Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

ukryte za źrenicami
doły w których zastawiamy
pułapki na piękno

przykrywamy je wieczorem
ściółką powiek
chrustem rzęs

aby rano powtórzyć
rytuał otwierania świata
mrużenia na dwoje

łakniemy zdobyczy
chcemy oczy nakarmić
pożerać blask wzrokiem

na próżno łypać
nie dane nam wybierać
co wpadnie do oka

musi pomieścić muszki
belki mydliny katarakty
krokodyle łzy

czasem sięga za daleko
rzuca się od rosołu do cyklonu
wychodzi z orbit

jeśli usidli potwora
nie spuszczaj go z oka
trzymaj go na muszce

strzelaj
nim
zajdzie mgłą

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Annna2 Twój wiersz niesie w sobie gniew, który nie jest pustym krzykiem, ale wołaniem z głębi. Czuć w nim, że nie zgadzasz się na zakłamywanie rzeczywistości – na to „nic się nie stało”, gdy w środku aż kipi. Bardzo mocno wybrzmiewa napięcie pomiędzy światem zbiorowym (mury, bunt, volty, gniewne chmury) a prywatnym, intymnym detalem – sukienką, przykurzoną i zapomnianą. Ten kontrast robi wrażenie, bo przypomina, że historia i wielkie zrywy zawsze spotykają się z codziennością, drobnym ludzkim życiem.    
    • @SomalijaW sobotę było ładnie, bo od niedzieli zaczęła się listopadowa jesień:)
    • @Migrena są ładne miejsca na ziemi, gdzie jest spokojnie, ciepło. Są promienie słońca, nie ma huraganów. 
    • Bardzo osobisty wiersz, i osobliwy. Podoba mi się ta palisada z onych, i kilka/kilkoro rzeczy jeszcze. Pozdrawiam.
    • To nieprawda że nic się nie stało, że drobnostka, mała rzecz epizod na scenie. To nieprawda że tak musi być. Ktoś mówi nie słucham, bo w powietrzu kotłują się zmysły Bunt się rodzi i nędzna zawierucha. Gra nie o pieniądze się toczy, lecą prośby głuche jak kamienie. Chmury swe postronki zrywają gniewne pomruki już słychać z oddali. Z jednego volt powstają tysiące, one mury obalą. Dalej jest tylko przepaść porzucona. jak ta sukienka co nieco już przykurzona. W kącie teraz troszeczkę pomięta. Och jaka piękna! Kolorów czujności nikt nigdy nie zatrze jak prawdy, że nic nie dane zostało na zawsze Moje ja wychodzi z cienia, ale przecież mnie nie ma.                                                                
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...