Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

tej nocy na balu u Wolanda
podawano grzane wino korzenne
grzesznicy całowali się nawzajem
w stopy i usta zachwyceni
wizją przebaczenia

tam gdzie diabeł przebacza byłam
z tobą ponad miastem
lewitowaliśmy
do śniadania utuleni
powietrzem słonej nocy

przyrzeknij mi że nigdy więcej
nie będę płakać przez sen

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Aniu. Bardzo fajna całość. Czytałam kilka razy. Wydaje mi się, że zamiast całowali "siebie" powinno być "się". Natomiast co do puenty - mogłoby w ogóle nie być dwóch ostatnich strof, bo wiersz bez nich jest wyraźniejszy. Jak dla mnie one puentują całość. Ale to ty jesteś gospodarzem :) Całość napisana fajnym językiem.

tej nocy na balu u Wolanda
podawano grzane wino korzenne
grzesznicy całowali się nawzajem
w stopy i usta zachwyceni
wizją przebaczenia

tam gdzie diabeł byłam
z tobą ponad miastem
lewitowaliśmy
do śniadania utuleni
powietrzem słonej nocy

przyrzeknij że nigdy więcej
nie będę płakać przez sen


tak mniej więcej to widzę :-)) anna.
Opublikowano

Wiadomo i nie wiadomo, o jakiej Małgorzacie jest wiersz. Wiadomo też i nie wiadomo dlaczego dobry jest ten wiersz (wyjaśnienie na końcu komentarza). Zastanawiający jest przecinek w tytule wiersza, bo z jednej strony jest to wcielenie się…, a właściwie poczucie się Małgorzatą, a z drugiej strony przecinek dystansuje, vel oddziela siebie, „ja”, bohaterkę wiersza od Małgorzaty. Ale też wiersz dzieje się w kilku przestrzeniach (przynajmniej, jak dla mnie [jakoż zawsze mówię za siebie, a więc nie koniecznie tak, jak jest faktycznie vel chce vel napisała autorka]), z tym, że inaczej nawet nie może być, niż tylko i wyłącznie to musi być wiersz wielowymiarowy. Czyli, że coś jednocześnie dzieje się w książce Bułhakowa, dzieje się we śnie, i dzieje się po przebudzeniu, a więc w rzeczywistości, acz jest to rzeczywistość wiersza. Czyli są to widzenia bohaterki wiersza, tyle Małgorzaty, co poprzez Małgorzatę, powracającej (w ostatniej zwrotce) do siebie z wymiaru marzeń sennych (gdy właśnie była Małgorzatą). Kluczem do tego wiersza jest oczywiście bal u Wolanda, zwłaszcza jeżeli się wie, że ten diabeł w istocie, to jest w zakłamanym świecie czynił dobro, bo odsłaniał zło vel pokazywał prawdę. Marzy mi się więc, tj. chciałbym, żeby tego byli świadomi wszyscy czytelnicy wiersza, ale przede wszystkim wszyscy mieszkańcy tego zakłamanego świata.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • MRÓWKI część trzecia Zacząłem się zastanawiać nad marnością ludzkiego ciała, ale szybko tego zaniechałem, myśli przekierowałem na inny tor tak adekwatny w mojej obecnej sytuacji. Podświadomie żałowałem, że rozbiłem namiot w tak niebezpiecznym miejscu, lecz teraz było już za późno na skorygowanie tej pozycji.  Mrówki coraz natarczywiej atakowały. W pewnej chwili zobaczyłem, że przez dolną część namiotu w lewym rogu wchodzą masy mrówek jak czująca krew krwiożercza banda małych wampirów.  Zdarzyły przegryźć mocne namiotowe płótno w 10 minut, to co dopiero ze mną będzie, wystarczy im 5 minut aby dokończyć krwiożerczego dzieła. Wtuliłem się w ten jeszcze cały róg namiotu i zdrętwiały ze strachu czekałem na tą straszną powolną śmierć.  Pierwsze mrówki już zaczęły mnie gryźć, opędzałem się jak mogłem najlepiej i wyłem z bólu. Było ich coraz więcej, wnętrze  namiotu zrobiło się czerwone jak zachodzące słońce od ich małych szkarłatnych ciałek. Nagle usłyszałem tuż nad namiotem, ale może się tylko przesłyszałem, warkot silnika, chyba śmigłowca. Wybiegłem z namiotu resztkami sił, cały pogryziony i zobaczyłem drabinkę, która piloci helikoptera zrzucili mi na ratunek. Był to patrol powietrzny strzegący lasów przed pożarami, etc. Chwyciłem się kurczowo drabinki jak tonący brzytwy, to była ostatnia szansa na wybawienie od tych małych potworków. NIe miałem już siły, aby wspiąć się wyżej. Tracąc z bólu przytomność czułem jeszcze, że jestem wciągany do śmigłowca przez pilotów. Tracąc resztki przytomności, usłyszałem jeszcze jak pilot meldował do bazy, że zauważyli na leśnej polanie masę czerwonych mrówek oblegających mały, jednoosobowy zielony namiot i właśnie uratowali turystę pół przytomnego i pogryzionego przez mrówki i zmierzają szybko jak tylko możliwe do najbliższego szpitala. Koniec   P.S. Odpowiadanko napisałem w Grudniu 1976 roku. Kontynuując mrówkowe przygody, następnym razem będzie to trochę inną historyjka zatytułowana: Bitwa Mrówek.
    • Ma Dag: odmawiam, a i wam Doga dam.        
    • Samo zło łzo mas.    
    • Na to mam ton.    
    • A pata dawno wymiotłam: imał to i my - won, wada ta - pa.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...