Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

śnieg zawiewa oczy
marzną twarz ręce nogi
w tej zamieci nie wiem
dokąd zmierzam

szukam ciepła

ciężkie chmury nade mną
strach przed chłodem osłupia
bezmyślnie błądzę w zawierusze

nie grzeje ciepły szal
ciężki dym z komina
przywleka czarne myśli

za oknem
piękny
biały świat

Opublikowano

dlaczego: "bezmyślnie błądzę w zadymie" ?
widzisz dym z komina a potem znajdujesz się w środku, bo mówisz o pięknym białym świecie za oknem.

Zrezygnowałabym z wersu o bezmyślności, bo stan zagubienia oddaje już poprzednia strofa.
i pozostałabym na zewnątrz z końcówką w stylu:

"za oknem
ciepły świat"

jak myślisz?

buziaki :)
/b

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Dzięki Beatko za czytanie!
-bezmyślnie błądzę w zadymie-szukam drogi ,ścieżki zasypane,oczy także.
Po powrocie do domu ,świat nabiera ciepłego klimatu.
Chciałam żeby właśnie nie ciepły...ale podkreśliłam że zimowy.(ciepły kojarzy mi sie z innym widokiem).
Serdeczności!
Ania
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


ta zadymę usuń aluno czym predzej;)-cały wers...bedzie o wiele lepiej:)pozdr.
Dziękuje Bernadetto za czytanie!
Przekaz ...odnosi sie rowniez do stanu emocjonalnego...!
A- za oknem
ciepły świat
kojarzy mi się z letnim ,wakacyjnym klimatem.
Serdecznie!
Ania
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Dzięki Beatko za czytanie!
-bezmyślnie błądzę w zadymie-szukam drogi ,ścieżki zasypane,oczy także.
Po powrocie do domu ,świat nabiera ciepłego klimatu.
Chciałam żeby właśnie nie ciepły...ale podkreśliłam że zimowy.(ciepły kojarzy mi sie z innym widokiem).
Serdeczności!
Ania


jesteś na zewnątrz i zaglądając w okno domu widzisz "ciepły świat" :)
- łooto mi chodziło ;)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Dzięki Beatko za czytanie!
-bezmyślnie błądzę w zadymie-szukam drogi ,ścieżki zasypane,oczy także.
Po powrocie do domu ,świat nabiera ciepłego klimatu.
Chciałam żeby właśnie nie ciepły...ale podkreśliłam że zimowy.(ciepły kojarzy mi sie z innym widokiem).
Serdeczności!
Ania


jesteś na zewnątrz i zaglądając w okno domu widzisz "ciepły świat" :)
- łooto mi chodziło ;)
Po powrocie do domu z zewnątrz ,milo popatrzeć na zimę z domowego ciepełka!
Pozdrowionka Beatko z domowego przypiecka!
Ania
Opublikowano

Aniu, myślę, że to fajny kontrast zawieruchy, mrozu i okiennego mirażu. Bo to okno to takie marzenie o pięknym, bajkowym świecie.
W tym wersie

marzną twarz ręce nogi

przestawiłabym kolejność, żeby bardziej pasowała do liczby mnogiej "marzną" - czyli


marzną nogi ręce twarz
w ten sposób też wyliczenie w stałej kolejności, począwszy do nóg - wyżej.

Pozdrawiam marznąca kobietko/kokietko :) ciepło :))

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Dziękuje kobietko przemiła,,,(konstruktywna i dociekliwa w swoich komentarzach)za czytanie moich przemyśleń!
No a zaczęłam od twarzy ,ponieważ jak marzłam na kość to twarz miałam czerwoną dwa dni...ha,wyglądałam jak po solarium turbo!
Serdeczności ...no i ciepełka!
Ania
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Wszystko jest marnością....!

Tak, tylko że, jedno bardziej, drugie mniej...

Masz Lecterze rację...ja wiem,wiem zbyt dobrze !
Dlaczego nie odczytałeś drugiego ukrytego ...dziwi mnie ,bo przecież jesteś świetnym poetą!
A ja marnością,,, nie studiowałam literatury ....choć po drodze do pisania postarałam się bardzo aby wynieść z zajęć jak najwięcej.
Pisałam już dawnooooo!
Bardzo szkoda ,że nie widzisz w moim pisaniu nic ,,,,dobrego!
Pozdrawiam!
Ania
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Aniu nie wyszło tak dobrze jak np. w "Przemijam" :
www.poezja.org/debiuty/viewtopic.php?id=102188
ale myślę, że wiersz znajdzie swoich czytelników.
Dla mnie zbyt "dosłowny" w swojej formie, ale
rozumiem tę potrzebę podzielenia się
ciężką myślą i urokiem zimy.
Pozdrawiam serdecznie.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • owinąć wspomnieniem chatkę rodzinną jak wstążką prezent którego już nie ma   aż by się chciało wrócić w to miejsce i tak po prostu piosnkę zaśpiewać      o tym że chociaż ściany i okna nie zawsze się dało sercem podpierać     to kwiaty kwitły rosły i więdły      radości wielkie średnie malutkie    a szczęście jak zwykle było figlarne przekomarzając się często ze smutkiem     bo czasem człowiek nostalgią nasiąknie a wtedy znowu w życiu jest pusto    nawet gdy sterczy w promieniach słońca to jednak osuszyć jakoś się trudno      
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      @Dekaos Dondi Natomiast ja lubię czytać Twoje absurdalne teksty czy są z morałem czy też bez. Pozdrawiam :)))
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      @Dekaos Dondi Mówi się, że chwytaj tonącego za włosy, no dobra, ale co w przypadku, gdy tonący jest łysy. ;)
    • Smutek rozdziera serce me, bo dwa nasze serca zrobiły krok w stronę piekła. Oddaliły się od siebie, raniąc tam, gdzie nie trzeba. Życie, choć piękne, przynosi mi katusze każdej nocy, dopóki Ty — władczyni mej duszy, wspólniczko mych myśli — nie zetrzesz cienia, który padł między nami.   Serce me krwawi, upada i pęka na kawałki. Nie umiem żyć bez Ciebie, a Ciebie mi najbardziej potrzeba. Każdy krok wstecz rozdziera mnie od środka. Zbierz więc te kawałki z ziemi, zlep je krwią i miłością, tchnij w nie życie — bo bez Ciebie nie potrafię dalej iść.   Serce me, czarne i z kamienia stworzone, ciągnie swój ciężar jak Syzyf głaz przez wieczność. Zanim się obejrzę, krzywdzę sam siebie, a przecież to nie siebie ranię — lecz Ciebie.   I z każdą Twoją łzą, z każdą smętną myślą, z każdym moim zaniedbaniem staję przed sobą i swym głazem — i modlę się, byś jeszcze raz zechciała ulżyć memu sercu.   Ziarno swego serca zasadziłaś w mym ogrodzie, przegnałaś wszelkie dusze i powodzie, uchroniłaś je przed śmiercią i mnie — mą duszę jagnięcią.   Drzewo Edenu z twego serca rośnie, lecz to ja zrywam z niego owoc. Nie odpowiem Ci na to jednogłośnie, bo żadnego słowa nie wystarczy moc.   Ilekroć staje przed Tobą, nogi drżą, dusza staje obok — wali w me serce. I szepcze, proste słowa: „Bóg tej tajemnicy dochowa.”   Więc chodźże, proszę, do mnie na kolana, szepnij parę słów z Twego serca, podaj jedną maść na te odległości i oddaj mi serce pełne mej miłości.
    • Tekst można też czytać od końca, w sensie – całości zdań.        Ciężka aureola, jeszcze kilka sekund, pobujała lśnienie na falach, przyduszając go jeszcze bardziej, by sprawniej mógł utonąć. Tonący pogulgotał jeszcze deczko, pomachał rękami, pokazał środkowy palec swojej tożsamości i zaczął spływać w kierunku dna. Niestety. Pomimo wzmożonych chęci, nie dostał drugiej szansy odbicia.    Niby gdzie miał ów ratownik z dobrego serca, pobrudzić dłonie. Przecież woda przezroczysta jak kryształ, nie skłaniała ku temu. Tonący odpychał wybawiciela, ze słabnącym z każdym zachłyśnięciem, obrzydzeniem, gdyż podobno ów, był barwnie nieczysty. Chociaż zgodnie z informacją zawartą w plotce, chciał go uratować, bo w porę zauważył i popłynął z wyciągniętymi ku pomocy, rękami. Zatem nic dziwnego, iż utonięcie Świętoprawego w pobliskim jeziorze, wywołało zdziwiony szok oraz niedowierzanie.     Gdzieniegdzie ozdobiony podeptaną pychą, w której jęczały pogniecione, jedynie słuszne prawdy, był wisienką na dodającym otuchy torcie, gdzie każdy skonsumowany kawałek, stanowił nieskazitelny przykład do naśladowania. W jej lśniącym prześwitywaniu, połyskiwała szubienica z powieszoną pogardą. Wystawały z niej wyciśnięte przez pętlę – tudzież rozszarpane szponami miłości do bliźniego – strzępki sinego języczka.     Niektórzy nawet widzieli nad bezbarwną czapką, jaśniejącą aureolę. Szczególnie ściany inaczej odrapane oraz olane ciepłym moczem, przytulały wielokrotnością balsamicznych odbić. Co prawda, gdy wracał to miał problem, lecz echa kroków jego – pomimo przeciwności losu – koiły zbłąkane dusze. Stąpał ciężko, zawsze prawą stroną ulicy. Faktycznie. Mówiono o nim, że to chodzący wór cnót wszelakich
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...