Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

uciekając reinkarnacji sprzed ołtarza


Rekomendowane odpowiedzi

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


pierwsze dwie strofy dobre, chociaż ten środek wygląda
jakby wziął się z niedoboru synonimów
potem słabo, motywy z bitym psem kojarzą mi się z tekstami polskich piosenek
brrr
potem znów lepiej, chociaż chodzące słowa? ba, nogi które nauczą je chodzić - no proszę
spojrzeć jak to absurdalnie wygląda, chociaż rozumiem, że to świetnie się układało w zamyśle,
a rozumiem dlatego, że mi też się tak układa.
i dalej...
znów bardzo dobra część o melodii cyklów miesięcznych - ładne zdanie
a potem - z tego to się już robi jakiś schemat - tragiczna końcówka
"moją ostatnią szansę"? - plizzz, znów tandetna piosenka

strasznie nierówny ten wiersz, wiersz sinusoidalny rzekłbym
a i tak najlepszy na tej stronie, ech

pozdrawiam
A.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Najbardziej podoba mi się, że dotykasz spraw zwykłych - "niezwykłych" i nie boisz się słów.
Mam wrażenie czytając Twoje utwory (mam na myśli prozę i poezję), że nie ma dla Ciebie tematów tabu i to jest fajne.
w zwyczajności jest siła i chcę ją wykorzystywać w wierszach jak najdłużej, póki wena pozwoli
dziękuję za czytanie i i komentarz
r
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


pierwsze dwie strofy dobre, chociaż ten środek wygląda
jakby wziął się z niedoboru synonimów środek miał być duszą, a że dusza wydała mi się nudna dałem środek;)
potem słabo, motywy z bitym psem kojarzą mi się z tekstami polskich piosenek
brrr tego wersu nie można czytać pojedynczo, bo wtedy brzmi jak wygląda
potem znów lepiej, chociaż chodzące słowa? ba, nogi które nauczą je chodzić - no proszę
spojrzeć jak to absurdalnie wygląda, chociaż rozumiem, że to świetnie się układało w zamyśle,
a rozumiem dlatego, że mi też się tak układa. absurd też potrzebuje nóg, no może czasem lata, ale skrzydła byłyby totalnie od czapy
i dalej...
znów bardzo dobra część o melodii cyklów miesięcznych - ładne zdanie
a potem - z tego to się już robi jakiś schemat - tragiczna końcówka
"moją ostatnią szansę"? - plizzz, znów tandetna piosenka zawsze dążę do tego by mieć ostatnią szansę, to pozwala wierzyć, że nie wszystko jest zamknięte, a że wers jest "tani" to fakt; szanse często spadają z nieba, za darmo

strasznie nierówny ten wiersz, wiersz sinusoidalny rzekłbym
a i tak najlepszy na tej stronie, ech

pozdrawiam
A.
dziękuję za obfity komentarz
r
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


chyba pomyliłaś wiersz pod którym ten komentarz powinien się pojawić (jeśli w ogóle powinien)
i jeśli możesz wybolduj co masz do mnie, bo nie bardzo wiem, który fragment tej wypowiedzi skierowany w moją stronę, poza tym "mam nadzieję, że cieszysz się, R. " - odpowiadam, cieszę się
r
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


chyba pomyliłaś wiersz pod którym ten komentarz powinien się pojawić (jeśli w ogóle powinien)
i jeśli możesz wybolduj co masz do mnie, bo nie bardzo wiem, który fragment tej wypowiedzi skierowany w moją stronę, poza tym "mam nadzieję, że cieszysz się, R. " - odpowiadam, cieszę się
r
o! to o mnie! jak miło
i to by było na tyle
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

środek miał być duszą, a że dusza wydała mi się nudna dałem środek;) - czyli jednak niedobór synonimów ;)

tego wersu nie można czytać pojedynczo, bo wtedy brzmi jak wygląda - nie czytałem go pojedynczo, a raczej ich, bo to dwa wersy;)

absurd też potrzebuje nóg, no może czasem lata, ale skrzydła byłyby totalnie od czapy
- tutaj kwestia gustu, ale personifikacja w tym miejscu mnie razi, i tyle (słowa z nóżkami czy ze skrzydełkami - co za różnica. skrzydełka są bardziej nobliwe - jeżeli są to odpowiednie skrzydełka oczywiście;))

zawsze dążę do tego by mieć ostatnią szansę, to pozwala wierzyć, że nie wszystko jest zamknięte, a że wers jest "tani" to fakt; szanse często spadają z nieba, za darmo
- znów kwestia gustu - wiersz pod tytułem: daj mi szansę - a tak to brzmi, niestety, nic nie poradzę, że brzmi - jest, hmm, rozczarowujący i taki, tekściarski - nie potrafię się pozbyć tego wrażenia, a zapowiadało się lepiej. żebyśmy się zrozumieli - ja nie nakłaniam do zmian w tym wierszu - jest jaki jest. ja się dzielę spostrzeżeniami odczytelniczymi. są wiersze, do których się wraca, które się podziwia i takie, które się zapomina - a ten należy dla mnie do ostatniej kategorii. pomimo, że ma "momenty", ale to się zwyczajnie rozmywa w końcówce.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


ad.1 zamierzony brak synonimów;), bo cóż dziś znaczy dusza, kiedy każdy patrzy na opakowanie
ad.2 i nawet o kolejną strofę zachodzi
ad.3 skrzydełka tylko przytoczyłem jako środek lokomocji, nogi są przyziemne i to one miały rozchodzić ten lotny temat;)
ad.4 ej, tekściarski, no coś ty Adam, to bardziej jest żałosny szept, że może tym razem się uda wyjść na ludzi; zmian nie przewiduję, wiersz jest zamknięty, choć pewnie kiedyś się odrodzi pod inną postacią
dzięki za pogawędkę:)
r
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • A więc usiądź tu. Wskazuję gestem puste krzesło. Przy stole. Przy tym stole z uschniętą różą w wazonie pękniętym na wpół.   Za oknami wiatr szeleści i szumi.   Snuje jakąś opowieść pośród drzew.   Pośród drzew rozchwianych w szpalerze.   Wśród topól, kasztanów…   Wśród nocy…   W pustym pokoju słońce wiszącej lampy. Zakurzone, szklane klosze z cmentarzyskiem czarnych much.   Wiszący nade mną ciężar śmierci. Nad nami.   A więc siada na krześle.   Otwiera usta, jakby chcąc coś powiedzieć.   Chwilę się zamyśla. Zamyka je znowu. Zaciska mocno, ukrywając wzruszenie. Tak, jak się widzi kogoś bliskiego po wielu latach.   I nic.   Jedynie szum dojmującego milczenia białej ciszy.   Zdawać by się mogło, że nie ma tu nikogo. Bo to prawda. Albowiem prawda. Tylko głód wyobraźni owiewający pajęczyny na jakichś nachyleniach ścian, załomach, mansardach, nieskończonych amfiladach pokoi oświetlonych kinkietami świec…   Ale mówi coś do mnie. Mówi zbudzonym cichością głosem. Takim płynącym z daleka rzeką czasu.   Niedosłyszę. Albowiem zagłusza go piskliwy szmer wzburzonej we mnie krwi.   A więc mówi do mnie, poruszając bladymi jak papier ustami.   Wyodrębniam ze słuchowych omamów niewyraźne słowa.   I próbuję ująć jej dłoń, którą trzyma na stole przy talerzu z okruchami czerstwego chleba.   Dłoń aż nazbyt chudą, aby mogła należeć do świata żywych. Doskonale nieruchomą.   Nie mającą już tego blasku, co kiedyś.   Kiedy skupiam się w sobie, aby jej dotknąć, cofa ją nieoczekiwanie.   I patrząc się na mnie tym wzrokiem wyblakłym śmiercią, mówi szeptem, nie-szeptem, głosem jakimś dalekim: „Wybacz, synku, ale mogę tobie usłużyć jedynie wspomnieniem”.   I nie mając czasu obrócić wzroku, tylko patrząc się nieruchomo jak kamienne popiersie – rozpływa się wolno w tym deszczu wirującego kurzu.   W melancholii, w bólu nieistnienia.   Mamo. Mamo! Ja wtedy śpiewałem ci kołysankę, wiesz? Tutaj i tam. Nad szarą, lastrykową płytą.   „Wiem, synku, wiem…”.   Poczekaj! Chciałem cię jeszcze tyle…   Odwracam się, ockniony krótkim skrzypnięciem podłogowej klepki. I znowu.   Jakby ktoś na nią nadepnął nieświadomie.   Jakby od czyichś kroków.   Omiatam spojrzeniem pustą otchłań smutku.   (Włodzimierz Zastawniak, 2024-06-03)    
    • Macanie świata chwilą, a każdy wydech jest tak czy inaczej ostatnim, każdy wdech pierwszym – wiedziano o tym 40 tys lat temu, przechowali Eskimosi, zresztą w Genesis mowa o tym samym... Więc pierwszy do mnie mówi, drugi z tym "zapachami ze wspomnień" mniej, bo nie bardzo lubię słowo "wspomnienia" nie posiadając żadnych miłych...    Pozdrawiam :)    
    • Ładne te słowa. Kiedyś zwierzęta także padały, nie tylko w rzeźni. Dawne czasy wyczarowałaś, bardzo ładne.  :-)
    • @Nefretete Przy każdym odczytaniu tych, co wydają  się zrazu wiele nie kryć odkrywa się. Potem wrócę jeßcze. Pozdrawiam :)
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Odpowiadam: 

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...