Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

z tym bluszczem Krysiu ciekawie, że większość odmian jest trująca,
tym bardziej intrygująco brzmi;

nie mogę przewidzieć co podaruje jutro
już dziś inwestuję dojrzałość decyzji

w przyjaźń
jest podporą
oplatam
mocno

nie lękaj się
bluszczu


tak sobie przeczytałam Krysiu, bo mi nie pasowało: jeśli bluszcz oplata podporę, to w puencie, cosik nie tenteges, a może puenta: nie lękam się bluszczu?
ale to tylko takie tam moje, może za głupia jestem:)))
pozdrawiam serdecznie
Grażyna

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Grażynko, bluszcz "oplata podporę", aby się po niej piąć w górę lub na boki, prawda? ponadto ma inne cechy, które przytoczę za Wikipedią:

Jest rośliną miododajną, leczniczą i kosmetyczną. Jest rośliną symboliczną, w tradycjach wielu narodów od dawna obecny zwłaszcza jako symbol wierności i trwałości życia. W starożytności odgrywał ważną rolę w kultach szeregu starożytnych bogów egipskich, greckich i rzymskich.

hmm, a w puencie...jest nieco inaczej niż myślisz, ale...coś Ty! nie jesteś "głupia"! nie mów tak!!! bardzo cenię "te Twoje"...
dziękuję
:):)

cieplutko pozdrawiam -
Krysia
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


dodałabym 'w' bo się w coś inwestuje- tak myśle. pozdrawiam Tereniu

(...) inwestuję dojrzałość decyzji (co?)

w przyjaźni (w czym?)


ale być może się mylę :)

dziękuję Jagodo
:):)
serdeczności -
Krysia
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


dodałabym 'w' bo się w coś inwestuje- tak myśle. pozdrawiam Tereniu

(...) inwestuję dojrzałość decyzji (co?)

w przyjaźni (w czym?)


ale być może się mylę :)

dziękuję Jagodo
:):)
serdeczności -
Krysia
słusznie, nie doczytałam przerzutni
sorki Krysiu
Opublikowano

Zrozumiałam, że bluszcz woła o wzajemność. Nie mam zastrzeżeń, co do logiki wypowiedzi! Jeszcze by tego brakowało, żeby w poezji bluszcz oznaczał bluszcz...Podoba mi się Krysiu, cieplutko, Para:)

Opublikowano

"już dziś w dojrzałość decyzji inwestuję"
tak mi te wersy się przeczytało, fajnie.
Bluszcz- niezłe słowo, siostra zawsze się
ze mnie śmiała, że śmiesznie ponoć je wymawiam(:
J. serdecznie Krysiu

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



(...) inwestuję dojrzałość decyzji (co?)

w przyjaźni (w czym?)


ale być może się mylę :)

dziękuję Jagodo
:):)
serdeczności -
Krysia
słusznie, nie doczytałam przerzutni
sorki Krysiu
ok :):):)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Natuskaa

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Buch!    Rach!   Ciach!   Maszyna  Czy strach?   I życie ukryte  Za zasłoną świadomości    Bo czas nie ma  Dla nikogo litości    Gdy pędzi za nieznanym 
    • MRÓWKI część trzecia Zacząłem się zastanawiać nad marnością ludzkiego ciała, ale szybko tego zaniechałem, myśli przekierowałem na inny tor tak adekwatny w mojej obecnej sytuacji. Podświadomie żałowałem, że rozbiłem namiot w tak niebezpiecznym miejscu, lecz teraz było już za późno na skorygowanie tej pozycji.  Mrówki coraz natarczywiej atakowały. W pewnej chwili zobaczyłem, że przez dolną część namiotu w lewym rogu wchodzą masy mrówek jak czująca krew krwiożercza banda małych wampirów.  Zdarzyły przegryźć mocne namiotowe płótno w 10 minut, to co dopiero ze mną będzie, wystarczy im 5 minut aby dokończyć krwiożerczego dzieła. Wtuliłem się w ten jeszcze cały róg namiotu i zdrętwiały ze strachu czekałem na tą straszną powolną śmierć.  Pierwsze mrówki już zaczęły mnie gryźć, opędzałem się jak mogłem najlepiej i wyłem z bólu. Było ich coraz więcej, wnętrze  namiotu zrobiło się czerwone jak zachodzące słońce od ich małych szkarłatnych ciałek. Nagle usłyszałem tuż nad namiotem, ale może się tylko przesłyszałem, warkot silnika, chyba śmigłowca. Wybiegłem z namiotu resztkami sił, cały pogryziony i zobaczyłem drabinkę, która piloci helikoptera zrzucili mi na ratunek. Był to patrol powietrzny strzegący lasów przed pożarami, etc. Chwyciłem się kurczowo drabinki jak tonący brzytwy, to była ostatnia szansa na wybawienie od tych małych potworków. NIe miałem już siły, aby wspiąć się wyżej. Tracąc z bólu przytomność czułem jeszcze, że jestem wciągany do śmigłowca przez pilotów. Tracąc resztki przytomności, usłyszałem jeszcze jak pilot meldował do bazy, że zauważyli na leśnej polanie masę czerwonych mrówek oblegających mały, jednoosobowy zielony namiot i właśnie uratowali turystę pół przytomnego i pogryzionego przez mrówki i zmierzają szybko jak tylko możliwe do najbliższego szpitala. Koniec   P.S. Odpowiadanko napisałem w Grudniu 1976 roku. Kontynuując mrówkowe przygody, następnym razem będzie to trochę inną historyjka zatytułowana: Bitwa Mrówek.
    • Ma Dag: odmawiam, a i wam Doga dam.        
    • Samo zło łzo mas.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...