Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano
skraplam litery po jednej

wysyłasz listy
nie do mnie trafiają
lecz w obce ręce bez czucia
opuszkami tylko po nadawcy
i siup! do śmieci

takie łamanie prostokątów kopert
jak palców niepokojem
(ale i tak)
twoje obietnice czytałoby się
jak ksero rękopisu
Opublikowano

Ojej, pięknie, choć komentuję na gorąco, zbyt może, proponuję głośne czytanie, brzmi bardzo łamliwo papierowymi dźwiękami, koncówkę może połamałbym bardziej, ale niech syczy, skoro (pewnie) powinna, z powodu zwłaszcza początku drugiej zwrotki pozdrawiam wściekły i zazdrosny (literacko), cóż, głoszę uparcie, że kobiety intuicji wcale nie mają, ale instynkt - a owszem - miewają, tutaj przeziera.

Opublikowano

Skraplasz - nie litery, nie słowa nawet - wypowiedzenia. I nie do końca tak.
Emocje są zapisane, dystans i refleksja kończąca zamyka. W środku, właśnie tam są "śmieci":

"i siup!" - śmieć emocjonalny i wyobrażeniowy (kolo-)
"bez czucia" - rozczulające (są "obce"), po co, skoro dalej jest "opuszkami tylko"?
"(ale i tak)" - w jakiej to gra roli?
------------------------------------
"prostokątów kopert" - zamawiam od dziś tylko okrągłe :)
"palców niepokojem" - może czepiam się, ale jeszcze mi brzmią "ręce bez czucia" (coś z tymi górnymi kończynami)
------------------------------------
To za dobry (potencjalnie) wiersz, żeby go minąć bez słowa. Więc nie minąłem :)
pzdr. bezet

ps. Pan-Tera, Ona jest /była chora - może ci się przeniosło ;)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Ale dzięki ZRÓŻNICOWANIU odbioru (bez wartościowania) mamy różnorodność literatury. Uczuciowości, emocjonalizmu tu raczej - moim zdaniem - ma właśnie nie być prawie wcale. Tylko ich "techniczne" fantomy. No ale może to ze mnie taki odbiorca-trup bez emocji :) Pozdrawiam.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



dziękuję za komentarz
akurat ja mam bardzo emocjonalny stosunek
do tego wiersza i wzbudza on we mnie żywe uczucia
kiedy go czytam
jeśli nie udało mi się tego przekazać - trudno
następnym razem postaram się bardziej

ale widzę po komentarzach, że jednak kilka osób "poczuło", co chciałam powiedzieć
więc myślę, że jednak tak źle z moim przekazem nie jest

pozdrawiam
Opublikowano

"Chciałabym tylko uwypuklić, że zarówno oklepane „och jak pięknie” jak i „ jednak nie ...” powinno być ważne dla każdej osoby piszącej. Nie trzeba się starać, aby wszystkim dogodzić. Mnie akurat jest bardzo trudno, więc będę kręcić noskiem.
Pozdrawiam JoSza "

ależ bardzo proszę kręcić...to motywuje :)
przyjmuję krytykę i nawet się z niej cieszę :)
szczerze

nie da rady zadowolić wszystkich
tak zbudowane jest życie

cieszę się, że przynajmniej "zadowala" technicznie
naprawdę się staram - ale wiadomo - starania mają różny skutek

akurat temu wierszowi nie mam nic do zarzucenia ;)

i jeszcze bardziej cieszę się, że mam czytelników, którzy potrafią bronić swoich upodobań
za co im serdecznie dziękuję z całego Kociego serducha

pozdrawiam

  • 5 tygodni później...
Opublikowano

Trochę późno, ale może lepiej niż wcale:
Kocie, ja też kiedyś miałem obce ręce dla listów, więc doskonale Cię rozumiem. Świetnie to ujęłaś. Aż żal, że ja - rymarz - tak nie potrafię. Ale to już kiedyś Ci mówiłem.

Nieustający
Ja.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • ... będzie zacząć tradycyjnie - czyli od początku. Prawda? Zaczynam więc.     Nastolatkiem będąc, przeczytałem - nazwijmy tę książkę powieścią historyczną - "Królestwo złotych łez" Zenona Kosidowskiego. W tamtych latach nie myślałem o przyszłych celach-marzeniach, w dużej mierze dlatego, że tyżwcieleniowi rodzice nie używali tego pojęcia - w każdym razie nie podczas rozmów ze mną. Zresztą w późniejszych latach okazało się, że pomimo kształtowania mnie, celowego przecież,  także poprzez czytanie książek najrozmaitszych treści, w tym o czarodziejach i czarach - jak "Mój Przyjaciel Pan Likey" i o podróżach naprawdę dalekich - jak "Dwadzieścia tysięcy mil podmorskiej żeglugi" jako osoby myślącej azależnie i o otwartym umyśle, marzycielskiej i odstającej od otaczającego świata - mieli zbyt mało zrozumienia dla mnie jako kogoś, kogo intelektualnie ukształtowali właśnie takim, jak pięć linijek wyżej określiłem.     Minęły lata. Przestałem być nastolatkiem, osiągnąwszy "osiemnastkę" i zdawszy maturę. Minęły i kolejne: częściowo przestudiowane, częściowo przepracowane; te ostatnie, w liczbie ponad dziesięciu, w UK i w Królestwie Niderlandów. Czas na realizację marzeń zaczął zazębiać się z tymi ostatnimi w sposób coraz bardziej widoczny - czy też wyraźny - gdy ni stąd, ni zowąd i nie namówiony zacząłem pisać książki. Pierwszą w roku dwa tysiące osiemnastym, następne w kolejnych latach: dwutomową powieść i dwa zbiory opowiadań. Powoli zbliża się czas na tomik poezji, jako że wierszy "popełniłem" w latach studenckich i po~ - co najmniej kilkadziesiąt. W sam raz na wyżej wymieniony.     Zaraz - Czytelniku, już widzę oczami wyobraźni, a może ducha, jak zadajesz to pytanie - a co z podróżnymi marzeniami? One zazębiły się z zamieszkiwaniem w Niderlandach, wiodąc mnie raz tu, raz tam. Do Brazylii, Egiptu, Maroka, Rosji, Sri-Lanki i Tunezji, a po pożegnaniu z Holandią do Tajlandii i do Peru (gdzie Autor obecnie przebywa) oraz do Boliwii (dokąd uda się wkrótce). Zazębiły się też z twórczością,  jako że "Inne spojrzenie" oraz powstałe później opowiadania zostały napisane również w odwiedzonych krajach. Mało  tego. Zazębiły się także, połączyły bądź wymieszały również z duchową refleksją Autora, któraż zawiodła jego osobę do Ameryki Południowej, potem na jedną z wyspę-klejnot Oceanu Indyjskiego, wreszcie znów na wskazany przed chwilą kontynent.     Tak więc... wcześniej Doświadczenie Wielkiej Piramidy, po nim Pobyt na Wyspie Narodzin Buddy, teraz Machu Picchu. Marzę. Osiągam cele. Zataczam koło czy zmierzam naprzód? A może to jedno i to samo? Bo czy istnieje rozwój bez spoglądania w przeszłość?     Stałem wczoraj wśród tego, co pozostało z Machu Picchu: pośród murów, ścian i tarasów. W sferze tętniącej wciąż,  wyczuwalnej i żywej energii związanych arozerwalnie z przyrodą ludzi, którzy tam i wtedy przeżywali swoje kolejne wcielenia - najprawdopodobniej w pełni świadomie. Dwudziestego pierwszego dnia Września, dnia kosmicznej i energetycznej koniunkcji. Dnia zakończenia cyklu. Wreszcie dnia związanego z datą urodzin osoby wciąż dla mnie istotnej. Czy to nie cudowne, jak daty potrafią zbiegać się ze sobą, pokazując energetyczny - i duchowy zarazem - charakter czasu?     Jeden z kamieni, dotkniętych w określony sposób za radą przewodnika Jorge'a - dlaczego wybrałem właśnie ten? - milczał przez moment. Potem wybuchł ogniem, następnie mrokiem, wrzącym wieloma niezrozumiałymi głosami. Jorge powiedział, że otworzyłem portal. Przez oczywistość nie doradził ostrożności...    Wspomniana uprzednio ważna dla mnie osoba wiąże się ściśle z kolejnym Doświadczeniem. Dzisiejszym.    Saqsaywaman. Kolejna pozostałość wysiłku dusz, zamieszkujących tam i wtedy ciała, przynależne do społeczności, zwane Inkami. Kolejne mury i tarasy w kolejnym polu energii. Kolejny głaz, wybuchający wewnętrznym niepokojem i konfliktem oraz emocjonalnym rozedrganiem osoby dopiero co nadmienionej. Czy owo Doświadczenie nie świadczy dobitnie, że dla osobowej energii nie istnieją geograficzne granice? Że można nawiązać kontakt, poczuć fragment czyjegoś duchowego ja, będąc samemu tysiące kilometrów dalej, w innym kraju innego kontynentu?    Wreszcie kolejny kamień, i tu znów pytanie - dlaczego ten? Dlaczego odezwał się z zaproszeniem ów właśnie, podczas gdy trzy poprzednie powiedziały: "To nie ja, idź dalej"? Czyżby czekał ze swoją energią i ze swoim przekazem właśnie na mnie? Z trzema, tylko i aż, słowami: "Władza. Potęga. Pokora."?    Znów kolejne spełnione marzenie, możliwe do realizacji wskutek uprzedniego zbiegnięcia się życiowych okoliczności, dało mi do myślenia.    Zdaję sobie sprawę, że powyższy tekst, jako osobisty, jest trudny w odbiorze. Ale przecież wolno mi sparafrazować zdanie pewnego Mędrca słowami: "Kto ma oczy do czytania, niechaj czyta." Bo przecież z pełną świadomością "Com napisał, napisałem" - że powtórzę stwierdzenie kolejnej uwiecznionej w Historii osoby?       Cusco, 22. Września 2025       
    • @lena2_ Leno, tak pięknie to ujęłaś… Słońce w zenicie nie rzuca cienia, tak jak serce pełne światła nie daje miejsca ciemności. To obraz dobroci, która potrafi rozświetlić wszystko wokół. Twój wiersz jest jak promień, zabieram go pod poduszkę :)
    • @Florian Konrad To żebractwo poetyckie, które błaga o przyjęcie, dopomina się o miejsce w czyimś wnętrzu. Jednak jest w tym prośbieniu siła języka i humor, dzięki czemu to nie poniżenie, lecz autentyczna, godna prośba. To żebranie z honorem - pokazuje wrażliwość i odwagę ujawnienia się.   Twoje słowa przypominają, że można być nieodspajalnym  (ładny neologizm) prawdziwym i trwałym. Ta pokora nie umniejsza, lecz dodaje blasku.      
    • @UtratabezStraty Nie chcę tłumaczyć wiersza, bo wtedy zamykam drzwi do innych pokoi czy światów. Czasem czytelnik zobaczy więcej niż autor - i to też jest fascynujące, szczególnie w poezji.
    • Skoro tak twierdzisz...  Pozdrawiam
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...