Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Kurtyna się podnosi. Ona, ubrana w podomkę, krząta się po kuchni. Automatycznie odgarnia z oczu opadającą grzywkę. Duży biust faluje. Wprawiają go w ruch rwane kroki między stołem a lodówką. Pies leży w drzwiach. On siedzi przy stole i buja się na krześle. Wpatruje się w trzymaną w dłoni pustą szklankę. Na podwórku słychać bawiące się dzieci.
Przysiada się do niego i rozchyla podomkę. Piersi jak dwa słońca biją żarem żądzy.
- Mam ochotę na porządny seks. Co ty na to kowboju? Tu i teraz?!
- Daj spokój, w robocie harówa. Przychodzę zjebany jak pies a tobie głupoty chodzą po głowie. Kochana nie dziś. Dziś nie będziesz miała ze mnie pożytku.
- Dziś nie masz siły! Wczoraj nie miałeś i chyba przez ostatnie parę lat również! Co z ciebie za chłop! Każdy samiec na tej planecie myśli cały dzień o bzykaniu, ale nie ty, tak?! No co, nie jestem może już atrakcyjna? Chodzi o moje fałdki po bokach, tak? Słuchaj no, mężulku. To ja ci powiem jak ja to widzę. A właśnie, że jestem atrakcyjna. Zobacz nie mam cellulitu, o! Tyłek jędrny jak u dwudziestki i cycki jak się patrzy. A patrzą na nie, oj patrzą. Ja czuję spojrzenia mężczyzn i chłopców wracających z ogólniaka. Oni się oglądają. Oni pogwizdują. I pewnie marzą o takiej jak ja. Marzą o tym co z taką jak ja można by robić w łóżku.
- Dobra, daj spokój. Wygadałaś się? Już ci powiedziałem, nie chce mi się. Mój penis jest jak boa po sytym obiedzie. Nie będziesz miała z niego pożytku.
- Jak to jest syty? A kiedy go karmiłeś i czym?!
- O, boże! Tak tylko powiedziałem, chodziło mi o to że dziś jestem do niczego a tym bardziej on.
- Nie mów za niego, przecież ma swój rozum i przypuszczam, że o sto razy silniejszą głowę. Więc jak? Weź mnie tu i teraz, na tym stole. No co, mam cię błagać, żebyś spełnił swój małżeński obowiązek. Przecież szybki numerek dobrze nam zrobi. No chodź, bądźmy prymitywni. Bądźmy jak psy, jak wyposzczone dzikie zwierzęta, jak czysta żądza. No chodź, bierz mnie.
- Ja już cię wziąłem, naście lat temu. Wtedy to nie byłaś taka kocica. Mówiłaś: „Dopiero po ślubie. Bądź cierpliwy”. Czekałem. Teraz to ty poczekaj
- Świnia jesteś, wiesz! Pod choinkę możesz mi kupić wibrator. On mi nigdy nie odmówi, no chyba, że wysiądą baterie. Ale to nic, kupi się najwyżej nowe. Szkoda, że ty nie jesteś na baterie.
- He, dobre. Chętnie bym na to popatrzył, jak się przymilasz do sztucznego członka
- Oj, zamknij się! Zobaczysz, że w końcu, znajdę sobie kogoś. Faceta o dużym libido, większym niż twoje. O ile w ogóle je masz?
- Ta. Pogadaj se.
- No co, myślisz, że nie znalazłabym sobie jakiegoś eleganckiego z dużym, no wiesz?
- Taki elegancik to se znajdzie sam. Ale nówkę - nie używkę, kapujesz? Po co mu baba w twoim wieku? Każdy zdrowy facet w wieku powiedzmy średnim ma ochotę na młoda laskę. Taka jest kolej rzeczy, tylko nie mówią tego głośno, ale po głowie łażą różne głupstwa.
- Serio mówisz? Ty też się oglądasz za małolatami?
- Dziwi? Nie jestem chory, wszystko ze mną w porządku. A to co, rzucić okiem nie wolno. Chodzą w tych kusych kieckach z brzuchami na wierzchu i dekoltami takimi jakiego u ciebie nie widziałem w życiu. Dlatego patrzę i się tego nie wstydzę.
- Jak możesz to mówić własnej żonie? Nie odzywam się do ciebie.
- Ta, teraz strzel focha. Powinnaś się cieszyć, że masz zdrowego mężczyznę w domu, a nie szlajam się nie wiadomo gdzie i z kim. Ale ty tego nie doceniasz. Ty masz to gdzieś, że twój chłop zasuwa na nadgodzinach, żebyś miała na kosmetyczkę i fryzjerkę i na coroczne wakacje nad Bałtykiem. Dlatego pytam, jak idzie taka foczka...
- Co to za słownictwo. Foczka. Skąd ty to...
- Nie przerywaj, bo stracę wątek. Chciałaś gadać, to daj dokończyć.
- Nie chciałam gadać, tylko się pieprzyć.
- Dobra, ale teraz rozmawiamy, więc jak taka foczka idzie ulicą to co mam ślepia wbić w chodnik, a może zakryć gębę w dłonie.

c.d.n.

  • 1 miesiąc temu...
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


zapomniałem o tym dziale, gapa ze mnie
cholera gdzieś mi wcięło cd, jak znajdę w rękopisach uaktualnię
dzięki za czytanie, ale z tego co pamiętam wszystko wróci do normy ... ups się wygadałem;)))
pozdrowienia
r

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio w Warsztacie

    • Pani Dyrektor ogłosiła, że na Wigilię zostaną zaproszeni najlepsi maturzyści z ostatnich dwudziestu lat. Jak się okazało było to zaledwie kilka osób. Inicjatorem okazał się tajemniczy sponsor, który opłacił catering szkolnej Wigilii i DJ"a pod tym jednym warunkiem...

      Frekwencja dopisała, catering i DJ również stawili się punktualnie.

      Na początku był opłatek, życzenia, kolędy a później, no a później, to trzeba doczytać.

       

      Na scenę wyszła pani Krysia, woźna, która za zgodą pani dyrektor miała zaśpiewać Cichą noc. Pojawiła się umalowana, elegancka w swojej szkolnej podomce i zaczęła śpiewać, ale nie dokończyła, bo ujrzała ślady błotka na parkiecie. Oj, się zdenerwowała babeczka, jakby w nią piorun strzelił. Trwała ondulacja w mig się wyprostowała i dziwnie iskrzyła, jak sztuczne ognie. Przefikołkowała ze sceny, czym wywołała konsternację zgromadzonych, bo miała około siedemdziesiątki i ruszyła w stronę winowajcy. Po drodze chwyciła kij od mopa z zamiarem użycia wobec flejtucha, który nie wytarł porządnie obuwia przed wejściem. Nieświadomy chłopak zajęty gęstym wywodem w stronę blondynki otrzymał pierwszy cios w plecy, drugi w łydki i trzeci w pupę. Odwrócił się zaskoczony i już miał zdemolować oprawcę ciosem, gdy na własne oczy zobaczył panią Krysię, woźną, złowrogo sapiącą i charczącą w jego stronę i zwyczajnie dał nogę.

       

      – Gdzieeee w tych buuutaaach pooo szkooole?! Chuuliganieee! – Ryknęła Pani Krysia i jak wściekła niedźwiedzica rzuciła się w pogoń za chuliganem.

       

      Zgromadzeni wzruszyli ramionami i wrócili do zabawy. DJ, chcąc bardziej ożywić atmosferę, puścił remiks „Last Christmas”, od którego szyby w oknach zaczęły niebezpiecznie drżeć.

       

      Wtedy to się stało.

       

      Wszystkich ogarnęło dzikie szaleństwo. No, może nie wszystkich, bo tylko tych, którzy zjedli pierniczki.

      Zaczęli miotać się po podłodze, jakby byli opętani. Chłopcy rozrywali koszule, dziewczęta łapały się za brzuszki, które błyskawicznie wzdęły się do nienaturalnych rozmiarów. Chłopięce klatki piersiowe rozrywały się z kapiszonowym wystrzałem i wyskakiwały z nich małe Gingy. Brzuszki dziewcząt urosły do jeszcze większych rozmiarów i nagle eksplodowały z hukiem, a z ich wnętrza wysypał się brokat, który przykrył wszystko grubą warstwą.

      Muzyka zacięła się na jednym dźwięku, tworząc demoniczny klimat.

       

      Za to w drzwiach pojawił się niezgrabny kontur, który był jeszcze bardziej demoniczny.

      Sala wstrzymała oddech, a Obcy przeskoczył na środek parkietu szczerząc zęby, na którym widoczny był aparat nazębny.

       

      – Czekałem tyle lat, żeby zemścić się na was wszystkich!

       

      – Al, czy to ty? – zapytał kobiecy głos.

       

      – Tak, to ja, Al, chemik z NASA. Wkrótce na Ziemi pojawią się latające spodki z Obcymi, którzy wszystkich zabiją.

       

      – Chłopie, ale o co ci chodzi?

      – zapytał dziecięcym głosem ktoś z głębi sali.

       

      – Wiele lat temu na szkolną Wigilię upiekłem pyszne pierniczki. Zostały zjedzone do ostatniego okruszka, ale nikt mi nie podziękował, nikt mnie nie przytulił, nikt nie pogłaskał po główce, nikt mnie nie pobujał na nodze. Było mi przykro. Było mi smutno. Miałem depresję!

      Nienawidzę was wszystkich!

       

      Tymczasem na salę wpadła pani Krysia, woźna, kiedy zobaczyła bałagan, dostała oczopląsu, trzęsionki, wyprostowana trwała ondulacja stała dęba i zaryczała na całą szkołę:

       

      – Co tu się odbrokatawia!

       

      – Ty, stary patrz, pani Krysi chyba styki się przepaliły. – Grupka chłopców żartowała w kącie.

       

      Pani Krysia odwróciła się w ich stronę i poczęstowała ich promieniem lasera. To samo zrobiła z chłopcami-matkami małych Gingy i dzięwczętami, które wybuchły brokatowym szaleństwem.

      – Moja szkoła, moje zasady! – krzyknęła pani Krysia, woźna.

       

      Na szczęście nie wszyscy lubią pierniczki.

       

      Maturzyści, zamiast uciekać, wyciągnęli telefony. To nie była zwykła Wigilia – to była `Tykociński masakra`. DJ, zmienił ścieżkę dźwiękową na „Gwiezdne Wojny”.

       

      Grono pedagogiczne siedziało na końcu sali, z daleka od głośników DJ'a, sceny, całego zamieszania i z tej odległości czuwali nad porządkiem. Nad porządkiem swojego stolika.

       

      Później Pani dyrektor tłumaczyła dziennikarzom, że Wigilia przebiegła bez zakłóceń, a oni robią niepotrzebny szum medialny.

       

      Nie wiadomo, co stało się z chemikiem z NASA, ale prawdą było, że pojawiły się spodki, ale nie z UFO, tylko na kiermaszu świątecznym, które każdy mógł dowolnie pomalować i ozdobić.

       

      Pani Krysia, woźna, okazała się radzieckim prototypem humanoidów - konserwatorów powierzchni płaskich.

       

      To była prawdziwa Tykocińska masakra, która zaczęła się niewinnie, bo od...

       

      Wesołych Świąt!

       

       

  • Najczęściej komentowane w ostatnich 7 dniach



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @hania kluseczka A na tupnięcie nogą też nie reaguje? 
    • @KOBIETA Nic tylko zamknąć oczy i sobie dopowiedzieć, co po języku jeszcze…;)
    • Pani Dyrektor ogłosiła, że na Wigilię zostaną zaproszeni najlepsi maturzyści z ostatnich dwudziestu lat. Jak się okazało było to zaledwie kilka osób. Inicjatorem okazał się tajemniczy sponsor, który opłacił catering szkolnej Wigilii i DJ"a pod tym jednym warunkiem... Frekwencja dopisała, catering i DJ również stawili się punktualnie. Na początku był opłatek, życzenia, kolędy a później, no a później, to trzeba doczytać.   Na scenę wyszła pani Krysia, woźna, która za zgodą pani dyrektor miała zaśpiewać Cichą noc. Pojawiła się umalowana, elegancka w swojej szkolnej podomce i zaczęła śpiewać, ale nie dokończyła, bo ujrzała ślady błotka na parkiecie. Oj, się zdenerwowała babeczka, jakby w nią piorun strzelił. Trwała ondulacja w mig się wyprostowała i dziwnie iskrzyła, jak sztuczne ognie. Przefikołkowała ze sceny, czym wywołała konsternację zgromadzonych, bo miała około siedemdziesiątki i ruszyła w stronę winowajcy. Po drodze chwyciła kij od mopa z zamiarem użycia wobec flejtucha, który nie wytarł porządnie obuwia przed wejściem. Nieświadomy chłopak zajęty gęstym wywodem w stronę blondynki otrzymał pierwszy cios w plecy, drugi w łydki i trzeci w pupę. Odwrócił się zaskoczony i już miał zdemolować oprawcę ciosem, gdy na własne oczy zobaczył panią Krysię, woźną, złowrogo sapiącą i charczącą w jego stronę i zwyczajnie dał nogę.   – Gdzieeee w tych buuutaaach pooo szkooole?! Chuuliganieee! – Ryknęła Pani Krysia i jak wściekła niedźwiedzica rzuciła się w pogoń za chuliganem.   Zgromadzeni wzruszyli ramionami i wrócili do zabawy. DJ, chcąc bardziej ożywić atmosferę, puścił remiks „Last Christmas”, od którego szyby w oknach zaczęły niebezpiecznie drżeć.   Wtedy to się stało.   Wszystkich ogarnęło dzikie szaleństwo. No, może nie wszystkich, bo tylko tych, którzy zjedli pierniczki. Zaczęli miotać się po podłodze, jakby byli opętani. Chłopcy rozrywali koszule, dziewczęta łapały się za brzuszki, które błyskawicznie wzdęły się do nienaturalnych rozmiarów. Chłopięce klatki piersiowe rozrywały się z kapiszonowym wystrzałem i wyskakiwały z nich małe Gingy. Brzuszki dziewcząt urosły do jeszcze większych rozmiarów i nagle eksplodowały z hukiem, a z ich wnętrza wysypał się brokat, który przykrył wszystko grubą warstwą. Muzyka zacięła się na jednym dźwięku, tworząc demoniczny klimat.   Za to w drzwiach pojawił się niezgrabny kontur, który był jeszcze bardziej demoniczny. Sala wstrzymała oddech, a Obcy przeskoczył na środek parkietu szczerząc zęby, na którym widoczny był aparat nazębny.   – Czekałem tyle lat, żeby zemścić się na was wszystkich!   – Al, czy to ty? – zapytał kobiecy głos.   – Tak, to ja, Al, chemik z NASA. Wkrótce na Ziemi pojawią się latające spodki z Obcymi, którzy wszystkich zabiją.   – Chłopie, ale o co ci chodzi? – zapytał dziecięcym głosem ktoś z głębi sali.   – Wiele lat temu na szkolną Wigilię upiekłem pyszne pierniczki. Zostały zjedzone do ostatniego okruszka, ale nikt mi nie podziękował, nikt mnie nie przytulił, nikt nie pogłaskał po główce, nikt mnie nie pobujał na nodze. Było mi przykro. Było mi smutno. Miałem depresję! Nienawidzę was wszystkich!   Tymczasem na salę wpadła pani Krysia, woźna, kiedy zobaczyła bałagan, dostała oczopląsu, trzęsionki, wyprostowana trwała ondulacja stała dęba i zaryczała na całą szkołę:   – Co tu się odbrokatawia!   – Ty, stary patrz, pani Krysi chyba styki się przepaliły. – Grupka chłopców żartowała w kącie.   Pani Krysia odwróciła się w ich stronę i poczęstowała ich promieniem lasera. To samo zrobiła z chłopcami-matkami małych Gingy i dzięwczętami, które wybuchły brokatowym szaleństwem. – Moja szkoła, moje zasady! – krzyknęła pani Krysia, woźna.   Na szczęście nie wszyscy lubią pierniczki.   Maturzyści, zamiast uciekać, wyciągnęli telefony. To nie była zwykła Wigilia – to była `Tykociński masakra`. DJ, zmienił ścieżkę dźwiękową na „Gwiezdne Wojny”.   Grono pedagogiczne siedziało na końcu sali, z daleka od głośników DJ'a, sceny, całego zamieszania i z tej odległości czuwali nad porządkiem. Nad porządkiem swojego stolika.   Później Pani dyrektor tłumaczyła dziennikarzom, że Wigilia przebiegła bez zakłóceń, a oni robią niepotrzebny szum medialny.   Nie wiadomo, co stało się z chemikiem z NASA, ale prawdą było, że pojawiły się spodki, ale nie z UFO, tylko na kiermaszu świątecznym, które każdy mógł dowolnie pomalować i ozdobić.   Pani Krysia, woźna, okazała się radzieckim prototypem humanoidów - konserwatorów powierzchni płaskich.   To była prawdziwa Tykocińska masakra, która zaczęła się niewinnie, bo od...   Wesołych Świąt!    
    • @Andrzej_Wojnowski Mądry Polak po szkodzie. Fajne - pozdrawiam

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...