Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Perkozek vel. P.Salazar - kobieta narrator? Każdy list jest innego autorstwa. Dlatego taki rozrzut, brak między nimi łączliwości, no może poza jednym motywem, który się w kilku z nich przewija.

Poprawiłem conieco wedle sugestii, aczkolwiek nie chyba wszystko tak, jakbyś tego oczekiwał.

Tali Maciej - znam tego Arka Buczka, choć gaua zna go jeszcze lepiej. Drugi fragment, hm... Skoro tak uważasz :D

Opublikowano

W przedmowie do listów napisałeś zdanie, cyt.”Skoro moje wpisy na portalach społecznościowych nie trafiały na urodzajny grunt, to najwyższa pora nieco zmienić target.” – Co chcesz przez to powiedzieć, skoro w następnym zdaniu piszesz, cyt” nieszczególnie liczę się z opiniami innych, a jednak oczekuję komentarzy” ?
Czy w takim razie urodzajny grunt, to taki który rodzi laurki kwiatowe dla Sanestisa? ;-)
Wiesz, że to: „nieszczególnie liczę się z opiniami innych” – jakoś nieszczególnie zachęca do krytyki powyższych Listów?
Twój wpis traktuję jako wyzywającą postawę artysty, który chyba rzeczywiście musi być egocentryczny – ale obnosić się z tym, moim zdaniem, nie jest zbyt dyplomatyczne.
Poza tym na chuj płyniesz z nurtem? To takie zabawne? Piszesz, że jesteś egocentrykiem a wpierdalasz się w nurt, poddając się jemu? Nie rozumiem.
Wielki plus za inicjatywę na prozie orga. Jawisz mi się jako taki współczesny, internetowy Stanisław Przybyszewski – skandalista i inicjator. ;-)

Pozdrawiam bardzo serdecznie

Opublikowano

Czytając listy, każdy inny, choć jak dla mnie w dobrym stylu, pomyślałam
- jest tu Sanestis, którego się x lat temu poznało w tym miejscu
(i na dobrą sprawę nie poznało osobiście do dziś). wrócił, qrwa, ten
perwersyjny Hombre z klimatem, jak z obrazów Bosha.

pozdrawiam :)

Opublikowano

Don Cornellos - proste wytłumaczenie, ambiwalentna postawa życiowa. Depresje miesza się z euforią. A ignorancja w stosunku do opinii z potrzebą uzyskania komentarzy. Taki już jestem. A poza tym wszystkim jestem egocentrykiem, narcyzem trochę. Żaden ze mnie dyplomata, kpię z postawy "szczerego, skromnego artysty... tfu... prozaika".

Na laurki nie liczę, bo te zwykle dostają matki lub ojcowie w dniu ich święta. Mnie zadowolą wpłaty na numer konta. Szczegóły mogę podać na priva :D

Dzięki za komentarz, ale do Przybyszewskiego bym się nie chciał porównywać. Rodzi to pewne niekorzystne konotacje na niwie prywatnej. Nie chcę o tym mówić. gaua będzie wiedział o co chodzi.


Espena Sway - no ładnie, jeszcze powiedz wszystkim, że biegam w nocy po parku. Tak jestem tym Sanestisem tylko bardziej egocentrycznym, tym samym Hombre, jednakże mocniej perwersyjnym.



Generalnie (kiedyś moje ulubione słowo): teraz jest miło, bo powroty i sentyment, ale niebawem poleje się krew ;) Zombie kultury!

Grazie amici!



------------

SH:
Zero stresu: www.sanestishombre.blogspot.com/
e-zin: www.bez-kultury.pl/
vlog: www.youtube.com/user/VLOGERKonrado

  • 3 tygodnie później...
  • 3 tygodnie później...
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Wykonanie jest słabe, chociaż nagromadzenie pomysłów jest niepoliczalne. Jeden cytat mi się ciśnie na usta zwykle w takich okolicznościach który mimo iż nie jest absolutnie bezdyskusyjny ma swoje konkretne podstawy. Otóż następująco on brzmi: "Ludzie którzy mają mnóstwo pomysłów zwykle są niepoważni." I im bardziej czytam twoją twórczość - mimo iż zwykle niczego do końca przeczytać nie jestem w stanie - tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że ten cytat który przytoczyłem ma swoje podstawy.


dla mnie wykonanie jest o.k.
:)
Opublikowano

A dla mnie nie jest ok ;) W szczególności nie jest ok jeśli chodzi o szyk zdań, bo o tematyce nie warto nawet wspominać taka jest obyczajowo potrzebna, aktualna, zasadna, oryginalna, świeża i ważka. Zresztą pod względem tego czego osobiście oczekuję od prozy tutaj właściwie nie ma żadnej prozy, bo ani nie jest to w choćby nikłym zakresie oryginalne pod względem tematycznym /pod tym względem jest wręcz niemądrze/, ani też stylistycznym; a o tym, żeby po przeczytaniu obudziły się we mnie jakieś głębsze refleksje to oczywiście nawet nie ma mowy. Cóż więc z tego że to jest napisane względnie poprawne skoro nie nakłania mnie to po przeczytaniu zupełnie do niczego konstruktywnego? żeby nie powiedzieć po prostu do niczego... Względnie poprawnie pisze prawie że każdy, ale nie każdy takie nagromadzenie infantylnych impresji realizuje pod szyldem "prozy".
I teraz już moje zdanie znasz, a ja przypomnę, że twoje poznałem przed chwilą ;)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Choćby najwyższy sąd tu zadziałał  To familijną będzie tak sprawa Nazwisko nieznane ród rozwiedziony  A co ważniejszym jegomość to sprawia Data nieważna koledzy klapą  Małpą odchaczyć a na przybitkę uderzyć łapą   Wywód bez końca poprowadzony Rodowód zwodu już wywiedziony
    • @infelia dziękuję bardzo jestem marzycielem może ktoś kiedyś?
    • @infelia dziękuję bardzo za miłe słowa pozdrawiam serdecznie 
    • Przygniata mnie ten ciężar nocy. Siedzę przy stole w pustym pokoju. Wokół morze płonących świec. Poustawianych gdziekolwiek, wszędzie. Wiesz jak to wszystko płonie? Jak drży w dalekich echach chłodu, tworząc jakieś wymyślne konstelacje gwiazd?   Nie wiesz. Ponieważ nie wiesz. Nie ma cię tu. A może…   Nie. To plączą się jakieś majaki jak w gorączce, w potwornie zimnym dotyku muskają moje czoło, skronie, policzki, dłonie...   Osaczają mnie skrzydlate cienie szybujących ciem. Albo moli. Wzniecają skrzydłami kurz. Nie wiem. Szare to i ciche. I takie pluszowe mogło by być, gdyby było.   I w tym milczeniu śnię na jawie. I na jawie oswajam twoją nieobecność. Twój niebyt. Ten rozpad straszliwy…   Za oknami wiatr. Drzewa się chwieją. Gałęzie…. Liście szeleszczą tak lekko i lekko. Suche, szeleszczące liście topoli, dębu, kasztanu. I trawy.   Te trawy na polach łąk kwiecistych. I na tych obszarach nietkniętych ludzką stopą. Bo to jest lato, wiesz? Ale takie, co zwiastuje jedynie śmierć.   Idą jakieś dymy. Nad lasem. Chmury pełzną donikąd. I kiedy patrzę na to wszystko. I kiedy widzę…   Wiesz, jestem znowu kamieniem. Wygaszoną w sobie bryłą rozżarzonego niegdyś życia. Rozpadam się. Lecz teraz już nic. Takie wielkie nic chłodne jak zapomnienie. Już nic. Już nic mi nie trzeba, nawet twoich rąk i pocałunku na twarzy. Już nic.   Zaciskam mocno powieki.   Tu było coś kiedyś… Tak, pamiętam. Otwieram powoli. I widzę. Widzę znów.   Kryształowy wazon z nadkruszoną krawędzią. Lśni. Mieni się od wewnątrz tajemnym blaskiem. Pusty.   Na ścianach wisiały kiedyś uśmiechnięte twarze. Filmowe fotosy. Portrety. Pożółkłe.   Został ślad.   Leżą na podłodze. Zwinięte w rulony. Ze starości. Pogniecione. Podarte resztki. Nic…   Wpada przez te okna otwarte na oścież wiatr. I łka. I łasi się do mych stóp jak rozczulony pies. I ten wiatr roznieca gwiezdny pył, co się ziścił. Zawirował i pospadał zewsząd z drewnianych ram, karniszy, abażurów lamp...   I tak oto przelatują przez palce ziarenka czasu. Przelatują wirujące cząsteczki powietrza. Lecz nie można ich poczuć ani dotknąć, albowiem są niedotykalne i nie wchodzą w żadną interakcję.   Jesteś tu we mnie. I wszędzie. Jesteś… Mimo że cię nie ma….   Wiesz, tu kiedyś ktoś chodził po tych schodach korytarza. Ale to nie byłaś ty. Trzaskały drzwi. Było słychać kroki na dębowym parkiecie pokoi ułożonym w jodłę.   I unosił się nikły zapach woskowej pasty. Wtedy. I unosi się wciąż ta cała otchłań opuszczenia, która bezlitośnie trwa i otula ramionami sinej pustki.   I mówię:   „Chodź tutaj. Przysiądź się tobok. Przytul się, bo za dużo tej tkliwości we mnie. I niech to przytulenie będzie jakiekolwiek, nawet takie, którego nie sposób poczuć”.   Wiesz, mówię do ciebie jakoś tak, poruszając milczącymi ustami, które przerasta w swojej potędze szeleszczący wiatr.   Tren wiatr za oknami, którymi kiedyś wyjdę.   Ten wiatr…   (Włodzimierz Zastawniak, 2025-12-10)    
    • Singli za dużo, to 1/3 ludności. Można się cieszy, że tyle jest wolnych. W każdym wieku ludziom kogoś brakuje.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...