Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

leżąc o przestrzeń dalej
składamy się z ciała
więc kładź dłonie równolegle
zakrywaj długie blizny czasu

słowa - upiory klucząc
wyjmują cienie z ust
do ust bezdechem

wkręć siebie we mnie
jak zabawę w chowanego
i puść w ruch przód - tył
huśtawki nastrojów

po skórze na szczyt
zabłyśnij znikając

Opublikowano

Hmm hmm hmmm
Nie będę przecież Kotkom od Freudów ;D
Więc inaczej
Smakowite to jest (choć w jednym miejscu jak dla mnie zbyt....)
:D
Żeby nie było, że upiory, to powiem tylko mmmrrrrr mmm rrrrrrr :)
Pozdrawiam
Wuren

Opublikowano

hellołki Kocico :))
I`m back!! :))

wiersz ciekawy, bez zbędnych przesyceń namiętności
z jednej strony chłód, z drugiej niesamowita bliskość..
podoba mi się
to wkręcanie wybiło mnie troszkę, (chyba przez Majewskiego i ten jego nowy program :))
ale wydaje mi się, że jest całkiem na miejscu i nadaje oryginalności utworkowi :))

pozdrawiam i ściskam :o)
Emilka

Opublikowano

Hmm, jeden z tych wierszy bedących lekkimi a sugestywnymi konwulsjami, zmarszczeniami, co do których mam wrażenie, że wyprostowane stałyby się pełnym spokoju morzem oddechu. Nie wiem, co jest tym czynnikiem naruszającym. Z czasem się dowiem :) Pozdrawiam.

Opublikowano

Ja prosty człowiek jestem, powiem tylko że "więc kładź dłonie równolegle
zakrywaj długie blizny czasu" zapachniało grochowiacznie, a z kolei "po skórze na szczyt
zabłyśnij znikając" zapachniało stachurnie - które to dwa zapachy są bardzo przyjemne :)

Niuch niuch - jeszcze wiele smakowitych woni, niemniej:
kurka, ależ mnie się podoba...!

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



jeśli to o głodnych wspomnieniach to równoległe dłonie mi nie pasują, bo równoległe wzdłuż ciała to dla mnie bierne dłonie
ja natomiast kombinowałam po linii ostatniego podrygu przed zejściem z parkietu - leżąc o przestrzeń dalej (nadal) łączy nas ciało, choć nie uczucia etc...wiem brutalne to, ale cóż prawdziwe

pozdrawiam

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @matfiziol Dzięki! Milo, że Ci się podoba

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Ela, len. Tadziu, tu i zdatne lale
    • @KlipBardzo mi się podoba. Gratulacje. Pozdrawiam.
    • Chciałbym pisać elegię wzniosłe do Twego niedoścignionego,  nieziemskiego piękna. Hymny miłości rzeźbić na wieki  trwałą uwielbienia strugą  na Twych alabastrowych dłoniach  i rześkiej, ledwie zaróżowionej skórze szyi. Lecz jak tutaj wierzyć  w coś więcej niż śmierć? Kiedy życie błądzi  w jej podziemnych labiryntach,  zapomnianych przez dusze i Boga. Jak zerwać kajdany, narzucone przed najdawniejszymi eonami?  Skute zaklęciami wieszczy cmentarnych  i ich podszeptów i wpływów. Zderzam się z coraz  agresywniejszą rzeczywistością.  Pomiędzy światem śmierci a życia.  Potęga tych bezlitosnych,  przeciwstawnych sobie członów. Chciałeś demony swe okrutne zachować losie w ciele zaszczutego przez świat mężczyzny. Umierał bez grzechu i bez winy.  Anioły niosły jego trumnę.  Płakały porzucone, wzgardzone,  wychowane przez ghoule dziatki - niebogi. Nad mogiłą cichą, głęboką. Deszcze, nawet latem wyjątkowo chłodnym, żaliły się drętwota zawisłego dżdżu.  Trawy, dziwnie bujne,  szemrzały do późna w noc,  tworząc mogilny kobierzec zielony. Pamiętaj Miła, jak pieszczę Cię co noc, zamknięty w śnie wiecznym.  Słodkość niewysłowiona Twych ust,  dzikość zespolonych ciał  wśród drgających oddechów,  nagłym uniesieniem,  pot nasz sperlony wśród zakamarków, rozgrzanej, rozrzuconej pościeli.      Przebudzenie - do zimnej jak lód.  Ciemni, rodzącego się w bólach  jesiennego przedświtu.  Duch ucieka wspomnieniem o żywej miłości do ostatniej gwiazdy porannej. Wszystko co mam jeszcze w sercu.  Jest tylko dla Niej. Trumna ciasna  a w niej para kochanków się tłoczy  w uścisku Erosa zespolona po wieczność.  Ciała ich zabrał czas leniwy.  Kości bieleją w kontraście  do dusznej ciemności.  Zdobią ich łoże trumienne  i pąki róż burgundowe  i narcyze hadeskie  i uwiędłe płatki maków  co pól już ziemskich nie uświadczą. Tak idę przed siebie bez celu.  W noc tą rozbłysłą poświatą księżyca. A kochankowie harcują cicho  na przodzie mej koszulki. A ja ostatni raz wchodzę w  targany sennym powiewem wiatru las.  Zza pasa wystaje broń. W niej, załadowane ołowiane kulki.
    • I rap macoch ci. A ich co? Campari!
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...