Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

mróz tężał
wiatr iskrzył gwiazdami we włosach dziewczyny
wciśnięci dreszczami w najciemniejszy kąt
bujali się w takt refrenu

jeśli nie możesz kochać najmocniej
tęsknić nie umiesz najbardziej trwale
nie budź skowronków w czas srogiej zimy
zwal chwiejne mosty listy spal stare


szeptany kompromis wydawał się niemożliwy
topniał jak śnieg w dłoni

między normalnością kobiety
a zwyczajnością mężczyzny tkwią zawiłe pozory

zwykle kobieta chce mieć dziecko (choćby nie z tobą)
naturalność kobiety boi się seksu (właśnie ze mną)
on jest nieprzyzwoity kiedy pożąda
ona po - znacznie mniej pragnie
choć z drugiej strony po - żąda coraz śmielej

- chcesz pójdziemy zwyczajnie do ciebie

jesteś normalnie stuknięta
a ja wariat
dobrana z nas para - wyjdziesz za mnie?

Opublikowano

z "W" prosto i słusznie! powtórzę swój komentarz bo i wiersz niepowtarzalny. dotykasz i nazywasz niesamowicie Babo. "refren" brzmi jak dzwon a oni słuchali aby słuchać. w kompromisowym szepcie nie był słyszalny. Twój wiersz to bardzo celne i jakże takie elegancko napisane rozważanie na temat kobiecości i męskości w aspekcie związku obojga. a para dobrana. wyjdą za siebie. nie pierwsi nie ostatni.
winszuję wiersza. jest bardzo wymowny i daje do myślenia tak konkretnie. pozdrawiam bardzo serdecznie Babo :)))

Opublikowano

Witam serdecznie - choć wiersz w całości doskonały
ten fragment nazwał bym jego serduszkiem Miła Babo .

jeśli nie możesz kochać najmocniej
tęsknić nie umiesz najbardziej trwale
nie budź skowronków w czas srogiej zimy
zwal chwiejne mosty listy spal stare






Tyle tylko mogę powiedzie dobrego o tym wierszu.
A to tylko dlatego że poprzednicy już mnie wyprzedzili
więc się tylko pod ich pochwałami podpisuje.
Życzę Pomyślności i Spełnienia
Wszystkich marzeń w Nowym Roku .

Opublikowano

Bardzo fajny! ;-)))
W miłości żaden kompromis nie jest możliwy, tylko albo wszystko, albo nic! I to - bezwarunkowo!
W dodatku "ona boi się seksu - właśnie z tobą" - tak jest: najbardziej z tym, do którego tak wiele czuje. Ale śmiem twierdzić, że i vice versa - tamta płeć nie inaczej, chociaż stroi czasem zawadiackie miny kogutów. :-)
Doskonały wiersz humorystyczno-erotyczno-psychologiczny, że się tak wyrażę. Gratulki!

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



między normalnością kobiety
a zwyczajnością mężczyzny tkwią zawiłe pozory
kapitalnie!!!

dostrzegałaś sytuację z pozoru błahą, zwyczajne niedomówienie między nią i nim, a wyciągnęłaś kwintesencję naszych pragnień, pożądań, marzeń, dzięki czemu wyszedł realistyczny wiersz - prawdziwy
że bdb to już chyba pisałem na W i powtarzać się nie muszę albo co mi tam - bardzo dobry:)
pozdrawiam
r
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



sooorki IZUŚ, wyłuskałam esencje zakamuflowaną :);))))))
nie gniewaj się,
cmooook
Fajniutko to wydrylowałaś! Jakże mogłabym się gniewać?
Jest super. Dziękuję, że byłaś tutaj też uprzejma wpisać się,
Milutko, dziękuję, buziakuję
- baba
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Tyle i aż tyle! Dziękuję za miłe słowa dotyczące wiersza, jak i za
piękne Życzenia Noworoczne! Wzajemnie życzę miłości i czułości,
w zdrowiu i rodzinnej atmosferze!
Szczere uściski
od baby.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


hehehe
Babo, Babo...
masz kobieto polot, bystre oko i wysublimowane poczucie humoru ;)
bardzo fajny - gratuluję wierszyka :)
pozdrówki
kasia.
Zawsze wiedziałam, nawet mając kilkanaście lat: będę wesołą staruszką!
W strzelaniu do tarczy KBKaeSem, też miałam ładne wyniki, choć niektórzy
złośliwcy twierdzili, że dziury w tarczy robione były ołówkiem przez kolegę,
który zliczał p-kty!
Od Ciebie "fajny wierszyk" - liczy się podwójnie!
Dzięki Kasiu, macham Ci łapką
- heeej - baba.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Dziękuję, za przybycie, czytanie i słowa.Ostatnio cierpię
na bezsenność i tak sobie wtedy dumam; co by tu napisać.
Potem coś mi mignie, smyrgnie: muszę to natychmiast zapisać,
bo zwiewa szybko a ja pamięć już mam krótką, rankiem
składam co się da i albo jest wierszyk, albo go nie ma - kosz!
Najczęściej - nie ma, nie da się złożyć.
Najserdeczniej pozdrawiam
- baba

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio w Warsztacie

    • Pani Dyrektor ogłosiła, że na Wigilię zostaną zaproszeni najlepsi maturzyści z ostatnich dwudziestu lat. Jak się okazało było to zaledwie kilka osób. Inicjatorem okazał się tajemniczy sponsor, który opłacił catering szkolnej Wigilii i DJ"a pod tym jednym warunkiem...

      Frekwencja dopisała, catering i DJ również stawili się punktualnie.

      Na początku był opłatek, życzenia, kolędy a później, no a później, to trzeba doczytać.

       

      Na scenę wyszła pani Krysia, woźna, która za zgodą pani dyrektor miała zaśpiewać Cichą noc. Pojawiła się umalowana, elegancka w swojej szkolnej podomce i zaczęła śpiewać, ale nie dokończyła, bo ujrzała ślady błotka na parkiecie. Oj, się zdenerwowała babeczka, jakby w nią piorun strzelił. Trwała ondulacja w mig się wyprostowała i dziwnie iskrzyła, jak sztuczne ognie. Przefikołkowała ze sceny, czym wywołała konsternację zgromadzonych, bo miała około siedemdziesiątki i ruszyła w stronę winowajcy. Po drodze chwyciła kij od mopa z zamiarem użycia wobec flejtucha, który nie wytarł porządnie obuwia przed wejściem. Nieświadomy chłopak zajęty gęstym wywodem w stronę blondynki otrzymał pierwszy cios w plecy, drugi w łydki i trzeci w pupę. Odwrócił się zaskoczony i już miał zdemolować oprawcę ciosem, gdy na własne oczy zobaczył panią Krysię, woźną, złowrogo sapiącą i charczącą w jego stronę i zwyczajnie dał nogę.

       

      – Gdzieeee w tych buuutaaach pooo szkooole?! Chuuliganieee! – Ryknęła Pani Krysia i jak wściekła niedźwiedzica rzuciła się w pogoń za chuliganem.

       

      Zgromadzeni wzruszyli ramionami i wrócili do zabawy. DJ, chcąc bardziej ożywić atmosferę, puścił remiks „Last Christmas”, od którego szyby w oknach zaczęły niebezpiecznie drżeć.

       

      Wtedy to się stało.

       

      Wszystkich ogarnęło dzikie szaleństwo. No, może nie wszystkich, bo tylko tych, którzy zjedli pierniczki.

      Zaczęli miotać się po podłodze, jakby byli opętani. Chłopcy rozrywali koszule, dziewczęta łapały się za brzuszki, które błyskawicznie wzdęły się do nienaturalnych rozmiarów. Chłopięce klatki piersiowe rozrywały się z kapiszonowym wystrzałem i wyskakiwały z nich małe Gingy. Brzuszki dziewcząt urosły do jeszcze większych rozmiarów i nagle eksplodowały z hukiem, a z ich wnętrza wysypał się brokat, który przykrył wszystko grubą warstwą.

      Muzyka zacięła się na jednym dźwięku, tworząc demoniczny klimat.

       

      Za to w drzwiach pojawił się niezgrabny kontur, który był jeszcze bardziej demoniczny.

      Sala wstrzymała oddech, a Obcy przeskoczył na środek parkietu szczerząc zęby, na którym widoczny był aparat nazębny.

       

      – Czekałem tyle lat, żeby zemścić się na was wszystkich!

       

      – Al, czy to ty? – zapytał kobiecy głos.

       

      – Tak, to ja, Al, chemik z NASA. Wkrótce na Ziemi pojawią się latające spodki z Obcymi, którzy wszystkich zabiją.

       

      – Chłopie, ale o co ci chodzi?

      – zapytał dziecięcym głosem ktoś z głębi sali.

       

      – Wiele lat temu na szkolną Wigilię upiekłem pyszne pierniczki. Zostały zjedzone do ostatniego okruszka, ale nikt mi nie podziękował, nikt mnie nie przytulił, nikt nie pogłaskał po główce, nikt mnie nie pobujał na nodze. Było mi przykro. Było mi smutno. Miałem depresję!

      Nienawidzę was wszystkich!

       

      Tymczasem na salę wpadła pani Krysia, woźna, kiedy zobaczyła bałagan, dostała oczopląsu, trzęsionki, wyprostowana trwała ondulacja stała dęba i zaryczała na całą szkołę:

       

      – Co tu się odbrokatawia!

       

      – Ty, stary patrz, pani Krysi chyba styki się przepaliły. – Grupka chłopców żartowała w kącie.

       

      Pani Krysia odwróciła się w ich stronę i poczęstowała ich promieniem lasera. To samo zrobiła z chłopcami-matkami małych Gingy i dzięwczętami, które wybuchły brokatowym szaleństwem.

      – Moja szkoła, moje zasady! – krzyknęła pani Krysia, woźna.

       

      Na szczęście nie wszyscy lubią pierniczki.

       

      Maturzyści, zamiast uciekać, wyciągnęli telefony. To nie była zwykła Wigilia – to była `Tykociński masakra`. DJ, zmienił ścieżkę dźwiękową na „Gwiezdne Wojny”.

       

      Grono pedagogiczne siedziało na końcu sali, z daleka od głośników DJ'a, sceny, całego zamieszania i z tej odległości czuwali nad porządkiem. Nad porządkiem swojego stolika.

       

      Później Pani dyrektor tłumaczyła dziennikarzom, że Wigilia przebiegła bez zakłóceń, a oni robią niepotrzebny szum medialny.

       

      Nie wiadomo, co stało się z chemikiem z NASA, ale prawdą było, że pojawiły się spodki, ale nie z UFO, tylko na kiermaszu świątecznym, które każdy mógł dowolnie pomalować i ozdobić.

       

      Pani Krysia, woźna, okazała się radzieckim prototypem humanoidów - konserwatorów powierzchni płaskich.

       

      To była prawdziwa Tykocińska masakra, która zaczęła się niewinnie, bo od...

       

      Wesołych Świąt!

       

       

  • Najczęściej komentowane w ostatnich 7 dniach



×
×
  • Dodaj nową pozycję...