Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'myśli' .

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Wiersze debiutanckie
    • Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
    • Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
  • Wiersze debiutanckie - inne
    • Fraszki i miniatury poetyckie
    • Limeryki
    • Palindromy
    • Satyra
    • Poezja śpiewana
    • Zabawy
  • Proza
    • Proza - opowiadania i nie tylko
    • Warsztat dla prozy
  • Konkursy
    • Konkursy literackie
  • Fora dyskusyjne
    • Hydepark
    • Forum dyskusyjne - ogólne
    • Forum dyskusyjne o portalu
  • Różne

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


  1. Było może dziesięć minut po północy A sen nie przychodził, zresztą jak co nocy Umysł z tą myślą już się pogodził Że w natłoku natręctw znowu będzie brodził I tak zakopany pod warstwą kocy Tkwić będzie bezsennie w straszliwej niemocy Leżąc w całkowitej, duszącej ciemności Z oporem przyjmuje myśli, jak nieproszonych gości Wstał, zapalił światło i sięgnął po notes By na papier przelać głowy swojej grotesk Nie pomogło, słowa w gardle stanęły jak ości Więc tylko siedział w okropnej samotności Otworzył okno i na świat spojrzał z wysoka Ciemny, brudny, zimny, gryzący dla oka A myśli wciąż nieprzerwanym płynęły strumieniem O tym co kiedyś planem- teraz odległym marzeniem Siedział i czekał na znak że oto kończy się jego epoka Jak na zawołanie podleciała, ot zwyczajna sroka Zakrakała po swojemu, a on ją zrozumiał Skąd, do cholery, sroczy język umiał?! Pragnął się obudzić, lecz to nie był sen Mocniej się wychylił, wciągnął w płuca tlen Na ciemnym niebie księżyc już bledniał A on wciąż przy oknie, ze sroką rozmawiał Miła była ta mała samotności odmiana Mógłby tak pozostać nawet i do rana Gdyby ktoś też nie spał i spojrzał na niebie Widziałby, że człowiek mówi sam do siebie Jednak miasto otaczała noc przyciemniona I jutrzenka, zza horyzontu zerkając speszona Ranek się zbliżał, tak nieubłaganie Wraz z nim nadchodziło ich wielkie pożegnanie On nie chciał by szła, tak miło się rozmawia A sroka już skrzydła do lotu rozstawia By ją zatrzymać, niepewnie na okna stanął ramie Zerknął w dół na ciche miasto I runął wprost na nie.
  2. Rozmyślając o swym świecie wiem dziś, że nic nie rozumiem. Podążam na ślepo wciąż kłócąc się ze swoim własnym rozumem. Chcesz na siłę być jak inni, doskwiera mi alergiczna ściema. Zapominając jedno, przyswajam drugie, zrozum... sensu w tym nie ma. Kreujesz postać choć sam nie wiesz kim właściwie wczoraj byłeś. Przez całe swoje życie, Tak bezczelnie z siebie drwiles.
  3. Serca mego Mglista w strumieniu myśli: czysta odległa jak i bliska wyraźnie przezroczysta Zagadka dla neuronów co uciekają z domów i do Niej sercem biegną by była ich powszednią Jaskółka czy przebiśnieg? pytając siebie - myślę: jak dane nam krawędzie? zespolić będzie wszędzie Poranną bywa rosą co mrówki w dom swój niosą i pyłkiem z letnich kwiatów roślinnych pszczelich światów Jej spojrzeń, cicha przystań przyczółkiem jest do wyznań gdzie włosów, bujne fale: sto karatów w Jej krysztale Wydaje się być iskrą dla której płonie wszystko czy w upadaniu nisko? Jej serce: żar, ognisko?
  4. Wystarczy, że będziesz oddechem, powietrzem uczuć, w tym pędzie Wystarczy, że będziesz serca porywem, myśli odpływem, chwilą i wszystkim Zielenią spod śniegu odwilżą smutków tęczą w ciemności ciszą w mnogości stałością w skrajności Wystarczy, że będziesz
  5. Kuj je emocje z pieczarkami, Niczym pierogi ze skwarkami, Mieszają się wyzwolone, z racjonalnymi - myślami! Ależ, czy trzeba zachować szyk? Czyż trzeba robić taki, porządek? By z myśli śpiewnych tworzyć chór, jakoby rządek? A może jednak da się zjednać dwutakt? Niczym wyzwolenia z racjonalizmem, pakt? Zdołam się szukać takiego pretekstu. To wszystko zależy - od kontekstu!
  6. Ktoś rozsypał liście... Oczywiście, jesień! Idzie z barw paletą, chryzantemy niesie. Smętnie zamyślona - śladem listopada - to zapłacze w deszczu, to mgiełką opada. Bywa... sypnie złoto słonecznych promieni, by jesienną słotę pozłotą odmienić. Otrząsa listowie, skrapla je na płótnie; myśl uleci z wiatrem, list w kieszeni utknie.
  7. Jestem zmęczona dniem i nocą Myśli czarne nocą łopocą Nie mogą odejść Małe marzenie po myślach się tłucze Z wielką łatwością na pamięć nauczę Nim słońce zdąży wzejść Mała tęsknota za czymś niewielkim W sercu ukryta w skarbie maleńkim Głęboko głęboko w toni Lecz dnia pewnego wyrwie się z wrzaskiem Powyje, powarczy - i z wielkim trzaskiem- Leży cierpliwie na dłoni.
  8. Jak w pełni księżyca las. Twarz odbita w pękniętym szkle. W każdym z serc tak wiele skaz. Poczucie winy w naszych myśli tle. Tyle zmarnowanych już szans. Żal płonący gdzieś w głębi. Zgubiona droga, coraz większy dystans. Serce co z uporem wciąż bębni. Te ciche prośby i pragnienia. Te niewypowiedziane na czas słowa. Te porzucone już gdzieś marzenia. Znów zaczynamy walkę od nowa. Nadzieja, która nie gaśnie w nas. Zebrane siły, choć nie wiemy jak Cierpienia ukoił w nas czas. Teraz czekasz, jak ja na ten jeden znak.
  9. Jaskrawa biel zbawionych budynków umila mi czas spędzany samotnie. Idziemy wolno — szybciej wracamy, by teraz stać w miejscu dość bezpowrotnie. Mogę oślepnąć — niech będzie mi dane być tam codziennie i wszystko poznawać. Proszę Cię tylko abyś poczekał. Wspomnieniom muszę się czasem oddawać. Zieleń Twych oczu znad kawy spogląda — prosi by zajrzeć w nią trochę nieśmiale. Spełniam więc prośbę tę mimowolną, mimo że męczę się w czerwca upale. Prędkość czerwieni znów nas połączy — sprawi, że spojrzysz na mnie ukradkiem w lusterku, które niewinnie tam wisi, a mi kojarzy się tylko z przypadkiem. Dlatego też nie wiem, czy chciałabym wiedzieć co Ci po głowie chodzi nocami. Sądzę, iż nie jest to nasza dwójka. To dobrze. Nieszczęścia chodzą parami.
  10. czasem myśl przychodzi nieoczekiwanie bezbłędnie trafia w sedno by po chwili ulecieć zaginąć bez wieści z rozmachem w zapomnienie biegnąć dlatego myśli warto chwytać łapczywie nim skrzydła rozwiną i nie ulecą nim nie przeminą jak w życiu wszystko przemija są jak dzika zwierzyna - więc wiążę je mocno przeciągam przez palce i zapisuję w telefonie lub na kartce - klasycznie jak dawniej myśli bywają cenne a nawet unikatowe czasem są też zwyczajnie bolesne niczym widok drzewa połamanego zbyt silnym wiatrem myśli... jakie by nie były myślenia są warte
  11. Ile to już dni przeminęło czy ja jeszcze ogarnę ile to już nocy nieprzespanych przez koszmarne sny co wracają i bladym świtem jak bańki znikają dręcząc zmęczoną duszę krótko w myśli zostają Warto żyć dla chwil kiedy słowa na stosy ofiarne nie pójdą i nie pochłoną je piekielne płomienie gdy po niektórych znikną na zawsze nawet cienie tam gdzie w popiół się obrócą marzenia czarne Ile razy jeszcze mi inni szepną jak życie kochają ilu spotkam takich którzy dziś własne życie oddają nawet za tych, którym lepiej byłoby się nie urodzić po raz kolejny w mej wędrówce uczę się chodzić Wraz z godzinami, które zegary ciągle odmierzają czasem życie jest jak w ciemnym lochu uwięzienie skazany za wszystko- katem jest własne sumienie Tak dawno stawiałem zamiast liter znaki niezdarne dzisiaj w strofach wyrażam wczorajsze milczenie Podobno zostaliśmy stworzeni jako losu kowale ja nie pożałuję choć jednego dobrego dnia wcale Od zawsze noszę w sobie ukrytą jedyną nadzieję jeszcze słońce powróci i zziębnięte serce ogrzeje
  12. Zwieść rzeczywistość w jasne rejony Słownym aranżem niemożliwego, Życzeń nadmiarem (chociaż pobożnych) Odwrócić pragnę to, co minęło Lub chociaż przepaść w błogiej amnezji Życie przepędzić zmurszałym traktem Nieuczęszczanym, całkiem bez presji Na fidrygałki roztrwonić papier Byle być w ruchu – myśl rozpłatana Na silnym wietrze gubi swój impet Wróci o zmierzchu, pogmera w ranach O pierwszym wrzasku spełniona zniknie
  13. I boję się, że wybuchnę. Od natłoku myśli w końcu ogłuchnę. Rozerwą mnie od środka niewypowiedziane pragnienia. To, że nic nie zmieniam chociaż wciąż bym zmieniał. Przemilczana złość połamie mi kości. Zerwą wszystkie mięśnie sny o samotności. Żółcią mózg zaleją pominięte łzy. Poszarpie struny głosowe nie wykrzyczany krzyk. I gdy wybebeszony już będę jak w tanim horrorze czy będę zaskoczony, że krew mam w czarnym kolorze?
  14. Jadę pociągiem do psychologa. Moja stara znajoma Siedzi dwa rzędy za mną. Może o niej będę rozmawiać. Mogę znowu poruszyć kwestię Agresji- głównie do siebie samego. Nudzi mi się powoli ten temat, nic Nowego do powiedzenia. Zawszę mogę narzekać na moją Relację z matką. To jest skarbnica Rozmów na długie godziny. Nie lubię Jednak płakać, więc odpuszczę. Czy biorę leki? Tak, gdy sobie O nich przypomnę. Czasami. Myślę już tak całą drogę i mam już Ułożone w głowie co powiem. Co z tego? I tak jak wejdę do gabinetu To zacznę majaczyć bez sensu. I ja się dalej dziwię dlaczego Wszyscy mają mnie za świra.
  15. Myślę, więc Tęsknię. Myślę, więc Tęsknię. Tęsknię, więc czuję brak Ciebie i pustkę gdy blisko się nie znajdujesz. Słyszę, więc Tęsknię. w Ciebie w eterze się wsłuchuję. Twojego głosu, jego barwy i delikatności wyczekuję. Wyczekuję Ciebie i Tęsknię. Czekam na każdą chwilę wspólną. Motyle w brzuchu czuję. W byciu razem widzę korzyść obopólną. Bez Ciebie - nie myślę. Myślę tylko o Tobie. Zakręciłaś mi w głowie. Przestałem myśleć o sobie. Chory z miłości, chcę z Tobą rozmawiać, omawiać to i owo. Uwielbiam z Tobą przebywać. Podobasz mi się. Całościowo. .
  16. pojęcie pustego świata to tylko namiastka jego rzeczywistości przeszyte bólem twarze, proszące o chwilę spokoju demony w głowie śpiewające wciąż tę samą pieśń i potrzeba wypisania się z ich myśli to tylko proza życia uniesiona przez ręce upadłych aniołów, tańczących z diabłami w piekle skazane na wieczne potępienie, szukają iskry, która oświetli im drogę w poszukiwaniu lepszej ziemi a ich serca z kamienia to odpowiedź na największe zło tego świata
  17. Czasami moje serce ma ochotę stanąć, Czasami moje sny pochłania mrok, Nie pomaga codzienny deszcz za oknem, Nie pomaga cichy jęk natury za oknem, Jestem zmęczona, Kładę się by przymknąć oczy, Kładę się by me ciało zostawić bezwiedne, Chce zamknąć oczy i zasnąć, Zasnąć bez problemów, Zostawić je gdzieś za sobą, Zostawić je tak by szpony ich rąk mnie nie dosięgnęły. Zamykam oczy i śpię, śpię, śpię. Mam nadzieję że więcej nie otworzę ich.
  18. Nie lubię gdy nadchodzi noc Zostaję z myślą sam na sam Patrzę w jej ciemne zimne oko I czuję dreszcz Mrozi mnie strach Zatracam się bezwiednie W bezdenne otchłanie Nie oddziela mnie bezpieczna Ściana ludzkich głów Czeka na mnie Ciepłe znajome posłanie A ja wciąż dryfuję, dryfuję W otchłanie... Patrzę na ich śpiące I spokojne twarze I marzę... O nocy Co mi jutro da szczęśliwy dzień O nocy Co mi ześle jeden dobry sen Gdy nagle złotoostra strzała Kolejną myśl przeszywa w pół I rozdzierając aurę ciszy Rozbudza martwy punkt do snu Poranne słońce całusy składa Na mgłą zarosłych oczach A ja nie odpowiadam I puls swój tylko badam... Jeszcze jest.
  19. Serce - jeśli jeszcze tak je można nazwać. Rozpalone jak zapałka.. Szczere uczucia, a może pułapka. Naprawde szeroki doświadczeń wachlarz. Rozpatrz każdy wariant.. lecz rozpacz to nie rozwiązanie.. Zbyt bystry bądź by nie dać się nabrać. Nauka na błędach - nie pozwól się stłamsić.. bez starań i walki.. nie pozwól by życie Twe ktoś zmienił we własne. Zastanów się nad tym poważnie. Nim zaśniesz.. Będąc z otwartym umysłem sami.. z własnymi myślami..
  20. Myśli i ruchy Dolina śmierci Leży w długich cieniach Przestrzeni między górami Sinoniebieskimi …Cicho spokojnie – Tam jest już dawno - po wojnie … ob. aut. - M.Powałka pt. " Drapacze chmur"
  21. stoję i wpatruję się wpatruję się w sylwetki baletnic wirujących zgrabnie po drugiej stronie przybrudzonej szyby skaczących tak wysoko że aż zdających się latać ich stroje mienią się odcieniami różu i bieli wyćwiczone zgrabne nogi stąpają lekko na czubkach palców one tańczą do świergotu słowika na co patrzysz przecież tam nic nie ma tylko kurz mówisz aż kurz
  22. Mów kocham kiedy tak czujesz przepraszaj gdy na to pora dziękuj kiedy na to czas chwal jak ktoś zasługuje... Nie zwlekaj z dobrym słowem możesz przegapić moment gdy ktoś na ciebie czeka... Dobre słowa i myśli są jak słońce niekiedy giną za ciemnymi chmurami zdarzeń Poniewczasie gonimy wiatr
  23. Uciekam myślą daleko tam gdzie wzrok nie sięga, ni ciemność. Wskrzeszam rozproszone i zbłąkane słowa, poszarpane i porozrywane, ale po co nie wiem. Już dawno wyblakły i straciły kształty, a ja je wołam. Czołgają się jak zombie, lecz dosięgnąć mnie nie mogą Spalić je wszystkie w pizdu Niechaj znikną Nie goń mnie już . Odwróć się i odejdź w niepamięć. Rozpłyń się jak obłok na wietrze. Jesteś wolna i nigdy nie wracaj Myśli płyną jak rwąca rzeka, Ni kropla nie przystaje Tylko dynamiczny prąd zrywający brzegi Tyle myśli dookoła Tyle płynie gdzieś w niepamięć Nikt jeszcze nie był u jej ujścia żadna myśl nie wraca Tylko płynie i przemija przemija tak szybko, że ciężko ją dostrzec a jednak zamraża umysł Nie warto się opierać Lepiej popłynąć z nurtem i odkryć nieznane Płyńcie do mnie Płyńcie jak najwięcej Pragnę was Jak pustynia kropli rwijcie brzegi drążcie koryto Bądźcie żywe w żywiole Zabierzcie mnie ze sobą i pokażcie więcej Więcej życia w życiu Żaden spokój Tylko wolność i Dudniący szum Szum w którym odkryć można coś więcej z szeptów rodzą się ukryte słowa Jedna wielka świadomość mieniąca się tysiącem kolorów
  24. "Amputacja" Odcięto mi. Mój własny kawałek duszy. Miał zostać uzdrowiony. Został jednak amputowany. Czuję jego brak. Pustka w uczuć układance. Gdzie on zniknął? Chce go odzyskać! Niemo krzyczę w głos. Nie chciałem amputacji. Dlaczego to zrobiono? Kto o tym zdecydował? Szukam go. Ale nie potrafię znaleźć. We mnie go nie ma. Więc gdzie podział...?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...