Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano
błysko, grzmi, co to takiego?


nie mów, że nic się nie dzieje: Łukasz kładzie płytki w łazience, matka znowu kupiła za mało pomidorów, dzieci biegną przez pole pszenicy: wyglądają jak latawce, rozkładają ręce, wydeptują nowe szlaki. zbudowałam tu coś i nazwałam domem, by dobrze nam się żyło. w tym miejscu możesz mówić, że nic się nie dzieje: nikt nie słyszy, nikt nie chce słyszeć.


ledwie wychodzimy z pejzaży, które tu przyszły gdy spaliśmy, a już widać nową drogę w złocie. dzieci odkryły swój śmiech, swój grzech, swoje przebaczanie i pokutę, Łukasz wyremontował strych, matka umarła.
Opublikowano

Oczywiście, że autor tego wiersza mógłby go rozczłonkować i to na wiele sposobów, ale widocznie nie chce, tj. nie ma takiej potrzeby. A może nawet rozczłonkowanie tego wiersza mogłoby mu ująć coś z wartości, a przynajmniej z nimbu, tyle poetyckiego, co w tym wypadku domowego. Ten wiersz w tej formie, naprawdę nabiera jakiegoś nowego znaczenia. Trzeba tylko wiedzieć, kiedy to jest nieodzowna potrzeba, a kiedy nieuzasadniona maniera. I autor pewnie o tym wie; a ja cóż, czytam ten wiersz na różne sposoby i czym częściej czytam, tym bardziej jestem przekonany, że ten zapis jest właśnie najodpowiedniejszym zapisem tego, o czym mówi ten, i to w końcu dwuczłonowy wiersz. Bo z grubsza rzecz ujmując, można by powiedzieć, że pierwsza część jest opisowa, a druga refleksyjna, ale przecież pierwsza część wiersza też kończy się refleksją i to jakże na miejscu refleksją. No to, chcąc, nie chcąc, jest to gradacja pewnego podsumowania życia w pewnym miejscu, zastanawiam się, czy li tylko i wyłącznie czasu letniego. Ale sam tytuł tego wiersza, z tym podtytułem, też jest swego rodzaju ciekawostką i dobrą rzeczą. No, i idąc za znamiennymi (w pewnym sensie więc kluczowymi, bo nawet powtórzonymi) słowami wiersza, można powiedzieć, ile to się dzieje w wierszu, w którym na pierwsze zwrócenie uwagi, mogłoby się wydawać, że nic się takiego nie dzieje. Ale też taka jest rola poety, żeby dostrzec to, co, ani wszyscy domownicy, ani wszyscy czytelnicy dostrzec muszą, ani potrafią; a właściwie, żeby w tym, co wszyscy uważają za oczywistość, dostrzec coś niesamowitego. Pozdrawiam

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Po pierwszych słowach wiersza zrobiło się prawie zabawnie (może przez to "błysko"), później
kawałek życia, czyjejś historii wciągająco, aż chciałoby się więcej i ...
obuchem w czoło.
Zostają wspomnienia i czyta się jeszcze raz, ale już bez ostatniego wersu ;P
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


czasem brak rozczłonkowania oznacza nie tyle manierę, pewien irytujący pseudoprąd, ile lenistwo. w moim przypadku, choć cóż, wstyd się przyznać, jest to często kwestią lenistwa ;) co nie znaczy, że nie potrafię usiąść nad tekstem i stwierdzić, o tak, najlepiej wygląda bez cięcia na wersy.


dzięki za komentarz.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Po pierwszych słowach wiersza zrobiło się prawie zabawnie (może przez to "błysko"), później
kawałek życia, czyjejś historii wciągająco, aż chciałoby się więcej i ...
obuchem w czoło.
Zostają wspomnienia i czyta się jeszcze raz, ale już bez ostatniego wersu ;P
'życie...', jak mawia moja była nauczycielka polskiego :)
Opublikowano

W ten sposób "wycisnąć" rzeczywistość to jest sztuka - i przyznam, że sztuka do pozazdroszczenia. A co do "rozczłonkowywania" - był taki film (chyba nawet z Danny de Vito) - "Jak rozczłonkowałem moją mamę" - o tyle w temacie :)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


cieszę się, bardzo się cieszę, że rytm da się chwycić za ogon. że da się za nim podążyć, zwolnić. dzięki.
rankiem poczytałam na głos i też nieco zwątpiłam w 'wysiekanie' ;)
uprzednio chciałam zdeletować 'by dobrze nam się żyło' i trochę uszczknąć ze 'słyszenia''
chichi-chiba zamieniam się w potulnego czytelnika (ło rety! ;)

ps. już tam gdzieś/kiedyś napisałam, że 'boję się' popsuwalnego ingerowania w Twoje teksty,
:)
owszem, tak zostało napisane. cieszę się, że zwątpiłaś w sieczenie tego tekstu ;)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • W końcu, targana sprzecznymi emocjami - i oczywiście myślami - zdecydowałam się doń zatelefonować. Jak jednak okazało się, potrzebowałam włożyć w urzeczywistnienie tej decyzji wiele wysiłku. W pierwszej chwili zdało mi się nawet, że telefon parzy mi dłoń. Ale gdy utrzymałam go, wrażenie zanikło w jednej chwili. Wybrałam numer Jerzego z listy kontaktów, zapisany pod wizytówką "Mój Jerzy" i nacisnęłam ikonkę "Połącz". Odebrał po pierwszym sygnale.     - Cześć, Aga - aparat zabrzmiał jego głosem, pełnym spokoju i ciepła. Gdziekolwiek się znajdował, najwyraźniej nie był sam - słyszałam w tle przytłumiony gwar nakładających się na siebie rozmów innych osób. - U ciebie, mam nadzieję, wszystko w porządku.     - Hmm... - myśli zawahały moją odpowiedzią. - Cześć, Jerzy. Możesz rozmawiać swobodnie? - odparłam pytaniem, chociaż pierwszym impulsem było powiedzieć mu, że w porządku, tak - ale niezupełnie.     - Nie bardzo - odrzekł. - Wiesz, jestem w tej chwili na dworcu kolejowym. Stąd ten gwar, który na pewno słyszysz. O, i komunikat stacyjny.    - Słyszę - potwierdziłam. Po czym zapytałam:     - Zaraz, Jerzy. Jakim dworcu?     - No kolejowym, przecież powiedziałem - w tonie jego głosu dał się słyszeć uśmiech.     - Zaraz - powtórzyłam. - Ale przecież ty mieszkasz w Holandii.     - Tak, zgadza się. Ale tutaj też są dworce i jeżdżą pociągi - radość nadal pobrzmiewała w jego słowach.     - Czyli jesteś w Holandii i dokądś jedziesz - taką treść  uznałam za oczywistą. - A dokąd?     - Jedno sprostowanie - wyczułam kolejny uśmiech. - Nie jestem w Holandii.     Poczułam, że myśli łączące się w jeden logiczny ciąg sprawiają, że zaczyna robić mi się słabo.     Spróbowałam zachować spokój i włożyć go do odpowiedzi jak najwięcej. Okazało się to, wbrew pozorom, nie tak łatwe.     - Tylko mi nie mów - zaczęłam wypowiadać domyśliwane - że jesteś w Polsce. Mało tego: że jedziesz do mnie.     - Chciałem ci zrobić niespodziankę - uśmiechnął się po raz kolejny.     Chociaż zarówno serce, jak i umysł podpowiadały mi, że powinnam się cieszyć i być wdzięczna za starania, płynące przecież z troski o mnie, troski, której istnienie właśnie pojęłam - to dawne lęki znów mocno dały znać o sobie. Z trudem zapanowałam nad nimi. Odetchnęłam z ulgą ciesząc się, że mi się udało.    - Ale Jerzy, powinieneś mnie uprzedzić - zaprotestowałam. Chyba wyczuł w moim głosie tak wahanie, jak i radość ze zbliżającego się spotkania.     - Wtedy nie byłoby niespodzianki - odparł.     Kolejny uśmiech przeważył szalę. Poczułam, jak obawy we mnie ustępują przestrzeń spokojowi i szczęściu.    - Ale - postanowiłam, że drocząc się z nim chwilę, ugruntuję w sobie doznawane uczucia. - Czy jednak nie sądzisz, że powinieneś mnie uprzedzić? Że powinnam wiedzieć?    Znów się uśmiechnął i znów ten uśmiech dał się wyczuć w wypowiadanych przezeń słowach.    - Powinienem - przyznał. - Ale odpowiedz sobie na pytanie: czy wtedy byłabyś mniej zaskoczona?    - Och, ty mój Jerzy - pomyślałam. - Jak ty to robisz, że tak często masz rację?    - Nie byłabym - przyznałam, uśmiechając się i wyobrażając sobie, że podbiegam doń, obejmuję i przytulam. Po czym zapytałam:     - Czujesz, że się uśmiecham?    - Czuję - odpowiedział.    Moje niepokoje, pomimo odczuwanej radości, znów dały znać o sobie. Milczałam chwilę, rozdrażniona sobą.     - To o której się widzimy? - spytałam, opanowawszy je. - I gdzie?     - Na dworcu w twoim mieście - odparł. - Według rozkładu pociąg powinien przyjechać tuż po piętnastej. Dokładnie siedem minut po.     - Czyli mam trochę ponad cztery godziny - stwierdziłam. - Dobrze, Jerzy. Będę tam i wtedy. Uważaj na siebie... proszę - dodałam alubiane słowo; nie lubię o nic prosić. - Pa i do zobaczenia.     - Pa i do zobaczenia - odrzekł i dodał: Zaraz wsiadam, pociąg właśnie wjeżdża na peron.    - Ach, ty mój Jerzy! - pomyślałam, nagle znowu zła na niego. - Jednak trochę ci natrę uszu...       Voorhout, 2. Marca 2025       
    • Mi wystarczy do przebodźcowania Centrum Handlowe. ;) Pamiętam, jak dzieci bawiły się w samochodzie krzycząc głośno. Wpadałam w panikę. Rozwalają mnie też emocje bliskich, bo ciężko mi je potem strawić. Ale uczę się. Jesf coraz lepiej. Nie czytam jednak ściemy a słowa biorę wprost. To problem. Pozdrawiam, bb
    • @Somalija   A tak - dla przypomnienia, pani Agnieszko, Stany Zjednoczone Ameryki Północnej i Federacja Rosyjska mają przestarzałe bomby atomowe, natomiast: Republika Białoruska i Dyktatura Ukraińska, de facto: współczesna - Chazaria - patrz: Tamga jako godło wschodniego sąsiada (niech pani sama sprawdzi historię tego godła), jeśli chodzi o Polskę - to jeszcze na początku lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku miała około trzysta głowic jądrowych własnej produkcji, oficjalnie: zniszczyła...   Łukasz Jasiński 
    • Łapać kota! Łapać kota! Co za idiota, nie chce łapć kota!   Spierdziela futrzak w konwalie. No niby miauknięcia pachną fajnie, lecz żyć z myszami, wieści fatalne.   Buty kici ma na łapach. Może jak pęknie ziemia, to wpadnie do dziury fajtłapa?   Akurat! Zwiewa. Nadal spierdziela! Szybciej czasem.   Ma postulaty nasze, gdzie nie dochodzi słońce!   Z tej rozpaczy, dzieło kocie, przedwcześnie skończę.   Właśnie kot mruknął  rzewnie: dla czytelników… nie przedwcześnie,   tylko na szczęście!  
    • kiedyś na celuloidzie przetrwała prawie dwa wieki a dzisiaj wśród elektronów czy przed nią żywot daleki :))
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...