Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

możesz obrócić się plecami i śpiewać. zbijać
trop z wąskich ścieżek i rozbijać świetlówki.
chodzenie do nikąd jest najbardziej usprawiedliwiające;

możesz patrzeć mi w oczy i nucić. rozgryzać
orzechy trudne do zgryzienia i zyskiwać szacunek
z miną zapatrzonego w cycki seksisty. a później szukać.

kat.
tak.
akt
.
albo sam bieg z sobą
i pałeczką. daj ja.
mnie uciekaj

gdzieś znajdzie się lepsza akustyka i kilku słuchaczy
albo modna cizia do której mówi się: zajebałem się
w tobie na chuja.
piwo i chwila ciszy. wołanie o ciemność
w jasności siebie i wołanie o jasność w cieniu. gdzieś
światło brzmi kukulską a w kukulskiej mogę zamoczyć
jedynie stopy.

pobiegaj za mnie
wejdź za mnie
i katuj dla akt. tak. że jakby co
to jestem mądrzejszy niż myślę.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Między wódką a jutrem - to jest świetne. Pozdrawiam
    • Czasami jedna głupia i nieprzemyślana decyzja ciągnie za sobą bardzo poważne i ciężkie do odwrócenia sytuacje. Dziś jesteśmy panami możnymi by jutro obudzić się w rynsztoku. Ale są wartości których utraty już nie nadrobimy nigdy. Honor i godność są niezbywalne i zawsze w imię ich obrony należy jasno postępować. Są i tacy, którzy nie mają na świecie nic ponad to. I im już ani klatka ani kula nie straszna.   "Klatka lepsza niż stos"   Powóz wytoczył się ze stukotem dobrze podkutych kopyt końskich zza zakrętu. Gdy tylko prowadzące klacze, zrównały się z frontem kamienicy Kurtzmanna. Wtedy padły trzy szybkie strzały. A gawiedź z krzykiem rozpierzchła się nagle, niczym odpryski szkła ze zbitego lustra. Stałaś przed apteką z bronią jeszcze dymiącą w prawicy. Zimny uśmiech nie zamarł nawet na moment, aż obalili Cię policjanci i zaalarmowani ze straży przybocznej Kozacy. Jest mnie wielu. Zabiłaś mnie czy sobowtóra? Sama teraz powiedz którego? Zdrajczyni zapomniałaś, że mnie się kula nie ima. A każdą wycelowaną w żywot swój broń, skieruje przeciw Tobie. Lub wymienię magazynek na taki, pełny naboju ślepego.     Teraz to ja mógłbym Cię skazać na śmierć. Na wiekuiste w okowach mrozu męki Takie to władzy absolutnej, lubieżne prawo. Lecz ja Cię wolę Ptaszyno w niewoli. W złotej klatce zhańbioną u podnóża tronu. W której Cię mogę dzień cały podziwiać, jak na otwartej estradzie. Masz to co chciałaś. Krągłością każdą, młodością już z wolna przekwitłą, dreszczem na skórze nagłym i wonią subtelną włosów. Będą się teraz bawić do upadłego. Hultaje, pijanice. Głodne ciała niewieściego czeladzie. Lepsze to jednak niż kat czy stos. Patrzysz na pusty drugi tron. Kiedyś byłaś księżniczką wszechwładną. Teraz czeka Cię tylko, brudnej nierządnicy los.
    • @Migrena   Przyjmuję uwagi dotyczące nadmiaru mitologii i patosu – to są konkretne rzeczy, z którymi mogę pracować. Resztę Twoich określeń traktuję jako Twój osobisty styl (a raczej mieszankę ChatGPT + bardzo brzydka dusza) - nie jako recenzję. Dzięki za poświęcony czas.
    • Do mnie Twoje pisanie bardzo przemawia  Tworzysz cudne opisy które nawet wyrwane z całości byłyby bardzo ciekawym odrębnym wierszem  Z przyjemnością przeczytałam  Ps. Wymiana myśli z Tymkiem jest fascynująca  Zrobiłam kawę i czytam

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...