Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

ranny poranek
boli
pępek świata

papieros uderza
w łydki
żelbetem

tak, na pewno coś
w niezbędniku czaszki
ale nie obłe robaki nawet
mech
czy kamfora popromienna
Judasz zdradzony
albo inna wymówka
o innym imieniu

wyjęty z formy formaliny
całkiem formalnie wpisuję się
w formułę dnia
i pieczętuję pięścią w ryj

ja
człowiek - zapałka
goreję
i nie gasnę na wietrze

Opublikowano

Wiersz bardzo udany moim zdaniem... nie tylko... Po pierwsze tytuł przyciąga, a to ważne, bo w potopie miłości, aniołków, łez i innych pierdół masowo występujących na tym serwisie, może się odechcieć czytać czegokolwiek. Fajnie, że w poezji dla początkująchych wreszcie ktoś nowy, kto ma pomysł, umie bawić się słowem a i szokować próbuje (bo chyba jeszcze nie potrafi)... To dobry początek. Pozdrawiam, Pat.

Opublikowano

ohoho
kurwa w tytule
powinna dyskusja rozgorzeć na temat instytucji przekleństw
zacznijmy od tezy :
oczywiste jest że żadne słowo nie jest przekleństwem
i to Poeta winien wiedzieć to najlepiej

opinia cnotliwie żałosna panie Zawadowski

Opublikowano

na szczęście nie jestem Poetą
co najwyżej wierszokletą:)

a tak na serio
w życiu codziennym używany przeze mnie zbiór przekleństw mógłby Pana nieco zdziwić, ale w literaturze preferuję "normalne" słownictwo.
zresztą oczywiście mój sprzeciw wobec tego wiersza nie bazuje tylko na jednej kurwie w tytule. chodzi mi o całą - może - agresję (?) bijącą z niego

Opublikowano

naturalnie dam uzasadnienie

oczywiście nie chodzi mi o jakąś agresję Autora względem świata, bo tej naturalnie nie ma.

raczej mam na myśli agresywne zwroty, typu "i pieczętuję pięścią w ryj" oraz ogólną atmosferę wiersza. ten utwór uderza, tylko że niektórych pozytywnie (jak zauważyłem komentarz majki m.), a niektórych negatywnie.

oczywiście jest coś, co mi się podoba, mianowicie ostatnia część:
"ja
człowiek - zapałka
goreję
i nie gasnę na wietrze"
i "niezbędnik czaszki"
ale nie zmienia to faktu, że ogólnie jestem nastawiony na nie.
i jeszcze na koniec, pewnie wielu podoba się wyliczanka formy, formaliny, formalnie. mi jakoś nie przypadła do gustu.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @viola arvensis Egzystujemy w świecie złamanych serc. Przydałby się warsztat naprawczy, gdzie plastry miodowej miłości zabliźniałyby takie rany. Viola, każdy człowiek to osobny świat i aby takie dwa światy - kobieta i mężczyzna- mogły razem funkcjonować w trwałym i długim związku, potrzeba jest nie tylko miłość, lecz obopólne zrozumienie, które powinno się razem wypracowywać.  Pozdrawiam Cie serdecznie. 
    • Kiedy miałam kilka lat, ogłoszono stan wojenny. Wysłuchaliśmy komunikatu przez radio, które zwykle było puszczane nad ranem. Choć jeszcze było ciemno, mogliśmy wykorzystać nagle dany nam czas na koziołki i inne radosne wygłupy. Cieszyłam się, że zostanę w domu, ale nagłą sielankę przerwała mama, wyjaśniając, że to znaczy, iż mogą nadjechać czołgi. Odtąd, od tego dnia i tej godziny, czołgi mogły wynurzyć się w każdej chwili, zwłaszcza że nie tak daleko od nas znajdowała się jednostka wojskowa. Mijaliśmy się czasem z nimi w drodze do lasu, gdy wyjeżdżały na poligony, zza mijanych murów, wracając z zakupów. W święta odwiedzaliśmy je, nieruchome, ustawione jeden obok drugiego, niosąc w sercach kolorowe chryzantemy. Tym razem tylko opuściły swoje pudełka i jak nakręcane zabawki wyjechały w strajkujących, przeciw bliżej nieznanemu wrogowi, który czai się tuż, tuż.    Gdy zniknęła koleżanka z klasy, uciekała przed czołgami. To właśnie one z bliżej niezrozumiałych mi powodów nakazały opuścić dom małej dziewczynce o dwóch warkoczykach zawiązanych na kokardki, zupełnie takiej samej jak ja. Dopiero co bawiłyśmy się u mnie w domu i na umówiony sygnał udawałyśmy przerażenie, zaglądając przez przedpokój w puste oczodoły straszliwej maski Króla Olch. Eksponat już rangi historycznej, zaprojektowany przez pana Zitzmana. Skądinąd ręce, które ją wykonały, były przedłużeniem nierealności wszelkich alternatywnych zakończeń, jakie niesie z sobą teatr. Na domiar złego, zamieszkałam przy drodze oznaczonej w planach jako droga ewakuacyjna dla czołgów. Przeciw możliwemu niebezpieczeństwu posadzono szpaler drzew. Okna wybudowano wyłącznie w ścianach sąsiednich od tych, których usytuowanie mogłoby zdradzić, iż ktoś chciałby usłyszeć lub potajemnie zobaczyć wyjeżdżający na misję czołg.   Schowaliśmy się tam, drzewa wybujały do góry, szansa na niezauważenie nas, wysoce wzrosła. Życie jednego człowieka, cóż znaczy w żarcie historii.      
    • Zapachniało Asnykiem... Kiedyś mi się zdarzyło takie nawiązanie do jego wiersza "Między nami nic nie było": A tu mam jeszcze "wersję dla leniwych" :)   A Twój wiers bardzo ładny. Trochę w nim Asnyka, ale bardzo dużo Violi :)   Pozdrawiam serdecznie.
    • @Berenika97 przepiękny. Rozbiłaś bank ostatnich czytań. bb
    • @lena2_ fajne te lepiejki :) I treść, i forma skrojone na miarę.  Przeczytałam z przyjemnością. Bb
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...