Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

nie ma wyraźnej różnicy
między dniem i nocą
za powiekami strzępy
nie dają szansy snom

czasem wystarczy się pochylić
nad krosnami jesieni
zatrzymać w drodze dojrzeć
sens nieistnienia

wzbudzić zapomnianą melodią
wiarę w spotkanie tęsknot
nie tylko w obiecanym niebie
dla każdego odrębnym

Opublikowano

jak dla mnie najlepsza trzecia strofka. w pierwszej uniknąłbym powtórzenia z dniem, w drugiej pomyślałbym o innym wyrazie niź egzystenjonalizm - moźe egzystencja, albo inne, takie bardziej dla ucha :) a całość w miarę ciekawa. pozdrawiam serdecznie.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


a co gdyby:
tak na zdrowy rozum to różnica jest
między dniem i nocą
strzępy powiek
dają szansę snom

itd, itp
do przeczytania i zapomnienia

Na zdrowy rozum jest, a po mojemu niekoniecznie:)
co nie znaczy, że nie mam rozumu:)
Dziękuję... Pozdrawiam pięknie... Leo.
pozdrawiam
r
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


a co gdyby:
tak na zdrowy rozum to różnica jest
między dniem i nocą
strzępy powiek
dają szansę snom

itd, itp
do przeczytania i zapomnienia

Na zdrowy rozum jest, a po mojemu niekoniecznie:)
co nie znaczy, że nie mam rozumu:)
Dziękuję... Pozdrawiam pięknie... Leo.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


a co gdyby:
tak na zdrowy rozum to różnica jest
między dniem i nocą
strzępy powiek
dają szansę snom

itd, itp
do przeczytania i zapomnienia
pozdrawiam
r

Na zdrowy rozum jest, po mojemu niekoniecznie,
co nie znaczy, że mi brak piątej...:)
Dzięki za komentarz. Pozdrawiam pięknie... Leo.
Opublikowano

To mi się najbardziej podoba z całej tęsknoty:

"wzbudzić zapomnianą melodią
wiarę w spotkanie tęsknot
nie tylko w obiecanym niebie
dla każdego odrębnym"

Piękne.
Cały wiersz mi się podoba - tęsknota, która nie daje usnąć, strzępy wspomnień o kimś, kto już nie wróci, może najwyżej w niebie, ale to pewnie niemożliwe... Znam te uczucia.
Tylko jeśli można, nie pasuje mi do tej liryki słowo "egzystencjalizm". Zamieniłabym na jakieś inne, metaforyczne, o podobnym znaczeniu.

Opublikowano

A czy nie lepiej byłoby po prostu: "sens istnienia?" Wtedy nawet rymowałoby się.
A może jeszcze lepiej: "sens nieistnienia"? No bo jeszcze trudniej nam zrozumieć sens tego, że wszystko i wszyscy przestają w końcu istnieć...

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Witam.
Dzięki "sensowi nieistnienia" całość nabrała filozoficznej głębi. Dzień jest istnieniem, noc nieistnieniem i choć są równe, to jednak strzępy dnia przesłaniają sny. Jednak w sprzyjających jesiennych warunkach medytacja może nastąpić, bez śmierci, która jest tu zbędna, skoro powiódł się wysiłek zatrzymania i sens nieistnienia został dostrzeżony - tak ja to widzę.
Pozdrawiam.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Witam.
Dzięki "sensowi nieistnienia" całość nabrała filozoficznej głębi. Dzień jest istnieniem, noc nieistnieniem i choć są równe, to jednak strzępy dnia przesłaniają sny. Jednak w sprzyjających jesiennych warunkach medytacja może nastąpić, bez śmierci, która jest tu zbędna, skoro powiódł się wysiłek zatrzymania i sens nieistnienia został dostrzeżony - tak ja to widzę.
Pozdrawiam.

Witam serdecznie...
Bardzo podobne, prawie takie jak i moje przemyślenia na temat wiersza.
Dziękuję pięknie za wizytę i komentarz:)
Pozdrawiam... Leo.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Annna2 jesteś tą poetką na portalu, która każdym utworem mnie zachwyca i sprawia błogi uśmiech na mojej twarzy. Przy twoich tekstach odpoczywam i wprowadzają mnie pozytywnie w nowy dzień. 
    • @Gosława Gosławo. Tym wierszem Jakbyś otworzyła drzwi w ścianie pamięci -- tam, gdzie żywica pachnie stratą, a cień ma ludzkie imię. Wiersz czuły jak palce po brodzie, a jednak ostry jak jeżynowy cień. Porusza – bo boli miękko.
    • Dla Krzysia -- przyjaciela, brata krwi. Szliśmy razem przez łąki, bieszczadzkich pustkowi, przez trawy do pasa. Sierpniowe słońce paliło nam karki, a my śmialiśmy się jak dzieci, które zapomniały, co to czas. Krzysztof zerwał dmuchawca. Zdmuchnął go jednym tchem. -- To moje myśli. Teraz latają. Był filozofem. Skończył Uniwersytet Jagielloński z nagrodami.. Czytał Hegla i Nietzschego jak inni czytają poranną gazetę. Myślenie miał w oczach. Szukał sensu wszędzie. Świat czytał jak książkę -- bez tłumaca, bez przypisów. Był moim bratem krwi. Kochaliśmy się jak bracia -- jeden dla drugiego zrobiłby wszystko. A potem przyszło to, co przyszło. Szpital psychiatryczny. Białe ściany, białe piguły, biali ludzie bez twarzy. Dom bez klamek. Korytarze długie jak modlitwy bez odpowiedzi. -- Bóg to schizofrenik z demencją, a rzeczywistość to Jego wyobraźnia -- powiedział Krzysztof. Już wtedy wiedziałem, że w tym zdaniu jest więcej prawdy niż w całym psychiatryku. Spał w świetle jarzeniówek, w oddechu innych -- ciężkim jak metal. Zajmowali się nim ludzie, którym przepisy zastąpiły serce. Bez oczu. Bez imion. Cierpiał nie jak chory, ale jak więzień idei. Jak żywy wyrzut sumienia. Widzieliśmy się coraz rzadziej. Odwiedzałem go. Witał mnie radością w oczach. A ja, wychodząc, płakałem jak dziecko. Raz przyszedł nago na moje osiedle. Do mojego domu. Późną  śnieżną jesienią.  Na boso. -- Nie jestem chory. Ja jestem wolny. Potem znów zniknął. Gdy go znaleźli, leżał w altance jak pies, który zdechł przy drodze. Zwinęli go jak brudny dywan. Widzieliśmy się ostatni raz w prosektorium. Wsunęli mu kartkę na sznurku  do ręki: „Zgon naturalny.” Cokolwiek to znaczy. Nic nie jest naturalne w umieraniu z mózgiem przeżartym chemikaliami i duszą, która biegła do mnie nago po zaśnieżonym osiedlu. Wyszeptał wtedy martwymi oczami: -- Wiesz… te myśli w dmuchawcu? One wróciły. -- Ale nie moje. A ja, wychodząc, nie mogłem powstrzymać łez. Bo widziałem go, ale nie mogłem odzyskać tego, co w nim kochałem -- błysku w oku, ostrości i przenikliwości umysłu. Zostawiałem tam resztki mojego przyjaciela. Brata krwi.    
    • pokazywałeś mi dziś dom który oddycha szczelinami wyszczerbionych sęków piękny oparty na kamiennych fundamentach pachnący żywicznym ulepkiem w oddali szumiał las niezmiennie brzozowym listowiem zachęcając zielonością by wejść głębiej w poszycie jeżynowych kolców pokazałeś mi dziś Annę zagubioną w bezradnej niemocy która jak oćma na trwałe zakryła kawałek świata wodząc po omacku palcami po brodzie tam gdzie zaczyna się ciemność budzą się żądze mówisz zamykam oczy jest mnie coraz trudniej wypędzić z głowy zespolona z nią jak mgła wpełzam w zakamarki wspomnień   ten wiersz już tu był ale go bardzo lubię  Niech zostanie na dłużej 
    • @Maksymilian Bron Myślę,  że boski alfabet rozsypał się w dusze... Pozdrawiam 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...