Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

krawężniki były jeszcze ciepłe
przeciągnęłam się bliżej
przez horyzont

miałeś sen
że cię budzę

a ja szłam
po rozwianych latarniach
przez zwęglone podwórza

byłeś tuż za granatem
za kobaltem

w pół świtu
wspiąłeś się na parapet

przez próg przeniosłam burzę

Opublikowano

Hmm, ten mnie zatrzymuje... czytam piąty raz dzisiaj i jednak jestem na tak, a już

spieszę wyjaśnić dlaczego: no, nie da się ukryć, że wierszyk (można tak to nazwać) traktuje

o zjawisku niecodziennym (ale tylko na pozór, bo z tym banałem musimy żyć i walczyć do

końca naszych dni), po prostu o relacjach damsko-męskich. I gdyby tylko TO było, to

od razu wybrałbym opcję "przesuń", ALE: sprawna identyfikacja podmiotu z pewnymi

zjawiskami, a nawet rzeczami. Krawężnik - brutalne, twarde, zimne, martwe, zdeptane,

deptane. Zwęglone podwórze - nie dość że podwórze, to jeszcze zwęglone, no katastrofizm

w wersji hardcore. "Przez próg przenosić burzę" - to ja zazdroszczę w takim razie

temu Komuś.

W ostatecznym rozrachunku - dobre!

Opublikowano

aż chce się zrozumieć ten wiersz: )

granaty, zwęglony podwórza - jak widzę taki krajobraz to od razu przypomina mi się geniusz Baczyński, ale przecież to nie wojna:P hehe sory

ciekawy opis snu, niebanalne wprowadzenie(miałeś sen, że Cię budzę), a potem czarny dzień , który w końcu rozjaśnia kobieta(przez próg przeniosłam burzę)

banalna sytuacja napisany w stylu całkiem nowym, bardzo ciekawym

pozdrawiam Nikodem

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Nikodem, Twoje pierwsze skojarzenie jest trafne, nie dosłownie, ale to jest wojna, jak wszystko co dzieje się między kobietą,a mężczyzną nawet we śnie:) pozdrowienia
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Pierwsza strofa jest najbardziej kocia (w bardzo dobrym tego słowa znaczeniu) i tak aż do parapetu.
Ostatni wers szaleńczy :)
Zabieram wszystko.
Nastroiłam się wierszem.

bardzo mnie to cieszy:)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • dziś twoja kolej zapalić  świeczkę by  wiedzieć do czego wracać nawoływać zbłądzonych żeglarzy wyrywać białym bałwanom   dziś twoja kolej nie zamykać bram czekać z ogarkiem na rozdrożu sprawdzić obecność tak wielu jeszcze chowa się w sobie dziś twoja kolej trwać
    • @Migrena... dobrze określone, bezwzględność losu może.. to.. splatać. Dziękuję Ci za dobre słowa. @infelia... masz rację, na drugi raz, przed snem.. przerzućmy się na bajki... ;) Dzięki za uśmiech. @Waldemar_Talar_Talar... gdy mieszkałam u Mamy, też wieszałam pranie na zimnym strychu, w tym okresie.
    • @andrew I plastyczny...  
    • Nie wiem jak i kiedy dotarłem do domu. Obudził mnie lekki, popołudniowy deszcz, cicho dzwoniący o brudne szyby. Pozostało mi tylko kilka wspomnień. Samotnego picia do współczujących oczu zielonych, młodej barmanki. Swoich grzechów nie zapije. Duszy też nie wykupię od diabłów za ostatnie kilka, pałętających się po kieszeniach płaszcza groszy. Dom uciech pamiętam. Dom mistrza i jego krągłych, krasnych czarownic. W rogu najdalszym sali, sami literaci i poeci. W gryzącym dymie biełomorców. W oparach ciężkich, gorzelnych. Był tam z nimi przy stole czarny, duży kot. W szranki na równi z nimi przepijał. Na wódkę i zakąskę z kawioru, tak samo jak na myszy tłuste łowny. Miał muchę różową, upiętą pod szyją i cylinder na główce zgrabny. Neseser, widać też jego, stał obok krzesła. Skórzany, szyty, szykowny. Wasz przyjaciel i krajan - mówił spokojnie bardzo męskim i głębokim głosem kot - Zginął. Nie dalej jak godzinę temu. Stracił głowę pod kołami tramwaju. Przykry widok. Byłem przy tym. - chwycił zgrabnie napełniony po brzegi kieliszek w prawą łapkę, wychylił szybko i do dna. Czknął tylko cicho. Puścił jeszcze filuternie oko do, palącej u wejścia do sali tanecznej, pięknej siostrzyczki Maszy.   Wieczorem by zwalczyć objawy kaca, postanowiłem udać się na urokliwy spacer po prawie pustym prospekcie. Gdy wróciłem, właśnie zadzwonił telefon. Była to policja. Pytali czy znam może jako doktor i pracownik uniwersytecki, profesora przybyłego z Niemiec o nazwisku Woland. Bo jest pilnie przez służby poszukiwany. Odparłem zgodnie z prawdą, że nie znam nikogo o tym nazwisku. Lecz pamiętajcie panowie. Rzekłem im ponuro. Szatan nie jedno nosi imię. Potrafi mieć i w kocie pomocnika a w osobie literata - marnego kuzyna.
    • myśli odpływają   pod powiekami zmierzch    czuć zapach … jutra w nowej szacie  bez makijażu    11.2025 andrew   
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...