Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 15.11.2025 uwzględniając wszystkie działy
-
Nie można cię winić, że nie umiesz śnić, gdy w twoim domu gasło światło i nikt nie mówił "kochanie, śpij". Twoje sny wędrowały boso po zimnej podłodze, uczyły się same, czym jest miłość, a czym zaufanie. Zostawiałaś gorzkie ślady na poduszce. Poranek zmywał je – wstydził się czułości. Nie miałaś stołu, pachnącego rozmową, ani filiżanki, co znała dotyk ciepłej dłoni. Nauczyłaś się wszystkiego od końca: modlitwy bez "amen", tęsknoty bez "wróć", siebie bez "kocham".19 punktów
-
Idą - choć nikt ich nie woła. W kieszeniach mają wersy, które uciekły im z rąk jak szczury z tonącej metafory. Robią miny poważne, choć słowa mają z waty, a każde zdanie składa się jak łóżko polowe po nietrzeźwej wojnie z samym sobą. Przystają na rogach własnej niepewności: „może napiszemy o świetle?” - pytają, po czym kręcą głowami, bo światło za jasne, a cień za ciemny. Więc stoją w półmroku - idealnym dla niezdecydowanych, tych, co wciąż stroją instrumenty, ale nigdy nie grają melodii. Każdy z nich niesie w plecaku niedokończony wiersz o „poszukiwaniu siebie” - taki, którego nie przeczyta nawet pies, bo pies ma godność i węch do rzeczy skończonych. A między kartkami plecaka czai się ich własny strach - taki, co syczy jak kot wyrzucony z metafory za brak talentu, i drapie, gdy ktoś próbuje napisać prawdę. A jednak idą - zamaszyści jak prorocy własnych pomyłek. Śmieszni, bo chcą pisać o ogniach, lecz boją się zapałki. Groteskowi, bo robią krok w przód i natychmiast krok w bok, jakby tańczyli z losem, który wcale nie przyszedł na bal. I gdy już, już mają ten WIELKI wers (ten, który miał ich ocalić), nagle - bach - wpada im do głowy wątpliwość o smaku marginesu, i cały świat rozsypuje się jak źle sklejona metafora o świcie. Bezradni wsłuchują się w ciszę - tę samą, która niczego nie obiecuje, bo jest lustrem tak krzywym, że odbija tylko to, czego w sobie nie chcą widzieć. Próbują jeszcze raz, z nową odwagą - i znów odkrywają, że wena, ich półetatowa bogini, rzuca natchnienie jak handlarka ryb: byle jak, byle gdzie, byle sprzedać złudzenie. A oni łapią to w locie, jakby to było złoto, choć najczęściej jest to mokra gazetka z wczorajszą pogodą. Tak sobie tuptają, armię poetów udając - każdy chciałby być meteorem, a kończy jako iskra o krótkim oddechu. A może i dobrze - bo w tej ich śmiesznej, roztrzepanej tułaczce jest coś niezwykle ludzkiego: pragnienie, by wreszcie złapać słowo, które nie ucieknie. Bo słowo, które dogonisz, pierwsze cię ugryzie - żebyś wiedział, że było żywe.8 punktów
-
Masz dla mnie krzyk, złość, obelgi. Masz wściekłość, niezgody i gniew, wytatuowany błyskawicą w różowej fryzurze. Bunt. Ulica, ekran, walka. Ja nic nie mówię. Mam uśmiech za przyłbicą i gaz w rękawicy dłoni, który rozpylę brokatem w twe oczy. Unieważnię cię.8 punktów
-
smaki dzieciństwa zostają na zawsze jak posag na dole i niedole z każdym rokiem nabierają wartości wspomnień łącząc podniebienie z sercem8 punktów
-
Szara od wyziewów i popiołu mgła, wytruła ludzi na posępnym płaskowyżu. Później odeszła w białe od śniegu góry. Przeszła cicho przez jodeł karłowatych lasy. Zabiła ryby ze strumyku górnego odcinka. Mleczny opar cicho otoczył kolejną wioskę. Zamykał ludziom oczy i usta skutecznie, lepiej niż pióro cenzury. Psów umilkły zduszone jazgoty. Nie wierci się już we śnie w kołysce kruszynka. Wicher nawet nie przegonił jej o krok. Na płotach domostw i krzyżach cmentarnych, pieśń pogrzebową grał. Mgła pod wieczór z wolna ruszyła. Jak prom kosmiczny w oceany niebios uleciała. Kto żyw z jej tchnieniem przegrał. Z wiosną przyszły deszcze a z latem skwar. Ciała zabrał rozkład a wieś cicho kruszała.7 punktów
-
Nic mnie z tobą nie łączyło prócz tych paru wejrzeń w serce. Nic mnie z tobą nie łączyło prócz tych kilku ciężkich westchnień. Nic mnie z tobą nie dzieliło oprócz zasad, wątpliwości. Nic mnie z tobą nie dzieliło prócz milczącej bezsilności. Nic mnie z tobą nie łączyło oprócz nocy nieprzespanych. Nic mnie z tobą nie dzieliło prócz nadziei zapomnianych. Gdzieś na krańcach dzikich marzeń co zrodziły się z nicości, powstał promień i połączył barwne dusze bez przyszłości. I rozdzielił grom natychmiast to co jeszcze nie istniało, choć nie przyszła żadna klęska nic z wygranej nie zostało. Nic nas z sobą nie łączyło- tak powiedzą zimni ludzie ale drzewa i potoki szepczą o nas jak o cudzie. Nic nas nie łączy nic nas nie dzieli prócz tej deszczowo łzawej niedzieli oprócz aniołów strzegących tego co mamy w duszach drogocennego i w dzien i w nocy serce ból mieli. Nic nas nie łączy. Nic nas nie dzieli.7 punktów
-
wyjechać nad morze wejść do wody poczuć tę słoność po długiej przerwie kłębiące się fale uderzające o ciało niesamowite być różowym niebem5 punktów
-
zimne krople wpływają pod halkę Anny w drodze do domu tam gdzie rozłorzysta wierzba moczy długie witki w strumieniu i snuje się snuj smugą dymu z przekrzywionego komina mokrość przenika do kości zgrzyt zdębiałe piszczele trzaskiem oznajmiają powrót można tak bez kołysania zaznać ciepła które ledwie pyłkiem zostało w pamięci subtelne przejście z letniego lasu pod strzechy skopciałej chałupy ulotne niczym nitki babiego lata na przydrożnym krzyżu za oknem chabrowo w odległy horyzont obłokiem niebo przebija5 punktów
-
Być może formą racji jest nie odbierać mądrości w kategoriach problemu. Mądrość mieni się przecież niekiedy atutem. Ale racją jest również to, że mądrość może być i jest kłopotliwa. Nie pozuje, nie uśmiecha się na ściankach i chodzi własnymi drogami, a nawet niekiedy z domu nie wychodzi. Niejeden wieczorny piątek spędza nad książką, zamiast w centrum miasta wśród uśmiechów zabawowych ludzi. Bywa zamyśleniem w miejsce wesołości i pogody ducha. Utożsamianie mądrości z racją jest z kolei za daleko idące. I bywa, że w bardzo osobliwą stronę. Warszawa – Stegny, 13.11.2025r.5 punktów
-
Słowo ciągle ma swój ciężar, choć przytłacza je dziś obraz, co rozbiera się do zera dla popędu myśli dobra. To nie zawsze jednak działa, chociaż mózgi obraz chłoną. Słowo może krzepić ciała i umysłów być ochroną. Prawda czasem jednak boli. Rani niczym podłe kłamstwo. Trzeba zawsze dobrej woli, by opisać coś, co zaszło. Słowo może być pomyłką, drzazgą wbitą w żywą tkankę. Może być igraszką zwykłą, lub być może zagmatwane. Może jeszcze lecieć lekko lub uderzać twardym młotem. Lepiej zważyć je więc przeto, niż zatrzymać w locie potem. Czasem lepiej nic nie mówić, niż się dzielić gorzką prawdą. Lepiej się ku Słowu zwrócić, niż powielać jakieś kłamstwo.4 punkty
-
* * * z zasłony nocy natura bierze oddech w promykach życie * * * horyzont w brzasku słońce przebija chmury niepewność w drodze listopad, 20254 punkty
-
czy czytając wiersz wypada płakać a jeśli tak to jak te chwilę nazwać przeżyciem czy burzą a może to kara za to że poeta nie płakał bo bał się że jego łzy sens stłumią rozmażą a to może zaboleć czy czytając wiersz wypada łzy ronić czy może lepiej zaklaskać4 punkty
-
Czy potrafisz tak się zapomnieć, by dzień zostawić za plecami, by godziny nie uwierały, w ciszę zaplątać się czasami? Wsiąść do pociągu bez bagażu i w szybie odbić swoje myśli, które rozpłyną się w pejzażu miasteczek, pól i sadów wiśni. Potem wysiąść w miejscu nieznanym, gdzie nie pamięta się imienia, a drogowskazy pchają prosto w stronę miękkiego nieistnienia. Tasiemką drogi związać kroki, by nie kusiły do powrotu, w miejsca za ciasne przez nasze myśli i dni z bezsensem tkwiące w roku. Dogonić siebie za zakrętem, swoim widokiem się ucieszyć, ruszyć pod rękę w dalszą drogę i w zapomnieniu lekko zgrzeszyć.4 punkty
-
Dziś dziękuję Ci, Boże, że jesteś, za róż-oddech przed majowym snem i że wiatr się zatrzymał w gałęziach, że już nie spoglądam w mój cień Dziś dziękuję Ci, Boże, że jestem i za ptaki, które wróciły, za ten pokój na ustach bez fałszu i za przeszłość, ciemną mogiłę Dziś dziękuję Ci, Boże – jesteśmy, że nic nie wiem i tylko czuję, Twoje Piękno jest nawet we śnie, w skalnym domu, co go zbuduję Dziś zamykam swe oczy na plotki i dzielę się tylko uśmiechem Demon czeka cierpliwie na mnie, kiedy znów będę żył dawnym echem a ja śmieję się z Tobą, mój Panie, leżę sercem na Rajskim dywanie i tak marzę w ten wieczny mikron, by ten uśmiech dla Nas nie zniknął4 punkty
-
Mówiłeś, że przejdziesz dla mnie przez ogień i deszcz. !? W wilgotnej ciemności rozkładam czerwone skrzydła. Nocą przepływa przez świt żar aksamitnych połączeń z kropel rosy i pyłu szkła, przygryzam spierzchnięte usta. Do krwi. Jeszcze się tli.!4 punkty
-
Karierowiczostwa skutki uboczne Im wyżej Małpa Się wspina Po drzewie Tym jaśniej Dupą Świeci do ciebie Marek Thomanek 12.11.20243 punkty
-
... a gdyby gdyby się rozejrzeć spojrzeć poza … zrobić dla siebie to co zatopione w niemożności kochać świat mimo... może życie smakowałoby jak kasza manna z sokiem malinowym zrobiona przez mamę może może warto … nie zapominajmy o sobie 11.2025 andrew Sobota, już weekend3 punkty
-
nie boje się miłości uwielbiam ją bo pomaga zrozumieć uśmiech i płacz nie boje się miłości będę ją kraść tym którzy jej nie rozumieją nie boje się miłości bo jest jak baśń która zawsze ze złem wygrywa nie boje się jej bo jest światłem które noce upiększa nie boje się gdyż nauczyła mnie zrozumieć to co w sercu się tli.3 punkty
-
Listopadowy świt zalśnił przezroczystością cieni dryfowałam przez dzień spokojem, z gracją łabędzia. Słońce pozbawione promieni mija obojętne twarze czarna kawa bez cukru, beznamiętny rogalik. Telefon milczy neutralnością słów upragnionych łagodność ciszy nieporuszonej tchnieniem wiosny. Zamglony wieczór jak otulony płomyk w dłoniach kiedy już bardzo tęsknisz za spełnioną nocą. Okruszkowi ;)))))3 punkty
-
poezja jest jak usterka w matrycy — błysk w oprogramowaniu świata, który pozwala zobaczyć niewidzialne nie jest Wielką Biblioteką skatalogowanych wzruszeń, ani zbiorem zamkniętym, gdzie ostatnia kropka kończy wszystko człowiek chciałby ją zważyć, zmierzyć jej ciśnienie i tętno, lecz ona jest właśnie brakiem ciśnienia, chwilą rozszczelnienia, przez którą prześwieca druga strona fizycy podejrzewają, że to adaptacja — mutacja świadomości, pozwalająca widzieć promieniowanie, którego nie ma poezja jest więc stanem kwantowym, zanim pojawi się obserwator - mostem z mgły rozpiętym nad pustką, po którym przechodzą znaczenia w drodze ku formie3 punkty
-
@huzarc Dziękuję za tak wnikliwą lekturę. Zależało mi na dotknięciu trudnych doświadczeń bez sentymentalizmu. Twoje słowa o "minimalizmie z psychologią" trafiają w sedno. Dziękuję. @Migrena Dziękuję za tak szczere wzruszenie i za to, że wyłowiłeś te konkretne obrazy – "sny wędrowały boso" rzeczywiście pisały się same, jakby musiały zaistnieć właśnie w takiej formie. To niesamowite, że puenta o uczeniu się "od końca" tak do Ciebie trafiła – chciałam, żeby zamknęła wiersz i jednocześnie otworzyła przestrzeń do refleksji. Twój komentarz bardzo mnie ucieszył. Dziękuję z całego serca. @Marek.zak1 Dziękuję że dostrzegłeś nie tylko sam ból deficytu emocjonalnego, ale także jego konsekwencje w dorosłym życiu – tę podatność na manipulację. Rzeczywiście, te doświadczenia z dzieciństwa rzutują na całe życie. Dziękuję za te refleksje i za ciepłe pozdrowienia. Serdecznie odwzajemniam. @lena2_ Dziękuję Ci serdecznie! Masz rację – ta myśl jest bolesna, ale ważna. Pisząc ten wiersz, myślałam o realnej osobie. Przesyłam ciepłe pozdrowienia :) @KOBIETA Dziękuję Ci z całego serca! "Dom bez snów" – tak, to właśnie chciałam uchwycić. Twoje słowa bardzo mnie wzruszyły. Dziękuję za tak ciepły odbiór. @Waldemar_Talar_TalarBardzo dziękuję! Czasami możemy okazać wsparcie słowem, gestem, dobrą radą. Pozdrawiam.:) @Nata_KrukBardzo dziękuję! Dzieci wiele, ale też dorosłych, którzy powielają ten model wychowawczy, który był ich udziałam. Pozdrawiam. @Whisper of loves rainBardzo dziękuję! Dziękuję za te refleksje. To właśnie chciałam dotknąć – jak deficyt bliskości wpływa na całe nasze życie, nawet na zdolność do marzeń. Pozdrawiam serdecznie. @iwonaromaBardzo dziękuję! To dla mnie najważniejsze – gdy wiersz dotrze prosto do serca. Pozdrawiam.3 punkty
-
na dziale rosną mgły najwięcej jesienią płoną bielą i ochrą dymią się czerwienią pachną grzybami i liśćmi buków na zimę ostrą zbierają siły szeleszczą tu rosną baśnie na srebrnych łąkach wiatrem szeptane na moim dziale gdy słońce gaśnie złotą jesienią3 punkty
-
Pan z siwą brodą i wąsem podkręconym, Na wzór Wyspiańskiego, miłośnik Skrzypienia igły na starych winylach, Przysiadł przy zakurzonym patefonie Z tubą wielką niczym ucho słonia. Zakręcił korbką, wybrał ścieżkę Z ulubioną muzyką, a dźwięki instrumentów, Choć już fałszywe, powiodły go W czasy młodości, gdy sam grał piskliwie Na grzebieniu, zbierając oklaski w klasie, A na odpustach piłą ukradzioną Imitował wycie duchów z horrorów. Skrzypiec nie dostał z obawy, że wdrapie Się na dach i będzie nękać sąsiadów. Grał na nerwach, soplach lodu i na nosie. W trąbę raz dmuchnął, lecz była to tylko Rura od odkurzacza, a syfon pomylił z saksofonem. Brzdęk wielki talerzy, jak u Beethovena, Spadających na podłogę, był jego końcem kariery. Grał więc na fujarce, przemierzając łąki i pola. Miał słuchacza – stracha na wróble, Przed którym się rozsiadał i dawał koncerty, A kukła w podzięce kapelusz uchylała. Dziś w swoim gniazdku, czterech przytulnych Ścianach, głuche uszy nadstawia, wyłapując Melodie dawne, a z nostalgii chusteczką Łzy ociera i przykłada do stołu palce, By zagrać ostatni raz mazurka Chopina.3 punkty
-
A potem coś - ktoś - otworzył oczy w miejscu, gdzie czas jeszcze nie odważył się narodzić, i ciemność cofnęła się o milimetr, jak skóra, która czuje dotyk po raz pierwszy. Świadomość przyszła jak pęknięcie w nieskończoności : za ciasna, by pomieścić wieczność, za krucha, by unieść własne zdumienie. Człowiek. Z gliny, która pamięta palce - i z oddechu, który nie pamięta początku. Niedorobiony anioł, a jednak zarysowany precyzyjniej niż figura w tajnym równaniu. Patrzy w niebo i widzi zwierciadło, bo jego oczy nie wiedzą jeszcze, kto je uczy patrzenia. Czas przetacza go po świecie jak drobny pył, lecz w tym pyle drzemie rysunek - linia, której nie wymyślił przypadek. Architektura dłoni, które nigdy nie potrafią tworzyć nicości. Gesty wracają, myśli krążą jak ptaki, którym odebrano pół nieba. Słowa rozbrzmiewają w człowieku jak echo w świątyni, która dopiero czeka na pierwszego pielgrzyma. Światło go nie dźwiga. Ciemność go nie posiada. A Bóg milczy - nie z nieobecności, lecz z miłości większej od odpowiedzi. Jego cisza jest przestrzenią, w której człowiek ma nauczyć się budzić. Bo człowiek trwa - jak kamień, który pamięta dotyk rzeźbiarza bardziej niż własny kształt. Oddycha, bo dech został mu dany. Kocha, bo serce jest konstrukcją zbyt piękną, by mogło powstać z próżni. Pisze, bo w każdej literze szuka alfabetu, którym został stworzony. A jednak głęboko, w tej maszynie z bólu i światła, coś zaiskrza. Nie bunt nicości, lecz bunt dziecka, które zgubiło drogę do domu i wciąż nosi w kieszeni klucz - choć zapomniało, gdzie są drzwi. To nie przypadek wypowiada w nim „jestem”. To stworzenie - obdarzone wolnością tak ogromną, że może zakwestionować własne pochodzenie. I gdy absurd unosi głowę i śmieje się światu w twarz, a człowiekowi drży ręka - w tym drżeniu, w tym śmiechu, słychać echo dłoni, które ulepiły go z chaosu jak z mokrej gliny. Człowiek. Krucha konstrukcja. Boski szkic. Dziecko zgubione w świecie zbyt szerokim dla jednego serca, a jednak - pod skórą nosi odcisk palca Stwórcy.3 punkty
-
@Tectosmith Miło mi, że mój wiersz wywołał u Ciebie uśmiech. Dziękuję za czytanie i pozdrawiam serdecznie ☺️ @violetta Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny i serduszko. Pozdrawiam cieplutko ☺️ @Berenika97 Jaka śliczna kontynuacja 🙂 Dzięki wielkie i pozdrawiam Cię🙂 @Kwiatuszek @Natuskaa @Rafael Marius @MIROSŁAW C. @infelia @huzarc @Wochen Bardzo Wam dziękuję i każdego z osobna ciepło pozdrawiam! 🤗3 punkty
-
@Konrad KoperDziękuję i pozdrawiam:) @Berenika97Tak :) Dziękuję i pozdrawiam:) @Alicja_WysockaTo niemożliwe :) Dziękuję i pozdrawiam:) @Nata_KrukDziękuję i pozdrawiam:) @LeszczymDziękuję i pozdrawiam:)3 punkty
-
kawałek może być bardzo uroczy piękny a nawet bezcenny jak całość kiedy go w tej właśnie chwili kochasz2 punkty
-
2 punkty
-
najczęściej wpadam w tarapaty, gdy odwracam głowę od tego co było - choć minęło i ginie bezpowrotnie z czasem... nie tęsknić za tobą mi nie wypada, a tęsknić za duży to ciężar2 punkty
-
Szanowna Wspólnoto, my - lokatorzy, winni bez winy, donosimy, że w altanie śmietnikowej doszło do zbrodni! Ktoś wrzucił słoik po ogórkach do pojemnika na papier. Nie wiemy kto, lecz kara spadła na wszystkich. Od dziś płacimy więcej, bo przecież „solidarnie” śmiecimy, więc jest odpowiedzialność zbiorowa. Wiedzą o tym nawet koty z podwórka - one też już siedzą cicho, żeby im nie doliczono za sierść. A my - z workami w dłoniach, z plastikami w sercu i z bio w oczach - stajemy przed pojemnikami jak przed sądem. Czy to szkło przezroczyste, czy półprzezroczyste? Czy karton po mleku to papier, czy już zdrada recyklingu? Zanim wrzucę, modlę się do Świętego Segregatora, żeby spojrzał łaskawie i nie podniósł mi opłaty. Bo jeśli raz pomylę puszkę, to cały blok pójdzie z torbami. Podpisano: Sąsiedzi z paragrafu na Plastiku A morał? Choć każdy śmieć na miejsce kładzie, to rozsądek - wciąż na wysypisku.2 punkty
-
2 punkty
-
Ciężki głaz minionego nosi się całe życie; Teraźniejszy można zmniejszyć lub całkiem odrzucić Przyszły jest potencjalnym bytem- być może nie przytłoczy. Kamień tężeje w tym co dokonane, zyskuje na wadze i wielkości, utrwala się i zrasta z naturalnym otoczeniem. Takiego ciężaru nie sposób odrzucić Zignorować Gdy wrasta w Ciebie Będziesz go nosić Po kres. I wiele siły potrzeba Hartowania cierpliwego By w osłabieniu Nie ściągnął Cię w dół. I wielkiego trzeba zaparcia By budowana na takim kamieniu węgielnym Planowana latami konstrukcja Nie legła w gruz.2 punkty
-
@Alicja_Wysocka dzięki, sypie się prosto z serducha. Czasem nie nadążam tych wszystkich słów łapać i zbierać z różnych miejsc 😉 @Berenika97 dziekuję Kochana za Twoją opinię- niezwykle trafna, piękna i precyzyjna. @Kwiatuszek bardzo dziękuję! Pozdrawiam ciepło.2 punkty
-
malarz patrzę na ciebie i nie wiem, czy to włosy, czy świt, który się w nich zaplątał wszystko w tobie ma własne światło — skóra, która wciąż pamięta lato, ramiona, które obiecują schronienie i uśmiech, co rozprasza szarość to, co wiem o pięknie robi się przy tobie bezradne ale nie wiem jak mam cię namalować twoje milczenie ma odcień ciepła którego nie ma w żadnej palecie, następna sekunda jest nowym kolorem a oddech zmienia kształt światła boję się, że jeśli mrugnę to znikniesz pędzel utrwaliłby tylko kłamstwo, a farby są zbyt płochliwe więc patrzę jak przechodzi przez ciebie słońce. ona patrzył na mnie jak na światło a ja czułam się taka zwyczajna - trochę zmęczona, trochę głodna i niepewna, czy chcę być kolorem jego oczy były głośniejsze od słów mówiły: "zostań" a ja chciałam po prostu żeby ktoś dostrzegł mnie bez ram farby pachniały terpentyną i pyłem pomyślałam, że sztuka to może sposób, by się nie rozpaść kiedy skończył na płótnie została cisza - a w niej ja, bardziej prawdziwa niż ja sama malarz teraz jesteś w ciszy płótna twoje włosy już nie poruszają się w świetle a ja szukam w farbie ciepła, które zgubiłem na miejscu jest — kolor, linia, kształt tylko ciebie nie ma i myślę, że może piękno nie daje się zatrzymać, lecz przechodzi przez człowieka jak światło przez wodę, i znika, zostawiając ślad, którego nie da się domalować więc stoję przed obrazem jak przed wspomnieniem, i uczę się jak patrzeć - żeby nie chcieć dotknąć2 punkty
-
Z czuprynką na głowie, dosłownie trzy piórka, zabawnie wygląda. - Może to kukułka? Rozdziawiony dzióbek jak w stodole wrota, na świeże robaki zawsze jest ochota. Piszczy wniebogłosy, mamy ciągle nie ma. A brzuszek już pusty. - Co on zrobi teraz? Polecieć się nie da, skrzydełka za małe. Lepiej zamknąć dzioba i czekać na mamę.2 punkty
-
@Nata_Kruk Czyli nawet można odważyć się stwierdzić że tekścik się trochę udał :)) Choć nie musiał, bo ja dążę właśnie od jakiegoś czasu ku mądrości poetyckiej :)2 punkty
-
Mądrość wg Józefa Bocheńskiego, jest umiejętnością dobrego życia, z którego człowiek jest zadowolony, wszystko zaś inne to tylko narzędzia. Te dobre życie bywa problemem, czy kłopotliwe, ale dla innych. Co do racji, przyznawanie jej innym, przeważnie sprawia im radość, a nic nie kosztuje, więc polecam:). Pozdrawiam2 punkty
-
@Berenika97 Nie, absolutnie nie można! Tylko podziwiać za to, że uczymy się sami czym jest miłość a czym zaufanie :) Poruszająca opowieść o traumie …dom bez snów…:( piękny wiersz !2 punkty
-
Jesteśmy tutaj za prarodziców karę razem z czasem stworzeni przez słowo Boga w raju mogłaś być Ewą a ja Adamem utknęliśmy z zegarem w dzisiejszych czasach mogliśmy żyć w Edenie bez upływu czasu bez zegarka co bez przerwy w kółko chodzi pozbawieni pośpiechu co brzęczy w uchu bez śmierci z którą trudno się pogodzić raj zamknięty skrzydłem Anioła na kłódkę świeci pustkami pełny darów dobroci nie jesteś już Ewą nie jestem Adamem na życie wieczne byliśmy tam za młodzi bez kobiety do piekła samotnie schodzę ze wspomnieniem Edenu co był mi dany dostaliśmy wolność za karę w nagrodę w ziemskim życiu już nigdy się nie spotkamy2 punkty
-
Świetny wiersz, aż strach pomyśleć ile jest takich zimnych domów...serdecznosci Bereniko:):)2 punkty
-
Skaleczyłem się zaimkiem. Trzeba uważać na język, jak obraca się czasem w czasie — szorstki pogrzebacz Boga. Ukłon przed przyimkiem dla orientacji w przestrzeni bytu, pozostawionego bez opieki. To ważne, aby zgubić się bez celu, ale w dobrym kierunku. Takie czasy — jaka w nich geometria odniesienia koloruje fraktale w jednorodne pasiaki. Dobrze leżą — lepiej niż miękka skóra.2 punkty
-
@Migrena Ten wiersz jest jak precyzyjny sejsmograf. Nie rejestruje tylko drżenia ziemi, ale drżenie samego Bytu – to pierwsze "pęknięcie w nieskończoności", z którego narodziła się świadomość. Uchwyciłeś w słowach coś, co zwykle skrywa się w milczeniu - ten fundamentalny paradoks człowieka. Jesteśmy "niedorobionymi aniołami", "boskim szkicem", który nosi w sobie "odcisk palca Stwórcy", a jednocześnie "buntem dziecka, które zgubiło drogę do domu" i wciąż ściska w kieszeni klucz, nie pamiętając drzwi. To tekst, w którym się jest – w tej przestrzeni "między światłem a ciemnością", gdzie Bóg milczy "z miłości większej od odpowiedzi", dając nam przestrzeń do budzenia się. Twoje słowa ważą. Mają w sobie gęstość "gliny, która pamięta palce" i lekkość "oddechu, który nie pamięta początku". Nie potrafię inaczej skomentować, tylko iść śladami po Twojej wizji. To jest tekst o wielkiej odwadze i jeszcze większej precyzji. Świetny! Przepiękny klip Dlatego właśnie gdybyś nie istniała, Spróbowałbym wymyślić miłość. Tak jak malarz, który własną dłonią Kreśli barwy dnia, I nad swym dziełem nie może wyjść z zachwytu. Tekst pochodzi z https://www.tekstowo.pl/piosenka,joe_dassin,et_si_tu_n_existais_pas.html Może dlatego Bóg, po stworzeniu mężczyzny, uznał, że stać Go na więcej. I wtedy stworzył kobietę. :)2 punkty
-
2 punkty
-
@Migrena Ten wiersz odsłania Twoją miękką stronę - tę, którą zwykle chowasz pod ironią i siłą. Czytam w nim zagubienie nie jako słabość, ale jako ten migotliwy ślad człowieczeństwa, którego nie da się udawać. Pięknie pokazujesz, że nawet heros ma w środku dziecko z kluczem do domu, które nie pamięta drogi.2 punkty
-
@Alicja_Wysocka :) Cieszę się z uśmiechu i rozczulania:) Dzięki @Konrad Koper ;) raczej realistyczna @bazyl_prost no ale to przecież nie o tym @Nata_Kruk :) też puszczam perskie oczko ;) Dziękuję Natko @Rafael Marius :) dziękuję @Berenika97 @violetta @Leszczym Podziękowania:)2 punkty
-
@Nata_Kruk Rzeczywiście chodzi o Polskę (ta 11-stka notabene to liczba mistrzowska). Myślałam o 'Jedynej ' ale to jednak byłoby zbyt wprost. Natomiast tę wyliczankę skrócę - dzięki :) @Berenika97 :) super, że można to też tak odczytać :) Bardzo mi się podoba taka diagnoza mojego niby wierszyka :) Dziękuję @Leszczym :)2 punkty
-
2 punkty
-
Rewelacyjny! Katastrofizm z retoryką sąsiedzkiej rozmowy, która w obecności „wielkiej” sentencji staje się groteskowa, komiczna, absurdalna! Bawisz, zachwycasz, nie ma u Ciebie nudy. Pozdrawiam.2 punkty
-
1 punkt
-
1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+01:00
-
Ostatnio dodane
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne