Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Byłem zmuszany do patrzenia w ziemię
Zbili mi specjalną instalację z chłodnej
Stali.

Stali nade mną długo zastanawiając się
Co więcej będę dostrzegał po czasie (x
Od t).

Od tego wszystkiego widziałem mniej, niż
Rzeczywiście widziałem, więc machnęli
Na mnie.

Na mniej, niż rzeczywiście widziałem
Składały się: papierek, liść, niedopałek:
| _ /

Latem stal parzy. Schudłem i uciekłem.
W prezencie ciekawym sprzedałem myśl (
Prawdę),

Prawdę mówiąc anegdotę, że jeśli nie
Przyglądać się światu równo, widzenie
Sprawia
| _ /
kłopoty.

Opublikowano
z punktu widzenia
to każdy na każdego jakoś tak
z innej strony patrzy
i w sumie się nie widzi tego co jest istotne
a widzie nieistotne
dokąd wzrok poniesie wytęża ślepia
gdy pod stopy spadają gwiazdy
potyka się


tak mi się w formie komentu niech będzie;)
nie rozumie nawiasów i znaczków
lubię takie kombinacje słowami i spojrzeniem na to i owo
pozdrawiam
r
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


że jeśli nie
Przyglądać się światu równo, widzenie
Sprawia
| _ /
kłopoty.


pozdrawiam
Widzenie świata nie sprawia mi żadnych kłopotów, ale nie rozumiem ani wiersza, ani Twojej odpowiedzi na mój komentarz...

Natomiast jeśli chodzi o "papierek, liść, niedopałek", to przypomina mi to tylko jedną, jedyną historyjkę. Otóż miałam kiedyś suczkę dalmatynkę, która na spacerach namiętnie żarła wszystko, co tylko pachniało organicznie, i nie można było żadną siłą odzwyczaić jej od tego zgubnego nałogu. Organicznie pachną różne rzeczy, w tym także takie, o których nie wspomnę, żeby nie psuć nikomu apetytu na najbliższy miesiąc. A mojej Hildzie to wszystko było w smak (podobnie jak wielu dalmatyńczykom).
Kiedyś poszliśmy z nią do lasu na cały dzień. Pies hasał sobie puszczony samopas.
Wieczorem Brunhilda wyszła na balkon jakaś nieswoja, a po chwili zwróciła to, co zeżarła na leśnych drogach. Otóż to było tak: torebka wyparzonej herbaty, plasterek wyciśniętej cytryny, papierek od batonika czekoladowego, igły sosnowe (niechcący).
Mój ojciec spojrzał na to wszystko i powiedział do skruszonej Hermenegildy: "Ty durna! Miałem kiedyś kozę, która żarła gwoździe. Ale myślałem, że pies jest mądrzejszy od kozy!"
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


że jeśli nie
Przyglądać się światu równo, widzenie
Sprawia
| _ /
kłopoty.


pozdrawiam
Widzenie świata nie sprawia mi żadnych kłopotów, ale nie rozumiem ani wiersza, ani Twojej odpowiedzi na mój komentarz...

Natomiast jeśli chodzi o "papierek, liść, niedopałek", to przypomina mi to tylko jedną, jedyną historyjkę. Otóż miałam kiedyś suczkę dalmatynkę, która na spacerach namiętnie żarła wszystko, co tylko pachniało organicznie, i nie można było żadną siłą odzwyczaić jej od tego zgubnego nałogu. Organicznie pachną różne rzeczy, w tym także takie, o których nie wspomnę, żeby nie psuć nikomu apetytu na najbliższy miesiąc. A mojej Hildzie to wszystko było w smak (podobnie jak wielu dalmatyńczykom).
Kiedyś poszliśmy z nią do lasu na cały dzień. Pies hasał sobie puszczony samopas.
Wieczorem Brunhilda wyszła na balkon jakaś nieswoja, a po chwili zwróciła to, co zeżarła na leśnych drogach. Otóż to było tak: torebka wyparzonej herbaty, plasterek wyciśniętej cytryny, papierek od batonika czekoladowego, igły sosnowe (niechcący).
Mój ojciec spojrzał na to wszystko i powiedział do skruszonej Hermenegildy: "Ty durna! Miałem kiedyś kozę, która żarła gwoździe. Ale myślałem, że pies jest mądrzejszy od kozy!"

Szczerze, to i ja myślałem, że jesteś mądrzejsza ;P (joke). Pytałaś o sens tej "zabawy", owszem ma sens, przytoczyłem Ci go w odpowiedzi na twój pierwszy komentarz, jednak po tym, co mi napisałaś za drugim razem jestem gotów wątpić we wszystko. :)

Z drugiej strony historyjka, którą przytoczyłaś świetnie się rozumie z morałem wiersza. To czego w takim razie nie pojęłaś?
zdrówko,
Jimmy
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


A ja myślałam, że jesteś sympatyczniejszy. Szczerze.
Piszesz bełkotliwie i nie po polsku, a potem napadasz na mnie bardzo arogancko, że jestem idiotką, bo tego nie rozgryzam. A spadaj, przestało mnie to obchodzić, wolę rozmowy zrozumiałe, czystą polszczyzną i z kulturalnymi osobami.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


A ja myślałam, że jesteś sympatyczniejszy. Szczerze.
Piszesz bełkotliwie i nie po polsku, a potem napadasz na mnie bardzo arogancko, że jestem idiotką, bo tego nie rozgryzam. A spadaj, przestało mnie to obchodzić, wolę rozmowy zrozumiałe, czystą polszczyzną i z kulturalnymi osobami.
Masz rację, przeginam. przepraszam. ale może to dlatego, że napisałaś o żarcie językowym, który tu akurat nie jest tak ważny jak puenta właśnie.

Z drugiej strony rzeczywiście, miałem sporą przerwę w próbach poetyckich, ale ręczę, że krytykę z trzeciego komentarza, lepiej przyjąłbym, gdybyś zrzuciła ją od razu.
zdrówko,
Jimmy

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @FaLcorN   FaLcorN …:) wiem, wiem;) mam taki wrodzony …talent ;)    lubię Ciebie:) !!!       
    • @KOBIETA Na Wenus? To nawet lepiej. Większa odległość to mniejsza pokusa, którą roztaczasz.
    • Pozostawiłam na chwilę własne myśli, stawiając przy taksówce od strony bagażnika walizki i informując chowającego je kierowcę, na którą ulicę zamiawiam kurs. Gdy wsiadłam i zamknęłam za sobą drzwi, zdecydowałam się do nich wrócić. A tym samym do naszej rozmowy.     - Jak to, co masz ze mną zrobić? - popatrzyłam na niego zaniepokojona. Do treści pytania, będącego w oczywisty sposób uzewnętrznieniem wątpliwości, doszedł jeszcze podkreślający je ton. Pierwsze pytanie wypowiedziałam zwykłym tempem. Drugie już znacznie szybciej - jak zwykle wtedy, kiedy coś mnie rozemocjonowało. - Chyba nie rozważasz odejścia ode mnie? Nie! No coś ty! Powiedz, że nie! - moje spojrzenie stało się o wiele bardziej niespokojne, podążając za zawartą w wypowiadanych słowach emocją.     - Nie! - powtórzyłam, ściskając mu dłonie. - Ty nie mógłbyś, prawda?! Nie po tych wszystkich twoich deklaracjach i zapewnieniach! Powiedz, że... - zgubiłam się na chwilę wśród swoich myśloemocji, przestając nadążać za słowami - że nie powiedziałeś tego i że ja tego nie usłyszałam - pokonałam na moment swoje zdenerwowanie.     - Prawda jest taka, że rozważyłem - odpowiedział wolno na moje pytanie. - Rozważyłem, ponieważ twoje postępowanie pokazuje, że nie jesteś gotowa na ten związek. Unikasz rozmów o istotnych kwestiach, zapowiadając "pogadamy", ale nie wracasz do nich. Ta sytuacja z koleżanką - wiesz, o której mówię. Test, co zdecyduję i jak się zachowam, dobitnie wskazał na twój brak zaufania pomimo, że o nim zapewniasz. Wreszcie ten wyjazd. Wiesz, że jego uzasadnienie stanowi sprzeczność z twoją obietnicą, że nie planujesz zniknąć? Robisz dokładnie to: zaplanowałaś zniknąć na półtora tygodnia. Skoro tak szanujesz swoje słowa, jak mam być pewien, że za jakiś czas nie znikniesz na miesiąc uzasadniając to potrzebą wakacyjnego wyjazdu?     Nie wiedziałam, co mu wtedy odpowiedzieć. Zrobiło mi głupio przed nim i przed sobą do tego stopnia, że mojemu umysłowi zabrakło słów.     - Słuchaj... muszę iść... - tylko tyle zdołałam wykrztusić.     Tak samo jak w tamtej chwili, poczułam spływające po twarzy łzy. Na szczęście wewnątrz taksówki było ciemno. Kierowca zwolnił, skręciwszy z głównej ulicy i wjeżdżając osiedlową drogą pomiędzy budynki, wreszcie zatrzymując samochód pod znajomo wyglądającym domem. Na szczęście dla siebie zdążyłam szybko otrzeć policzki.    - Jesteśmy na miejscu, proszę pani - oznajmił. - Pięćdziesiąt dwa złote. Będzie gotówką czy kartą?    - Gotówką - odparłam szybko, zaklinając go myślami, aby nie zapalał światła.                     *     *     *      Wszedłszy do domu i zmusiwszy się do jak najbardziej uczciwie i szczerze wyglądającego przywitania z mamą, posiedziałam z nią około godziny. Po czym oznajmiłam, że pójdę już się położyć.    - Tak szybko? Ledwie przyjechałaś... - mama była naprawdę zawiedziona.    - Muszę, mamo. Ja... Przepraszam - objęłam ją i przytuliłam. - Dobranoc.    Idąc po schodach, prowadzących na piętro i zaraz potem do swojej sypialni, wróciłam myślami do niego. Do nas i naszej skomplikowanej sytuacji.    - Czemu znowu to ja wszystko psuję?! - zezłościłam się na siebie. - I czemu on jest uczciwy, solidny i przejrzysty?! Musi taki być? I tak się starać, do cholery?! - zaklęłam. - Gdyby chociaż raz mnie okłamał albo zrobił coś nie fair, byłoby mi łatwiej go zostawić! Uznać, że nie jest dla mnie dość dobry! A tak tylko szarpię się pomiędzy miłością doń a obawami przede wspólną przyszłością! Pomiędzy tym, co czuję a tym, czego chcę!     Rozpłakałam się ze złości na siebie, na niego, na swoje uczucia i na swoje lęki.     - Gdybyś był chociaż mniej wytrwały...       Rzeszów, 27. Grudnia 2025 
    • @Leszczym ostatnio słyszałem tezę że ciężko jest być facetem i nie nosić masek co zdaje się potwierdzać Twój wiersz. Ja robiłem to zawsze instynktownie(co nie zawsze było słuszne) jak w jednym z pierwszych moich tekstów    
    • @Krzysic4 czarno bialym fajne:)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...