Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Blokowisko. Wielkomiejskość.
Szaroświeckość, szarodrzewie i kurz.
Poranek w śniegu z deszczem.
Jesień w smutku na wietrze.
Brak księżyców, skrzypiec i róż.

Nuda. Zaraz do pracy.
Mechanizmy rozkręcają się z chrzęstem.
Nagle – coś się dzieje inaczej,
cały wieżowiec już patrzy:
radiola rozświetla szarogęstość.

Do kogo? Dlaczego? Co jest grane?
Dobijanie się huczy po klatce.
Na parterze? Tam, gdzie ta wariatka!
Weszli tam, gdzie ta samotna matka,
pewnie dziecko odbiorą tej matce!

Dziennikarze, kamery, jupitery.
Tłum sąsiadów zwartą masą w mroku.
Będzie film, jak policja wygrywa
z tą wyrodną, co córeczkę trzyma
i nie puszcza za próg domu ani kroku.

Witam słuchaczy. Jesteśmy świadkami wyprowadzenia z domu siedmioletniej dziewczynki, która do tej pory prawie nie wychodziła. Szkoła rejonowa upominała się o dziecko, wreszcie wezwano policję. Matka nie chce puścić córki, przyciska ją strasznie mocno do siebie; policjanci szamoczą się z kobietą... Udało się! Dziecko samo wsiada do samochodu.
Pytamy sąsiadów: czy dziewczynka nie ma innej rodziny? Nie wie pan, gdzie jest jej ojciec, dziadkowie? Dlaczego sąsiedzi nie zawiadomili nikogo przez tyle lat? Matka zwolniona z pracy w czasie ciąży? A z czego żyły? Czy ktoś im pomagał? Dlaczego nikt nie zawiadomił wcześniej?...
Policja odjeżdża. Byliśmy świadkami uratowania dziecka, przywrócenia go światu. Do widzenia państwu, mówiła...


Koniec filmu. Powraca szaromiejskość.
Mrowiskowiec rozdrobnił się i znikł.
Nikt nikomu nie mówi: dzień dobry,
nudny pośpiech znowu wbiega na schody,
w dali cichnie wariatki straszny krzyk.

Opublikowano

media mediami ale zastanowił mnie obraz (dość jednoznaczny, tak odbieram) matki - wariatki... tytuł wiersza mówi sam za siebie. w majestacie prawa odbierano dziecko matce, a co za tym idzie matkę dziecku. ale mam wątpliwości bo przecież, każdy kij ma dwa końce... zdarza się że dzieci są przedmiotem (nie podmiotem) walki między matką ojcem, a i niekiedy innych osób. no i doskonałym (jednak) materiałem dla mediów...
zabranie dziecka matce (i odwrotnie: dziecku - matki) to najstraszniejsza "kara" (?) dla obojga a przy tym najprostsze rozwiązanie (?) problemu... jeżeli tylko w takim zakresie ma działać prawo to dzięki za takie państwo, społeczeństwo, rodziny, sąsiadów. ale tak niestety jest. nie wszyscy ludzie są doskonali, posiadają takie czy inne umiejętności, a choroby należy leczyć...
tak sobie podumałem przy Twoim bardzo ciekawym wierszu Oxyvio.
a sam wiersz, no nic dodać. rześko się czytało i z zainteresowaniem.
pozdrawiam!

Opublikowano

wiersz dotyczy jakiegoś konkretnego zdarzenia jak rozumiem
dobrze przedstawiona historia, której daję wiarę
a telewizji nie oglądam, informacje z świata i umiejscowionego w nim naszego kraju nie wpływają na mnie dobrze, a ja nie chcę się denerwować, po co mi to, media są gorsze od ludzi, a ludzie są już dostatecznie wypaczeni
dlatego nie można dać się zwariować
powtarzam, wiersz wiarygodny i dobrze się czyta
pozdrawiam
r

Opublikowano

Przy trzeciej też pomyślałem sobie co tu jest grane, ale na szczęście nie przerwałem czytania i podłapałem klimat. Iście Orwellowski. Najgorsze, że takie rzeczy są na porządku dziennym. W Anglii instytucje państwowe mają większe prawo do rozporządzania losem dziecka niż jego rodzice i mogą je im odebrać pod byle pretekstem, jeszcze nie za ubranie dziewczynki w niebieską kurteczkę, ale już strach nie kupić dziecku zobaczonej w witrynie zabawki. Poważnie. U nas też jest fajnie: daj dziecku klapsa w piaskownicy to zaraz ktoś zadzwoni na policję (ostatnio była taka sytuacja), a jak ktoś się nad dzieckiem znęca to sąsiedzi zadzwonią jak już jest za późno, bo to dziwne, że od dwóch dni nie słychać krzyków. Aż chciałoby się czasem zacytować Autorkę i powiedzieć do widzenia państwu. Wracając do samego wiersza, dobry zabieg z kursywą - bez tej relacji na żywo lub z inną jej formą nie "kupiłbym" tego wiersza, uwiarygodnia go i buduje klimat. Ten Orwellowski właśnie.

Pozdrawiam.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Sylwestrze, dziękuję za poczytanie i zrozumienie.
Wielość zaimków jest celowa - ludzie tak właśnie mówią, zwłaszcza, kiedy są czymś podekscytowani i nie zastanawiają się nad doborem określeń.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Krzysztofie, no właśnie, dziękuję Ci za przemyślenia. Niełatwa sprawa do oceny, prawda? O to mi właśnie chodziło. Widzę, że doskonale odczułeś to, co chciałam wyrazić - bingo!
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Tak, jest to autentyczna historia, którą co prawda słyszałam w radio, nie w telewizji, ale w końcu wszystko jedno. Dowiedziałam się dokładnie tyle, ile przedstawiłam w wierszu.
Dzięki za komentarz, cieszy mnie, że wiersz jest wiarygodny i widać, że autentyczny, a jednak (na razie) nikt nie nazwał go kiczem. :-)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Często reakcje ludzi są nieadekwatne do sytuacji, to się zgadza. Bo łatwiej jest zostać "bohaterem" i zadzwonić po policję, kiedy ma się za "przeciwnika" tylko młodą matkę, niż wytoczyć sprawę przeciwko sąsiadom, którzy potem mogą się mścić. A najgorzej jest wtedy, kiedy sytuacja jest niezbyt jasna i nie za bardzo wiadomo, czyja tu "wina" - nie ma kogo oskarżyć, no to nie ma jak reagować. Tak rozumuje większość ludzi.
Dziękuje za pochwałę wiersza i za "Orwellowski klimat" - no no, przy Orwellu to jeszcze mnie nikt nie stawiał! :-)))
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


jeśli Cię poruszył, to dobrze, bo tak miało być, bo i mnie ten obraz poruszył. Znaczy, udało mi się oddać to poruszenie.
Dziękuję za pochwalenie wiersza i za przeżycie go.
Opublikowano

moim zdaniem takie tematy słabo sprawdzają się w wierszach a nawet w słowie pisanym, w takich wypadkach najmocniej oddziałlywuje obraz, co by nie mówić o intencjach, kamera to potężne medium, i czasami to nawet wychodzi na plus dla sprawy
pozdrawiam

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Dzięki za opinię, Farbo. Czyli jednak jesteś za filmowaniem takich scen jako wyciskaczy łez i pieniędzy? No czemu nie, ja tego nie oceniam, tylko o tym piszę.
Słowo pisane w ogóle robi chyba wrażenie na mniejszości ludzi, większość musi mieć obrazy i obrazki, żeby coś przeżyć. Czytanie wymaga obrazotwórczej wyobraźni, którą nie każdy ma. (Co nie znaczy, że nie ma jej w ogóle).
Pozdrawiam.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Dziękuję, Dorota, za miłą opinię i za "blokowanie emocjami" - to chyba znaczy, że wiersz robi wrażenie? Po to został napisany.
Ja tez bardzo przeżyłam tę krótką historię (bez obrazów).
Do następnego!
Opublikowano

Przeczytałem kilka razy, podoba się, tak to nasza szara rzeczywistość.

Takie to jest blokowisko
chcesz odpocząć-coś się dzieje
już się robi zbiegowisko
to sąsiad w klatce szaleje.

Radiowozem przyjechali
już spokojnie, ucichł gwar
na wezwanie go zabrali,
tylko tych dzieci jest żal.

W monotonni szary dzień
czas do pracy, człek się budzi,
sąsiad mija mnie jak cień
dziś był trzeźwy nie marudził.

Serdeczności:)

Opublikowano

O właśnie, Bolesławie, tak to jest - u mnie "na osiedlu" też ciągle jakieś hałasy i rozróby. Ostatnio jechaliśmy taksówką z przypadkowo spotkanym "na mieście" sąsiadem i rozmawialiśmy o tym wszystkim:
- Wie pani - mówił sąsiad - tych pijaków z trzeciego piętra to trzeba uciszać wyłącznie policją, inaczej nie idzie się dogadać.
- Wiem - ja na to - ale gorzej z bezdomnymi, którzy śpią na klatce i fajdają pod siebie.
- A, to też trzeba od razu wzywać policję i niech ich odwożą do noclegowni. A ja ostatnio uciszyłem sklep na dole, już nie hałasują tymi wózkami dostawczymi po 23-ciej, zauważyła pani?
- Acha, to pan ich uciszył? Od razu można filmy wieczorami pooglądać! Ja natomiast już kilka razy pisałam do nocnej knajpy z prośbą, żeby się zamykali o 22-giej, a nie o 3-ciej nad ranem, ale nawet mi nie odpowiedzieli...
- Bo trzeba na nich złożyć oficjalne doniesienie na policji. Trzeba iść na komendę i złożyć doniesienie. Ja tak zrobiłem w końcu z wózkami i pomogło.
- A te imprezy w wypożyczalni rowerów przez całe noce?...
Tak sobie gawędziliśmy, a taksówkarzowi oczy robiły się coraz okrąglejsze. Wyszliśmy pewnie na pieniaczy. A my po prostu mieszkamy w centrum metropolii. Tylko tyle naszej winy.

Dziękuję Ci za wiersz i komentarz.
Oxy.

Opublikowano

Świetne ukazaniu zobojętnienia ludności "wielkomiejskiej" z blokowisk. Jedyną rozrywką staje się obserwacja pozostałych sąsiadów, sytuacji niezwykłych nad którymi nie mają czasu się zastanowić. Ważne jest, że jest event - przyjeżdża telewizja i wypowiada się pani znana z pewnego programu informacyjnego. Nie jest nudno. Jest ciekawie, wszyscy wystają z okien, uchylają drzwi aby posłuchać, widzą nawet zadowolenie dziecka.
Wszystko jest więc kwestią interpretacji. Jest jakieś wydarzenie. Skoro nie dosięga nas bezpośrednio to znaczy, że możemy jedynie z obojętnością oglądać, jakby mecz w telewizji zupełnie obojętnych nam drużyn.
Świetna wizja.
Pozdrawiam.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @FaLcorN   FaLcorN …:) wiem, wiem;) mam taki wrodzony …talent ;)    lubię Ciebie:) !!!       
    • @KOBIETA Na Wenus? To nawet lepiej. Większa odległość to mniejsza pokusa, którą roztaczasz.
    • Pozostawiłam na chwilę własne myśli, stawiając przy taksówce od strony bagażnika walizki i informując chowającego je kierowcę, na którą ulicę zamiawiam kurs. Gdy wsiadłam i zamknęłam za sobą drzwi, zdecydowałam się do nich wrócić. A tym samym do naszej rozmowy.     - Jak to, co masz ze mną zrobić? - popatrzyłam na niego zaniepokojona. Do treści pytania, będącego w oczywisty sposób uzewnętrznieniem wątpliwości, doszedł jeszcze podkreślający je ton. Pierwsze pytanie wypowiedziałam zwykłym tempem. Drugie już znacznie szybciej - jak zwykle wtedy, kiedy coś mnie rozemocjonowało. - Chyba nie rozważasz odejścia ode mnie? Nie! No coś ty! Powiedz, że nie! - moje spojrzenie stało się o wiele bardziej niespokojne, podążając za zawartą w wypowiadanych słowach emocją.     - Nie! - powtórzyłam, ściskając mu dłonie. - Ty nie mógłbyś, prawda?! Nie po tych wszystkich twoich deklaracjach i zapewnieniach! Powiedz, że... - zgubiłam się na chwilę wśród swoich myśloemocji, przestając nadążać za słowami - że nie powiedziałeś tego i że ja tego nie usłyszałam - pokonałam na moment swoje zdenerwowanie.     - Prawda jest taka, że rozważyłem - odpowiedział wolno na moje pytanie. - Rozważyłem, ponieważ twoje postępowanie pokazuje, że nie jesteś gotowa na ten związek. Unikasz rozmów o istotnych kwestiach, zapowiadając "pogadamy", ale nie wracasz do nich. Ta sytuacja z koleżanką - wiesz, o której mówię. Test, co zdecyduję i jak się zachowam, dobitnie wskazał na twój brak zaufania pomimo, że o nim zapewniasz. Wreszcie ten wyjazd. Wiesz, że jego uzasadnienie stanowi sprzeczność z twoją obietnicą, że nie planujesz zniknąć? Robisz dokładnie to: zaplanowałaś zniknąć na półtora tygodnia. Skoro tak szanujesz swoje słowa, jak mam być pewien, że za jakiś czas nie znikniesz na miesiąc uzasadniając to potrzebą wakacyjnego wyjazdu?     Nie wiedziałam, co mu wtedy odpowiedzieć. Zrobiło mi głupio przed nim i przed sobą do tego stopnia, że mojemu umysłowi zabrakło słów.     - Słuchaj... muszę iść... - tylko tyle zdołałam wykrztusić.     Tak samo jak w tamtej chwili, poczułam spływające po twarzy łzy. Na szczęście wewnątrz taksówki było ciemno. Kierowca zwolnił, skręciwszy z głównej ulicy i wjeżdżając osiedlową drogą pomiędzy budynki, wreszcie zatrzymując samochód pod znajomo wyglądającym domem. Na szczęście dla siebie zdążyłam szybko otrzeć policzki.    - Jesteśmy na miejscu, proszę pani - oznajmił. - Pięćdziesiąt dwa złote. Będzie gotówką czy kartą?    - Gotówką - odparłam szybko, zaklinając go myślami, aby nie zapalał światła.                     *     *     *      Wszedłszy do domu i zmusiwszy się do jak najbardziej uczciwie i szczerze wyglądającego przywitania z mamą, posiedziałam z nią około godziny. Po czym oznajmiłam, że pójdę już się położyć.    - Tak szybko? Ledwie przyjechałaś... - mama była naprawdę zawiedziona.    - Muszę, mamo. Ja... Przepraszam - objęłam ją i przytuliłam. - Dobranoc.    Idąc po schodach, prowadzących na piętro i zaraz potem do swojej sypialni, wróciłam myślami do niego. Do nas i naszej skomplikowanej sytuacji.    - Czemu znowu to ja wszystko psuję?! - zezłościłam się na siebie. - I czemu on jest uczciwy, solidny i przejrzysty?! Musi taki być? I tak się starać, do cholery?! - zaklęłam. - Gdyby chociaż raz mnie okłamał albo zrobił coś nie fair, byłoby mi łatwiej go zostawić! Uznać, że nie jest dla mnie dość dobry! A tak tylko szarpię się pomiędzy miłością doń a obawami przede wspólną przyszłością! Pomiędzy tym, co czuję a tym, czego chcę!     Rozpłakałam się ze złości na siebie, na niego, na swoje uczucia i na swoje lęki.     - Gdybyś był chociaż mniej wytrwały...       Rzeszów, 27. Grudnia 2025 
    • @Leszczym ostatnio słyszałem tezę że ciężko jest być facetem i nie nosić masek co zdaje się potwierdzać Twój wiersz. Ja robiłem to zawsze instynktownie(co nie zawsze było słuszne) jak w jednym z pierwszych moich tekstów    
    • @Krzysic4 czarno bialym fajne:)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...