Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Jedni w jakiejś zadumie
Inni w tajemniczym skupieniu
Wchodzą w przestrzeń tajemną
W świat pełen barw i przepychu
Oglądają się wkoło, smakują oczyma
Czuć woń wiekową, czasów smoków i magii
Tam złocenia ramowe, figur- postaci tajemnych
Czternaście obrazów chwalebnych i jeden Krzyż pośrodku
W centrum wielkie dzieło, jakoby światło w mroku oczy przykuwa stracone
Czy to miejsce pokuty, refleksji
A może dzieło nikczemne, omamiające zmysły ułomne
Komu wierzyć na słowo, komu oddać duszę straconą
Tym, którzy odziani w złote sklepienia
Czy może czemuś innemu, kryjącemu się w mroku istnienia

Opublikowano

Przegadane -

Jedni w jakiejś zadumie
Inni w tajemniczym skupieniu
Wchodzą w przestrzeń tajemną
W świat pełen barw i przepychu
Oglądają się wkoło, smakują oczyma

manieryczne -

W centrum wielkie dzieło, jakoby światło w mroku oczy przykuwa stracone

niezgrabne -

...sklepienia
...istnienia

mędrkujące -

Sacrum czy profanum

Słabo.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Minus za minus to już obciach, szczególnie, że ten wiersz jest lepszy niż wszystkie twoje bzdety do kupy wzięte.


Za jaki minus, minus nie rozumiem może spytaj innych dlaczego postawili minusy nie mnie , gdyż napisałem dlaczego? P Lecter jest lepszy w te klocki poezji może on Ci odpowie albo autorowi

aha to czemu postawiłeś sam minus, Pan już nie wie , co mówi
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Minus za minus to już obciach, szczególnie, że ten wiersz jest lepszy niż wszystkie twoje bzdety do kupy wzięte.


Za jaki minus, minus nie rozumiem może spytaj innych dlaczego postawili minusy nie mnie , gdyż napisałem dlaczego? P Lecter jest lepszy w te klocki poezji może on Ci odpowie albo autorowi

aha to czemu postawiłeś sam minus, Pan już nie wie , co mówi

Ja się nie pytam "dlaczego" wstawiłeś minus, bo wiem dlaczego. Tylko mnie to po prostu brzydzi.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Za jaki minus, minus nie rozumiem może spytaj innych dlaczego postawili minusy nie mnie , gdyż napisałem dlaczego? P Lecter jest lepszy w te klocki poezji może on Ci odpowie albo autorowi

aha to czemu postawiłeś sam minus, Pan już nie wie , co mówi

Ja się nie pytam "dlaczego" wstawiłeś minus, bo wiem dlaczego. Tylko mnie to po prostu brzydzi.

znaczy nie rozumiem?
Opublikowano

Dziękuję wszystkim za komentarze.

Mądry człowiek przyjmuje krytykę z godnością(także pewnym dystansem), bo któż jest idealny...

Szkoda, że na płaszczyznę oceny wkrada się prostacka rozgrywka, która nic nie wnosi, a wręcz nam tutaj 'smrodzi'... życzę sobie i innym obiektywnej oceny utworów, dyskusji merytorycznych- przede wszystkim na TEMAT.

Pozdrawiam:)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @infelia Ojejku, jak miło :))))  Ale mi niestety natchnienie ostatnio nie służy,  za późno chyba :)))   Umykam do spania :)   Dobrej nocy :)))   Deo 
    • @Deonix_  Dzięki za lekturę. Podziel się próbką swojego wiersza, który trzymasz w zanadrzu... a ozłocę Cię pogodą ducha...
    • @Berenika97 Pewnie będzie cd. Ciekawe co było dalej :)
    • @infelia No wybacz, zapomniała ja...  Oprawa muzyczna również oczywiście wskazana :)   D.
    • To było w pierwszej klasie. Święta - nie pamiętam już, czy Wielkanoc, czy Boże Narodzenie - ale wiem, że jechaliśmy do dziadków. Mama, tata, moi bracia i ja - całą rodziną, nocnym pociągiem, tym sypialnym. Ach, jaka to była atrakcja! Przedziały z łóżkami, wszystko pachniało inaczej niż zwykle. Spałam na górnym łóżku, cicho słysząc stukot kół i rozmowy zza ściany. Dziadkowie mieszkali w Łodzi, na Piotrkowskiej, w starym piętrowym domu. Klatka schodowa była ciemna i pachniała kurzem - trochę się jej bałam, a trochę lubiłam ten dreszczyk. Dziadkowie mieli piec kaflowy, starą kredensową kuchnię i mnóstwo zakamarków, w których można było buszować. I właśnie tam, w jednym z zakamarków, trafiłam na skarb. To nie były zwykłe koraliki. Nie takie z plastiku, sklepowe. Te były... inne. Koraliki zrobione z wysuszonych ziaren ogórka, zafarbowane - chyba atramentem - i nawleczone na nitkę. Niby byle co, a dla mnie to było coś absolutnie wyjątkowego. Takie korale, jakie mogły mieć tylko lalki z baśni, albo bardzo eleganckie panie. Zapytałam babcię, czy mogę je sobie zabrać. - Ależ dziecko, to przecież byle co… Ale jak ci się podobają, to bierz - powiedziała, machając ręką. Więc je wzięłam. Zawinęłam w papier i schowałam do kieszonki. I już wiedziałam, co z nimi zrobię. Dam je pani Bogusi - mojej wychowawczyni. Ona była taka ciepła, elegancka, mówiła do nas miękko i z uśmiechem. Bardzo ją lubiłam. Dam jej w prezencie. Następnego dnia w szkole podeszłam do niej i wręczyłam zawiniątko. - To dla pani - powiedziałam dumnie. Pani Bogusia rozwinęła papier, spojrzała na moje korale i… uśmiechnęła się. - Ojej, jakie śliczne! - powiedziała. - Dziękuję, Alu - i pogłaskała mnie po głowie. Byłam przeszczęśliwa. Tylko... przez następne dni wypatrywałam ich na jej szyi. No bo jak to - skoro śliczne, skoro prezent - to przecież powinna nosić, prawda? Ale nie nosiła. Mijały dni. Mijały tygodnie. A ja codziennie patrzyłam. Aż w końcu, któregoś dnia nie wytrzymałam i... zapytałam. Przy całej klasie. - Proszę pani, a dlaczego pani jeszcze nigdy nie ubrała moich korali? Zapadła cisza, wszyscy spojrzeli na panią Bogusię. A ona się tylko uśmiechnęła - tak jak to tylko ona potrafiła  - i odpowiedziała: - Wiesz, Alu… nie mam jeszcze sukienki do nich. Ale jak kupię, to od razu założę. Uśmiechnęłam się. I z jakiegoś powodu - bardzo się wtedy ucieszyłam. Dzisiaj, kiedy sobie to przypominam, robi mi się ciepło na sercu. I trochę wstyd. Nie wiedziałam wtedy, co to znaczy „wstyd”. Dopiero po latach zrozumiałam, że ta sukienka - to było najpiękniejsze wyjście z sytuacji, jakie mogła mi dać. I do dziś, kiedy patrzę na dzieci, które wręczają komuś coś zrobionego z miłości - zawsze widzę te moje ogórkowe korale. I uśmiech pani Bogusi.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...