Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

jak umrzeć to w pejzażu czerwonym
kiedy czeszesz Kseni włosy
a gwiazdy nieba mroźnego
niegroźne
za oknem
nie bolą
odłamkami skier powietrza

i kiedy

Cyprian w gorącej kąpieli
bezpieczny trapezu wanny
uchwycony nadziei mydlanej
świadomy naszego istnienia
nieświadomy mojego umierania
ale przecież
koniecznie nie chcę umierać

a ta chwila

to zaledwie ułamek
ulotna sekunda
jedna z tysięcy
których biliard
tak chciałbym zatrzymać

a to nie sen

to jawa

paskudna świadomość
niemożność zatrzymania tego co najważniejsze

gorycz istnienia

pełnia istnienia

istnienie ...



Wolin 01 XII 2005

https://www.youtube.com/watch?v=nMLhMss5rFQ

Opublikowano

Ciekawy wiersz, oryginalnie napisany. Czytając go mam przed oczami samobójcę, który próbuje podciąć sobie żyły w kąpieli, ale nie jest do końca przekonany, czy naprawdę chce umrzeć. Taki obraz zobaczyłam, choć nie wiem, czy to było zamierzeniem Autora.

Opublikowano

Oxyvia J. : Ty już chyba po raz drugi podejrzewasz mnie o skłonności samobójcze :(
Od momentu urodzenia wszyscy powoli umieramy - niestety . W ciągu życia cieszą nas proste sprawy jak chociażby ciepło rodzinne . Ale kto z nas wie , czy TO nie będzie jutro ?
Ta świadomość boli , czasami przeraża - zwłaszcza gdyby zdarzyło się przedwcześnie .
Ja za takie przedwcześnie uznaję osierocenie dzieci ... Stąd taki klimat w tym wierszu .
Dzieci trochę podrosły , mimo to nadal nie chcę - dlatego gorycz istnienia w jej pełni ...

Opublikowano

Ładnie się zaczyna ale potem :

świadomy naszego istnienia
nieświadomy mojego umierania
ale przecież
koniecznie nie chcę umierać

a ta chwila

to zaledwie ułamek
ulotna sekunda
jedna z tysięcy
których biliard
tak chciałbym zatrzymać

a to nie sen

to jawa

paskudna świadomość
niemożność zatrzymania tego co najważniejsze

gorycz istnienia

pełnia istnienia

istnienie ...

Co to jest ?! Autor z peelem zapowietrzyli się egzystencjalnie ?! :)))

Wyrzucić i zapomnieć...

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Nie podejrzewam Cię o skłonności samobójcze! Nie utożsamiam Peeli z Autorami!
Natomiast z wiersza nie wynika (dla mnie) to, o czym piszesz w odpowiedzi do mnie. Nie widzę tego w treści.
Pozdrawiam ciepło i - ciesz się życiem! Nie martw się śmiercią! Szkoda życia, Cezary! :-)
Oxy.
Opublikowano

Cezary,
Porusza, dotyka i działa na wyobraźnię. Czegóż więcej chcieć od wiersza. Mimo że, jak myślę zamierzone, to trochę mi przeszkadzają powtórzenia (mojego umierania / nie chcę umierać, chciałbym zatrzymać / niemożność zatrzymania, ostatnie 3 istnienia).
Pozdrawiam serdecznie
Piotr

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      To przepiękna zwrotka warta najlepszych poetów ! I ostatnia też złota warta. Gdyby udało się dotrzymać kroku pozostałym ... 
    • @Poezja to życie Dobrze prawisz i rym jest...  
    • @Jacek_Suchowicz Piękny wiersz o zbliżającej się jesieni. Pozdrawiam serdecznie

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       
    • W koszulce pirackiej i mycce z czaszką, Pochylony nad balią z praniem, Pianę wzbijałem ku niebu – chlup, chlup, Wiosłem szarpałem ocean zbyt spokojny.   Wichry w koszulę łapałem na kiju, Kurs obierałem – ahojj! – wołałem. Ster trzymał mój język, nie ręce, Żagiel inspiracją: tam, gdzie wiatr dmie!   Świat zmierzyłem bez lunety i bez map, Z oceanem biłem się z tupotem i krzykiem. Gwiazdom nie wierzyłem, bo mrugają okiem. Ja wam dam, wy żartownisie, dranie!   Na Nilu mętnym, wezbranym i groźnym, Szczerzyłem kły z krokodylem rozeźlonym. Ocean zamarł, gdy dryfem szedłem – skarpetki prałem, Rekin ludojad nad tonie morskie skoczył i zbladł.   Na prerii mustang czarny jak moje pięty, Ogonem zamiótł mi pod nosem – szast! Wierzgnął, kopytem zabębnił, z nozdrzy prychnął, Oko puścił i w cwał – patataj, patataj!   Na safari gołymi przebierałem piętami – plac, plac! Słoń zatrąbił, nie uciekłem, w miejscu trwałem. W ucho dostał, ot tak – i odstąpił: papam, papam. Został po nim tylko w piasku ślad i swąd.   Lew zaryczał – też nie pękłem, no nie ja! W pierś bębniłem – bim, bam, bom – uciekł w dal. Ciekawskiej żyrafie, mej postury chwata, W oczy zaglądałem – z dumy aż pękałem.   A na kontynencie płaskim i gołym, Jak cerata w domu na stole świątecznym, I strusia na setkę przegoniłem – he, he! Bo o medal z kartofla to był bieg.   Aż tu nagle: buch, trach, jęk – strachem zapachniało! Coś zatrzęsło, coś tu pękło – to nie guma w gaciach... Łup! okrętem zakręciło, bryzg mi wodą w oko, Flagę z masztu zwiało i na tyłku cumowałem.   Po tsunami pranie w błocie legło, Znikły skarby i trofea farbą plakatową malowane, Z lampy Aladyna duch też nawiał – łotr i tchórz, Kieł mamuta poszedł w proch, złoto Inków trafił szlag.   Matka w krzyk „Ola Boga!” – ścierą w plecy chlast! Portki rózgą przetrzepała jak to dywan. Aj, aj, aj, aj! chlip, chlip! to nie jaaaa... Smark, smark, łeee – nawyki to z przedszkola.   Z domku, skrytym w kniejach dębu, ot kontrola lotów. Słyszę łańcuch jak klekoce, rama trzeszczy. Dzwonek – dzyń! błotnik – dryń! szprychy aż pękają. Kłęby kurzu w dali widzę – nie, to nie Indianie.   To nie szeryf z gwiazdą pędzi na rumaku, To nie szalik śwista (z klamrą...? e tam) Ojciec w drodze z wywiadówki – coś mu śpieszno. Aż mnie ucho swędzi, no to klapa, koniec pieśni...  
    • 1) - Łaskawy, zasłużony, zasłużony… dobry, dobry, dobry… - bry, bry… ( Zasypia znużony)                          2) Łaskawy, szczery, szczodry… i niedobry. Frajer ! Święty – przez lucyfera zaklęty. Taki diabli bajer…          
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...