Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

był to wiersz kontrowersyjny- Zagubieni


Rekomendowane odpowiedzi

To teraz jestem rozdarty wewnętrznie, bo:

słońce się skryło
gdzieś pomiędzy nagością drzew
a chmurami


Pierwszy wers bezpośredni, prosty, zdaje się, że banalny - teraz trzeba byłoby bardziej

przyjrzeć się znaczeniu "banał", dla pewności wygoogluję... no tak, nic nowego, coś

oczywistego. Ale teraz można się sprzeczać, czy tutaj trzeba na gwałt doszukiwać się

czegoś, co jest poza prawdą oczywistą? I zastanawiam się nad innym zapisem, w przenośni:

ale i to można podważyć, w zależności od koncepcji, którą z nas każdy pielęgnuje. Według mnie

nie jest to banał: chyba, że życie jest banałem, czymś oczywistym, a jak wiemy - nie jest,

chcemy, żeby takie było. I tutaj: niby banał, ale uruchamia myślenie. Dalej jest lepiej,

znaczy się bardziej metaforycznie:


kiedy błądzę one płyną spokojnie
zmieniając kształty jak słowa obietnic



No ten dwuwers mi bardzo: spokojny, melancholijny, liryczny, nastrojowy, bez wyszukanych

metafor, a jednak uderza wielosensem.

W kolejnej strofie może drażnić powtórzona "obietnica", moje wątpliwości wzbudza również

"majaczenie w szarości".

Puenta zgrabna, jak całość: prosta, zgrabna, solidna.

Mimo że pracowałbym jeszcze nad tym wierszem, ale w obecnej komopzycji

pozostawia w zastanowieniu. Na dział dla P zdecydowanie nie zasługuje, z drugiej

strony specjalnie mnie nie grzeje (bo nie ma obiektywnych opinii).


PS. Co do przeprosin... nie uraziłaś mnie. Wydaje mi się, że uległaś w pewnej chwili

jakiemuś dziwnemu pisaniu, że jestem taki, a owaki - jako kontrast do przeszłości, kiedy

ponoć byłem miły, i pisałem dobre wiersze (ja jestem innego zdania: pisałem straszne wypociny,

dlatego zniknęły z orga... ale to moje zdanie, jeśli komuś się podobało, to ok). I szczerze,

nie uraziłaś mnie: pozostawiłaś tylko dla mnie niezrozumiały komentarz, co dla mnie

komentarzem nie było (podpisanie się pod cudzymi słowami, potem argumentowanie, że

stałem się niedobrym człowiekiem - nie wiem, cały czas się zmieniamy, ale ja zawsze

staram się oceniać wiersz, nie człowieka, nie mam takiego prawa). Cieszy bardzo

taka zdrowa, racjonalna, zdystansowana postawa :)

Pozdrawiam

Mario :::)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 miesiące temu...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Załamała się pogoda, dokładnie w połowie. Z ironicznym swym uśmieszkiem, czeka co człek powie.   Między czerwcem, ciepłym lipcem wiszą dwa bieguny. Jeden gradem w plecy sypnie. Czemu? Nie rozumiem.   Drugi leży pod czereśnią  i dyszy z upału. Na Mazury się szykował  od maja pomału.   Człowiek się przygląda i ręce rozkłada. Jednak ta pogoda  to poważna sprawa.   Przeczekać potrzeba, to wyjście jedyne. Cierpliwością zgasić ironiczną minę.    
    • @violetta Dziękuję za przeczytanie i spodobanie się. Pozdrawiam
    • Polecam się z nowym tomikiem, aczkolwiek nie namawiam :)

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • @iwonaroma glodnemu chleb na myśli ;) a jestem w wieku, że lubię być najedzona; głodówki zostawiam zwolennikom głodówek. Pozdrawiam, bb  
    • Traumator   Zbrojsiadłszy grzbiet na raz skrzydlaka, Smokycerz wzlat z dalekich wzgórz, By wszego zbić królewskieśniaka. Gromburzy lot i już tuż tuż.   Gad nadleciapadł – żarogniem zionie, A jeździec mieczem ciętodziabnie, Zdobysiąść w szybciach on na tronie, Córżniczkę piękwszą pojmiąć pragnie.   Ialbo zmietrzeć lub królożyć, Czos niesie złożbój niespowojny, Już pali rujność. Niktumie ważyć – Żołdactwo pierzchwa strachobojnie.   Kościeją szczątki po lasolach, Śmiercienne, chwackich hojraterów. Zklęskoza pada i biedola Na kraj i nic nadziejodwetu.   Ażutaj z nagła przyraczkowałsię Poniemowlacki mikrobrzdączek, Brudnoluszkami smoczogłaszcze. Mu po pazurach jak skaczączek.   Zprzeraźliwiony przetwór w stracha Stojnęły łuski mu na karku. Pan jego zwidzi niebojaka, Też jemu zbrojdrży się na barku.   „Bestrzydal – spatrz – i się nadgina. Śmiechniętopaszczy z kłem na przedzie, A z brody kapie mu trucina. Uciekniam, nim on żrećas chcedzie!”   Czymprycha bestyjrz precz szponiasty, Zlękulon heros mu na siodle, Poprzez górzliny, wodokrzasty – Po dzień dzisiejszy prychną podle.   Marek Thomanek 25.01.2023
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...