Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 41
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Opublikowano

Mam moralny problem - otóż przedstawiłem wiersz Autora na pewnym spotkaniu, bo musiałem udowodnić, że zdarza się czasem poezja na naszym org padole łez :)))
Przyznam, że wiersz spodobał się, padły nawet pewne plany, ale jak to w życiu bywa, na planach się skończyło, niestety.
W każdym razie - pan, panie Boskie robi dobrą robotę i niech pan o tym wie.

Pozdrawiam.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Ależ Michale, on o tym wie, tylko taki spromny... :)
pozdrawiam panów:)
Czy ja wiem?... W każdym razie miło mi, jeśli przyczyniłem się do czegoś konstruktywnego - a na pewno tak jest w przypadku spotkań poetyckich organizowanych przez Michała :)

Pozdrawiam.
Opublikowano

Przewrotnie o życiu. Wciskam guziczek z plusem ;)

"przyszedł czas
i miał na ręku tajwański zegarek"
:)

Spodobało mi się to obrazowanie związku z perspektywy kinomaniaka. Jednak "było cudnie było ślicznie było pięknie" ... :/ ... ja wiem, że to miało tak zabrzmieć, ale mimo tego, tego wersu nie kupuję.

Pozdrawiam serdecznie.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


O tak! Właśnie na jednym z nich byłam i muszę powiedzieć, że było bardzo fajnie! Poznałam całą kupę świetnych ludzi! Wrażeń miałam co niemiara, artystycznych i towarzyskich!

A co do Twojego wiersza, Marku, to poetycko jest on świetny i jak zwykle robi na mnie wrażenie - tzw. warsztat super! Ale co do wymowy tej strofy o miłości życia, tu mam pewne wątpliwości (jak to ja, wiesz):

było cudnie było ślicznie było pięknie
tylko potem
doszedł dźwięk
coraz więcej optycznych szczegółów
i wyszedłem z kina


Wygląda to tak, jakby Peel najpierw zadurzył się naiwną, szczeniacką "miłością" - popadł w normalne w młodym wieku zaślepienie, w fascynację - no, a kiedy się ocknął z olśnienia, to rozczarował się "dźwiękiem" i "szczegółami optycznymi" (tym, co mówiła i myślała jego dziewczyna, a w czym oczywiście przejawiały się jej wady i słabości, oraz mankamentami jej urody - tak to rozumiem). I to rozczarował się tak okrutnie, że ją rzucił, nie umiał pokochać, zaakceptować w niej człowieka. I nie zechciał już pokochać nigdy żadnej kobiety. Tak wynikałoby z wiersza.
A jeśli tak, to znaczy, że Peel albo nigdy nie umiał nikogo pokochać, albo tak bardzo zadurzył się w dziewczynie, której prawie nie znał, a ona okazała się tak bardzo inna od jego marzeń i tak ciężko go to rozczarowało, że już nigdy nie doszedł do siebie i na zawsze pozostał sam ze swoimi lękami i nieuleczalną wrogością wobec kobiet.
Czy taki był zamysł Autora? Znam takich ludzi. Bardzo mi ich żal, ale jeśli są dorośli (wiekiem), to jeszcze bardziej mnie denerwują. :-)
Natomiast powtarzam, że wiersz napisany jest świetnie - "warsztatowo" bez zarzutu. Gdybyś wyrzucił ten fragment o "miłości" bez miłości, byłby to dla mnie przepiękny utwór, smutny i nostalgiczny, o przemijaniu i starzeniu się, bez ckliwości, a chwytający ze serce.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


O tak! Właśnie na jednym z nich byłam i muszę powiedzieć, że było bardzo fajnie! Poznałam całą kupę świetnych ludzi! Wrażeń miałam co niemiara, artystycznych i towarzyskich!

A co do Twojego wiersza, Marku, to poetycko jest on świetny i jak zwykle robi na mnie wrażenie - tzw. warsztat super! Ale co do wymowy tej strofy o miłości życia, tu mam pewne wątpliwości (jak to ja, wiesz):

było cudnie było ślicznie było pięknie
tylko potem
doszedł dźwięk
coraz więcej optycznych szczegółów
i wyszedłem z kina


Wygląda to tak, jakby Peel najpierw zadurzył się naiwną, szczeniacką "miłością" - popadł w normalne w młodym wieku zaślepienie, w fascynację - no, a kiedy się ocknął z olśnienia, to rozczarował się "dźwiękiem" i "szczegółami optycznymi" (tym, co mówiła i myślała jego dziewczyna, a w czym oczywiście przejawiały się jej wady i słabości, oraz mankamentami jej urody - tak to rozumiem). I to rozczarował się tak okrutnie, że ją rzucił, nie umiał pokochać, zaakceptować w niej człowieka. I nie zechciał już pokochać nigdy żadnej kobiety. Tak wynikałoby z wiersza.
A jeśli tak, to znaczy, że Peel albo nigdy nie umiał nikogo pokochać, albo tak bardzo zadurzył się w dziewczynie, której prawie nie znał, a ona okazała się tak bardzo inna od jego marzeń i tak ciężko go to rozczarowało, że już nigdy nie doszedł do siebie i na zawsze pozostał sam ze swoimi lękami i nieuleczalną wrogością wobec kobiet.
Czy taki był zamysł Autora? Znam takich ludzi. Bardzo mi ich żal, ale jeśli są dorośli (wiekiem), to jeszcze bardziej mnie denerwują. :-)
Natomiast powtarzam, że wiersz napisany jest świetnie - "warsztatowo" bez zarzutu. Gdybyś wyrzucił ten fragment o "miłości" bez miłości, byłby to dla mnie przepiękny utwór, smutny i nostalgiczny, o przemijaniu i starzeniu się, bez ckliwości, a chwytający ze serce.

... a gdyby tak, zamiast "wyszedłem z kina", napisać "wypadłem z kina" - byłoby satysfakcjonująco?

:)... ale w lajfie nagminnie zdarza się poznawanie i odkochiwanie - dotyczy to obu stron - dziewczyny też wychodzą z kina w połowie seansu. Konkludując - dajmy przeżyć Peelowi jego własną historię i nie osadzajmy, patrzmy.

Oxywio, to co cytuję poniżej, to jest nadinterpretacja, tego nie ma w wierszu!

"tak ciężko go to rozczarowało, że już nigdy nie doszedł do siebie i na zawsze pozostał sam ze swoimi lękami i nieuleczalną wrogością wobec kobiet."

... może wyszedł z kina i żałował całe życie - przecież pamięta, rozlicza się z tego, to musiało być ważne lub niezwykłe. :)))

--------------------------------------------------------------------------------------------

Do autora: drogi Poeto, zrób coś z "potem"; może "później", "z czasem". Możesz to zrobić później lub za jakiś czas.

Pozdrawiam.

ps

Nie napisałem, że wiersz piękny. Teraz napiszę: to jest piękny wiersz. :))))
Opublikowano

Almare, każdy ma prawo do własnych odczuć. Możliwe, że nadinterpretacja. Ale wiesz, tyle się słyszy utyskiwań i narzekań, że "miłość wieczna nie istnieje", że "nie warto kochać", że "to dziecinada", że "zawsze przemija" itd., itp., więc pewnie jestem na tym tle przeczulona. Już nie mogę tych bredni słuchać (to nie o wierszu). Dlatego, kiedy ktoś pisze znowu o nieszczęśliwym "zakochaniu" i złym końcu, bo partner przestał mu się podobać, bo dostrzegł jego wady i ludzkie cechy, to po prostu przestaje mi się to podobać, nawet jeśli jest pięknie napisane.
Za dużo jest wokół mnie gadania o "niemiłości" oraz ludzi niezdolnych do trwałych, rzeczywistych uczuć. Mam przesyt, po prostu.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Każdy ma niezbywalne prawo do przeżycia siebie w czasie i przestrzeni na swój sposób, każdy ma prawo do osobistych skojarzeń, jakie nasuwają się podczas obserwacji historii obcego.

Dobrze, że dzieło porusza struny, których w swym założeniu poruszać nie miało zamysłu, ale my nie powinniśmy wydawać sądów lub zgód na historię obcego, ponieważ jest kimś zupełnie osobnym. To jego przestrzeń, jego wybory. Zapytajmy raczej, czy nam ta historia coś przypomina, czy podobne doświadczenia miały miejsce w naszej drodze?
... i nie odpowiadajmy głośno - poezja potrzebuje ciszy.
Opublikowano

Andrzej, toż ja nie wydaję zgody ani niezgody na cudzy los i wybory!!! Ja się tylko wypowiadam o wierszu - o tym, co mi się w nim podoba i co mnie zachwyca, a co nie, bo mam tego przesyt (w literaturze i w gadaniu ludzkim). I mam prawo wypowiadać swoje sądy o publikowanej tu poezji.
Ja Ci nie wyliczam, co masz pisać pod wierszami i w jaki sposób.
Pozdrówka.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


O tak! Właśnie na jednym z nich byłam i muszę powiedzieć, że było bardzo fajnie! Poznałam całą kupę świetnych ludzi! Wrażeń miałam co niemiara, artystycznych i towarzyskich!

A co do Twojego wiersza, Marku, to poetycko jest on świetny i jak zwykle robi na mnie wrażenie - tzw. warsztat super! Ale co do wymowy tej strofy o miłości życia, tu mam pewne wątpliwości (jak to ja, wiesz):

było cudnie było ślicznie było pięknie
tylko potem
doszedł dźwięk
coraz więcej optycznych szczegółów
i wyszedłem z kina


Wygląda to tak, jakby Peel najpierw zadurzył się naiwną, szczeniacką "miłością" - popadł w normalne w młodym wieku zaślepienie, w fascynację - no, a kiedy się ocknął z olśnienia, to rozczarował się "dźwiękiem" i "szczegółami optycznymi" (tym, co mówiła i myślała jego dziewczyna, a w czym oczywiście przejawiały się jej wady i słabości, oraz mankamentami jej urody - tak to rozumiem). I to rozczarował się tak okrutnie, że ją rzucił, nie umiał pokochać, zaakceptować w niej człowieka. I nie zechciał już pokochać nigdy żadnej kobiety. Tak wynikałoby z wiersza.
A jeśli tak, to znaczy, że Peel albo nigdy nie umiał nikogo pokochać, albo tak bardzo zadurzył się w dziewczynie, której prawie nie znał, a ona okazała się tak bardzo inna od jego marzeń i tak ciężko go to rozczarowało, że już nigdy nie doszedł do siebie i na zawsze pozostał sam ze swoimi lękami i nieuleczalną wrogością wobec kobiet.
Czy taki był zamysł Autora? Znam takich ludzi. Bardzo mi ich żal, ale jeśli są dorośli (wiekiem), to jeszcze bardziej mnie denerwują. :-)
Natomiast powtarzam, że wiersz napisany jest świetnie - "warsztatowo" bez zarzutu. Gdybyś wyrzucił ten fragment o "miłości" bez miłości, byłby to dla mnie przepiękny utwór, smutny i nostalgiczny, o przemijaniu i starzeniu się, bez ckliwości, a chwytający ze serce.
Dlaczego o miłości bez miłości? Chronologicznie: Peel zaczyna widzieć inne kobiety, niż tylko matka - poznaje swoją pierwszą miłość i... jak to bywa, po czasie to i owo zaczyna mu w niej przeszkadzać, aż odkochuje się w końcu. Czy według Ciebie to normalne, że taka pierwsza miłość trwa wiecznie i ludzie są wtedy ze sobą do grobowej deski? Skąd w takim razie takie powiedzenia jak: "Każda miłość jest pierwsza"? ;)
Z wiersza nie wynika nic o innych kobietach, jak to sugerujesz. Jest miłość do matki, a potem pierwsza po niej miłość do innej kobiety. Życiorysa a nie życiorysy - choćby dlatego, że to matka według psychologów jest tą najpierwszą miłością mężczyzny i podświadomie zostawia w nim ślad na zawsze.

Pozdrawiam.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Każdy ma niezbywalne prawo do przeżycia siebie w czasie i przestrzeni na swój sposób, każdy ma prawo do osobistych skojarzeń, jakie nasuwają się podczas obserwacji historii obcego.

Dobrze, że dzieło porusza struny, których w swym założeniu poruszać nie miało zamysłu, ale my nie powinniśmy wydawać sądów lub zgód na historię obcego, ponieważ jest kimś zupełnie osobnym. To jego przestrzeń, jego wybory. Zapytajmy raczej, czy nam ta historia coś przypomina, czy podobne doświadczenia miały miejsce w naszej drodze?
... i nie odpowiadajmy głośno - poezja potrzebuje ciszy.
Masz rację, Almare: miłość na wieki to mrzonki i jest raczej nienormalna dla człowieka.
Sięgając po Biblię - czy nie dlatego między innymi Bóg skrócił wiek człowieka z kilkuset do około stu lat? Jak we dwoje wytrzymać tyle co Noe ze swoją żoną, nie zajmując się całymi wiekami budową arki?
Ja w każdym razie przyznaję się do więcej niż jednej miłości w swoim życiu :)
Owszem, wspominam czasem pierwszą ale... jej nie żałuję!

Pozdrawiam.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @FaLcorN   FaLcorN …:) wiem, wiem;) mam taki wrodzony …talent ;)    lubię Ciebie:) !!!       
    • @KOBIETA Na Wenus? To nawet lepiej. Większa odległość to mniejsza pokusa, którą roztaczasz.
    • Pozostawiłam na chwilę własne myśli, stawiając przy taksówce od strony bagażnika walizki i informując chowającego je kierowcę, na którą ulicę zamiawiam kurs. Gdy wsiadłam i zamknęłam za sobą drzwi, zdecydowałam się do nich wrócić. A tym samym do naszej rozmowy.     - Jak to, co masz ze mną zrobić? - popatrzyłam na niego zaniepokojona. Do treści pytania, będącego w oczywisty sposób uzewnętrznieniem wątpliwości, doszedł jeszcze podkreślający je ton. Pierwsze pytanie wypowiedziałam zwykłym tempem. Drugie już znacznie szybciej - jak zwykle wtedy, kiedy coś mnie rozemocjonowało. - Chyba nie rozważasz odejścia ode mnie? Nie! No coś ty! Powiedz, że nie! - moje spojrzenie stało się o wiele bardziej niespokojne, podążając za zawartą w wypowiadanych słowach emocją.     - Nie! - powtórzyłam, ściskając mu dłonie. - Ty nie mógłbyś, prawda?! Nie po tych wszystkich twoich deklaracjach i zapewnieniach! Powiedz, że... - zgubiłam się na chwilę wśród swoich myśloemocji, przestając nadążać za słowami - że nie powiedziałeś tego i że ja tego nie usłyszałam - pokonałam na moment swoje zdenerwowanie.     - Prawda jest taka, że rozważyłem - odpowiedział wolno na moje pytanie. - Rozważyłem, ponieważ twoje postępowanie pokazuje, że nie jesteś gotowa na ten związek. Unikasz rozmów o istotnych kwestiach, zapowiadając "pogadamy", ale nie wracasz do nich. Ta sytuacja z koleżanką - wiesz, o której mówię. Test, co zdecyduję i jak się zachowam, dobitnie wskazał na twój brak zaufania pomimo, że o nim zapewniasz. Wreszcie ten wyjazd. Wiesz, że jego uzasadnienie stanowi sprzeczność z twoją obietnicą, że nie planujesz zniknąć? Robisz dokładnie to: zaplanowałaś zniknąć na półtora tygodnia. Skoro tak szanujesz swoje słowa, jak mam być pewien, że za jakiś czas nie znikniesz na miesiąc uzasadniając to potrzebą wakacyjnego wyjazdu?     Nie wiedziałam, co mu wtedy odpowiedzieć. Zrobiło mi głupio przed nim i przed sobą do tego stopnia, że mojemu umysłowi zabrakło słów.     - Słuchaj... muszę iść... - tylko tyle zdołałam wykrztusić.     Tak samo jak w tamtej chwili, poczułam spływające po twarzy łzy. Na szczęście wewnątrz taksówki było ciemno. Kierowca zwolnił, skręciwszy z głównej ulicy i wjeżdżając osiedlową drogą pomiędzy budynki, wreszcie zatrzymując samochód pod znajomo wyglądającym domem. Na szczęście dla siebie zdążyłam szybko otrzeć policzki.    - Jesteśmy na miejscu, proszę pani - oznajmił. - Pięćdziesiąt dwa złote. Będzie gotówką czy kartą?    - Gotówką - odparłam szybko, zaklinając go myślami, aby nie zapalał światła.                     *     *     *      Wszedłszy do domu i zmusiwszy się do jak najbardziej uczciwie i szczerze wyglądającego przywitania z mamą, posiedziałam z nią około godziny. Po czym oznajmiłam, że pójdę już się położyć.    - Tak szybko? Ledwie przyjechałaś... - mama była naprawdę zawiedziona.    - Muszę, mamo. Ja... Przepraszam - objęłam ją i przytuliłam. - Dobranoc.    Idąc po schodach, prowadzących na piętro i zaraz potem do swojej sypialni, wróciłam myślami do niego. Do nas i naszej skomplikowanej sytuacji.    - Czemu znowu to ja wszystko psuję?! - zezłościłam się na siebie. - I czemu on jest uczciwy, solidny i przejrzysty?! Musi taki być? I tak się starać, do cholery?! - zaklęłam. - Gdyby chociaż raz mnie okłamał albo zrobił coś nie fair, byłoby mi łatwiej go zostawić! Uznać, że nie jest dla mnie dość dobry! A tak tylko szarpię się pomiędzy miłością doń a obawami przede wspólną przyszłością! Pomiędzy tym, co czuję a tym, czego chcę!     Rozpłakałam się ze złości na siebie, na niego, na swoje uczucia i na swoje lęki.     - Gdybyś był chociaż mniej wytrwały...       Rzeszów, 27. Grudnia 2025 
    • @Leszczym ostatnio słyszałem tezę że ciężko jest być facetem i nie nosić masek co zdaje się potwierdzać Twój wiersz. Ja robiłem to zawsze instynktownie(co nie zawsze było słuszne) jak w jednym z pierwszych moich tekstów    
    • @Krzysic4 czarno bialym fajne:)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...