Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

puste są moje ręce kruche
jako wyschnięte konary
zaprawdę nie wiem co z nimi zrobić

obce są moje ręce głodne
w tęsknocie bez miary
bo nie wolno im dotknąć ciebie

czekam aż podasz mi kusztyczek wody
ugasisz pragnienie i ból
schłodzisz łykiem nadziei
ze źródła by oczy zabłysły zielenią

ale ty ciągle podajesz mi kamień
abym nie odszedł z pustymi rękoma

Opublikowano

to zły człowiek musi być skoro podaje kamień...

jeśli ktoś o chleb będzie prosił, czy podasz mu kamień?

przejedzony kotlet, zielony...
za dużo "poetyckich" oczywistości
czy jak coś jest zielone to już poezja?
głodne ręce?

"puste są moje ręce kruche
jako wyschnięte konary" [?]

ledwiem ciebie zobaczył, jużem się zapłonił...

no niestety tym razem mi się nie podoba
pozdrawiam

Opublikowano

intryguje mnie ten "kamień". dopatruję się w nim dwuznaczności. może być symbolem trudu, cierpienia, które jednak ...ma dalszy sens.

podoba się, bo każe się zamyślić

serdecznie pozdrawiam, Januszu :)
Krysia

Opublikowano

Krysiu, z Twoich słów pod wierszem widzę, że nie tylko piszesz dobre wiersze, ale potrafisz także odczytywać poezję. Dzięki Ci za podzielenie się refleksją i cieszę się, że wiersz na chwilę zatrzymał. Pozdrawiam serdecznie.
J.

Opublikowano

Bardzo ciekawy wiersz Januszu, przemawia do mnie. Ludzie obdarowują się teraz takimi kamieniami na potęgę. Otrzymujący je coraz częściej udają, że pomimo wszystko to jest to, czego szukali. Na szczęścia mamy serca, które trudno oszukać. Stąd ten smutek. Dziękuję. Pozdrawiam. Anna

Opublikowano

Kamień, może też symbolizować trud doświadczeń życiowych, więc może jednak peel nie odchodzi z pustymi rękoma, właśnie.
Ten kamień podje życie, odejście czytam – śmierć. A z pustymi rękoma, droga do raju zamknięta… Tak czytam Twój wiersz, Januszu.
Ciekawie z powtarzaniem motywu rąk – kruchych, jak życie i głodnych – życia.
Pozdrawiam serdecznie.
:)

Opublikowano

Moniko, bardzo dziękuję za wizytę i słowa pod wierszem. Ten wiersz jest inspirowany formą poetycką innego, bardzo znanego polskiego, współczesnego poety. Stąd też taki tytuł a nie inny a i zaimków nie mam więcej ani mniej niż u niego. Ale tak to już jest, drukowany i uznany może sobie pozwolić na poetycką estetykę, która u początkujących (a do takich się zaliczam) jest ostro krytykowana. Niemniej wezmę sobie Twoje uwagi do serca. Pozdrawiam serdecznie.
J.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Jestem pod wrażeniem. Pozdrawiam
    • był piękny, słoneczny poranek obłoki spokojnie sunęły po niebie powiewał leciutki zefirek a ona szła   bez celu, byle przed siebie   bezstronnie, bez wahań - kto bardziej? a co było? minęło, nie przeliczała patrzyła prosto i najzwyczajniej   stopa przed stopę, bo jednak ostrożnie  - od siebie  dojrzała i ogarnęła  przykryła lekko, współczule pomniejsze   i nagle słońce zdało jej się zbyt ostre a wiatr wstrząsnął swą siłą bo serce zadrżało o bezbronne   moje maleństwo - szepnęła - wyrośniesz    i z nowym poczekaj, wytrwaj - ja wrócę   w pełni nadziei, uśmiechu i z dobrym słowem przelewając spomiędzy  poiła dzień za dniem nie ustając w trudzie   aż przyszedł czas zrozumienia tak, uroniła dwie łzy - skoro nie mogło być więcej   ale powstała z kolan i ruszyła dalej bo najlepszy grunt? to nie stracić  siebie samej   i dobrze wie: nie rozkwitnie gdzie nie przyjmuje się miłości   ***   czego nie mogła dostrzec w chwili nieobecności   ziemię już dawno rozgrzebano   bo liczył się nie plon   lecz jej żywe  ziarno        
    • dziękuję za twoje yang   co wprawione w ruch - kołysze się z rozwianymi myślami powroty wybieram spokojniejsze   moje yin na pohybel temu, który podejdzie  wystarczy i tak _ nigdy nie będziemy tacy sami   chciałeś być bliżej? czy chodziło o wiatr?   *** ona pragnie być wyżej i wyżej upewnia się wykręcając głowę jesteś - stoisz - zapadasz   popychasz z odskokiem   jej góra - tobie dół a przecież bliskości rezonują każdego z nas  (bo cóż ponad piachem?)   nie zatrzymuj  nawet do mnie i usiądź czasem   bo masz prawo  bujać się jak ona, jak ja   wiesz, nie wszystko musi być razem  
    • Łu noju uż kapelki w ksiotki łustrojóne só, i szlejfki furaju na zietrze, abo dzie eszcze. Na majowe litanije buł cias, jek w októłber różaniec est. Matulko Śwanto ma modry klejd, tlo niebo Warniji i spsiyw. Ziziphus spina-christi,zielóne szczepy zawdy, abo krew?             Kapliczki już kwiatkami przystrojone. Wstążki fruwają na wietrze, i nie wiem gdzie jeszcze. Był czas na majowe litanie, bo w październiku przewidziany różaniec. Mateńka Święta ma błękitną sukienkę, jak niebo warmińskie jak śpiew. Głożyna wiecznie zielona, czy może krew? Na górze Synaj o miłości było, na chwałę Boga, tu nic się nie zmieniło. Czy zielone krzewy znów broczą karminową posoką? Cud odkupienia- wciąż tyle rozstajnych dróg. Czy ciernie są podobne do gorących ust? I znów wiatr popędził arterią poprzeczną, rozłożył ręce, świat zasłonił deszczem. Majowe pola się śmieją w barwnej sukience, jak marzenie z zapachów róż. Wracaj wietrze i wiej tylko tu jeszcze. Pieśni miłosne śpiewaj na chwilę dla snów. Cienie drzew rozkołysz w tę letnią noc. Drogą Krzyżową zaszum, lśniącą oprawą łąk. Bądź.
    • @Roma nie wiem co powiedzieć. Chyba tylko..... dziękuję Roma.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...