Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

nie traktuj po macoszemu
nim wypuszczę powietrze
popełnię samobójstwo

makabra stanie się faktem
nadzieniem histerii na mapie
słuchowiska w dzień świąteczny

fenomen w peruce
ślini atmosferę realiów
dalekowschodnich tradycji

życie pod osłoną kwiatów wiśni
i chłopców z blokowiska
kopiuje scenariusz w rzeźni ulicy

Opublikowano

mi się kojarzy z przemocą na ulicach... mieszkam w "bloku" wśród innych "bloków" ;) a "dalekowschodnie tradycje" hm. to nadęcie stosujących przemoc: kolorowych, nieobdartych, z kapturami na głowach... ciekawy klimat, ciekawy wiersz Panie Biały. pozdrawiam serdecznie :)

Opublikowano
dalekowschodnie tradycje
kwiaty wiśni...samobójstwo... - sepuku
z powodu wyrzutów sumienia,
bo brak reakcji, szeroko zamknięte oczy zabijają tak samo skutecznie, jak piąte uderzenie nożem.

siedzi to we mnie, bo wiem, że można postawić się nawet pijanym kibolom, będąc kobietą,
również wśród grupy "ślepych".
pewnie nie o tym, tak mi się skojarzyło
:)
dobry wiersz, oczywiście, bo prawie zapomniałam napisać
:)
Opublikowano

Niestety, nie rozszyfrowałam tytułowej "peruki":
"fenomen w peruce
ślini atmosferę realiów
dalekowschodnich tradycji"
może o czymś, czego nie oglądałam lub nie słyszałam,
albo gorzej mi się dzisiaj myśli?
Natomiast te wersy:
"makabra stanie się faktem
nadzieniem histerii na mapie
słuchowiska w dzień świąteczny" - kojarzą mi się
niezmiennie z aktami przemocy w których giną ludzie,
z obrazem ostatnich zdarzeń w naszych miastach,
z tragediami niepotrzebnych śmierci.
Według mnie trudny wiersz, trudno się nad nim nie zastanawiać.
Pewnie to dobrze!
Serdecznie pozdrawiam
- baba

Opublikowano

peruka jako element przebrania- "naśladownictwo" zaczerpnięte z filmów przez ulicznych kserobojów?
pierwiastek dalekowschodni- to o sztuce walki bez "sztuki", to przeciwstawienie znanym (chyba?) słowom B.Lee o "sztuce walki bez walki"
tyle sobie podumałam przy Twoim
a wracając do pierwszej, samobójstwo- to szantaż emocjonalny, czy poddanie się?
coś jeszcze kryją kwiaty w puencie
to ta lepsza strona ciemności?
łobi bak... jak się już rozjaśni:)))
pozdrawiam serdecznie

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


ad.1 raczej coś w kierunku ukrycia
ad.2 można powiedzieć o wykorzystywaniu siły przeciwnika bez użyciu siły własnej, coby się nie spocić;))
ad.3 samobójstwo jest oznaką słabości
ad.4 ciemność nigdy nie jest dobra, (jak mniemam)
dziękuję za wczytanie się Grażko
najlepszego
r
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



:)
jaki zuch ??? ja mówię teoretycznie! znam taki przypadek
a jak ja bym się zachowała, nie wiem
:))
dziękuję za pochwały - niezasłużone
;D
ach, teoretycznie, ok:))
ale i tak jesteś zuch:))
najlepszego
r

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Natuskaa

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Buch!    Rach!   Ciach!   Maszyna  Czy strach?   I życie ukryte  Za zasłoną świadomości    Bo czas nie ma  Dla nikogo litości    Gdy pędzi za nieznanym 
    • MRÓWKI część trzecia Zacząłem się zastanawiać nad marnością ludzkiego ciała, ale szybko tego zaniechałem, myśli przekierowałem na inny tor tak adekwatny w mojej obecnej sytuacji. Podświadomie żałowałem, że rozbiłem namiot w tak niebezpiecznym miejscu, lecz teraz było już za późno na skorygowanie tej pozycji.  Mrówki coraz natarczywiej atakowały. W pewnej chwili zobaczyłem, że przez dolną część namiotu w lewym rogu wchodzą masy mrówek jak czująca krew krwiożercza banda małych wampirów.  Zdarzyły przegryźć mocne namiotowe płótno w 10 minut, to co dopiero ze mną będzie, wystarczy im 5 minut aby dokończyć krwiożerczego dzieła. Wtuliłem się w ten jeszcze cały róg namiotu i zdrętwiały ze strachu czekałem na tą straszną powolną śmierć.  Pierwsze mrówki już zaczęły mnie gryźć, opędzałem się jak mogłem najlepiej i wyłem z bólu. Było ich coraz więcej, wnętrze  namiotu zrobiło się czerwone jak zachodzące słońce od ich małych szkarłatnych ciałek. Nagle usłyszałem tuż nad namiotem, ale może się tylko przesłyszałem, warkot silnika, chyba śmigłowca. Wybiegłem z namiotu resztkami sił, cały pogryziony i zobaczyłem drabinkę, która piloci helikoptera zrzucili mi na ratunek. Był to patrol powietrzny strzegący lasów przed pożarami, etc. Chwyciłem się kurczowo drabinki jak tonący brzytwy, to była ostatnia szansa na wybawienie od tych małych potworków. NIe miałem już siły, aby wspiąć się wyżej. Tracąc z bólu przytomność czułem jeszcze, że jestem wciągany do śmigłowca przez pilotów. Tracąc resztki przytomności, usłyszałem jeszcze jak pilot meldował do bazy, że zauważyli na leśnej polanie masę czerwonych mrówek oblegających mały, jednoosobowy zielony namiot i właśnie uratowali turystę pół przytomnego i pogryzionego przez mrówki i zmierzają szybko jak tylko możliwe do najbliższego szpitala. Koniec   P.S. Odpowiadanko napisałem w Grudniu 1976 roku. Kontynuując mrówkowe przygody, następnym razem będzie to trochę inną historyjka zatytułowana: Bitwa Mrówek.
    • Ma Dag: odmawiam, a i wam Doga dam.        
    • Samo zło łzo mas.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...