Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Gdybym mówił wszystkimi językami
ludzi i aniołów
to o chlebie
żeby było jak trzeba
od początku
słowo
o trawie

i jeszcze o wodzie
nie, że początek
ale wenus w niej zasypia

a proroctw bym nie mówił
żeby każde jutro lepsze
bez gniewu
zazdrości bezwstydu

*

a dzieci
bluźniercy z głową prawd
twarzą w twarz z lustrami
trwają pierwsi

tylko ja
milknę
cymbał

Opublikowano

"gdybym oczy miał jak ręce
wziął bym ... (jak śpiewał kiedyś ktoś)"

mówić językami - wszystkimi - cóż - prócz wymienionych przez autora z nazwy - dowiadujemy się o języku gestów, języku spojrzeń - autor pociąga więc za język i zaczyna milczeć - początkowo ten zakaz jest krótki - rozchodząc się w nieskończoność drżenia "cymbału" - ejjj - zakręce - jak ten Jankiel ... - jednym słowem wiecej przekazu - w milczeniu - ale jest pozostawiona furtka by każdy kiedyś tam odkrył w sobie wieloznaczność rozumienia innych - choć we własnym zrozumieniu

MN

Opublikowano

aahhh Doktorku :)) lubię Cię czytać, podziwiam za pomysłowość. Dla mnie to parafraza sięgająca biblii: "...gdybym miłosci w sobie nie miał byłbym niczym......itd". Ukazujesz nam drogi Wurenie wrazliwość na świat z porównawczymi kontrastami. Nie przyczepiam się bo mnie się podobało!!!!!
Pozdrawiam
Ana.

Opublikowano

Trafia do mnei Twoje pisanie Piotrze. Lubię Cię czytać. Twoje utwory coś przekazują, są wypełnione po brzegi skrajnymi uczuciami, od radości po rozpacz. W tym wierszu wyczuwam żal... Do świata, do ludzi, do siebie... Bardzo dobry wiersz.

Pozdrawiam, Pat.

P.S. A trzy ostatnie wersy świetne.

Opublikowano

Dziękuję wszystkim za komentarze - a przede wszystkim za zrozumienie :)

Messa - słowa, słowa, słowa... universorum creatores ;D

Ana - zatopiony, jużem na dnie - traf klika linijek wyżej w oryginale :D

Pati - no cóż - jak napisałem - staram się - a że cymbał... kto tak nie brzmi? a kto nie umie się przyznać? Lepiej zamilknę ;D

asher - ekskomunika mi nie grozi - w zacnej czynię progrsy uczelni... a i tak na mnie najgrubsza teczka donosów, więc jużem wyklęty (lecz nie powstanę, choć chłopisko ze mnie :D

Pozdrawiam wszystkich
Wuren

ps. - Na marginesie wiersza - to moja druga przygoda ze świętym Pawłem - kiedyś juz zmiksowałęm go z tekstami Doorsów i doprawiłem Joycem - ale nie był to żaden wiersz, tylko typowy spektakl "collage" z tematem. Mi smakowało. Jeszcze kilku osobom też. A potępili mnie nie za skandaliczne pomieszanie pojęć - "Love does not envy - so light my fire", ale za to, iż w finałowej scenie Temida zrzuca ciuszki i schodzi ze sceny.
Ha!
Wiedziałem, że to o nich :D

Opublikowano

Koniec mnie pociąga bardziej - poprzez tę perspektywę obserwacji, tylko że ja, dr Wu., mam jedną belkę więcej na ramieniu ;) więc chyba za prędko bieżysz tym szlaczkiem.

Początek: mowa - trawa pomieszana z tym odświętnym uniwersum. Też mi bliskie czucie języka, nie jako narzędzia mlaskania, nie jako wycierucha codziennego faktów i zdarzeń. Tak piszemy jak mówimy (i myślimy) - i to widać (stety - niestety :).
A że cymbał - ho, ho! - no to już zarozumialstwo przez Ciebie przemawia!
pzdr. bezet

Opublikowano

No i dostało mi się od Waćpana...
I za co?
Bom szczawik i siano niewyschłe w głowie? Że piszę po chłopsku, co i tak jest szczytem moich mozliwości? Ech.. chlip chlip.
:D

A że cymbał- to nie czcze przechwałki ;D

Pozdrawiam Wuren
ps. żeby nie było, że bezposdtawnie, to okolicznym wyjasnię - cytata z fronty i cytata z końca. Stąd cymbał. A że prawdziwie przy okazji - tem lepiej :D

drugi ps.
Panie Witoldzie - nie odpisuję bom zdruzgotany - rozszyfrował mnie Pan od początku do końca.
Dziękuję, że Pan jest.
Wiem dzięki temu, że jeszcze kilka osób zużywa cenne powietrze nie płacąc taksy klimatycznej. Za to płacą, kłaniając się drzewom. I umarłym mistrzom. Choć to chyba to samo.
Proszę, niech mnie Pan prostuje - bom zgarbiony od siedzenia nad księgami i pewnikiem zbyt zapatrzony w dziedzictwo. ;D (ale patos, tfu...)

Długaśny pees mi wyszedł, więc jeszcze raz się kłaniam w pozdrowieniach
Wuren

Opublikowano

Już raz pisałaem komentarz... ale się nie dodał :(

Roi się tutaj od aluzji do 'Hymnu do miłości' św. Pawła, wiem to dobrze, bo znam go na pamieć ;)

Ciekawy temat, przemyślanie napisane, ale nie do końca sprostałeś,Wurenie, mojej świętości, jaką jest Hymn.

Końcówka dobra, rozbrzemiewa cymbałem :)

Pozdrawiam serdecznie
Coolt

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Hmm.. możesz pokazać błędy? czy całość Ci nie odpowiada, Coolcie?
Czy wymowa nie taka, bo kpię sobie ze zbyt wielu spraw? (tylko nie, broń Boże z pierwszego listu :) Czy zbyt mało dotknięte? Naprowadzisz?



Mam się obrazić? hehe

Pozdrawiam
Wuren
Opublikowano

nie o to chodzi
tekst jest dobry i się podoba... ale nie AŻ TAK, żeby równał się z Hymnem, który znaczy dla mnie naprawdę bardzo wiele :)

trochę mnie dziwi ta wenus... inna 'bajka' się wplątała ;)

Obrażać się nie pozwalam :) cymbały to całkiem fajny instrument, można na nim ładnie grać.

Pozdrawiam serdecznie
Coolt

P.S. Chcesz może mój tomik?szczegóły są na forum -> nie ma PW, to pytam tak :)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



No boc cały utwór o bluźnierstwie - stąd pogański archetyp piekna - podświadomość - id - czy jakkolwiek nazwać - przecież stale w nas obecny ;)

Pozdrawiam
Wuren
ps. a może to tylko ja tak mam? :D
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Hmm może lepiej brzmi - bardziej skondensowanie - trzymać się wszak chciałem oryginału (wiem, to tylko usprawiedliwienie)


Też chyba jednak lepiej brzmi - a cymbał miał być klamrowato-cytatowym zakończeniem

Pozdrawiam i dziękuję za sugestie (i za ocenę oczywiście..;)
Wuren
Opublikowano

super! oczywiście ryzyko, że moja interpretacja rózni się o zamiarów Autora, jest b.duże, ale dla mnie świetny tekst (jedno pytanie i wszystko będzie jasne: czy księżom(ew. innym "prorokom" też się oberwało ? )
...tytuł też chyba aluzją jest...?)
u mnie też wysoki noty...
pozdr

Opublikowano

Ja tylko chciałem nieśmiało pozdrowić... w takiej upaćkanej woskiem komży to mnie się nie godzi tutaj posługiwać ;-)

Tak się przechadzam po Twoich tekstach, żeby wszystko z pamiętnego (dla mnie) komentarza wyłowić, co można. I uśmiecham się do nich, bo cenne. Twardość 9 w skali Mohsa ;-) Dzięki (za to pisarstwo)!

Opublikowano

No tak tak, Klaudiuszu - tekst gani wszelakich, co sen mają strachem podszyty a niegodziwości powszednieją :D Tytuł? hmm to podwójna aluzja - wiesz jaka, prawda?

Freney - dzięki za czytanie - a głównie za zrozumienie :D

Pozdrawiam
Wuren
ps. jeśli woskiem upaćkana - tym lepiej, dobrze świadczy ;)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @sam_i_swoi    Być może masz rację, że powinienem napisać "od" zamiast "po". Zamienię słowa.     Ale-ale, Panie sam_i_ swoi! Jako że mam żaden zamiar wstydzić się tytułu naukowego, zapytam: Jak ma się reinkarnacja do karnacji??     Dzięki za odwiedziny, czytanie i komentarz. Pozdrawiam Cię. ;)) 
    • nachodzą koszmary jeden przelecieć chciał mnie ja mu nie dałem przenika wnikliwie co napisałem łapy precz i krąży wokoło zjawia się znika kosz mar pełen i zegar tyka wskazówka ani drgnie przeleciał - to po mnie i do śmietnika brrrr ja ani drżę  
    • @Corleone 11 Nie brak tu jednakże nadziei, reinkarnacja wobec takiej karnacji to pigment na sklepienie. Końcówka! Panie magistrze! Po latach od podjęcia... PS nie wiem co się dzieje, ciemnieje mi, gdy widzę te tytuły naukowe :)
    • ... mam za sobą pewną drogę rozwoju duchowego, a tym samym energetycznej refleksji - celowo nie napisałem "teologicznej" - refleksji, którą jednak rozpocząłem przy pomocy osób, związanych życiowo i strukturalnie z tak zwanym Kościołem Rzymskokatolickim - i z którym to rozwojem wiąże się napisana przeze mnie powieść "Inne spojrzenie" oraz niektóre z opowiadań, dlatego pozwalam sobie na większą otwartość i szczerość. Na które, rzecz jasna, w wiekach tak zwanych średnich - a przynajmniej w Europie - pozwolić sobie nie mógłbym bez ryzyka, nazwijmy sprawę po imieniu, torturowobolesnych, a potem bolesnych ogniście - konsekwencji. Dzięki pośrednictwu instytucji, której  nazwę - znów celowo, pozostawiając domysł Tobie, mój Czytelniku - znów pominę. Wiem: trochę dużo zaimka względnego w różnych przypadkach.     Jako taż właśnie osoba czytam obecnie powieść, w którą (i znów ten zaimek) powinienem zagłębić się już dawno: napisane przez Colleen McCullough "Ptaki ciernistych krzewów", a opublikowane przez "Książkę i Wiedzę" w tysiąc dziewięćset dziewięćdziesięsiątym pierwszym roku. Powiedzieć, że trudno wyjaśnić, dlaczego zabrałem się za nią dopiero teraz, jest całkowicie awystarczającym tłumaczeniem, z czego w pełni zdaję sobie sprawę. Tak się złożyło. Tak się stało. Były inne książki i inne sprawy - to wszystko prawda. Podobnie jak prawdą jest, że przypadek nie istnieje. Tak potoczyła się moja czytelnicza przeszłość pomimo, iż odeszła już do innego wymiaru moja tażwcieleniowa mama polecała mi zarówno samą powieść, jak i nakręcony na jej podstawie film z Sydney Penny, Rachel Ward i Richard'em Chamberlain'em w rolach głównych.     Znajduje się w "Ptakach" wiele zdań, samych sobie wartych uwagi - azależnie od faktu, że całe one są warte uwagi, stanowiąc jedną z książek, które przeczytać  powinien każdy - względnie zapoznać się z jej treścią za pośrednictwem audiobook'a. I to bynajmniej nie z powodu kontrowersyjności przedstawienia prawdy, że ludziom tak zwanego Kościoła - będącymi niestety często duchownymi tylko z nazwy, azależnie od tego, czy są szeregowymi księżmi, biskupami lub nawet kardynałami czy też zakonnikami bądź mnichami -  zdarzały się, zdarzają i prawdopodobnie zdarzać będą - czasy albo okresy słabości i zwątpień, które w końcu są zupełnie naturalne. Jeżeli bowiem ktoś nie wątpi, oznacza to tym samym, iż nie myśli, a każdy silny może trafić na kogoś ode siebie silniejszego albo znaleźć się w sytuacji, gdy z kimś ode siebie silniejszym zmierzyc się będzie musiał. Ze zrozumiałego dla Ciebie, Czytelniku, powodu - a właściwie zrozumiałych powodów- przytoczę żadne z tych zdań, chociaż oczywiście znalazłoby się dla nich miejsce w tymże opowiadaniu.     Czytam "Ptaki ciernistych krzewów" i jako magister teologii przeglądam się w nich. Zestawiam ją ze sobą zastanawiając się, co zrobiłbym będąc na miejscu księdza, a potem biskupa i kardynała Ralfa. Jako mężczyzna, przyznaję, że o wiele mniej zastanawiam się nad tym, co będąc kobietą zrobiłbym na miejscu Meghan. Być może głębiej zastanowię się nad tym później; możliwe też, że uczynię to dopiero w kolejnym wcieleniu, jeśli "moja" dusza zdecyduje się inkarnować w kobiecy organizm, w co jednak osobiście wątpię. Azależnie jednak od mojej osobistej przyszłości, z dużą dozą prawdopodobieństwa mogę stwierdzić, że czytającej "Ptaki" kobiecie dużo łatwiej - oczywiście przy odpowiednio wysokiej własnej wrażliwości oraz zaangażowaniach czytelniczym, psychicznym i uczuciowym - byłoby utożsamić się z Meggie, a tym samym ją zrozumieć.     Czytam i myślę. Zatrzymuję się przy wspomnianych zdaniach i wracam do przeszłości. Wspominam siebie z czasu studiów i osoby, z którymi tamten czas mnie zetknął: studiujących na tym samym uniwersytetecie kleryków oraz księży wykładowców, prowadzących zajęcia dla wszystkich studentów. Tu pozwolę sobie wspomnieć księdza profesora Marka Starowieyskiego, u którego zacząłem pisać swoją pracę magisterską z zakresu patrologii (teologii tak zwanych Ojców Kościoła) oraz jego ucznia i asystenta księdza doktora Józefa Naumowicza, pod którego kierunkiem tę pracę dokończyłem i obroniłem. Wspominam też - atakując i potępiając nikogo - dwukrotny  udział w pielgrzymkach na tak zwaną Jasną Górę, podczas których - naturalnie przecież - działy się wydarzenia ze sfery słabości z udziałem osób ściślej z tak zwanym Kościołem związanych. Wspominam i...     Trafem przyszedł czas, abym książkę tę przeczytał będąc właśnie podróżując po Peru i po Boliwii - na południu, chociaż daleko od Australii. Lata od podjęcia wspomnianych studiów i po ich zakończeniu...       La Paz, 30. Września 2025 

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • @wierszyki Bo bohaterów dziś nie ma.... mógł zaśpiewać Niemen, dzięki :) etymologia zżarło podaje o tym że - jedzenie, zwierzę, silnik, rdzę i o, uczucia, i o komarach które mi fundujesz, mam teraz w głowie luz i komarów blues Pozdrawiam. :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...