Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

przewieszam uśmiech przez otwarte ramię
seledyn pozostawia posmak równy błękitowi

ludzie to idioci z natury
poeci to kretyni z wyboru

nikt nie chce wydłubać swoich oczu
połamać nosa w dźwiękach kruszonych kości

blogobojni i upośledzeni - szczerzą kły na widok kupki z gówna

milionnoga zbudowana z głów włożonych w dupę
ósmy cud świata jakoś do mnie nie przemawia

zauważam luki w tej solidnej konstrukcji
ale to już mój problem - z reguły racja należy do większości

nabieram się łyżeczką po wczorajszych migdałach
proszę - zachowaj ostrożność
nie chciałbym się rozlać - nie tak przez przypadek

Opublikowano

No dobrze, skoro Pan serio potraktował poprzedni post. Ja wiem i to bardzo dobrze że to o czym Pan pisze jest prawdą.


Co do wiersza to ja tu patosu nie wyczuwam, ani nic z tego co zostało wymienione.

Pierwsza i ostatnia strofa sa tragiczne bo bez sensu, czyli takie jak poeci lubią, ale nie bez powodu tylko coś podkreśla, reszta jest nazbyt dosłowna poza 5 i 6 wersem.

A całość jest taka jaką chciałem żeby była, btw proszę odemnie Panią Dorotę pozdrowić.


Pozdrawiam

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Rozmowa na forum powinna być zmoderowana...

"blogobojni i upośledzeni - szczerzą kły na widok kupki z gówna"

Genialny wers genialnego autora.


"nabieram się łyżeczką po wczorajszych migdałach
proszę - zachowaj ostrożność
nie chciałbym się rozlać - nie tak przez przypadek"

Przypadek rządzi światem drogi Panie.


Wierszyk kąśliwy i zjadliwy wymierzony w samego siebie...
Podziwiam autodestrukcję.

Pat.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Rozmowa na forum powinna być zmoderowana...

"blogobojni i upośledzeni - szczerzą kły na widok kupki z gówna"

Genialny wers genialnego autora.


"nabieram się łyżeczką po wczorajszych migdałach
proszę - zachowaj ostrożność
nie chciałbym się rozlać - nie tak przez przypadek"

Przypadek rządzi światem drogi Panie.


Wierszyk kąśliwy i zjadliwy wymierzony w samego siebie...
Podziwiam autodestrukcję.

Pat.


"nabieram się łyżeczką po wczorajszych migdałach
proszę - zachowaj ostrożność
nie chciałbym się rozlać - nie tak przez przypadek"

Przypadek rządzi światem drogi Panie.


Ale Poezja nie rządzi przypadkowe łączenie słów

*

Wierszyk kąśliwy i zjadliwy wymierzony w samego siebie...
Podziwiam autodestrukcję.



Jeśli przez to rozumieć konsekwencje takiego pisania to oczywiście.




Pozdrawiam
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Wygląda na to, że w Pana przypadku tak....

Pozdrawiam również.

Pat.


Przykłady poproszę, wypadałoby się jakimś podeprzeć.

Zaznaczam że jeśli chodzi o ten wiersz to napisałem o nim pare zdań, przypadkowego tu nie ma nic, wszystko jest w jakimś celu i coś znaczy,


Pozdrawiam
Opublikowano

"ludzie to idioci z natury
poeci to kretyni z wyboru"

- czyli z pustego w próżne dążymy? Każdy ruch w tym kontekście piękny :)

"nikt nie chce wydłubać swoich oczu
połamać nosa w dźwiękach kruszonych kości"

- dosyć biblijnie to trafia do mnie.

"blogobojni i upośledzeni - szczerzą kły na widok kupki z gówna

milionnoga zbudowana z głów włożonych w dupę"

- no, tutaj to się odzywa moja estetyczna hipokryzja, niestety.

"zauważam luki w tej solidnej konstrukcji
ale to już mój problem - z reguły racja należy do większości"

- no przecież to "tak" dość oczywiste; i często to dlatego piszemy te nasze wiersze.

"nabieram się łyżeczką po wczorajszych migdałach
proszę - zachowaj ostrożność
nie chciałbym się rozlać - nie tak przez przypadek"

- a to już jest dla mnie dowód, że poetą Pan jest :) niezależnie od zebranych i możliwych jeszcze do zebrania antydowodów. Ten trójwers to łyżeczka wręcz syropu liryki (i dobrze, bo to, co wcześniej, momentami trudniejsze do łyknięcia, ale to dla mnie).

Pozdrawiam.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Panie Witoldzie, ja z tym właśnie pogodzić się nie mogę, z tworzeniem poezji której urok ma się opierać jedynie na powierzchownym brzmieniu całości, czyli pięknie słów pozbawionych całości.

To by była ładna strofa, gdyby było wiadome co oznacza nabieranie się na łyżeczkę, wczorajsze migdały.

Dodatkowo taka poezja jest w tworzeniu prostsza, bo sens, budowanie sensownej całości nie odgrywa tu żadnej roli.

Pozostaje pustka w której każdy może doszukać się własnej interpretacji, co oznacza tyle, że poeta wylał na papier plamę ze słow,


Pozdrawiam
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Tak, nawet bardzo taaak, i nie jestem za wyrywaniem ładnych-prostych strof dla prostego zadowolenia czytelnika-estety (choć autoironizowałem). Zgodzi się Pan w każdym razie, że taka strofa w kontekście tym bardziej jaśnieje (nie ma na to rady ;)).

Pozdrawiam.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @sam_i_swoi    Być może masz rację, że powinienem napisać "od" zamiast "po". Zamienię słowa.     Ale-ale, Panie sam_i_ swoi! Jako że mam żaden zamiar wstydzić się tytułu naukowego, zapytam: Jak ma się reinkarnacja do karnacji??     Dzięki za odwiedziny, czytanie i komentarz. Pozdrawiam Cię. ;)) 
    • nachodzą koszmary jeden przelecieć chciał mnie ja mu nie dałem przenika wnikliwie co napisałem łapy precz i krąży wokoło zjawia się znika kosz mar pełen i zegar tyka wskazówka ani drgnie przeleciał - to po mnie i do śmietnika brrrr ja ani drżę  
    • @Corleone 11 Nie brak tu jednakże nadziei, reinkarnacja wobec takiej karnacji to pigment na sklepienie. Końcówka! Panie magistrze! Po latach od podjęcia... PS nie wiem co się dzieje, ciemnieje mi, gdy widzę te tytuły naukowe :)
    • ... mam za sobą pewną drogę rozwoju duchowego, a tym samym energetycznej refleksji - celowo nie napisałem "teologicznej" - refleksji, którą jednak rozpocząłem przy pomocy osób, związanych życiowo i strukturalnie z tak zwanym Kościołem Rzymskokatolickim - i z którym to rozwojem wiąże się napisana przeze mnie powieść "Inne spojrzenie" oraz niektóre z opowiadań, dlatego pozwalam sobie na większą otwartość i szczerość. Na które, rzecz jasna, w wiekach tak zwanych średnich - a przynajmniej w Europie - pozwolić sobie nie mógłbym bez ryzyka, nazwijmy sprawę po imieniu, torturowobolesnych, a potem bolesnych ogniście - konsekwencji. Dzięki pośrednictwu instytucji, której  nazwę - znów celowo, pozostawiając domysł Tobie, mój Czytelniku - znów pominę. Wiem: trochę dużo zaimka względnego w różnych przypadkach.     Jako taż właśnie osoba czytam obecnie powieść, w którą (i znów ten zaimek) powinienem zagłębić się już dawno: napisane przez Colleen McCullough "Ptaki ciernistych krzewów", a opublikowane przez "Książkę i Wiedzę" w tysiąc dziewięćset dziewięćdziesięsiątym pierwszym roku. Powiedzieć, że trudno wyjaśnić, dlaczego zabrałem się za nią dopiero teraz, jest całkowicie awystarczającym tłumaczeniem, z czego w pełni zdaję sobie sprawę. Tak się złożyło. Tak się stało. Były inne książki i inne sprawy - to wszystko prawda. Podobnie jak prawdą jest, że przypadek nie istnieje. Tak potoczyła się moja czytelnicza przeszłość pomimo, iż odeszła już do innego wymiaru moja tażwcieleniowa mama polecała mi zarówno samą powieść, jak i nakręcony na jej podstawie film z Sydney Penny, Rachel Ward i Richard'em Chamberlain'em w rolach głównych.     Znajduje się w "Ptakach" wiele zdań, samych sobie wartych uwagi - azależnie od faktu, że całe one są warte uwagi, stanowiąc jedną z książek, które przeczytać  powinien każdy - względnie zapoznać się z jej treścią za pośrednictwem audiobook'a. I to bynajmniej nie z powodu kontrowersyjności przedstawienia prawdy, że ludziom tak zwanego Kościoła - będącymi niestety często duchownymi tylko z nazwy, azależnie od tego, czy są szeregowymi księżmi, biskupami lub nawet kardynałami czy też zakonnikami bądź mnichami -  zdarzały się, zdarzają i prawdopodobnie zdarzać będą - czasy albo okresy słabości i zwątpień, które w końcu są zupełnie naturalne. Jeżeli bowiem ktoś nie wątpi, oznacza to tym samym, iż nie myśli, a każdy silny może trafić na kogoś ode siebie silniejszego albo znaleźć się w sytuacji, gdy z kimś ode siebie silniejszym zmierzyc się będzie musiał. Ze zrozumiałego dla Ciebie, Czytelniku, powodu - a właściwie zrozumiałych powodów- przytoczę żadne z tych zdań, chociaż oczywiście znalazłoby się dla nich miejsce w tymże opowiadaniu.     Czytam "Ptaki ciernistych krzewów" i jako magister teologii przeglądam się w nich. Zestawiam ją ze sobą zastanawiając się, co zrobiłbym będąc na miejscu księdza, a potem biskupa i kardynała Ralfa. Jako mężczyzna, przyznaję, że o wiele mniej zastanawiam się nad tym, co będąc kobietą zrobiłbym na miejscu Meghan. Być może głębiej zastanowię się nad tym później; możliwe też, że uczynię to dopiero w kolejnym wcieleniu, jeśli "moja" dusza zdecyduje się inkarnować w kobiecy organizm, w co jednak osobiście wątpię. Azależnie jednak od mojej osobistej przyszłości, z dużą dozą prawdopodobieństwa mogę stwierdzić, że czytającej "Ptaki" kobiecie dużo łatwiej - oczywiście przy odpowiednio wysokiej własnej wrażliwości oraz zaangażowaniach czytelniczym, psychicznym i uczuciowym - byłoby utożsamić się z Meggie, a tym samym ją zrozumieć.     Czytam i myślę. Zatrzymuję się przy wspomnianych zdaniach i wracam do przeszłości. Wspominam siebie z czasu studiów i osoby, z którymi tamten czas mnie zetknął: studiujących na tym samym uniwersytetecie kleryków oraz księży wykładowców, prowadzących zajęcia dla wszystkich studentów. Tu pozwolę sobie wspomnieć księdza profesora Marka Starowieyskiego, u którego zacząłem pisać swoją pracę magisterską z zakresu patrologii (teologii tak zwanych Ojców Kościoła) oraz jego ucznia i asystenta księdza doktora Józefa Naumowicza, pod którego kierunkiem tę pracę dokończyłem i obroniłem. Wspominam też - atakując i potępiając nikogo - dwukrotny  udział w pielgrzymkach na tak zwaną Jasną Górę, podczas których - naturalnie przecież - działy się wydarzenia ze sfery słabości z udziałem osób ściślej z tak zwanym Kościołem związanych. Wspominam i...     Trafem przyszedł czas, abym książkę tę przeczytał będąc właśnie podróżując po Peru i po Boliwii - na południu, chociaż daleko od Australii. Lata od podjęcia wspomnianych studiów i po ich zakończeniu...       La Paz, 30. Września 2025 

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • @wierszyki Bo bohaterów dziś nie ma.... mógł zaśpiewać Niemen, dzięki :) etymologia zżarło podaje o tym że - jedzenie, zwierzę, silnik, rdzę i o, uczucia, i o komarach które mi fundujesz, mam teraz w głowie luz i komarów blues Pozdrawiam. :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...