Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

ARS MITOMANIA

Evviva mitomaniactwo!!!

Od pewnego czasu los przestał się uśmiechać do mieszkańców Olimpu. Hefajsotos uderzył się kowadłem w palec, przez co nabawił się zakażenia. Helios leżał w szpitalu cierpiąc niezmiernie z powodu poparzeń słonecznych. Dionizos, wróciwszy właśnie z terapii odwykowej, zaczął pić od nowa. Posejdonowi złamał się trójząb...
Jednak najnieszczęśliwszym ze wszystkich był Zeus. I to bynajmniej nie dlatego, ze Hera znów urządziła mu scenę zazdrości, jak zwykle grożąc rozwodem. Najpotężniejszy z greckich bogów uświadomił sobie nagle, ze znudziły mu się już wszystkie nimfy i boginki, nie wspominając już o zrzędliwej małżonce. Leżał całymi dniami w pałacowej komnacie, spędzając czas na rozmyślaniach i ciskaniu piorunami we wszystko, co popadnie.

Nie będąc w stanie dłużej tolerować takiego stanu rzeczy, bogowie zwołali konferencję, ale jak to zwykle bywa w przypadku ważnych osobistości, pogadali, pokłócili się i w rezultacie nie przedsięwzięli żadnych konkretnych środków.
Jednakże z pomocą przyszedł |Hefajstos. Jako przedstawiciel klasy robotniczej wiedział, że burżuazyjne posiedzenia nie przynoszą żadnych pożądanych rezultatów, gdyż są one efektem imperialistycznych działań złowrogiej zachodniej propagandy. Dlatego, zamiast marnować czas, postanowił wykuć dla Zeusa przepiękny prezent. I tak musiał mu coś podarować, gdyż właśnie zbliżał się Dzień Ojca. Lecz to dzieło było najpiękniejsze z dotychczasowych i chętnie zachowałby je dla siebie.
- Do diabła – wymamrotał – Zeus nie zasługuje na tak cenny podarunek.
Jednakże miał on wbrew pozorom gołębie serce. Dobrze wiedział, że dzięki niemu nieszczęsny ojciec, przeżywający właśnie kryzys wieku średniego, odegna wszelkie swe smutki. Obejrzał więc po raz ostatni cudowne kształty owocu solidnego i starannego kowalskiego rzemiosła, westchnął do siebie, po czym odesłał go Zeusowi.
Nie mylił się, iż sprawi obdarowanemu ogromną radość. Gdy Zeus zobaczył niespodziankę, momentalnie zapomniał o żalu. Dał jej na imię Kobieta. Nikt nie wiedział, dlaczego właśnie tak, ale nikogo to tez zbytnio nie obchodziło.

Ze związku Zeusa z kobieta narodził się Yeti. Ojciec zmartwił się niezmiernie widząc swe najmłodsze dziecko . Był to stwór potężny, strasznie owłosiony i nadzwyczaj brzydki. Posiadał ponadto ogromne stopy. Troskliwy tatuś przeliczył w pamięci, ile mogą kosztować buty na zamówienie dla maleństwa (powiem tylko, że bardzo dużo).Od razu tez zaczął szukać sposobu na usuniecie gęstych, białych włosów z jego ciała, co stanowiło nie lada problem, gdyż w tamtych czasach nie znano jeszcze golarek Mach 3.
Udał się wiec do Asklepiosa, by ten przepisał mu jakieś tabletki. Niestety, ów sławny lekarz wrócił właśnie z nocnego balu u Dionizosa, a ściślej mówiąc, został rankiem przyniesiony z przydrożnego rowu. Miał przez to okropnego kaca i dodatkowo bolał go kręgosłup. Żeby jakoś pozbyć się nieproszonych gości, przepisał nieszczęsnemu dziecięciu tłuszcz wielorybi i syrop z cebuli. Od tego czasu wszystkim dzieciom nakazywano picie tranu. (Dobrze, ze niedawno zaprzestano tych szatańskich praktyk).
Tylko raz nieszczęsny Yeti skosztował tranu. Następnego dnia, gdy zobaczył, że ojciec zbliża się z tym ohydnym napojem, uciekł przed nim aż w Himalaje. Błąka się tam biedaczek do dzisiaj, więc drogie dzieci, jeśli chodząc po górach zobaczycie ogromną stopę odciśniętą na śniegu (a Szymborska podobno widziała), wiedzcie, że tamtędy przechodził pierwszy na świecie osobnik cierpiący za błędy lekarzy) . Zawołajcie go wtedy, powiedzcie, że tran jest teraz we tabletkach. Może usłyszy i powróci do świata.

Dla Kobiety los również nie okazał się zbyt łaskawy. Już niebawem znudziła się kapryśnemu Zeusowi, co stało się przyczyną wygonienia jej z Olimpu. Chodziła więc po powierzchni ziemi i płakała bardzo, a z jej łez powstała rzeka Wieprz i morze Martwe. Zeus, bojąc się powodzi, zesłał jej nowe stworzenie do towarzystwa, by odpędziła złe myśli i już nigdy nie czuła się samotna.
Ulepił je z plasteliny i dał mu życie, a ze był leniwy i nieuzdolniony artystycznie, stwór ten posiadał wiele mankamentów i był najprawdopodobniej najniedoskonalszą ze wszystkich istot. Dał mu na imię Menszczyzna jako skrót od wyrazów: marudny, egoistyczny, nienasycony, stuknięty, złośliwy... a zresztą, to mniej ważne.
Z początku Kobieta gardziła Menszczyzną, lecz potem żal się jej zrobiło tak niesowicie wyposażonej przez bogów istoty, niemogącej mimo podejmowanych od święta wysiłków w żaden sposób wykroczyć poza swą pokraczną naturę. Aż wreszcie go pokochała...

No bo prawdę mówiąc nie miała przecież innego wyjścia. :)©

Opublikowano

jak można się uderzyć kowadłem w palec?!
chyba o kowadło! to nie takie proste wziąc kowadło i się nim uderzyć...

"nie przynoszą rezultatów" - żadnych jest zbędne poza tym się powtarza

"przepiękny (...) najpiękniejszy" mamy synonimy słowa piękny...

ech mamy wyrzeźbioną z żelaza kobietę a zaraz potem jakiś związek połączył ją z Zeusem i dał dziecko?!

"gdyż w tamtych czasach nie znano jeszcze golarek Mach 3." ale były brzytwy, czy coś na ich wzór :)

"Menszczyzną"?! ja mam nadzieję, że to żart?! ironia jakaś?

prócz tego kilka literówek

................

Joanno bajka ciekawa, momentami zabawna, ale na koniec tryskasz nieprzyjemnie jadem. o Yetim wątek ciekawy, ale już o mężczyźnie i kobiecie jakiś taki... Po pierwsze to przejście od rzeźby do rodzącej dzieci istoty był okropny, niemal traumatyczny! a potem tak wrednie opisać plastelinka? opisałaś go niemal, jako upośledzonego, chyba ktoś Ci za skórę zalazł... no i mimo że o miłości na końcu piszesz to jest ona jakaś na siłę, no szkoda

częsciowo ok częściowo nie ok

Serdecznie pozdrawiam
Natalia

Opublikowano

trzeba mieć fantazję, dziadku...

oczywiście żartuję ;)

1. tą bajkę pisałam 4 lata temu, wiec miałam wtedy jakieś 15 lat, więc mam świadomość infantylności

2. liczyłam na to, że może ktoś podejdzie do niej z większym dystansem

3. oczywiście nie mam aż tak złego zdania o mężczyznach (i znam poprawną pisownię wyrazu)

4. przemieszanie rzeźb, dzieci, mitologii, współczesności, gorącej Grecji i zimnych Himalajów, kowadeł i Mach3 a także Szymborskiej z Yeti jest tu celowe i zamierzone

5. szczerze mówiąc nie wiem nawet jak wygląda kowadło, ale może kiedyś sie dowiem

6. Wiem również, że nie wpisuję się tym tekstem w konwencję, na tej stronie pisze sie troche inaczej; być moze postaram sie napisać coś bardziej tendencyjnego

W każdym razie jestem wdzięczna za komentarze

pozdrawiam serdecznie

Opublikowano

synonimy słowa piękny: ładny, śliczny, przystojny, urodziwy, cudowny, olśniewający, zachwycający, wspaniale wyglądający, zachwycający...
...no i tak sobie mozna wymyslać, w zależności od kontekstu

aha, jeszcze jedno: z tego, co pamiętam, pisałam to pod wpływem natchnieina, a nie na siłę; zaskakujace i niekoniecznie sensowne powiązanie wątków to taki swoisty element zaskoczenia, chociaż nudno nie jest

Opublikowano

Też nie przepadam za szowinizmem w obu wydaniach :-| niemniej podszedłem z dystansem, czego dowodem, że tekst czytałem wczoraj, a komentuję dziś ;) moim zdaniem trudno powiedzieć jak się na tej stronie pisze - bywam tu od jakichś 2-3 tygodni, zdążyłem wkleić trzy teksty, nie należące do najpopularniejszych (ukłony w stronę natalii, która wydaje się bić tu rekordy popularności - vide ilość komentarzy i wizyt). To tylko ostatnio dominował nurt okołopoczątkowoogólniakowy.
Kowadło też zwróciło moją uwagę.

Wygląda toto tak: http://www.louislejeune.com/jpgs/anvil.jpg

Uwaga o powstaniu tekstu, kiedy miałaś 15 lat jakoś poskładała mi obraz w całość - chaotyczne to bardzo, i jakkolwiek naprawdę popisałaś się erudycją, odczułem raczej wariant "na siłę" niż w "natchnieniu" jeśli chodzi o to, że motywy są przemieszane zamiast przechodzić w siebie. Niemniej, kiedy miałem 15 lat i używałem sobie na polskim w rejonach mitologii greckiej - nie mogłem się popisać taką wiedzą, za co - szacunek.
Yeti był ponoć widzany także przez polskich himalaistów, nie wspominając o Messnerze ;)

Język bez przesady, mile prężny i plastyczny. No i ta przewrotna wersja mitu genezyjskiego ;)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Profesor Zakrzeńska pożegnała dziewczynę, ale ta była już prawie za drzwiami. W pociągu Karolina wyjęła książkę, ale nie mogła się skupić na czytaniu. Tym bardziej, że dwaj współpasażerowie głośno komentowali nowe doniesienia ze Stanów Zjednoczonych. Prezydent Ronald Reagan właśnie złagodził sankcje gospodarcze wobec Polski. Pierwszy z mężczyzn twierdził, że to dzięki wizycie papieża. Drugi natomiast upierał się, że to przez zniesienie stanu wojennego. Dziewczyna niechcący musiała słuchać tej dyskusji. Ale gdy pociąg zbliżał się do celu, wróciła myślami do wizyty na plebanii. Targały nią ambiwalentne uczucia. Z jednej strony cieszyła się, że uzyska dostęp do źródeł, ale z drugiej - zaczęła się coraz bardziej obawiać pastora i wizyty w obcym dla niej wyznaniowo świecie. Była coraz bardziej zestresowana. Ciągle tłumaczyła sobie, że przecież jej tam „nie zjedzą”, może nie będzie traktowana jako intruz? Wysiadła na stacji i skierowała się w kierunku parkowych alejek. Po pięciu minutach zobaczyła okazały budynek. „To pewnie plebania”, pomyślała z bijącym coraz szybciej sercem. Z daleka widziała poniemiecki, o ciekawej architekturze gmach, pomalowany na jasnozielony kolor. W miarę zbliżania się coraz wyraźniej słyszała jakiś harmider i podniesione głosy. Pokaźna grupa kobiet i mężczyzn stała przed wejściem do domu pastora, tak jak przed sklepem w czasie „wyrzucania towaru”. Karolina zupełnie nie spodziewała się takiego widoku. Zaczęła, przepraszając wszystkich, przeciskać się do drzwi frontowych. - Halo, a gdzie się to panienka pcha?! Co nie widzi kolejki?! A zapisana jest?! – gardłowała jakaś kobieta trzymająca kartkę papieru. - O! To już obcy tu przyjeżdżają po dary. U nas w Polecku jest dużo potrzebujących! - odezwał się starszy mężczyzna.
    • @Jacek_SuchowiczDziękuję! Bardzo fajnie wyszło. :)
    • @Naram-sin Z tą różnicą, że chirurg tnie, żeby naprawić. Poeta tnie, żeby odsłonić. I nie każda rana ma być „estetyczna”. Czasem musi być brutalna, nieprecyzyjna, rozedrgana — bo taka jest prawda, którą wydobywa. Jeśli poezję sprowadzasz do skuteczności narzędzia, to może i potrafisz rozpoznać dobry lancet — ale nie poczujesz, co dzieje się pod skórą. A dla mnie to tam — właśnie tam — zaczyna się literatura. Możemy się różnić w podejściu. Ale nie myl chirurgii z krzykiem serca. To nie sala operacyjna. To krwawiąca dusza. @Naram-sin pisz śmiało co chcesz ale ja..... bo jadę samochodem 
    • @Naram-sin Dobrze, ale i tak nie bardzo wiem, która :)
    • Dwa koguty na jednym podwórku - ale oba mają piękne kolorowe pióra. Wychodzę, bo nie cierpię piór :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...