jesteśmy i czym czasem się stajemy, ale chyba nie w sensie: żeby szkodzić, ale żeby też przetrwać - jak natura, też bywa zmienna i groźna, a my jesteśmy jej kruchą częścią.
Pozdrawiam serdecznie, Judyt.
Grażyna.
:)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Jak cię zwą?   Czarnym proszkiem na białej koszuli. Potknięciem w holu, gdy cisza grobowa  grzebie zawarte przed ołtarzem faux pas. Poczekaj proszę, chcę by wszyscy wyszli.   Albo morderstwem, które ogłoszono  najbrutalniejszym na całym Mazowszu aktem miłości istoty najdroższej  sercu ofiary — komentuje gorąco...   Mam na imię strach — zjadacz białych chlebów, tłustych wiejskich kur i brudnych gołębi. Mam na imię lęk — badacz fenomenów   ległych u podstaw, jak pijanych zręby. Mam na imię Trzy — tylko proszę nie mów  mi po imieniu, tylko proszę nie krzycz.
    • Polska*             przekaże więcej pieniędzy na pomoc Palestyńczykom ze Strefy Gazy i jak przekazał rzecznik Ministerstwa Spraw Zagranicznych - Paweł Wroński - do specjalnej agencji Organizacji Narodów Zjednoczonych z polskiego budżetu - w dwutysięcznym dwudziestym piątym roku - trafi na ten cel milion dolarów więcej, a rok wcześniej na pomoc Palestyńczykom Polska przeznaczyła blisko osiemnaście milionów dolarów.   Źródło: Wirtualna    *zrobiłem drobną edycję - treść bez zmian i jak widać - warto wywierać presję na każdy rząd    Łukasz Wiesław Jan Jasiński 
    • Nazwałbym to moim pierwszym romansem z przemijalnością. Miałem wtedy może z 11 lat, mroźne jesienne poranki zazwyczaj zajmowała mi droga do szkoły przez szeregi posowieckich bloków, szarych, nieprzyjemnie nastawionych, ale proletariacko autentycznych. Pośród nich, już niedaleko szkoły zawsze stała ona - niska i ruda, przytłoczona między blokami, jakby szukała przy nich schronienia przed wszędobylskich wiatrem. Otaczała ją aura tajemniczości, która działała cuda w moim nastoletnim mózgu, aczkolwiek nie miałem nigdy w sobie na tyle odwagi aby uczynić przed nią pewny ruch, dopiero przy niej zaczynałem czuć w kręgosłupie pierwsze przymrozki października, przyśpieszać swój krok oraz naciągać czapkę. Oczywiście nie oznaczało to, że mi się nie podobała, od zawsze miałem tendencję do ukrywania mojego zainteresowania, ze wstydu czy strachu, efektywnie kopiąc pod sobą dołki w relacjach z innymi. Moje podchody zacząłem jeszcze przed pierwszym śniegiem, z początku ostrożnie zmieniłem swoją trasę do szkoły tak, aby przechodzić tuż przed nią, czekając aż jej oczy, kiedyś pewnie zeszklone, dzisiaj wyznaczające jedynie dwa ciemne punkty na frontowej fasadzie, spotkają się z moimi, obiecującymi dawno zapomnianą młodzieńczą energię. Wkrótce zacząłem chodzić do szkoły również w soboty - przynajmniej tak pomyśleliby moi sąsiedzi, bowiem do szkoły nigdy nie dochodziłem. Siadałem na ławce po drugiej stronie chodnika, starając się docenić to jak działało na nią dojrzałe, południowe słońce, odkrywając nowe zakamarki, podnosząc przede mną grama jej spódnicy. Wcześniej niedostrzegalne cienie raz nadawały jej ponury, niedostępny charakter, raz zapalały ją całą namiętnością, rudą zalotnością, tą samą która rozpalała moje blond włosy, tą samą która pozostawiała ciepłą sensację na mojej skórze. Już wtedy wiedziałem, że nie zadowolę się samym wzrokiem, że krótkie upalne momenty w kwiecie jesiennego dnia nie tylko za niedługo zanikną, ale że nawet w przyszłym roku, będą jedynie półcieniem spełnienia mej żądzy. Moje ciało po raz pierwszy domagało się ostatniego ze zmysłów, poczucia bliskości i zjednoczenia wcześniej jeszcze przeze mnie nie zaznanych, wiedziałem że będę musiał ułożyć plan, jak do tej jedności doprowadzić, jak wreszcie, raz na całe życie, pozwolić sobie na śmiały ruch.
    • Och, te róże z karpiowymi usteczkami

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...