Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

vice

Użytkownicy
  • Postów

    202
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez vice

  1. vice

    strach na wróble

    pamiętam. zszywam się jak margines z resztą kartki. podobno trzeba kartkować. drzewa wplatające w krajobraz mimochód lampa gasnąca zawsze gdy wkraczam w jej światło. trzeba się ruszyć. połączyć spisane daty. otworzyć na następną część której koniec będzie identyczny; i nie pamiętać o puencie. wszystko spisuje się lub wpisuje. kalendarze dzika rządza spokój krzyk cisza hałas - zmiany. nieruchoma jest tylko nieuchronność. poprzeczka. długość która może trwać zbyt krótko. przewidzenie
  2. śąwietnie się czyta. bardzo dobry wiersz i szerokie pole dla konsumentów owych cudełek bo interpetacji conajmniej tyle ile palców chciałoby napisać ten tekst. pozdrawiam sylvke :)
  3. vice

    jesteś zachowawcza

    mysle ze wszystko w co sie czlowiek wczyta wyda sie sensowne. to akurat jest bardzo dobre. tylko żeby się chcialo ludziom... pozdr.
  4. ładnie. trochę taka wyliczanka ale mi się podoba. ten "odwrót" jest dobry. i wiele innych o których myślę. pozdrawiam.
  5. a dziekuje. ps. wieje. mówili o huraganach optymistycznych. aż zwiewa ale mówili o różnych odczytach i niesprawdzalności :)
  6. przyszłość buduje się sama. tak chodźmy na wino dla łatwiejszego wejścia w następność: by zręczniej naoliwić drzwi w tym punkcie wiedza o prawdopodobieństwie jest zbędna. trzeba się kartkować ominąć spis i się wczytać. porażka. szesnasty lipca. nigdy nie rezygnuję. patrzę na ślady punkty ciała które otwierają się wylewają na zewnątrz płyną burzą. zbiera się na deszcz szesnasty lipca. godzina zero zero zero sześć więc siedemnasty. ekran. jak suszy to się napij. na chwilę wracasz z podróży. jest posprzątane. wychodzę z podziwu ile się można nauczyć przez jedną kroplę. ochlapuje Cię mokniesz ociekasz jęczysz zapadasz ale przebierasz się. wsuwasz na język naparstek. próbujesz coś uszyć.
  7. vice

    Niewidzialność

    w ostatnim wersie dałbym "czego jeszcze nie widziałeś" --> będzie lepszy rytm i lepiej się czytać. banalny. sylvanas. brak Ci gustu :)
  8. zza szyby wszystko wygląda i nie widać nic. coś ominąć coś ucieka - zwalnia mnie. zobaczyć się - to zacząć żałować tyle że bez świeczek i żyletek. przed - sprawdzałem. nie pojawia się nie znika. nie mam wisiorka matki boskiej czy w stylu liścia obok wstecznego lustra zaśpiewam: przerzucić każdy wers z osobna. gdybyście widzieli to niebo gwiazdy puszczające oko - sypiesz życzeniami jak ziarnem na trawnik - szósta siódma - tylko po jednym na każdą; powieki nigdy nie pamiętają dlatego - śnić i śnić o tym że samoloty nie istnieją po wszystkim należy się odczytać. zobaczyć nic. puste jak oddech pole o którym się nie pamięta.
  9. vice

    między tym co widzialne

    no dość mi tu kłótni. Panie Nirvana. literki może się i zna ale nie zna się intencji i przekazu który oddaje intensywność zapatrzenia pańskiego w formę zabawki jak u schizohomosapiensa rodzaj choroby wieńcowej. panie. nie kumasz czaczy po prostu. :P
  10. vice

    między tym co widzialne

    czego już nie można. tłumaczą inny świat z walden two ludzkie koncepcje ludzi które i tak nie prowadzą. trzeba się nauczyć pytań na pamięć zamrożoną jakby dla bezpieczeństwa. między chodniki wejść- za przestrzeń o której marzę i o której wstaję by móc się dobrze wyspać odwrócił się. zapiął kołnierzyk pod szyją - może poczuł chłód potu w kręgach? rozpiął - ta metoda chyba szybko działa. zaczynam oglądać uważniej. wygląda jakby się wspinał. staje na palcach - może goni pomysł - żyły wychodzą mu z rąk jak do igły. sprawdzam się. jestem normalny. uczę się siebie każdy potrzebuje kontroli oddechu i wymagań. wymagam ruchu. pobiegam wokół nich jeśli zapytają czy lepiej stać czy leżeć. ciekawe co tak na codzień robią inteligentni ludzie?
  11. vice

    zostaw mi puste pule

    jak zgłosze tekst na licytację to dam znać
  12. vice

    szperać w ogniu

    z balkonu kalwaryjska rozciąga się między używaną odzieżą ciążową a odzieżą dla dzieci. wymyślamy przyczynę; dużo latarń łatwa kasa dużo kobiet słaba wola. są dresy. kolejno: jeden dwa pod balkonem trzy cztery wychodzi zza rogu. dlaczego musi do tego dochodzić że ludzie czują się nie wiadomo jacy nie kradnąc?– pytasz a ja staram się wypisywać naturalną kolej rzeczy; gdzieś jakaś bajka z dziewięćdziesiątego ósmego - koleś na ławce przyjaciel który wysyła mi smaczny gest - jak torba porzucona z telefonem i portfelem na wierzchu.
  13. vice

    zostaw mi puste pule

    biblia ma swój język. ja mam swój więc należę do miejsca jezusa; też mahometa i wyciskam anegdoty de mella; uparcie wierzę że kiedyś się odnajdzie mały kciuczek który pomagał wycierać łzy wychodzę ze sklepu. pani zza lady ma się za lady i zna maszynę; pan rozkłada parasol i próbuje wsadzić go sobie w dupe; pies jak właściciel przykuca na krawężniku - obsikuje znaki na pożółkniałym kartonie i jest żul który mówi do mnie bracie. pisze szkic do pamiętnika. będzie o powołaniu i nie. o wierszu w którym podobno można wszystko.
  14. ja tez nie wiem o co ci chodzi z interpunkcja. szczęście? a co słówko się nie podoba? no cóż nie zawsze można mieć to czego się chce. pozdr.
  15. trafiłeś na te momenty które zmieniając zmieniłeś treść. np. motyw z dzieckiem. nie chodzi o to że prawda jest dzieckiem bez imienia. chodzi mi o płaszczyznę formalną bo i interpretacyjnie jest inaczej ale można by było przez jakąś zawiłą filozofię dotrzeć do tego czego oczekiwałem. no cóż. kwestia gustu. ja takiego stylu jak preferujes zty raczej nie przyjmuje. dzieki ci bardzo za komentarz bo pozostawia na tyle by się rozejrzeć. no z tym przegadaniem to trzeba uważać. mi zdarza się nazbyt często ale czy to źle? pozdrawiam
  16. nie można się przebić. przez taflę wody; mętność - wynoszącą na powierzchnię piach oraz połykającą największe kamienie. już tam są grosze z zamkniętą legendą. jest prąd przed którym nikt nie może się schronić. (istnieją domy z których trzeba się wydostać. okna w których prawda jest jedna i nie ma imienia - w których dziecko o twoich rysach boi się tłumu) pozostaje szum lasu on i jego wpływ. wygrzebuje się z dzieciństwa. z zabronionych bajek które na starość tworzą film oparty na faktach. zamierzam nurkować. wyławiać wrzucane monety. cieszyć się z przekrwionych oczu które otwierają drugi brzeg
  17. fajny tytuł nawet bardzo :) wers natomiast który przytoczył powyższy komentfator mnei odrzucił. temat można rozwinąć. jest za mało chyba jak dla mnie braku banalności. pozdrawiam nie przejmując się zbytnio :))
  18. cholera nbie bardzo podchodzi mi taka medyczna wyliczanka. chyba zabrajkło w nim wiersza jakiegoś punktu który nie byłby tylko przejawem organicznych wielkości. jasne puenta ale puenta jest bardziej oblatana niż treść ( w tym przypadku )a to trochę nnie w tą stronę. i "globalna miłość" z jednej strony dobrze bo ujmuje cały ciężar który nogi nie mogą udźwignąć... itd a jednak nie brzmi najlepiej ( jak dla mnie ). podoba mi się w całości obrót całego tematu o 180 stopni. ten mózg na poduszce ( można było inaczej niż "mózg" ) bo temat fajny nawet bardzo ( lubie takie ) i puenta ( napisalem w tym przypadku ) bo w kontekscie tego tekstu wiem że mógłbyś zrobić o wiele więcej. z tego co pamiętam masz bardziej subtelny sposób pisania niż ekstrawagancki i lepiej ci w tym pierwszym wychodzi tak mi sie wydaje. pozdrawiam.
  19. zapomnij ten czas który leczy i sam wyhaftuj fartuch z okruchów pamięci plan za rogiem chodzący po ulicy czy za ladą w sklepie. ogłoszono konkurs. natura jak jabłko - obiera się na jak najdłuższe paski; wygrasz? będzie słodycz; przegrasz dostanę klapsa w tyłek. jak w historii z balkonem którą opowiadam we śnie. wylewam mleko; okłamuję wciąż czuję ten słaby punkt na ciele. za słabo wymierzony
  20. vice

    przeżyć wspomnienia

    ciężko coś powiedzieć. na schodach autobusu gdzie trzeba się oprzeć znaleźć miejsce usiąść i czekać aż będzie ktoś obok. zawsze jest. jakbym to był ja obok przed i za mną - wszędzie. ale cisza. ulica jeszcze jakby się toczyła. wraz z nią ludzie których się mijało. sklepy zaczynające wyglądać; machać drzwiami na pożegnanie. chodnik wchodzący pod nogi. teraz jak trzeba wysiąść ugiąć kolano i wymacać jezdnię malują się obrazy. pamięć na którą zawsze się pracuje i przeważnie za nią płaci. pamięć ścian przejść tuneli i domu w których te obrazy malują się najlepiej.
  21. zapomniałem tych wszystkich historii zatrzymanych w pubach gwincie tanich win; w namiotach śpiworach; w mieście i na wsi; za gówniarza; w lufkach godzinach - w pamięci. zamierzam odejść w stronę hałasu i ulic zostawiając za sobą okop na bez-plan; klęczenie myśli . zawsze głośniej wołali mnie od strony „wyciągnij kasę i idź się zabaw” kusych spódniczek „jest ci źle” cycków i „nic nie zrobiłeś”. muszę się justować zbić zanim zrobi to któryś z karłów biegnących przed ściskiem powietrza tnącego tęczę i horyzont.
  22. za rogiem mieli cole light. ( studziła paranoję i lęk ) mieli świeże pomysły radość i bunt. tam stała pani z przywiędłymi kwiatami. ktoś machał chustą a babcia o lasce zmarszczyła czoło. w którym zmarszczone skrzyżowanie - przebyta droga - niepokój zamazane twarze niepamięć o zamkniętych drzwiach zamykanie drzwi odbicie na siedzisku oparcie na dłoń lektura listy zakupów uchwycenie ołówka i cofając się głębiej można więcej. wychylić się. zobaczyć postacie z pogrzebu ślubu wmówione przy własnym narodzeniu przeżyć znów śmiech na ubarwione opowieści. za rogiem jest pamięć; wspomnienia którym nie warto przeczyć.
  23. no tak się czasami zdarza. sam ciesze się z istnienia kryski. ukontentowany jestem. pozdrawiam. i dziekuje za komentarz
  24. witam. ciesze się że została dostrzeżona owa płynność i bezpretensjonalność. rozumiem że reszta zabrudza acz może to być mechanizm - jak sam Pan wspomniał - dysonansu. hm, bardzom ukontentowany komentarzem. prześledze tę brudotę. pozdrawiam
  25. kryśka ma na imię dzika i nie jest inna. zapomina o pamiętaniu i pamięta o tym że często zapomina. prawda boli odkąd zaczyna się patrzeć na własne ręce i nie można przesypać między palcami. żyje się dla swojej historii. ( a historia jako taka nie istnieje i jednocześnie nie daje się zapomnieć. dewastacja pomników zmyślone opowieści ) kryśka mówi że umierają ci co nie mają z nią nic do wykłócenia albo ci co są w posłowiu między bajkami. przymyka oczy otwiera usta i wdycha świeże baśniowe powietrze.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...