Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Wszystko zaczęło się wczesnym wieczorem w dniu dwudziestego listopada 2011 roku. Fulgenty siedział przy stole z namaszczeniem przeżuwając pierwszy kęs czerstwego chleba z pasztetową, kiedy poczuł charakterystyczne swędzenie w koniuszkach palców, a jego zmęczony całodziennym odpieraniem zmasowanego ataku danych, mózg począł odbierać dziwne wibracje. Znieruchomiał, nadgryziona pajda razowca potoczyła się po zarzuconym papierzyskami blacie, jedynie nozdrza mężczyzny zadrgały nerwowo, łowiąc znajomą woń - powietrze wokół nasiąkało zapachem szaleństwa. Czekał. Brudnożółte światło gołej żarówki zwisającej z poprzecinanego pajęczymi pęknięciami sufitu, wydobywało z mroku nieliczne sprzęty obskurnego pokoju. Całą jedną ścianę zajmował sklecony byle jak z nieheblowanych desek, prowizoryczny regał. Górne półki wypełniały rzędy staroświeckich, biurowych segregatorów, zniekształconych od nadmiaru wtłoczonych weń dokumentów. Środkowe, mieściły kilkanaście zwykłych, szarych kartonów, uszeregowanych według rozmiarów, zaś pustkę dolnych maskowała gruba, równomierna warstwa kurzu. Pod oknem szczelnie zasłoniętym ciemną, mięsistą tkaniną, ulokowano wąski tapczan przykryty wypłowiałym, pomarańczowym kocem. Umeblowania dopełniała niewielka, kuchenna szafka w kącie pomieszczenia ze stojącym na niej kocherem na denaturat i fantazyjnie wygięty wieszak, stanowiący jedyną ozdobę wnętrza. Właściciel tego dziwacznego lokum zastygł z twarzą zwróconą do ściany, która była od góry do dołu pokryta kombinacjami cyfr i hebrajskich liter. Niektóre z nich wyglądały na stare, kopiowy ołówek, którego użyto, rozmazał się gdzieniegdzie pod wpływem wilgoci wciskającej się wraz z listopadowym chłodem przez nieszczelne okno, czyniąc notatki możliwymi do odczytania jedynie przez wprawne oko. Inne były wpół zatarte od wielokrotnego wycierania i poprawiania. Większość jednak sprawiała wrażenie stosunkowo świeżych, nagryzmolone znaki wyraźnie odcinały się od szarości tynku.
Nagle, pełną napięcia ciszę przerwało gwałtowne łomotanie do drzwi i krzyk z korytarza:
- Ludzie! Pali się! Ludzie!

Cdn.

Opublikowano

Zaczyna się ciekawie, ale to zbyt krótki fragment by powiedzieć coś więcej. Fakt, że potrafisz pisać jest tu chyba oczywisty, czekam zatem na jakąś fascynującą fabułę. Jak na razie przychodzą mi na myśl szyfry, biblia i koniec świata :P

Marcepan – więcej takich tekstów, to na pewno przetrwamy ;)

Pozdrawiam,
Adam

Opublikowano

Miło , że zajrzałeś, Adamie :) Tak, szyfry biblia i koniec świata to naturalne skojarzenia - wyobraźnia nieuchronnie podąża ścieżkami przetartymi przez filmy i lektury tego rodzaju. Pewnie i ja uległam ich mocy, choć pisząc ten początek, nie byłam pod wyjątkowo silnym wpływem żadnego konkretnego obrazu czy fabuły. Od czasu Pasażerów pewnego przedziału :) nosiło mnie, żeby pociągnąć gdzieś taki styl opowieści i wreszcie "naszło mnie" - a teraz świetnie się bawię, kombinując, co mogło zdarzyć się dalej? Zobaczymy, sama jestem ciekawa :) Ania

Opublikowano

Czemu takie imię? Też mam z tym problem i próbuję się wyleczyć, dlatego sumiennie odradzam, odwodzę od nazywania głównych bohaterów przedziwnymi, czasami nawet przerysowanymi imionami. Jak zwykle poczekam na rozwinięcie akcji, by móc powiedzieć coś więcej. Może nawet konstruktywnie. Chyba że nie dasz mi tej szansy.

Opublikowano

Źródłosłów tego imienia będzie miał związek z rozwojem akcji, a przynajmniej mam nadzieję, że będzie miał :) Nie jestem jeszcze pewna, czy to Fulgenty będzie głównym bohaterem, wszystko jest jeszcze płynne, wszystko się dopiero tworzy.
Konrad, nie strasz mnie - i bez tego wiem, że Twoja ocena będzie surowa, ale wiem też, że będzie rzetelna, więc póki co - śpię spokojnie :) Ania

Opublikowano

Hebrajskich gryzmołów na ścianie nie mógł wykaligrafować taki sobie zwykły Piotrek, więc niepospolite imię uważam tutaj za użyte dość trafnie, jeżeli tak mógłbym to ująć:)

Niestety, nie rozumiem, dlaczego ’’ powietrze wokół nasiąknęło zapachem szaleństwa ’’. Po chwili zrozumiałem – przecież się pali, to czyste szaleństwo.

Mroczne, długie zdania bardzo lubię, a Ty wciąż doskonalisz ich budowę.

Jeżeli to thriller religijny, to z niecierpliwością będę wyglądał ciągu dalszego, ale poproszę w obszerniejszej wersji, bo krótki tekst to lenistwo prozaika, więc się wysil:)

Zabawa dobra rzecz, pamiętaj jednak o… smutasach:)

Pozdrówka:)
M.

Opublikowano

Zdaję sobie sprawę, że powietrze nasiąkające zapachem szaleństwa jest tanim chwytem, ale nic nie poradzę - przyczepiło się do mnie jak rzep, z tym, że - nie, miało chodzić o coś więcej, niż pożar. W odpowiednim momencie spróbuję to wyjaśnić.
Thriller religijny? Już pisałam odpowiadając wcześniej - nie wiem jeszcze, co to będzie, raczej na pewno nie ckliwy romans :) marzy mi się mroczny kryminał, ale nie wiem, czy będę w stanie sprostać takiemu ambitnemu zadaniu.
Dłuższy fragment? Zobaczę, co da się zrobić :) Tak, trafiłeś w sedno - jestem leniuchem. Ania

Opublikowano

A! To co innego. Już myślałem, że to jakiś mnich co siedzi w skryptach i po pożarze klasztoru/kościoła zacznie nagle organizować zbiórkę na odbudowę przybytku świętości.

P.s.
Piotrek może się czuć urażony po tym co tu przeczytał.

Opublikowano

1) Na pewno przed słowem „mózg” nie może stać przecinek. O tym jestem przekonany.
Ja bym napisał tak:
„…, a jego mózg – zmęczony całodziennym odpieraniem zmasowanego ataku danych - począł odbierać dziwne wibracje. „
Taki zapis trochę ułatwi odczytanie sensu tego długiego zdania. Zamiast myślników można użyć przecinków. Tylko, czy nie za dużo by ich wtedy było?
2) „Znieruchomiał, nadgryziona pajda razowca potoczyła się po zarzuconym papierzyskami blacie, jedynie nozdrza mężczyzny zadrgały nerwowo” – W pierwszym odruchu chciałem zapytać Ciebie, czemu Aniu użyłaś słowa „jedynie” – że niby, co ma potoczenie się pajdy po blacie z tym, że jedynie nozdrza zadrgały nerwowo. Ale dopiero przyjrzawszy się zdaniu, zauważyłem że to „jedynie” odnosi się do „Znieruchomiał”. Nie potrafię odpowiedzieć, czy zdanie jest dobre czy nie. Jest dziwne. Niby wadliwe, ale nie do końca :-) Trza by popytać fachowców jak oni odbierają takie zdanie.
3) „Całą jedną ścianę zajmował sklecony byle jak z nieheblowanych desek, prowizoryczny regał” Szyk wyrazów mi tu się nie podoba. Zdanie nie brzmi urodziwie. Trzeba je zapisać w kilku wersjach szykownych i zobaczyć, która najurodziwsza.
Np. „Prowizoryczny regał, sklecony byle jak z nieheblowanych desek, zajmował całą jedną ścianę.
4) „Umeblowania dopełniała niewielka, kuchenna szafka w kącie pomieszczenia ze stojącym na niej kocherem na denaturat” – Chodzi o to, że kocher ma stać na szafce a nie na kącie pomieszczenia, prawda? Człowiek nie zwierzę i domyśla się, ale przy tak długich i gęstych zdaniach, powinnaś pokusić się o mistrzostwo panowania nad słowem, coby nie stracić czytelnika.
Ja napisałbym tak: „ Natomiast w jednym z kątów pomieszczenia, umeblowania dopełniała niewielka, kuchenna szafka ze stojącym na niej kocherem na denaturat …”

Podsumowując: Ten tekst napisała autorka zupełnie inna, niż ta którą miałem przyjemność poznać na orgu kilka lat wcześniej. Widać, że już widzisz to, co opisujesz. Panujesz nad słowem. Już tak nie gubisz się w długich zdaniach. Tamta zdawała się nawet nie rozumieć moich uwag i polemizowała (moim zdaniem) zupełnie bez sensu. :-)
Sanestis powinien poczytać sobie, o tym wydobywaniu przez światło przedmiotów pogrążonych w ciemności. Powoli można się uczyć od Ciebie Aniu. Świetny fragment prozy. Gratuluję.

Pozdrawiam serdecznie

Opublikowano

Don, mam już pogląd na Twoją ocenę:
Ad 1
Zgoda – i myślę, że wersja z myślnikami będzie lepsza.
Ad 2
Sądzę, że to zdanie jest całkiem w porządku, nie ruszam go.
Ad 3
Twoja propozycja, niestety, nie oddaje dobrze tego, co chciałam przekazać – nie wiem, czy potrafię to wytłumaczyć, ale chodziło mi bardziej o oddanie klimatu w pokoju poprzez opis umeblowania, tak, żeby to nie umeblowanie było na pierwszym planie, ale to, jakie ono było. Sama widzę, że to nie brzmi zbyt jasno :( Bardziej to czuję. Pomyślę jeszcze nad tym, jak będę składać do kupy poszczególne kawałki.
Ad 4
Akurat to zdanie wcale nie jest długie, myślę, ze jasno z niego wynika, gdzie co stało.
Ad Podsumowanie
Za miłe słowa dziękuję. Przed konfrontacją uratowało Cię późniejsze dodanie „moim zdaniem” bo już gotowa byłam wytaczać armaty :)))
Serdecznie pozdrawiam - Ania

Opublikowano

Ad 2 W porządku - jakby co, to taki zabieg można nazwać nowinką stylistyczną. Ja przynajmniej nie przypominam sobie, abym kiedyś spotkał podobną konstrukcję. Choć z kolei, trudno byłoby pamiętać coś, czego dziwność polega na pewnym, subtelnym dysonansie. :-)
Ad4 Boże, przecież nie byłem pijany! Doprawdy, jakiś diabeł mnie podkusił, aby przyczepić się tego zdania. Może to wina tego, że była bardzo późna pora i byłem zmęczony? W każdym razie bardzo przepraszam.

Pozdrawiam serdecznie

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • leżeć na bujnej trawie z opaską mleczy robić pozy w falbankowej sukience  mieć poziomkowe usta i lśniącą cerę  uśmiechać się do śpiewów kwiatów      
    • Patryk cofał się coraz bardziej i cofał, aż w końcu zatrzymało go drzewo. - I co teraz szczypiorku...? Narysujesz magiczną drabinkę, po której wejdziesz na drzewo? Hahaha...- Nad głową patyczka, zaśmiał się dużo większy i grubszy od niego, patyk Radek. - Stawaj do walki... Dużo mówisz, a teraz się boisz..- - Nie boję się ciebie. Po co miałbym z tobą walczyć? Niczego ci nie zrobiłem, więc zostaw mnie w spokoju i idź swoją drogą. - Śmiało odpowiedział Patryk. - A tak...Niby jaką drogą i dokąd mam iść? Jestem u siebie. Odkąd spadłeś z drzewa, tylko się wymądrzasz swoimi rysunkami i opowiastkami o leśnej harmonii. Ja jestem tutaj szefem, i nikt na moje miejsce nie będzie nami rządził. - - Nikim się nie rządzę. To są tylko rysunki, innym się podobają, więc rysuję. - Bronił się mały patyczek. - Mi się nie podobają. Nie ma tutaj miejsca dla nas obojga, więc odejdź albo walcz. - - Jesteś nieracjonalny, zostaw go w spokoju!- -Tak, zostaw Patryka...- Do dyskusji wtrąciły się żołędzie i kasztany, które od początku obserwowały całe zajście. - Nie wtrącajcie się! Narysował was parę razy i wzbudził w was niepotrzebną próżność...- - Patryk jest przemiłym chłopcem. Każdemu pomaga w potrzebie, wzrusza i rozbawia tym co rysuje. Dzięki niemu, wielu z nas, pierwszy raz zobaczyło swoją twarz...- Do rozmowy wtrącił się jeden z listków dębu. - Dosyć tych głupot! - Zdenerwował się jeszcze bardziej Radek. Gwałtownym gestem złapał patyczka i odrzucił go kilka kroków dalej. Patryk, uderzony o niewielki kamień, złamał się na pół. Las przeszyła przejmująca cisza. - Okrutnik! - Najbliżej stojące żołędzie, podbiegły do Patryka próbując go poskładać, liście wachlowały nad jego głową, aby go ocucić. Pozostali rzucili się w stronę Radka. -Odejdź stąd, nie chcemy abyś z nami został! - Krzyczały liście, kasztany i żołędzie. - Precz! - To jest moja ziemia i nikt nie będzie mnie pouczał jak mam postępować. Patryk sam jest sobie winien. Powinien odejść...- Krzyknął gruby patyk, odpychając wszystkich od siebie. - Co się tutaj dzieje? - Zamieszanie przerwał łagodny, choć stanowczy głos. Małe leśne towarzystwo, pokrył wielki cień. Przy Radku usiadł lisek. - Mieszkam obok tego drzewa. Dużo piszę i lubię mieć spokój. Las jest wspólnym domem dla jego wszystkich mieszkańców. Nie podoba mi się twoje zachowanie. Mnie również teraz złamiesz na pół? - Rzekł lis, spokojnie patrząc Radkowi w oczy. Oniemiały z wrażenia patyk, niemal wrył się w ziemię. - Tak myślałem. Dużo łatwiej atakować słabszych od siebie, prawda? - Odpowiedział na jego milczenie lisek. - Niedaleko za tą ścieżką, jest niewielka piaszczysta polanka. Lepiej będzie dla ciebie jeśli się tam przeprowadzisz. Nikt nie będzie Ci przeszkadzał, a ty będziesz mógł robić co ci się podoba. - Dodał, stawiając niewielki krok stronę Radka. Patyk, bez słowa odwrócił się na pięcie i pobiegł we wskazanym kierunku. Lis podniósł Patryka z ziemi i zabrał go ze sobą. - - Nie martwcie się. Pomogę mu. - Uśmiechnął się lekko do jego zmartwionych przyjaciół. W domu, skleił go leczniczą mieszanką żywicy, oraz zrobił mu delikatny manicure... Po paru dniach, Patryk ożył. Kiedy lisek wszystko mu opowiedział, natychmiast pobiegł do przyjaciół, aby pokazać im szczęśliwą nowinę. W podziękowaniu zaś za pomoc, podjął z lisem współpracę. Teraz już nie tylko rysuje. Wieczorami, przy małej lampce, z nowym przyjacielem bajki o leśnych stworzeniach pisze.
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Cały wiersz to jedno, wielkie,  ciepłe wyznanie... wiele metafor, ale Ty już mnie do tego przyzwyczaiłeś. i zakończenie, znaczące...  Wyróżniłam - zacytowałam sporą część, całego nie chciałam powielać... treść bardzo mi się podoba... pozostaje pytanie.. "czy to jest przyjaźń, czy to jest kochanie".. jak śpiewał Marek Grechuta. 
    • @Somalija czy to listopad, czy grudzień, czy styczeń czy luty.. na miłość nie ma rady. miłości,to miłość bez względu na miesiąc, Aga...
    • @Rafael Marius Może być i tak, bardzo możliwe. @MIROSŁAW C. Aż nie wiem co napisać, pewnie trochę tak. Pozdrawiam. @Starzec I tu zgadzamy się :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...