Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

dałam się ukrzyżować
moja wina moja wina moja

widziałam twarze ich wszystkich
obojętnie mijali

odwracali głowy bliscy od zarania
odpadłam kamienna. niewinna

w łupkach fartucha pozostał gwóźdź
czasem gotuję na nim zupę

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


wziąłbym to
i napisał zupełnie nowy wiersz
a krzyżowanie w wierszach nudne jest, drażniące jest,
metaforycznie zużyte i czasem wydaje mi się, że trza by delikwenta ukrzyżować na chwilkę,
żeby zrozumiał, że metafor należy używać adekwatniej
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


wziąłbym to
i napisał zupełnie nowy wiersz
a krzyżowanie w wierszach nudne jest, drażniące jest,
metaforycznie zużyte i czasem wydaje mi się, że trza by delikwenta ukrzyżować na chwilkę,
żeby zrozumiał, że metafor należy używać adekwatniej

tak. trudno mi się z tym nie zgodzić. rzeczywiście jest nudne i zużyte. pewnie napiszę coś innego- inaczej się wścieknę. muszę. ale chciałam tylko na swoje usprawiedliwienie powiedzieć, że nie mogłam się wprost powstrzymać, gdy w ostatnich "wysokich obcasach" (nr12 z 20 marca br.)przeczytałam dwa doskonałe materiały nt. gwałtów. bo cóż. "W Polsce gwałt jest wyłącznie sprawą kobiet" - rozmowa z prof. Moniką Płatek z Wydziału Prawa Uniwersytetu Warszawskiego przybliża ten problem. "w Polsce gwałt ściga się dopiero wówczas, gdy ofiara złoży o to wniosek". to jedna sprawa. druga na ten sam temat, to sprawozdanie jak wyglada obecnie życie rodziny przestępcy. sąd w Lublinie przyznał zadośćuczynienie za gwałt. żona sprawcy wyznała: „Czasem myślę ,że też jestem trochę winna tego, co się stało”. została sama z trójką dzieci, dwoje choruje, na jej głowie jest również niedołężny teść. wioska w której mieszka odwróciła się od nich. juz teraz żyją w biedzie.
są trudne sprawy. jasne, że są. więc ja o tej kobiecie , co została sama wśród swoich, z mężem (w więzieniu), który tak się zachował, a którego kocha. i...
ale dzięki za potrząśniecie . oczy mi sie troszkę otworzyły, co nie znaczy, że sie tak do końca zgadzam z sugestią, by blokować metafory. ta tutaj z pewnością drażni. ale mnie jednak o to chodziło. to nie może być gładkie. może to nie ten wiersz?.. może.
aha!- stanowczo nie zgadzam się na chwilowe umęczenie na drzewcach. co to- to nie!
pozdrawiam zbolała z lekka
Bo
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



powyżej przedstawiłam sytuację, którą oskarżam o inspirację.
zupka pachnie przypalenizną? no cóż...
podobno kiedyś sprytny Cygan gotował zupę na gwoździu. z tym, że oprócz gwoździa(który stanowił bazę) było w niej jeszcze wszystko to, co czyni zupę pożywną.
z wierszami gorsza jest sprawa.
dzięki za głos- pomyślę
Monsiuer R.-odpozdrawiam
Bo :(
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



poniżej przedstawiłam sytuację, którą oskarżam o inspirację.
zupka pachnie przypalenizną? no cóż...
podobno kiedyś sprytny Cygany gotował zupę na gwoździu. z tym, że oprócz gwoździa(który stanowił bazę) było w niej jeszcze wszystko to, co czyni zupę pożywną.
z wierszami gorsza jest sprawa.
dzięki za głos- pomyślę
Monsiuer R.-odpozdrawiam
Bo :(

TO NIE MOŻE BYĆ PRAWDA! AUTOR PRZYJĄŁ "KRYTYKĘ" Z POKORĄ!

GRATULUJĘ!

Plus za zdrowie - nie ma co winić inspiracji, bo to nie GW popełniła tekst, tylko autor.

Swoją drogą - to byłby dobry materiał na esej.

Pozdrawia
Mariusz
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



poniżej przedstawiłam sytuację, którą oskarżam o inspirację.
zupka pachnie przypalenizną? no cóż...
podobno kiedyś sprytny Cygany gotował zupę na gwoździu. z tym, że oprócz gwoździa(który stanowił bazę) było w niej jeszcze wszystko to, co czyni zupę pożywną.
z wierszami gorsza jest sprawa.
dzięki za głos- pomyślę
Monsiuer R.-odpozdrawiam
Bo :(

TO NIE MOŻE BYĆ PRAWDA! AUTOR PRZYJĄŁ "KRYTYKĘ" Z POKORĄ!

GRATULUJĘ!

Plus za zdrowie - nie ma co winić inspiracji, bo to nie GW popełniła tekst, tylko autor.

Swoją drogą - to byłby dobry materiał na esej.

Pozdrawia
Mariusz

hmmm
na esej...? ba!

Bo (mająca się dobrze)

PS. cicham i pokornego serca, więc krytykę przyjmuję bez skrzywień (ust, dajmy na to). zresztą wyznam skrycie: prawdziwa cnota krytyk, itd.
:))
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Zupełnie niezłe. Daje sporo do myślenia i nie brakuje w nim treści. Pozdrawiam :)

Rakoski, Ty nie masz dla mnie litości. Wiem, dlaczego tak oszczędzasz słowa u mnie. Twoje słabości nie są Ci obce. Nie mam czerwonego pisaka, Rakoski, ale myślę, że sam poprawisz w tym komentarzu swojego orta. Rakoski, błagam, najpierw u siebie, u siebie na czerwono, a potem do innych. Warzysz niezłe komentarze, ale zupkę "pszypalaż"
Rakoski, to nie moje widzimisię. Czegoś trzeba się trzymać. Zanim ustalisz poziom jakiegoś tekstu, wstąp na chwilę do słownika ortograficznego. Czeka na Ciebie z niecierpliwością.
Twój ortograficzny Anioł Stróż, Emil Grabicz :)

"Zupa może się nie zważyła, ale tekst i owszem.

Nie widzę matriału do wiersza - ale to tylko moje widzimisię."

Pozdrawiam
Monsieur Rakoski
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



do wiersza, do wiersza - piechotą będę szła.
Bo :)

* a o której myśli myśli Pan Stefan? czy o tej, by na gwoździu zupę, czy żeby dać się ukrzyżować?
(oryginalnie, żeby nie powiedzieć szokująco, to chyba jedynie Filipińczykom się udaje. dla mnie tradycja okropna. brrr. a właśnie! - niedługo się zacznie, bo przecież Wielki Piątek tuż, tuż.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Zupełnie niezłe. Daje sporo do myślenia i nie brakuje w nim treści. Pozdrawiam :)

Rakoski, Ty nie masz dla mnie litości. Wiem, dlaczego tak oszczędzasz słowa u mnie. Twoje słabości nie są Ci obce. Nie mam czerwonego pisaka, Rakoski, ale myślę, że sam poprawisz w tym komentarzu swojego orta. Rakoski, błagam, najpierw u siebie, u siebie na czerwono, a potem do innych. Warzysz niezłe komentarze, ale zupkę "pszypalaż"
Rakoski, to nie moje widzimisię. Czegoś trzeba się trzymać. Zanim ustalisz poziom jakiegoś tekstu, wstąp na chwilę do słownika ortograficznego. Czeka na Ciebie z niecierpliwością.
Twój ortograficzny Anioł Stróż, Emil Grabicz :)

"Zupa może się nie zważyła, ale tekst i owszem.

Nie widzę matriału do wiersza - ale to tylko moje widzimisię."

Pozdrawiam
Monsieur Rakoski

" ortograficzny Anioł Stróż, Emil Grabicz ". naprawdę? a czy Anioł jest do wynajęcia? :)
bardzo Go pozdrawiam i dziękuję za uroczy komentarz.
Bo (pod wrażeniem)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


hihi....
i to mi się podoba :)

pss... a tekst próbowałam nadgryźć nieco, ale okazał się zbyt twardy na moje uzębienie ;)

isiu. f-
doceniam Twoje dobre chęci. nie przejmuj się. niewiele straciłaś. w każdym razie zachowałaś uzębienie .
serd.
Bo
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



pod wiersze zaglądam wybiórczo i przyznam, że go wcześniej nie czytałam. bez, a nawet z komentarzem odautorskim odbieram temat dużo szerzej nie ograniczając się do konkretnej sytuacji. dwubiegunowość zaznaczona w wierszu bardzo dobitna, choć powściągliwa.
polemizowałabym jedynie z "niewinna", bo to takie podanie dziewicy na tacy.

dobre.

pozdrawiam
/b

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Nie ma to jak turkus morza:)
    • @Robert Witold Gorzkowski To będzie dla mnie przyjemność :) Zawsze piszę wiersz na kartce. Pomazana moim myśleniem :) Póżniej czytam z kartki do notesu samsunga. Poprawiam wariactwa i dopiero wklejam. Kartkę z tworzenia mam. Jest Twoja.   Pewno, że z przyjemnością "wezmę" coś Twojego. Tylko daj adres na priv. Dziękuję.  
    • Odeszła, zanim przyszła. Zeszła z mojego istnienia jak światło gasnące za horyzontem, jak oddech, który znika z powietrza. Nie zostawiła blizn - tylko ciszę, której nie można dotknąć. Byliśmy snem, który się nie zaczął, a jednak obudziłem się z jej śladem na policzku. Byliśmy krwią, w której nie zamieszkało żadne serce, a jednak moja nabrała koloru jej subtelności. Całowaliśmy się w języku, którego nikt nie znał. Teraz gryzę litery rozsypane na portalu, kwaśne, jakby alfabet umarł w moich ustach i wziął ze sobą wszystkie możliwe „przepraszam”. Paragon za nadzieję leżał obok - wyglądał jak wspomnienie. Rozstaliśmy się bez słowa. Jakby ktoś przeciął powietrze żyletką i kazał nam iść w przeciwnych kierunkach we wnętrzu tej samej minuty. Milczenie - ostatnie zdanie. Zostały po niej okruchy, z których nie da się złożyć chleba: ciemne pęknięcia w świetle poranka, guziki z koszuli, której nigdy nie miała, zapach, który pachnie jak zbyt późne pytanie - „czy to coś znaczyło?” – wypowiedziane w próżnię. I włos - kasztanowy, zatrzymany w futrynie światła, jakby cień jej nieobecności miał kolor. I niebieski odblask jej oczu w lustrze, który nie był moim spojrzeniem, ale patrzył na mnie z wyrzutem. I cytryna w lodówce - przecięta, sucha, uśmiechnięta krzywo jak stary żart, którego nikt już nie opowiada, ale wszyscy pamiętają śmiech, bo echo bywa głośniejsze niż głos. Kiedyś wydawało mi się, że w jej głosie słyszę „do zobaczenia”, ale echo powtarzało tylko: „nigdy, nigdy, nigdy”. Czuję się jak jezioro, w które wrzucono skałę - a żadna fala nie powstała. Jak skóra, która pamięta dotyk, choć nie było dłoni. Jak Persefona, która nie wróciła na wiosnę - a ziemia zamilkła na zawsze. A ja - z ziarnem granatu rozgniatanym językiem w ustach pełnych żalu. Zegar tyka, ale wskazówki stoją. Czas oddycha – nie rusza się z miejsca. Chwile gonią się nawzajem, a ja - w tym wszystkim – znowu umieram w rozpaczy. Chodzę po pokoju jak niedokończona modlitwa. Moje mysli - jak koty bez właściciela: gryzą, drapią, miauczą w rytmie rozpaczy. Kładę się na podłodze jak porzucona metafora. Ściany są zrobione z jej spojrzenia, a sufity - z tego, czego nie powiedziała. Kochaliśmy się przez skórę duszy, a teraz moja dusza ma wysypkę z małych, czerwonych „gdyby”. I wtedy pękła szklanka. Nie spadła. Po prostu pękła na stole - jakby nie wytrzymała tego wszystkiego za mnie. Zostało mi echo jej oddechu, rozsypane w głowie jak tabletki LSD w kieszeni po końcu świata. A niebo? Cholerne niebo - ciąży nade mną jak zasłona bez gwiazd, zimna, ciężka, nieprzenikniona. Cisza rozdziera czas na strzępy. Migotanie bez światła. I nikt nie odpowiada.
    • @Berenika97 Bereniko. To Twoje komentarze są przepiękne. Dziękuję uśmiechami :):):)     @Alicja_Wysocka Al. Oj, potrafisz, potrafisz :) Ty jestes literacką bestią :)  W najlepszym tego słowa znaczeniu !!! Dziękuję za uroczy komentarz :) Polne słoneczniki Ci kładę u stóp :)     @Annna2 Aniu. Tak jest. Jak drzewo ! Dziękuję Aniu.    
    • @Migrena z tą prostotą to prawda, tak miało być dzięki
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...