Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 02.11.2025 uwzględniając wszystkie działy
-
przymierzasz samotność jak sukienkę, obracasz się powoli sprawdzasz, czy nie uciska w ramionach, czy dobrze leży włożyłaś ją i już wiesz - uwiera cię w serce rozumiesz, że nic nie pasuje idealnie, szczególnie to, co ma zostać z nami na zawsze uszyta jest z twoich milczących rozmów, niewysłanych wiadomości, z dłoni, która nie wie, gdzie dotknąć rozumiesz już, że nie można zakładać pod nią wspomnień — od razu zaczynają uwierać. i nie mówisz, że ci w niej lekko, bo każda samotność ma podszewkę z ołowiu na początku wygląda jak suknia wieczorowa, potem kurczy się w piżamę, która wcale nie grzeje wyglądasz w niej tak, jakbyś czekała, aż ktoś zdejmie ci z ramion ten ciężar16 punktów
-
O_mim idzie traktem zatrzymał się zastygł w bezruchu ze spuszczoną głową wierzbom podwiesił czas pod którymi oddycha ziemia w głębi skorupy rosną kamienie przypisane wielkim blagom pękają hałdy przewinień bałwanieją winowajcy naginając sumienia wichrzy się myśl kłębią pięści to oni to ci ...a my listopad, 202511 punktów
-
Dworzec, przypadkowe spotkanie, spacer, bo wiosną nocą jest tak pięknie. Noc w motelu- na niebie tyle gwiazd , wiesz? Powiedz, dlaczego nas nie chcesz? -"Kochać to raczej cholernie przykre uczucie". Dlaczego dlaczego taki jesteś? Nie mogę mieć tego dziecka, nie podołam, nie mam pieniędzy. Los jak trzos, lekarz, czy może wieszak? Snu motyle robią to latami. Kołyszą liśćmi na wietrze, wzruszają tylko powietrze. Tańczą mgłami na wskroś wieszani ich łzy nigdy nie są pieszczone. Czy zmieszczą ich dłonie?9 punktów
-
Wando a kiedy światło twoich oczu jak łuczywo w ciemnej wiślanej toni zgasło gwiazdozbiory przybrały kształt polnego kwiatu legendy kruszą kamienie kawałek po kawałku od skinienia losów piorunową strzałą niczym ziarno rzucone w bruzdy spulchnionej ziemi wypuszczamy korzenie dąb i lipa na zawsze razem splecione niech płoną wici na szczycie wapiennej skały (Lifting 2025)8 punktów
-
Uczynił nas i ukształtował jako Polaków. Nawet taki cyniczny cham jak ja — potomek nędzy i zabobonu bezimiennych, o rękach tak twardych i brudnych od przeciskania lepkiej ziemi co dnia, po noc, przez brutalne palce — w chwili śmierci, posypującej głowę popiołem, zanuci Marche funèbre i odleci z żurawiami. ⸻ I gdzieś zawsze był — jak muzyka, która nigdy nie ginie, raz wysłuchana. W dzieciństwie odpoczywał nieopodal — u Dziewanowskich, potem po sąsiedzku — u Pruszaków, gdzie i mnie dorosłość przywiodła, na deszczowe niziny, usiane starymi wierzbami. A w końcu przyszło mi oskarżać opiekunów jego Żelazowskiej kolebki — za mało artystyczne, ale przyziemne sprawy, liczone w milionach. Miałem wszystko w aktach, W pancernej szafie. Poniemieckiej jeszcze, w pożydowskiej kamienicy. ⸻ Robię się sentymentalny.8 punktów
-
Wypełniasz usta smakiem bieli lekkością puchu z ptasich gniazd i jesteś świtem, który spełnia noc, co unosi srebro gwiazd. Z sennych obłoków kruchość światła rozświetla zmysły lśnieniem ciał blaskiem aniołów sycąc ciszę, przypływem miękkich fal.7 punktów
-
Każdego w końcu można złamać — nawet pień giętki, choć wytrwały. Z wiatrem się mierzył w górskich ścianach, dziś tylko szepcze — echo skały. Niegdyś miał w sobie ciszę grani, pokój bez gniewu, bez obrony, lecz w jego żyłach, w ciemnym pniu zrodziły się motywy zbrodni. Coś w elastyczność wlało granit, zimny jak chłód na dnie doliny — twardy, nieczuły, pozbawiony ciepła, co miękkość w sercu czyni. Uczucia, które budowałem z małych cegiełek, z drżenia głosu — czas je rozkruszył w piach i cienie, w bezkształtną ciszę dawnych losów. Więc jesteśmy, jak chcą – niczym, w oczach tych, którym dałem siebie. A to, co stworzyłem w milczeniu, dziś tylko lęk budzi w nich — jak ja. A może właśnie w tej depresji rodzi się prawda niepokorna — gdy światło pęka w dnie człowieka, a ciemność staje się jej formą.7 punktów
-
Gdy człowiek odszedł na wieczną wartę, pies został. Wciąż wącha powietrze - nie zna słowa śmierć, tylko kształt ciszy po dłoni, zapach butów, głosu, który już nie wraca. Leży pod murem, gdzie marmur pamięta imiona, gdzie z wazonów cieknie woda, a trawa śni, karmiona prochem. Poranki przeglądają się w jego oczach jak mgła, popołudnia rozlewane są złotem na kamień, wieczory przyciskają cień, długi i miękki, jak aksamit. Czasem unosi łeb, jakby w wietrze słyszał swoje imię, którego nikt już nie woła. Czeka - na krok, na cień, na cud. Nikt mu nie mówi, że cud się nie wydarzy. A jego oczy - lustra ciszy - odbijają spadające liście, światło, które znało człowieka, i powietrze, które pachnie pustką. I tylko noc zagląda mu w oczy, jakby chciała zapamiętać, jak wygląda wierność. Z każdym dniem jest mniej psa w psie, więcej ciszy. A kiedy w końcu przestaje się ruszać, ptaki nawet tego nie widzą. Tylko wiatr wtula się w jego bok, jak stary przyjaciel.7 punktów
-
Najwolniej jak się da: pędem. Przez życie idziemy razem: całkowicie sami. Cofając się wstecz widzimy przyszłość: pałęta się gdzieś ze wspomnieniami. Tuż przy nas kroczy Bóg: widoczny w swej niewidzialnej odsłonie. A człowiek? Dziś jakoś bardziej w siebie wierzy: w przyciasnej cierniowej koronie ...7 punktów
-
Z czuprynką na głowie, dosłownie trzy piórka, zabawnie wygląda. - Może to kukułka? Rozdziawiony dzióbek jak w stodole wrota, na świeże robaki zawsze jest ochota. Piszczy wniebogłosy, mamy ciągle nie ma. A brzuszek już pusty. - Co on zrobi teraz? Polecieć się nie da, skrzydełka za małe. Lepiej zamknąć dzioba i czekać na mamę.6 punktów
-
Jutro jest takie niepewne i w każdą stronę się chwieje, gdy traci grunt pod nogami, w popłochu łapie nadzieję. Lecz kiedy nie jest gotowa, by wesprzeć je swym ramieniem, dopiero wtedy pojmuje, jak ciężkie jest bez niej brzemię.6 punktów
-
Między tobą żywym, a tobą, który umarłeś, jest rozproszenie znaków; można swobodnie zbierać i układać po swojemu. Gdy chodzę po nieznanych cmentarnych alejkach, obcasy stukotem grzęzną w topniejącym śniegu; ciągle wydaje mi się, że za chwilę cię zobaczę, gdy tylko słowa odparują z kałuż i nazwy naszych wspólnych miast zjawią się zamiast żałobników przydymionym konduktem. Lecz wiem już, że odtąd będę ścierać pot jedynie z granitowych tablic. I jeśli jeszcze coś się spełnia, to ciało niedokończone, bo zabrakło w nim blizny po Ewie, choć tyle było rajów, butelek szampana, imion w szklankach z lodem, że słowa zdążyły się nasycić do bólu. A teraz tylko noc nie przestaje cię plądrować, zagłębiając palce, i zima obgryza do kości.5 punktów
-
zadumany miesiąc rozsypał liście wśród cichych miejsc nieważne czy za oknem słońce czy deszcz melancholia bierze w objęcia samotne dusze poszukujące sensu między niebem a ziemią5 punktów
-
Zło zawsze brzydzi życiowe spadanie na dno innych zawsze boli Łzy były są i będą trudne dom bez miłości przeraża kłam wysokim progiem Ale są też chwile i rzeczy które od rana cieszą otwierają lepszemu drzwi Które wyraźnie mówią że życie to nie grzech więc warto je upiększać4 punkty
-
Postanowił odpocząć, gdy się bardzo strudził wywracaniem galaktyk dryfujących samotnie, spętaniem słońc, zerwanych z gęstych orbit mroku, przecinaniem nici życia u połogu dnia i zwijaniem ich w ciasne węzły złego losu, plądrowaniem miast na czele wojsk mnogiej wojny i zasiewem pszenicznych ziaren czarnej dżumy. Usiadł wtedy na progu, oddychając ciężko. Przymknął powieki — i wycisnął nieco barwy z obolałego od krwi, zbieranej jak rosa, burzowego obłoku rodzącego gromy — i namalował łąkę, kwietną miękką linią, na marginesie swego odwiecznego trudu.4 punkty
-
4 punkty
-
Melancholija lilija zakwitła w twoim pogrodzie Zawija i zwija się na twoim pochodzie Spojjrzyje i na twarzyji twe blizny powiłe Ach i zapach! zgnilizny - je Lilije zepsute w twoim pogrodzie…. I tylko jedno jest remedjum Pochłonąć chwasta, nie lilije, co ci daje Melancholije….4 punkty
-
dziś Twoja kolej zapalić świeczkę by wiedzieć do czego wracać nawoływać zbłądzonych żeglarzy wyrywać białym bałwanom dziś Twoja kolej nie zamykać bram czekać z ogarkiem na rozdrożu stać okrakiem dziś Twoja kolej4 punkty
-
Zimna głowa Mokre włosy w słońcu skąpane, Pod okularami skryty oczu diament. Dwie czarne kulki Wciąż za przechodniami podążają. Raz w górę, raz w lewo, Raz w dół, raz w prawo. Szukają czegoś, Co usta przemilczają, Ale obrazy nie milkną, Wciąż się zmieniają. Parawanem myśli Siedzi otoczona, Biedna, Sama, Ciepłem wykończona. Nie wie, co ma zrobić ze sobą, Ale dalej wypatruje, Podąża wzrokiem za szumem obrazu. To wiatr plażę omiata – Zrozumiała to od razu. Wtem do szumu dołącza się morza fala. Siedzi na brzegu, Lecz jest jakby z dala Gdzieś hen daleko, Gdzie wspomnienia żywe się stają. Aż nagle z zamyślenia kropla deszczu ją wyrwała. Nie czekała długo, zebrała koc i wstała. Niezgrabnymi ruchami przez piasek się przedzierając, Weszła na jakiegoś mężczyznę, Jakby sprawy sobie nie zdając... I wtedy zrozumiałem, Co krył ów oczu diament, Skąd ciemne okulary I chód niezgrabny, Skąd wzrokiem za szumem podążanie – Ona nie widziała tego wcale.4 punkty
-
@nieporadnik Spotkał Goethe za młodu w Frankfurcie jak elf zwiewną dziewczynę przy furcie. Chociaż nie jest nam znane, co się działo nad ranem, romantyzmu powstanie skwitujcie! Pozdrawiam @jan_komułzykant A może "zdjął strach, że Stach fest 'obdarowany'" ? Oczywiście to tylko luźny pomysł. Pozdrawiam4 punkty
-
Motto: Raz Mozarta bawiącego w Pradze obsypały z kominka sadze. Fakt, że potem, w ciągu pół godziny, wymorusał aż cztery hrabiny, jakoś uszedł biografów uwadze. W. Szymborska Raz do Erazma z Rotterdamu we śnie szeptała dama, że da mu. Mruczała wdzięcznie: "Erazmie, weź chociaż jeden ty raz mnie. Raz nie zeszpeci twego biogramu". Gdy F. W. Nietzsche bawił w Kordobie, choć już w dojrzałej życia był dobie, widząc contessy cud oblicze, krzyknął radośnie: "Ja pierniczę, resztę ma także niczego sobie". Spotkał Goethe za młodu w Frankfurcie jak elf zwiewną dziewczynę przy furcie. Chociaż nie jest nam znane, co się działo nad ranem, romantyzmu powstanie skwitujcie! Gdy pewną Japonkę pokochał Lennon w odstawkę poszedł i Platon i Zenon. Kiedy na Yoko zawiesił oko wyznawcą buddyzmu został i zen on. Chopin podczas wakacji w Nohant, Intensywnie dość kochał George Sand. Czynił z nią więc i dla niej cuda na fortepianie. Taki z niego już był bon vivant. (Inspiracja @Ajar41 Dziękuję)3 punkty
-
Kiedy umrę, mnie nie chowajcie, tylko prochy me wiatrom oddajcie. Miast ginąć w nieznanym rzędzie, niech burze poniosą je wszędzie, aż ślad mój waszym się stanie. Bo kiedy umrę, ja być nie przestanę, tylko wspomnieniem waszym się stanę. Jednym miłym, kochanym, innym znów mniej zrozumianym, a jeszcze gdzie i mocno zgorzkniałym. Więc zamiast chować, odpust mi dajcie: od nieczułości i bezzrozumienia, od win minionych, czasów straconych, co ich nie dałem, a tak pożądałem. Od bezsilnosci i niezaistnienia niech mnie umyją wiosenne deszcze. I światłograniem w strudze słońca niech się stanę, we wszystkich kolorach, losem rozdanych wzorach, gdzie bywać chciałem, odwagi nie miałem, osiądę teraz skroplonym kurzem. Smugą cienia wam zagram na murze. Ku zadziweniu i dla przebudzenia, dla nowej myśli wskrzeszenia śladem palca na szybie was wzruszę i odpocznę na chwilę waszym przebaczeniem zanim dalej w drogę wyruszę. I żył będę, bo muszę. Tylko odpust mi dajcie.3 punkty
-
pani była całym światem, a pan? pan tu nie stał. pan się nie odważył, proszę pana. pan nie zasłużył. niech pan się nie unosi, niech pan leży - przepraszam, to przez listopad... i droga do pana taka miękka. i im mi bliżej do pana, tym smutniej. a im bliżej do mnie, więc się boję. że ja też, że o mnie też - niech pan zrozumie.3 punkty
-
3 punkty
-
Idealny kłamca ma zawsze kilka wersji na wypadek kontuzji kłamstwa A Pierwsza jest dla głupców, którzy wierzą w zapłodnienie boskie, ale już nie w DNA Druga dla hipokrytów, którzy się zdziwią swoim zdziwieniem, bo zero ich obchodzi Trzecia jest dla kłamców takich samych jak ja, to wersja bolesna, pełna ćwieków w dłoni. Czwarta jest dla Ciebie, byś mi uwierzyła, że wężowi ludzie wokół mnie tańczą Kolejna jest dla mnie, bym ufał pajęczynie zakrytej rzęsami, wersami – moją tarczą Bo idealny kłamca potrafi kłamać, że kłamie i brzydzi się sobą, tak jak czystą prawdą3 punkty
-
-Mistrzu, o przemijaniu kilka słów nam powiedz. -Wszystko, co żyje musi być z naturą w zgodzie, ma swój czas, przeżywając dobre i złe chwile, my całe lata, inni dnie, tak, jak motyle.3 punkty
-
Ukochanej swej (Łysa Polana) Na kocyku Staś czyta Leśmiana A pomiędzy wersami Myśl mu gna jak tsunami Pokaż więcej nie tylko kolana!3 punkty
-
jako dziecko zdzierałam strupy z kolan tworzyły się równe gładkie blizny nowe ciało na podobieństwo nieopierzonej kawki jeszcze myślimy o sobie inkubując pragnienia oddech ruch oddech krzyk milknę spójrz jestem silna lepię chmury układając jedną na drugiej niczym ciepłe poduchy z poziomej perspektywy można dostrzec stopy Boga3 punkty
-
Kiedy juz przyjdzie wracać do domu gdy zgasną te sztuczne światła, niechże odstąpi ode mnie smutek, niech mi się w głowie nie gmatwa. Oby mi wyszli naprzeciw wszyscy za których modlitwy wznoszę, niech Anioł Stróż mnie trzyma za rękę gorąco Go o to proszę. Niech mi Pan duszę na świt otworzy i grzechów nie zapamieta, oby ta chwila stała się ciszą, nie straszną lecz tą co święta. Niech się ktoś znajdzie kto mi pacierze odmówi wiernie do Boga, i kto zapali mi ogień żywy gdy zacznie się nowa droga. I tylko tyle, bo kiedy przyjdzie powrócić do Ojca Domu, nie chcę łez cudzych ani rozpaczań raną być nie chcę nikomu. Z ostatnią nutą westchnień cichutkich i błogim tylko uśmiechem odlecę cała lekko i zwiewnie na zawsze zostając echem...3 punkty
-
@Ajar41 Skoro naprędce to i ja dodam coś od siebie. Chopin podczas wakacji w Nohant, Intensywnie dość kochał George Sand. Czynił z nią więc i dla niej cuda na fortepianie. Taki z niego już był bon vivant. PS. Czy pozwolisz na dopisanie tego do pierwszego wpisu? @nieporadnik Dziękuję Panom za plusiki i własne wpisy Pozdrawiam i dziękuję3 punkty
-
3 punkty
-
Świetne! :) Popołudniem leniwym raz Lema Uszu słowa te doszły gdy drzemał: Byś poszukał w soboty Zamiast bajek roboty! I na powieść Lem nowy miał temat3 punkty
-
@KlipWszystkie świetne, Szymborskiej też. Nieśmiało dodaję do tematu swój,naprędce sklecony. Chopin podczas swych wakacji w Nohant, choć w George Sand się na zabój zakochał, to znał już wtedy Liszta, razem grywali w wista, fortepian im pod palce się nie pchał. dla rymu korzystna jest błędna wymowa Nohant. Pozdrawiam.3 punkty
-
@KlipŚwietny. :) Usidliła go pewna niewiasta Której cnota co rano odrasta Tak ten sport mu z nią miły Że się inne znudziły Chłop to jednak największy fantasta3 punkty
-
Przygotował plan Miał plan A może bezplanował I przyszło tak sobie samo Samo się nie dzieje Stare dzieje pewnie zapomniał Wiedział to będzie dobre Choć na dobre nie wiem czy wyszło Bo komu miało wyjść Wszyscy chcą że tak powiem Do góry Pewnie dlatego himalaiści Coś tam szukają Inni na księżycu, a i adoptować chcą Marsa Zamiast Snickersa - też parodiują tego S twórcę3 punkty
-
Choć od łąk Bawarii daleko Dziewczyna ta to poezji mleko Milki Wey jest słodka I gołe oko ją spodka Między gwiazdkami spodnie zakłada Mikołaj3 punkty
-
Tak jedną pannę, z Łysej Polany, zdjął strach, że jak Staś 'obdarowany', znów stringi rozerwie, więc migiem, na przerwie wbija babcine grube barchany.3 punkty
-
2 punkty
-
Tak daleko od siebie jesteśmy, Ja w kapciach się krzątam po kuchni, Ty już po drugiej stronie tęczy, Podziwiasz widoki, ale z góry. Kumplujesz się z aniołami, Rżniecie w karty, jak cię znam. Może masz na sobie białe wdzianko, Aureolę nad głową i piszczałkę. E, pewnie śmigasz na golasa, Dosiadasz chmurkę i wyrywasz laski. Cały ty... ja nie śpię po nocach, Podkradam belki z tartaku, Kradnę z żelaznego gwoździe. Mam plan na budowę kładki nad otchłanią, Która nas rozdziela i mgłą przesłania, By połączyć teraźniejszość z zaświatami. A ty się nie leń, wałkoniu, I po swojej stronie rzeki zapomnienia Zacznij wbijać pale, kłaść deski, Pracuj wytrwale – spotkajmy się na moście. Ja dam ci kuksańca w żebro, A ty przewiesisz mnie przez ramię I dasz głośnego klapsa, a najlepiej dwa. Opowiemy sobie, co nas minęło I co nas czeka – pokażę ci zdjęcia wnuków, Jak skaczą po moim ukochanym tapczanie, I tłuką się poduszkami, skaranie boskie. Twój zięciu Rychu przysłał pozdrowienia, Został ambasadorem w Sing-Sing – jakoś tak. Do zobaczenia, mój miły, gdy nadejdzie pora, Mrugnę do ciebie z drugiego brzegu, A to będzie nasz konspiracyjny znak...2 punkty
-
Prawom choć chciałbym podać rękę To lewy jestem z zakresu Tak tak jak jakiś kresowiec, nie zza Buga a zza morza. Może się w ogóle nie poznamy A on zamiast ręki wyciąga palec No dość tych przeciągów przeciągnięć rozciągniemy co nieco Na wyciągu też leżałem Jednym i drugim Raz w zimie i po wyciągnięciu łąkotki A skoro o wyciągach, na nartach już nie jeżdżę, i wciągam dym papierosów i fajki Ala ale mieliście o prawie a ja tu prawie o oprawie oprawę zrobiłem lub robię około wierszową. Wystarczy pod oprawę teraz przykręcić żaróweczkę I w angielskim pabie posłuchać kogoś kto zna się na Ale.2 punkty
-
2 punkty
-
2 punkty
-
2 punkty
-
@viola arvensis Masz rację - to pośpiech. Chciałem się szybko wygadać. Poprawię. Dziękuję. @Nata_Kruk zgadzam się ze wszystkim co napisałaś. Czy pomoże? Raczej nie. Chyba to taka prośba o pomoc. Dziękuję2 punkty
-
2 punkty
-
Świeci słoneczko zawiewa wiaterek idealna pora na długi spacerek. Posłuchać śpiewów ptaków,i usiąść na ławce bądź wziąść z domu kocyk i posiedzieć na trawce.wiele możliwości idealny weekend zorganizować po całym tygodniu pracy poleniuchować .Budzą się owady ze snu zimowego nie długo będą wkurzać każdego .powracają ptaki znów rozkwitać będzie życie nie jeden komar zrobi ślad na suficie.2 punkty
-
Tę niesamowitą pieśń Cohena odkryłam niedawno i zainspirowała mnie do napisania wiersza. The crumbs of love that you offer me They're the crumbs I've left behind L. Cohen. Krokiem nieśpiesznym i spokojnym - szedłem. Po prostu. Nie wiem dokąd, aż mnie zaczepił niespodzianie przymilny głos zalotną nocą. Na oknie - uśmiech drżał w latarni. Mówiłaś - niech rozgrzewa słowa. Mój cień był blisko, coraz bliżej. Wabiła go łagodność złota. Ciepło się przędło przez północe. Myślałem - może po raz pierwszy ktoś mnie zatrzyma w ciemnej drodze przez bezlitosną kolej rzeczy. I choć bezradny język trzeszczał, jak lód stwardniały pod butami, szukałem w nim właściwych pojęć - by wszystko mogło się wydarzyć. Znosiłem z włóczęg - niczym kocur - ryby baśniowe, świetlne ptaki, od nowa ucząc się beztroski, wpatrzony w twój nimb delikatny. Lecz nieostrożnie wyszła na jaw dotkliwa prawda tego okna, że to nie dla mnie skrzy się lampka feerią szeptów i migotań. Byłem iluzją od początku, garsteczką imion niewybranych, jak zwykle - nikim. Wagabundą, wśród obcych złudzeń niewidzialnym. Zbiegły się myśli w rojowisko. Złowrogo skotłowane niebo świat na kolanach przeżegnało szaleńczą, zimną kantyleną. Czekałem chwilę przy granicy blasku i śniegu. Po co? Nie wiem. Liczyłem, że ułomna czułość wciąż ma swój ciężar i znaczenie, bo mimo błędów... Nic z tych rzeczy. Okno poświatę z siebie zdziera, jakby paliła coraz mocniej, wstydem się jątrząc przez wspomnienia. Wierzysz, że jeśli teraz sypniesz okruchy łaski w moje rany, będzie nam łatwiej w dwie odnogi rozdzielić jeden nurt zdziczały. A ja po śladach jasnych ścieżek przeciskam się, pędziwiatr błędny, czasoprzestrzenią, gdzie obrazy drzemią w domostwach zamarzniętych. Z tobą na zawsze zaś zostanie - nieprzemakalna, słodka cisza. Wszak ból to także pewien komfort. Tak pięknie można o nim pisać.2 punkty
-
nic nie mów proszę rysuję ślady wolne od skreśleń upadłych liści zanim jesień się rozśpiewa nic nie mów nalegam idę po zapachu przenosi mnie ponad nagie gałęzie nie słyszę szelestu litości swobodnie spadam razem z nimi jestem żółty brązowy lekki jestem teraz wiem że wiatr nie wieje mówi do mnie słucham2 punkty
-
~~ Nasza pamięć wędruje dziś w kapsule czasu, przywołując obrazy wspomnień z życia bliskich nam osób, odeszłych w świat zmarłych .. Chętniej sięgamy po fragmenty miłych dla nas zdarzeń i tak też chcielibyśmy być kiedyś sami wspominani, w czasie naszej, pozaziemskiej wędrówki .. Już teraz musimy zatem na to zapracować .. ~~2 punkty
-
Gołowąsem wciąż będąc von Goethe Po raz pierwszy zobaczył kobietę W pantalonach i halce Gdy kiwnęła nań palcem Wtedy podbiegł i podał jej sweter2 punkty
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+01:00
-
Ostatnio dodane
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne