Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Poszukuję wiersza


Asia Janiak

Rekomendowane odpowiedzi

Witam wszystkich:)
Wybieram się na konkurs recytatorski i poszukuję wiersza , mam z tym ogromny problem dlatego zwracam się z prośbą do Was, bo przypuszczam , że wiele już ich przeczytaliście. Szukam wiersza który będzie można powiedzieć ze złością, pretensją, wykpieniem(najlepiej nie rymowany). Z góry dziękuję za pomoc :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

fragment księgi VIII Pana Tadeusza, w ogóle w Panu Tadeuszu wiele emocji i ekspresji, w sam raz do recytacji

Jutro jadę, zrobiłem już postanowienie,
I dalbóg, Telimeno, już go nie odmienię".
"Ja - rzekła Telimena - nie chcę ci zagradzać
Drogi do sławy, szczęściu twojemu przeszkadzać!
Jesteś mężczyzną, znajdziesz kochankę godniejszą
Serca twojego, znajdziesz bogatszą, piękniejszą!
Tylko dla mej pociechy niech wiem przed rozstaniem,
Że twoja skłonność była prawdziwem kochaniem,
Że to nie był żart tylko, nie rozpusta płocha,
Lecz miłość; niech wiem, że mnie mój Tadeusz kocha!
Niech słowo jeszcze raz z ust twych usłyszę,
Niech je w sercu wyryję i w myśli zapiszę;
Przebaczę łacniej, chociaż przestaniesz mnie kochać,
Pomnąc, jakeś mnie kochał..." - I zaczęła szlochać.

Tadeusz, widząc, że tak płacze i tak błaga
Czule, i tylko takiej drobnostki wymaga,
Wzruszył się, przejęły go szczery żal i litość,
I jeżeliby badał serca swego skrytość,
Może by się w tej chwili i sam nie dowiedział,
Czyli ją kochał, czy nie. - Więc żywo powiedział:
"Telimeno, bogdaj mnie jasny piorun ubił,
Jeśli nieprawda, żem cię, dalbóg, bardzo lubił
Czy kochał; krótkie z sobą spędziliśmy chwile,
Ale one mnie przeszły tak słodko, tak mile,
Że będą długo, zawsze myśli mej przytomne,
I dalibógże, nigdy ciebie nie zapomnę".

Telimena skoczywszy padła mu na szyję:
"Tegom się spodziewała, kochasz mnie, więc żyję!
Bo dzisiaj miałam dni me własną ręką skrócić!

Gdy mnie kochasz, mój drogi, czyż możesz mnie rzucić?
Tobie oddałam serce, oddam ci majątek,
Pójdę za tobą wszędzie; każdy świata kątek
Będzie mnie z tobą miły! Z najdzikszej pustyni
Miłość, wierzaj mi, ogród rozkoszy uczyni".

Tadeusz, wydarłszy się z objęcia przemocą:
"Jak to? - rzekł - czyś z rozumu obrana? gdzie? po co?
Jechać ze mną? Ja, będąc sam prostym żołnierzem,
Włóczyć, czy markietankę?" "To my się pobierzem" -
Rzekła mu Telimena. "Nie, nigdy! - zawoła
Tadeusz. Ja żenić się nie mam teraz zgoła
Zamiaru ni kochać się - fraszki! dajmy pokój!
Proszę cię, moja droga, rozmyśl się! uspokój!
Ja jestem tobie wdzięczen, ale niepodobna
Żenić się, kochajmy się, ale tak - z osobna.
Zostać dłużej nie mogę; nie, nie, jechać muszę,
Bądź zdrowa, Telimeno moja, jutro ruszę".

Rzekł, nasuwał kapelusz, odwracał się bokiem,
Chcąc iść; lecz go wstrzymała Telimena okiem
I twarzą, jak Meduzy głową; musiał zostać
Mimowolnie; poglądał z trwogą na jej postać,
Stała blada, bez ruchu, bez tchu i bez życia!
Aż wyciągając rękę jak miecz do przebicia,
Z palcem zmierzonym prosto w Tadeusza oczy:
"Tego chciałam - krzyknęła - ha, języku smoczy!
Serce jaszczurcze! To nic, żem tobą zajęta
Wzgardziła Asesora, Hrabię i Rejenta,
Żeś mnie uwiódł i teraz porzucasz sierotę,
To nic! Jesteś mężczyzną, znam waszą niecnotę,
Wiem, że jak inni, tak ty mógłbyś wiarę złamać,
Lecz nie wiedziałam, że tak podle umiesz kłamać!
Słuchałam pode drzwiami stryja! więc to dziecko?
Zosia? wpadła ci w oko? i na nią zdradziecko
Dybiesz! Zaledwieś jedną nieszczęsną oszukał,
A jużeś pod jej bokiem nowych ofiar szukał!
Uciekaj, lecz cię moje dościgną przeklęctwa -
Lub zostań, wydam światu twoje bezeceństwa;
Twe sztuki już nie zwiodą innych, jak mnie zwiodły!
Precz! gardzę tobą! jesteś kłamca, człowiek podły!"

Na obelgę śmiertelną dla uszu szlachcica,
I której żaden nigdy nie słyszał Soplica,
Zadrżał Tadeusz, twarz mu pobladła jak trupia,
Tupnąwszy nogą, usta przyciąwszy, rzekł: "Głupia!"

Odszedł; lecz wyraz "podłość" echem się powtórzył
W sercu, wzdrygnął się młodzian, czuł, że nań zasłużył;
Czuł, że wyrządził wielką krzywdę Telimenie,
Że go słusznie skarżyła, mówiło sumnienie;
Lecz czuł, że po tych skargach tem mocniej ją zbrzydził;
O Zosi, ach! pomyślić nie ważył się, wstydził.
Przecież ta Zosia, taka piękna, taka miła!
Stryj swatał ją! może by jego żoną była,
Gdyby nie szatan, co go plącząc w grzech za grzechem,
W kłamstwo za kłamstwem, wreszcie odstąpił z uśmiechem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...