Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Może w nas drzemią błyskawice
Zaczarowane w ognie gwiazd
Ale My nie jesteśmy sami
Wciąż ktoś nas śledzi
Hasło zna

Jesteśmy tylko zapoznani
Wiemy kto nas nie lubi
Ale na każdym krańcu ziemi
Chcemy być niezależni

Może w nas drzemie milion tajemnic
Które bez jednej Kapuś zna
Ale jesteśmy dzielni
Szukamy szczęścia Ty i Ja

Jesteśmy dziećmi nieprizornych
Ktoś chciał skasować nas
Ale nie może bo za oknem
Pitawal ciągle trwa

Ktoś szuka winnych
Zabija bo wciąż odzew zna
Ale My jesteśmy wielcy
My wciąż zmieniamy Hasło Dnia

Jesteśmy jądrem całej ziemi
Jesteśmy bo nas stworzył świat
My - Awangarda Nadprzestrzeni
My - Przedsmak Brudnych Zdrad

Opublikowano

Profanacja poezji to też wyraz artystyczny. Czy to nie śmieszne, że staramy się wyrazić uczucia wciąż w nowy sposób, a i tak jest to niedoskonałe. Dlaczego nie profanować słowa? Jak w życiu...

Opublikowano

co ma Dostoj do tego nadętego manifestu gimnazjalnego kontestatora?
chyba to samo co ten tekst do poezji - mógłbym dosadniej...
ech!
J.S

ps.;
ale pewnie jakie szkolne szarpidruty, hevi-metaliki zaśpiewały by sobie wśród pisku nastoletnich fanek...ach ta młodość, górna-chmurna i durna...
J.S

Opublikowano

Jesteśmy tylko zapoznani
Wiemy kto nas nie lubi
Ale na każdym krańcu ziemi
Chcemy być niezależni

Może w nas drzemie milion tajemnic

Taak, tajemnica...co to jest : po stawie pływa i kaczka się nazywa ? ; )

Do kosza.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • tu nie ma granic ani imion tylko smak   zostaje na ustach formaldehyd ze spalonych słońcem ramion
    • - To ostatnie dni - popatrzył na kalendarz, skreślając zaległy - ostatni - Piątek i od razu bieżącą Sobotę. Mając świadomość tej prawdy bez zaglądania doń. - Czy przyjedziemy tu, pomyślał o Marcie i sobie. Na pewno tak, ale kiedy?     - To ostatnie dni i ostatni week-end - umysł podsunął mu kolejną myśl. - Marta miała rację mówiąc, że zleci. Zleciało. Chociaż blisko trzydzieści dni wydawało się długim czasem... I takim było. - Pierwszy raz jestem poza Polską tak długo, skonstatował.      - Jeszcze ten wieczór i sześć dni - pomyślał. - Ostatnia Niedziela tutaj, ostatni pełny dzień. W Poniedziałek rano wczesna pobudka i kilkugodzinna droga na lotnisko w Pekinie, aby zdążyć na samolot. Potem lot przez strefy czasowe do Wiednia z międzylądowaniem w Paryżu. Wtorek i Środa tam, żeby trochę odpocząć, zobaczyć  miejscową operę, o której przed laty wspominał azapomniany wielbiciel i znawca muzyki klasycznej, Bogusław Kaczyński. - W Czwartek będę już w Warszawie, Piątek na domowe sprawy. Trochę posprzątać w mieszkaniu po miesięcznej aobecności i spakować rzeczy przed spotkaniem z Martą. Przecież przed nami wspólny tydzień - rozpromienił się. - Dni w jej mieście. Rozmowy. Spacery. Kwiaty i wizyty w  kawiarniach i muzeach. Kto wie, może nawet pierwsza kłótnia? - zastanowił się. - W końcu na pewne sprawy mamy różne poglądy. Ale jedność zdań na siłę jest absolutnie bez sensu. O wiele bardziej istotne są szczerość i autentyczność.     - Rozmowy - podjął wewnętrzny dialog. - O tym, o czym jeszcze nie rozmawialiśmy. O tym, o czym teraz właśnie pora przyszła porozmawiać, kiedy już jesteśmy "My", a nie "Ty i ja".     - Obiecałem ci, Marto - zawrócił myślami do ich ostatniej rozmowy - że zmodyfikuję swoje plany, powzięte długo przed tym, gdy zaproponowałem bycie razem. - Siedziałaś wtedy na kanapie w twoim salonie, pochylona w moją stronę, ja na podłodze przed tobą. Ująłem i trzymałem twoje dłonie, emocje zastygły ci twarz w oczekiwaniu, co powiem. Co zdecyduję. Nigdy wcześniej miałaś ją tak napiętą. Wiem to na pewno...     - Wiem, że czekasz - znów uśmiechnął się do siebie i do swoich myśli. - Zleciało: miałaś rację. To jeszcze tylko kilka dni. Tylko i aż. Pekin, Paryż, Wiedeń, Warszawa. I Gdańsk, gdzie cię spotkałem wskutek zbiegu okoliczności. Gdańsk,w którym wszystko między nami się zaczęło.     - Życie uparcie wiedzie mnie nad morze - pomyślał.       Hua-Hin, 28. Czerwca 2025     
    • Dziwnie.  Mnie zatrzymała rama pośrodku. Pzdr 
    • O, ty dodaj do palindromu mord Nila pod jad, Odyto.  
    • Pięknie.  Daleko.     Pzdr.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...