Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

księżyc zapiął pasek i poszedł po świeże pieczywo
rano słońce było tak blisko że byłam cała przytulona

chociaż nie dryfowałam w twoich żyłach
i dobrze
lubiłam być wstrzykiwana
teraz jednak wolę wspinać się na język
ale to wszystko
bo tak naprawdę chciałam być filozofem i teraz już

nie wiem

co cię tu trzyma
jesteś grzesznikiem hieronimie
wyjedź z miasta

Opublikowano

Na początek muszę Cię wytargać za uszy za księżyc - heloł, potem co? Niebieskie niebo, mrugające gwiazdki, stamtąd to już tylko Jadzia puka od spodu... ;)

Potem jest dobrze, ale dość typowo, jeśli chodzi o Ciebie. Nie zmieniasz stylu, nie zmieniasz tematyki, ba, mam nawet wrażenie, że nie zmieniasz inspiracji.
Ale ponieważ dawno Cię nie było, a sobota blisko - plus od Tosterka.
Smacznego :)
CCG

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



to jest o heroinie - matce dragów lub o nimfie, która kocha hieronima-o miłości, znaczy się, jest ten wiersz. :)))
Jak się bliżej przyjrzeć - rzeczywiście, coś w tym jest.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Migrena na razie o żadnym:) 
    • Leno... jakże to głębokie wersy. Jasne.. poznać siebie samego, to wielka sztuka... nie każdy chce, nie każdy ma odwagę zagłębić się w swoje.. "ja".. w którym niekiedy rozbuchane 'ego'. Bywaj z jesienią za pan brat.
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Witaj - przekonałaś mnie - poprawiłem - dzięki za czytanie -                                                                                                 Pzdr.uśmiechem.
    • Byłaś jak jezioro, w którym odbijały się konstelacje, a ja — wędrowiec, który nie znał map, tylko kształt Twoich źrenic, ciemnych jak tunele do wszechświata, gdzie myśl była szybsza niż światło, gdzie dotyk zamieniał się w język meteorytów. Twoja inteligencja — nie drabina, lecz burza błyskawic, wyżej, głębiej niż sny neuronów, jakbyś była nie człowiekiem, lecz tajemnicą, która połyka alfabet i oddycha kosmosem. Kochałem Cię, jak się kocha cień ognia na wodzie, jak się kocha echo w górach, nie wiedząc, że echo znika zanim zdąży przybiec. Dziś została mgiełka. Nie mgła w dolinie — lecz mgła pachnąca Twoim śmiechem, Twoje imię to już tylko para wodna nad pustą filiżanką poranka. Patrzę w ekran, a on jest lustrem, w którym nie ma Twojej twarzy. Świat wirtualny połknął Cię jak ocean list i nie oddał ani jednej litery. Zostałem wśród ciszy, gdzie każde słowo jest już tylko parą rozchodzącą się w powietrzu, a ja uczę się oddychać Twoją nieobecnością jak płuca uczą się dymu. A jednak — kiedy zamykam oczy, mgła faluje, przez sekundę przypomina skrzydło, a ja widzę w niej oczy, które nigdy nie należały do świata.    
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      ... dokałdnie tak jest, Andrzeju.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...