Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

orzeł przemierza przestworza
między Tatrami a Bałtykiem
kosztuje smaków obiecanej ziemi
jarzębina w blasku czerwieni

w zbożu zakwita błękitne morze
żółta plaża powstaje z rzepaku
sad welonem ozdabia drzewa
czarny wiatr w zieleń się zmienia

to nie iluzja lecz ziemski Eden
sasanki kwitną przez cały rok
świata cudów więcej niż siedem
wędrowcom otwiera się dom

Opublikowano

będę szczera...tym razem odnoszę wrażenie, jakbyś nieco na siłę domalowywał szczegóły, np. "jarzębina w szacie czerwieni" - prościej "jarzębina w czerwieni" - widzę to samo :)
"w zbożu zakwita błękitne morze" ...domyślam się, że chodzi o chabry, ale...czy aż "morze"? a może chodzi o łany lnu (kwitną niebiesko)? nie wiem...a może dlatego, że mnóstwo tych chabrów? nie gniewaj się za to marudzenie, chyba mam dziś taki dzień, poczytam jeszcze innym razem i być może wycofam czepialstwo (ech, a tak rzadko się czepiam, sorry ;-)

zamysł wzniosły - refleksja nasuwa się sama: dom to ojczyzna, raj - to piękno rodzinnego kraju; w sumie budzenie uczuć patriotycznych

serdecznie pozdrawiam a za czepianie się buźka
:)
Krysia

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Lubię jak się czepiasz, gdyż to lepsze niż cackanie i nigdy nie czuję urazy i zawsze bądź szczera
heh stwierdzenie iż to patriotyczna liryka z tym się zgadzam i jeszcze dodam sielankowy obrazek Z jarzębiną masz rację , ale każdy wie, że jest czerwona i tutaj szata, czy też nie, nic nie zmieni w tym wersie, a cały wiersz jest prosty, jak polski krajobraz, który jest piękny i urzekający. Jednak chodziło, że w Polsce jest więcej cudów świata niż na całym świecie.

Krysiu dziękuję za komentarz i odwiedziny

szacuneczek

be
Opublikowano

orzeł przemierza przestworza
między Tatrami a Bałtykiem
kosztuje smaków obiecanej ziemi
jarzębina w czerwieni

w zbożu zakwita błękit
żółta plaża rzepaku
sad welonem ozdabia drzewa
czarny wiatr w zieleń się zmienia

to nie iluzja ziemski Eden
sasanki przez cały rok
świata cudów więcej niż siedem
wędrowcom otwiera się dom

Be kochany proszę nie złość ;)
wiem, nie powinnam!!!
przepraszam...

nic już więcej tylko:

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



witaj Jolu ładna zmiana podoba się, wiesz za rady nie można się złościć , wręcz przeciwnie mile widziane

szacuneczek i buzka

bestia

Bestyjko :)))
Twój jest Twój, bardziej luźny, lubię luz!!!
czasem się nudzę :((
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Witaj Bazylu jednak w tym wierszu nie ma personifikacji, gdyż cech ludzkich nie przypisuje wiersz w swojej treści , a tym bardziej Bóstwu heh oset mówisz moze i tak

dzięki za komentarz i odwiedziny

serdecznie

be
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




witaj Jolu ładna zmiana podoba się, wiesz za rady nie można się złościć , wręcz przeciwnie mile widziane

szacuneczek i buzka

bestia

Bestyjko :)))
Twój jest Twój, bardziej luźny, lubię luz!!!
czasem się nudzę :((

Ja też jestem za luzem ale ścisłe formy, które trzymają w tutejszych ryzach to inna sprawa, tylko do czego to zmierza, wiesz tutaj dopiero poprzestawiano moją wiedzę i spojrzenie na poezję w różowych okularach hahahhhaha jednak ja wiem swoje, gdyż okulary pozwalają mi patrzeć z przymrużeniem oka na hołdowana wiersze już o nic nie chodzi ale chociaż po co ten wiersz powstał

szacuneczek i buzka

bestia
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Bestyjko :)))
Twój jest Twój, bardziej luźny, lubię luz!!!
czasem się nudzę :((

Ja też jestem za luzem ale ścisłe formy, które trzymają w tutejszych ryzach to inna sprawa, tylko do czego to zmierza, wiesz tutaj dopiero poprzestawiano moją wiedzę i spojrzenie na poezję w różowych okularach hahahhhaha jednak ja wiem swoje, gdyż okulary pozwalają mi patrzeć z przymrużeniem oka na hołdowana wiersze już o nic nie chodzi ale chociaż po co ten wiersz powstał

szacuneczek i buzka

bestia

Be oszczędność - kiedyś były w szkołach kasy "SKO"
może tego brak skłania do oszczędzania słów...
a może pośpiech... panuje jakiś "styl dopasowany"
można bez końca...

tylko czy poeta powinien oszczędzać?

pozdrawiam serdecznie - Jola.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Ja też jestem za luzem ale ścisłe formy, które trzymają w tutejszych ryzach to inna sprawa, tylko do czego to zmierza, wiesz tutaj dopiero poprzestawiano moją wiedzę i spojrzenie na poezję w różowych okularach hahahhhaha jednak ja wiem swoje, gdyż okulary pozwalają mi patrzeć z przymrużeniem oka na hołdowana wiersze już o nic nie chodzi ale chociaż po co ten wiersz powstał

szacuneczek i buzka

bestia

Be oszczędność - kiedyś były w szkołach kasy "SKO"
może tego brak skłania do oszczędzania słów...
a może pośpiech... panuje jakiś "styl dopasowany"
można bez końca...

tylko czy poeta powinien oszczędzać?

pozdrawiam serdecznie - Jola.


To zależy od gatunku poezji, gdyż tutaj ją mierzą jedną miarą , ale przecież odmian gatunków lirycznych jest wiele, więc jak opisać refleksyjną, patriotyczną oszczędzając w słowach tego się nie da ba przykładem mogą być ,, Chłopi" i w nich cztery pory roku, jak pisarz miał oszczędzać w słowach, więc jak pisać o Polsce i jej krajobrazach patrząc na oszczędność papieru jednak nie tędy droga zresztą i tak wszystko banał:):):):)

dziekuję za ponowne odwiedziny Jolu

buźka i szacuneczek

be

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • ... będzie zacząć tradycyjnie - czyli od początku. Prawda? Zaczynam więc.     Nastolatkiem będąc, przeczytałem - nazwijmy tę książkę powieścią historyczną - "Królestwo złotych łez" Zenona Kosidowskiego. W tamtych latach nie myślałem o przyszłych celach-marzeniach, w dużej mierze dlatego, że tyżwcieleniowi rodzice nie używali tego pojęcia - w każdym razie nie podczas rozmów ze mną. Zresztą w późniejszych latach okazało się, że pomimo kształtowania mnie, celowego przecież,  także poprzez czytanie książek najrozmaitszych treści, w tym o czarodziejach i czarach - jak "Mój Przyjaciel Pan Likey" i o podróżach naprawdę dalekich - jak "Dwadzieścia tysięcy mil podmorskiej żeglugi" jako osoby myślącej azależnie i o otwartym umyśle, marzycielskiej i odstającej od otaczającego świata - mieli zbyt mało zrozumienia dla mnie jako kogoś, kogo intelektualnie ukształtowali właśnie takim, jak pięć linijek wyżej określiłem.     Minęły lata. Przestałem być nastolatkiem, osiągnąwszy "osiemnastkę" i zdawszy maturę. Minęły i kolejne: częściowo przestudiowane, częściowo przepracowane; te ostatnie, w liczbie ponad dziesięciu, w UK i w Królestwie Niderlandów. Czas na realizację marzeń zaczął zazębiać się z tymi ostatnimi w sposób coraz bardziej widoczny - czy też wyraźny - gdy ni stąd, ni zowąd i nie namówiony zacząłem pisać książki. Pierwszą w roku dwa tysiące osiemnastym, następne w kolejnych latach: dwutomową powieść i dwa zbiory opowiadań. Powoli zbliża się czas na tomik poezji, jako że wierszy "popełniłem" w latach studenckich i po~ - co najmniej kilkadziesiąt. W sam raz na wyżej wymieniony.     Zaraz - Czytelniku, już widzę oczami wyobraźni, a może ducha, jak zadajesz to pytanie - a co z podróżnymi marzeniami? One zazębiły się z zamieszkiwaniem w Niderlandach, wiodąc mnie raz tu, raz tam. Do Brazylii, Egiptu, Maroka, Rosji, Sri-Lanki i Tunezji, a po pożegnaniu z Holandią do Tajlandii i do Peru (gdzie Autor obecnie przebywa) oraz do Boliwii (dokąd uda się wkrótce). Zazębiły się też z twórczością,  jako że "Inne spojrzenie" oraz powstałe później opowiadania zostały napisane również w odwiedzonych krajach. Mało  tego. Zazębiły się także, połączyły bądź wymieszały również z duchową refleksją Autora, któraż zawiodła jego osobę do Ameryki Południowej, potem na jedną z wyspę-klejnot Oceanu Indyjskiego, wreszcie znów na wskazany przed chwilą kontynent.     Tak więc... wcześniej Doświadczenie Wielkiej Piramidy, po nim Pobyt na Wyspie Narodzin Buddy, teraz Machu Picchu. Marzę. Osiągam cele. Zataczam koło czy zmierzam naprzód? A może to jedno i to samo? Bo czy istnieje rozwój bez spoglądania w przeszłość?     Stałem wczoraj wśród tego, co pozostało z Machu Picchu: pośród murów, ścian i tarasów. W sferze tętniącej wciąż,  wyczuwalnej i żywej energii związanych arozerwalnie z przyrodą ludzi, którzy tam i wtedy przeżywali swoje kolejne wcielenia - najprawdopodobniej w pełni świadomie. Dwudziestego pierwszego dnia Września, dnia kosmicznej i energetycznej koniunkcji. Dnia zakończenia cyklu. Wreszcie dnia związanego z datą urodzin osoby wciąż dla mnie istotnej. Czy to nie cudowne, jak daty potrafią zbiegać się ze sobą, pokazując energetyczny - i duchowy zarazem - charakter czasu?     Jeden z kamieni, dotkniętych w określony sposób za radą przewodnika Jorge'a - dlaczego wybrałem właśnie ten? - milczał przez moment. Potem wybuchł ogniem, następnie mrokiem, wrzącym wieloma niezrozumiałymi głosami. Jorge powiedział, że otworzyłem portal. Przez oczywistość nie doradził ostrożności...    Wspomniana uprzednio ważna dla mnie osoba wiąże się ściśle z kolejnym Doświadczeniem. Dzisiejszym.    Saqsaywaman. Kolejna pozostałość wysiłku dusz, zamieszkujących tam i wtedy ciała, przynależne do społeczności, zwane Inkami. Kolejne mury i tarasy w kolejnym polu energii. Kolejny głaz, wybuchający wewnętrznym niepokojem i konfliktem oraz emocjonalnym rozedrganiem osoby dopiero co nadmienionej. Czy owo Doświadczenie nie świadczy dobitnie, że dla osobowej energii nie istnieją geograficzne granice? Że można nawiązać kontakt, poczuć fragment czyjegoś duchowego ja, będąc samemu tysiące kilometrów dalej, w innym kraju innego kontynentu?    Wreszcie kolejny kamień, i tu znów pytanie - dlaczego ten? Dlaczego odezwał się z zaproszeniem ów właśnie, podczas gdy trzy poprzednie powiedziały: "To nie ja, idź dalej"? Czyżby czekał ze swoją energią i ze swoim przekazem właśnie na mnie? Z trzema, tylko i aż, słowami: "Władza. Potęga. Pokora."?    Znów kolejne spełnione marzenie, możliwe do realizacji wskutek uprzedniego zbiegnięcia się życiowych okoliczności, dało mi do myślenia.    Zdaję sobie sprawę, że powyższy tekst, jako osobisty, jest trudny w odbiorze. Ale przecież wolno mi sparafrazować zdanie pewnego Mędrca słowami: "Kto ma oczy do czytania, niechaj czyta." Bo przecież z pełną świadomością "Com napisał, napisałem" - że powtórzę stwierdzenie kolejnej uwiecznionej w Historii osoby?       Cusco, 22. Września 2025       
    • @lena2_ Leno, tak pięknie to ujęłaś… Słońce w zenicie nie rzuca cienia, tak jak serce pełne światła nie daje miejsca ciemności. To obraz dobroci, która potrafi rozświetlić wszystko wokół. Twój wiersz jest jak promień, zabieram go pod poduszkę :)
    • @Florian Konrad To żebractwo poetyckie, które błaga o przyjęcie, dopomina się o miejsce w czyimś wnętrzu. Jednak jest w tym prośbieniu siła języka i humor, dzięki czemu to nie poniżenie, lecz autentyczna, godna prośba. To żebranie z honorem - pokazuje wrażliwość i odwagę ujawnienia się.   Twoje słowa przypominają, że można być nieodspajalnym  (ładny neologizm) prawdziwym i trwałym. Ta pokora nie umniejsza, lecz dodaje blasku.      
    • @UtratabezStraty Nie chcę tłumaczyć wiersza, bo wtedy zamykam drzwi do innych pokoi czy światów. Czasem czytelnik zobaczy więcej niż autor - i to też jest fascynujące, szczególnie w poezji.
    • Skoro tak twierdzisz...  Pozdrawiam
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...